1 (Poprawione)
Patrzę pustym wzrokiem w sufit. Kolejny dzień w „raju". Gdy słyszę dźwięk budzika wyłączam go i powoli zwlekam się z łóżka. Rozglądam się po skromnie urządzonym pokoju jeszcze do niedawna tylko moim. Czerwień ścian zniknęła pod wesolutką żółcią nowej farby, pod oknem stoją dwa biurka do których zostały dobrane nowiutkie krzesła pasujące do równie nowego dywanu na podłodze, który miał barwę zgniłej zieleni lub sylwestrowych rzygów jakby ktoś mnie pytał o zdanie. Oprócz paru plakatów na ścianie nie zostało tu nic ze starego wystroju pokoju. Spojrzałam w prawo. A oto i przyczyna wszystkich zmian choć może tylko pośrednia, śpi tak słodko, że aż chce się rzygać z przesłodzenia „ Jeszcze dostanę cukrzycy od samego patrzenia"- pomyślałam i wolnym krokiem zbliżyłam się do drzwi łazienki. Po szybkim prysznicu myjąc zęby wycierałam włosy ręcznikiem. Patrząc na swoje odbicie podkreśliłam oczy czarną kredką i dodałam trochę grafitowego cienia. Wróciłam do pokoju i zabrałam z szafy czerwoną lekko rozkloszowaną sukienkę przed kolano i czarne zakolanówki. To było moje ulubione połączenie kolorów. Spojrzałam na swoje odbicie krytycznym wzrokiem przeczesując płowe włosy szczotką. Byłam piękna, każdy mi to mówił. Wysoka, kusząco zaokrąglona tam gdzie powinnam, szczupła szyja dumnie trzymająca głowę okoloną delikatnymi falami truskawkowych włosów mieniących się w słońcu różnymi odcieniami czerwieni. Cicho otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. Przy stole siedział już ojczym i matka zajęci swoimi sprawami. Usiadłam bez słowa przy stole i zabrałam bagietkę z koszyczka z pieczywem.
- Młoda damo – głos ojczyma sprawił, że spojrzałam na niego – masz zamiar iść do szkoły tak ubrana? Przynosisz hańbę naszej rodzinie swoim strojem, zachowaniem... Mogłabyś czasem pomyśleć o swojej biednej matce muszącej dziennie się martwić o to kiedy wrócisz i czy w ogóle wrócisz do domu na noc. A czemu nie pomyślisz o swojej siostrze, która będzie musiała żyć z ciężarem odpowiedzialności za zachowanie jej starszej siostry. Nie zapominajmy też o tym, że to JA dzień w dzień świecę oczami przed kolegami, którzy pytają o problemy z tobą.
- Nie masz czasem jakiś innych ważnych spraw na głowie? Piszą coś ciekawego o waszej firmie w gazecie? To może łaskawie zajmij się nią, a nie wychowywaniem mnie bo nie masz do tego prawa. Nie jesteś moim ojcem . Jesteś tylko kolejnym facetem mojej matki, który w dodatku dowalił mi na głowę swoją córeczkę. Aha i chciałam oznajmić,że przenoszę się do Świętego Augustyna tam gdzie chodzi MÓJ brat. – spojrzałam na bagietkę i odrzuciłam ją na talerz – przeszła mi ochota na jedzenie. Żegnam.
- Nie skończyliśmy rozmawiać! – tym razem to matka odezwała się wyniosłym tonem – Jak to przenoszę się?
- Tak to, że jestem osobą pełnoletnią i mogę podejmować decyzje o swoim życiu.
- A nasze zdanie się nie liczy? Masz nas za nic. Karmimy Cię, spełniamy twoje zachcianki, a ty tak nam się odpłacasz. To nie do pomyślenia jaką mam wyrodną córkę... - jej oczy zaszkliły się wymuszonymi łzami. – Czym sobie na to zasłużyłam?
- Tym, że mnie urodziłaś...- odpowiedziałam i skierowałam się w stronę korytarza gdzie z wieszaka wzięłam płaszcz i kluczyki z auta. Jeszcze raz spojrzałam w stronę jadalni gdzie matka zawodziła ojczymowi w rękaw, zabrałam torbę i wyszłam na zewnątrz.
Parking mojej nowej szkoły wyglądał dokładnie tak jak się spodziewałam. Był głośny pełen czekających na siebie przyjaciół. Pokrążyłam chwilę po parkingu w celu znalezienia jakiegokolwiek miejsca, aż w końcu zaparkowałam i wysiadłam. Mogłam się spodziewać, że większość spojrzeń podąży za mną w stronę budynku gdzie znajdował się sekretariat. Nagle złapały mnie od tyłu silne ramiona. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kim On jest.
- Witaj braciszku! – zawołałam odwracając się i zarzucając mu ręce na szyję.
- Hej mała. Słyszałem, że się tu przeniosłaś. Jak Ci się udało staruszków przekonać?
- No wiesz po prostu ich uświadomiłam, dowiedzieli się o tym dziś rano. No jakby nie było jako pełnoletnia już nie muszę ich w końcu pytać o zdanie. A teraz Cię przepraszam braciszku muszę iść do sekretariatu po plan lekcji.
- Chodzi ci o to? – spytał pokazując mi kartkę z rozpisanymi zajęciami – Twój wspaniały, ukochany brat już o tym pomyślał.
- Nie zapomnij o skromnym. Jesteś kochany to co idziemy? Trzeba pokazać im kto tu rządzi. – Powiedziałam i razem skierowaliśmy się w stronę wejścia do szkoły.
Spojrzałam na plan. Fizyka. Z ukrytą głęboko w środku rezygnacją poszłam na znienawidzoną lekcję. Po wejściu do sali usiadłam w wolnej ławce pod oknem. Przede mną była co prawda jeszcze jedna wolna, ale wyznawałam zasadę „im dalej od nauczyciela tym lepiej". Równo z dzwonkiem profesor zaczął pisać temat na tablicy, a ja swoim zwyczajem przestałam skupiać się na "zewnętrzu" i rozpoczęłam zapełnianie okładki bazgrołami. Nagle drzwi klasy otworzyło blond tornado, które wydobyło z siebie tylko "Przepraszam" i opadło na krzesło obok mnie.
- Cześć jestem Amanda Taylor, ale mów mi Mandy. Ty pewnie jesteś Hella Black, siostra Williama Black'a? Tyle mi o Tobie opowiadał. Jest taki uroczy. Opowiadał ci coś o mnie? Pewnie nie on jest taki skryty i nieśmiały. Jestem pewna, że zostaniemy przyjaciółkami. – byłam szczerze pod wrażeniem pojemności jej płuc. [ Znacie też takie osoby co wyrzucają z siebie słowa z szybkością pocisków karabinu maszynowego i nawet się nie zapowietrzą?]
- Cześć? - rzuciłam niepewnie próbując nie parsknąć śmiechem. Hahahaha mój brat William uroczy? Skryty? Hahahaha Mający 190 centymetrów kolos z usposobieniem golden retrivera nieśmiały. O mój boże tego to jeszcze nie słyszałam.
- Panienki byłyby tak uprzejme i może przestałyby rozmawiać? - powiedział z uśmiechem nauczyciel.
- Tak jest Panie Psorze! - powiedziałyśmy zgodnie i uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Lekcja mijała w miarę normalnie, nawet próbowałam robić jakieś notatki do czasu gdy w mniej więcej połowie zajęć weszło do sali dwóch chłopaków. Nie byle jakich chłopaków. Dwa chodzące ideały.
~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwsze koty za płoty. Ogólnie jestem zdziwiona, że już dziś udało mi się wrzucić ten rozdział. Nie wiem kiedy pojawi się next... Jak się da to może nawet jutro, ale niestety ktoś pracować musi, żeby ktoś inny miał wolne XD Tak więc do następnego... bajo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top