Rozdział 55 Zaakceptowanie siebie
Raimei siedziała nad bańką z książką pochylając głowę. Było już grubo po północy i w salonie miała pogaszone światła, jedynie lampka dawała jakikolwiek rodzaj światła w tym miejscu. Drzwi od pokoju Mahiru uchylił się z których wyszła Shiro.
— Rai nie powinnaś się tak przemęczać. Jesteś w ciąży. Rano do tego przysiądziesz — Widząc, że wampirzyca nic sobie nie robiła z jej słów ruszyła w stronę stołu odsuwając krzesło i także siadając na przeciwko niej — Mahiru i Kuro zdenerwują się, że nie dbasz o siebie oraz dziecko.
Strażniczka uniosła głowę przez co plecy dziewczyny przeszedł dreszcz.
— Robię to dla nich byśmy mieli jakąkolwiek przyszłość. Dopóki nie dojdę jak otworzyć te przeklętą bańkę nie dostanę się do księgi. Nie odczytamy skryptu - Żeńskie Lenistwo westchnęła zmęczona pocierając oczy — reszta przygotowuje wszystko na podróż do zamku na jutro. Bez tego nie mamy nic, a ja... A ja...
— A ty w takim stanie i tak do niczego nie dojdziesz. Moja matka zawsze powtarzała, że najlepiej podejść do problemu z czystą głową.
Wampirzyca spojrzała na książkę, która dalej była otoczona bańką. Ona jedyna mogła jej dotknąć, więc i ona tylko mogła ją rozszyfrować.
— Masz rację. Prześpię się i do tego wrócę.
Nastolatka obserwowała z lekkim uśmiechem jak żeńskie Lenistwo wstaje kierując się już do pokoju. Kiedy wampirzyca przekraczała próg pomieszenia usłyszała za sobą głos Akiseru.
— Dziękuję, że robisz wszystko co w twojej mocy by nas wszystkich uratować.
Uratować? Gdyby z rodzeństwem nie pojawili w tym wymiarze nikomu nic by się nie stało. Podeszła do łóżka padając na nie zaraz zrezygnowana. Przycisnęła się do poduszki na której zawsze spał Kuro zastanawiając się, co zrobić. Nawet, jeśli Yoru z chłopcami ich uratują dalej duch pałęta się po świecie. Właściwie oni już powinni niedługo tam dotrzeć. Oby tylko zdążyli ich stamtąd wyciągnąć zanim oni się wezmą do pracy.
Tak długo rozmyślała nad sposobem otwarcia bańki, że nie zauważyła, kiedy usnęła. Podskoczyła budząc się dopiero, gdy usłyszała huk w pokoju. Poderwała się do pozycji siedzącej obserwując z podejrzanie pomieszczenie. Nie była głucha. Coś tu jest. Nagle jej wzrok zatrzymał się na końcu łóżka widząc pacynke.
— Czego tutaj szukasz?
— Przyszłam dać Ci odpowiedź.
Brew kobiety uniosła się do góry. Odpowiedź? Biała pacynka ruszyła w jej stronę przez kołdrę łapiąc ją za ręce.
— Ty to ja.
Co..? Już kiedyś słyszała te słowa. Nie tylko do niej, ale także od mocy Kuro. Było to tak dawno, że prawie o tym zapomniała i zepchnęła to w zakamarki swojej pamięci. Zaraz..
— Powiedziałaś mi kiedyś bym nie niszczyła wspomnień, bo rzucałam kulami — Stworzenie wpatrywało się w wampirzycę — i mówiłaś także, że nie pozwolisz nam zginąć. Te wspomnienia... One są ważne prawda?
Moc kiwnęła głową i wampirzyca popatrzyła na zegarek. Była prawie szósta rano.
— Obudziłaś mnie specjalnie bym zdążyła..
Raimei szybko wstała z łóżka uderzając udem o szafkę nocną Sleepy Asha. Górna szuflada otworzyła się i Osaka zobaczyła na jej środku zapinkę, którą dała wampirowi na ich pierwsze święta. Nie zdawała sobie sprawy, że on dalej ją trzyma wraz z pudełkiem, bo nigdy nie czyściła jego szafki!
Wyciągnęła dłoń biorąc przedmiot oraz zapinając zaraz na swojej koszulce. Była tak skupiona na sposobie obejścia bańki, że nie widziała tego co najważniejsze.
— Chodźmy moja moco.
Zdziwiona pacynka pomrugała widząc wyciągniętą dłoń w jej stronę. Była przyzwyczajona do obelg oraz ignorancji ze strony kobiety, a to była dla niej nowość. Niepewnie złapała za dłoń żeńskiego Lenistwa by powoli zniknąć z powrotem w ciele niebieskowłosej.
Raimei ruszyła do drzwi tym razem będąc pierwszy raz od bardzo dawna pewną tego, co robi.
Nie mogłaby walczyć nie będąc w zgodzie ze sobą.
Nie mogłaby użyć pełnej siły gardząc tym kim teraz się stała.
Wyszła do salonu widząc bańkę z książką stojącą na stole. Spokojnie podeszła do mebla kładąc dłonie na przedmiocie. Zacisnęła na nim lekko ręce czując przyjemne ciepło. Zaczęła sobie przypominać wiele sytuacji z przeszłości.
Hoshi skaczący obok niej ze skrzypcami, gdzie na końcu potknął się o nogę stołu lądując twarzą w torcie.
Mutsuko grającą w pchełki z Blau wyraźnie ignorującą to co mówił do niej Ichita.
Layla czytająca na polanie książkę siedząc w swoim orężu przy okazji bawiąc się swoją magią przez co krzak róż trzymał jej herbatę.
Elise kłócącą się z Yuki o to jak to nie ma szans u Noguchiego, bo on nawet nie zwraca uwagi na białowłosą.
Kuro próbujący coś namalować z miną cierpiętnika czemu kibicował zadowolony Lawless rozwalając farbę po całym pomieszczeniu przez machanie swoim pędzlem. Wtedy przypadkiem ubrudził Lizzy. Rudowłosa sie wściekła i złapała za płótno na którym malował Sleepy Ash nabijając go na głowę blondyna przy czym Mahiru krzyczał by go nie zabijała.
Wygłodniałe psy na czele z Mikunim i Yoru denerwujące Tsuyuki'ego zmieniając mu wszystkie dane w komputerze by nie mógł się do niego dostać.
Im więcej sobie przypominała tym miała coraz szerszy uśmiech. Shiro widząc światło z salonu wstała z łóżka idąc w tamtą stronę i akurat wyszła w momencie, kiedy bańka pękła, a księga z hukiem opadła na stół.
— U.. Udało Ci się!
Niebieskowłosa odetchnęła z ulgą opadając na krzesło za sobą. Pierwszy krok jest za nimi teraz muszą zobaczyć ten skrypt.
______________
Duch pałętał się po zamku nerwowo obserwując swoje odbicie w lodowych ścianach. Myślał, że te szczeniaki od razu rzucą się na niego, gdy tylko Blair wróci do pierwszej strażniczki z wiadomością.
— Jakiś problem mój Panie?
Król spojrzał na demona klęczącego przed nim. Mimo upływu czasu nie potrafił do końca zaufać Angusowi. Miał w sobie to czego najbardziej nienawidził w sobie — pieprzony przebiegły wzrok.
— Znaleźliście Lorę?
Mężczyzna pokręcił przecząco głową i Caedar westchnął zrezygnowany. Powinien się spodziewać, że blondynka nie będzie mu do końca wierna wiedząc o Blair'ze. Chociaż może nie pomogła strażnikom. W końcu mimo wszystko musi mu być wierna inaczej zostanie po niej proch.
— Szukajcie jej dalej Foster! Chcę by wróciła do zamku — Rudowłosy kiwnął głową i zniknął w chmurze czarnego dymu.
Duch zagryzł dolną wargę i odwrócił się z zamiarem powrotu do sali tronowej. Strażnicy mieli coraz mniej czasu — zgodnie z jego wiadomością dzisiaj mijał termin. Jeśli nie zobaczy ich do osiemnastej w zamku zmiecie ten wymiar w proch wraz z nimi.
Kiedy tylko kroki ucichły i postać wyjrzała zza lodowej statuy.
— I jak Yoru...? Poszedł sobie..?
Shihoin obejrzała się na chłopców i kiwnęła głową. Cała trójka wyskoczyła z kryjówki ruszając w stronę, którą wskazywał kawałek lusterka. Na początku nie potrafili go zrozumieć i wtedy Shikio zauważył, że przedmiot zmieniał kolor, gdy się poruszali. Kiedy byli za daleko od lustra świecił na niebiesko, zaś gdy się zbliżali robił się czerwony.
— Zaczyna być coraz bardziej czerwony — Watari wyjrzał zza ramienia pierwszej podklasy Osaki widząc jak czerwień powoli zalewa odłamek — możliwe, że niedługo dojdziemy do reszty.
— Nie ciesz się za szybko — Czarnowłosy mrużył oczy obserwując podejrzliwie korytarze — wystarczy jeden błąd byśmy skończyli jak oni.
Pokazał palcem za siebie i dopiero teraz dwójka wampirów przyjrzała się statuą za którymi stali. To wcale nie były zwykłe figury z lodu, a zamrożeni mieszkańcy — nawet zbytnio nie chcieli wiedzieć skąd widząc wielkiego ogra. Nagle Oshima złapał białowłosą za ramię pociągając lekko do tyłu.
— Ktoś idzie..
Wampiry nie miały zbytnio, gdzie się tym razem schować i cała trójka wyskoczyła przez okno przyciskając się do murów za którymi szalała śnieżyca. Jeśli to przeżyją to Tetsu wisi im roczny karnet na gorące źródła. Watari zajrzał do środka powoli i zacisnął mocnej usta by nie wrzasnąć widząc swoją siostrę idącą korytarzem. Yoru i Shiko doskonale wiedząc jak może zareagować podklasa złapali go za ramiona przez co chłopak jakby obudził się z transu. Wiedział, co jej grozi zostanie z tym potworem, ale nie mógł na razie nic zrobić — o ile była jakakolwiek szansa.
Shihoin pokazała wolną ręką w dół na inne okno, którym mogliby się dostać niżej, gdzie pewnie są lochy. Noguchi kiwnął głową i lekko ciągnąc chłopaka zlecieli w dół wskakując do środka. Białowłosa jednak źle oceniła sytuację nie zdając sobie sprawy, że miała już oszronione buty poślizgnęła się lądując tyłkiem na lodowatej ziemi.
— Chyba złamałam kość ogonową... Nie urośnie mi ogon.. — Czarnowłosy pokręcił zrezygnowany głową słysząc prawie, że płaczący ton dziewczyny. Nigdy nie był do końca pewien, kiedy ona mówi poważnie, a gdy żartuje.
— Ale tutaj jest zimno i ciasno! Tylko demony zrobiłby to rannej osobie! Słyszycie!? Tylko diabły!
— Morda rozdarty szczurze, bo już prawie ogłuchłem i nie pchaj się tak mi się skrzydła połamią!
Trójka słysząc znane głosy ruszyła w tamtą stronę i nawet Shihoin przestała zrzędzić, że boli ją tyłek. Wyszli w drugiej komnacie widząc wielkie lustro z postaciami w środku, które chyba ledwo się tam mieściły.
— Zamknięcie w takich miejscach ssie..
— Kuro skończ swoje mądrości i się nie wiercicie wszyscy, bo tutaj jest i tak ciasno!
— Znaleźliśmy was! — Postacie w lustrze umilkły patrząc przed siebie, gdzie zauważyli stojąca im dobrze znaną trójkę przy czym białowłosa stała z przodu podekscytowana szybkością znalezienia — widzicie chłopaki mówiłam, że szybko nam pójdzie!
Noguchi nie odzywając się do kobiety podbiegł szybko do drzwi wyglądając na zewnątrz i powoli je przymykając.
— Nie hałasuj tak, bo jak nas złapią osobiście pośle ciebie i Osakę do diabła.
— Dobrze przekaże jej, a widząc jej teraźniejszy humor to raczej wiem, kto pierwszy spotka diabła.
Oshima słuchając wymiany zdań między dwójką podszedł do wampirzycy wyrywając jej odłamek z ręki przez co Yoru wyrwało się krótkie „Ej!"
— Mieliśmy się spieszyć zanim pojawią się tutaj strażnicy, tak? — Watari obserwował lustro szukając miejsca, gdzie powinno włożyć odłamek — Rai kazała ich zabrać stąd jak najdalej, kiedy tu będą i...
Znalazł miejsce i włożył brakującą część, a pokój wypełniło światło po czym wszyscy uwięzieni w lustrze wylądowali na sobie poza nim.
— Gdzie Raimei? — Kuro szybko podniósł się wyraźnie jakby dostał nagle dobrą dawkę kofeiny z samego rana.
— Sądząc po godzinie to niedługo się tutaj zjawią, dlatego my musimy się stąd wynieść.
— Nie ma mowy — Sleepy Ash prychnął niezadowolony, co rzadko się zdarzało w jego wykonaniu.
— A ja bym wam radził to zrobić jak najszybciej — Wszystkie głowy odwróciły się w stronę Mahiru — bo nie tylko strażnicy tu idą, ale muszę przyznać wampirze twoja żona ma gadane, skoro ściągnęła tutaj większą połowę magicznych stworzeń. A skoro już ich znaleźliście idę powiadomić Osakę i zaraz wrócę pomóc wam wyjść. Znam drogę, bo dureń stworzył identyczny zamek jak w naszym cza...... PRZESTAŃ MI TAK NAGLE WCHODZIĆ DO GŁOWY!
— Nie uważacie panowie, że to zawsze wygląda przerażająco? — Hugh popatrzył po reszcie zauważając Anzu i Yoru, więc wypadałoby się zreflektować — i panie.
— Jak tylko wróci Blair wynośmy się stąd. Wolę nie wiedzieć do czego skłonna jest ta grupa jak ze sobą współpracuje. Już Osaka i Hoshi była mieszanką wybuchową.
— Przesadzasz Noguchi.
______________________
Raimei stała na czele grupy przyglądając się zamczyskowi. Było tu zimno jak cholera i raczej nigdy więcej nie chciała by się tutaj znaleźć. Ani jako wróg, ani jako gość.
— Yoru z chłopcami uwolnili resztę, więc możemy zaczynać.
— Super! Podoba mi się to coraz bardziej!
— To ma nie być fajne Yoda — Tsurugi prychnął niezadowolony — ważą się losy świata, a ty się zachowujesz jak dureń.
— Brak ci humoru księżniczko.
— NIE JESTEM TWOJĄ KSIĘŻNICZKĄ!
— O nie mówiłem, że moją. Ale skoro tak bardzo chcesz — Twarz Kamyi zrobiła się czerwona, a reszta wampirów pokręciła zrezygnowana głowami.
Mutsuko wyraźnie olewając sytuację dziejącą się z tyłu stanęła obok niebieskowłosej wyciągając mapę zamku, którą zrobili za pomocą Blair'a.
— Zanim napadniemy króla powinniśmy zająć się jego strażą — Osaka kiwnęła głową i odwróciła się do reszty. Już wcześniej zaplanowała z Daisaki podział grup, który niezbyt mógł się niektórym spodobać, ale nie mieli na to więcej czasu. Czarnowłosa także się odwróciła — słuchajcie czas na podział grup!
Hideki prawie skakał z ekscytacji tak samo jak Servamp zazdrości. Wreszcie będzie mógł się zabawić bez warczącej na wszystko Anzu wokół. Całkowite spalenie bez żadnych hamulców! Jego marzenie bycia piromanem się spełni. KOCHA BYCIE PANEM SERVAMPA!
— Pierwsza grupa: Tsurugi, Hoshi, Elise i... Yuki — Nie wiadomo, kto był bardziej niezadowolony z podziału. Dziewczyny czy Tsurugi, jednak wystarczyło jedno spojrzenie czarnowłosej by nie mieli do nich żadnych pretensji — druga grupa: Hideki, Takuda, Aoi i Blau.
Cóż chociaż oni nie mieli min jakby zaraz mieli popełnić grupowe samobójstwo. Na końcu Żeńska Melancholia popatrzyła na stojące wampirzyce bez grupy.
— My i Foster będziemy trzecią grupą, która zajmie się Angusem oraz wykurzy ducha z zamku.
Lizzy zacisnęła dłoń w pięść i kiwnęła głową. Po podziale niebieskowłosa podeszła do Tsurugi'ego i Hoshi'ego.
— Proszę was chłopcy. Chciałam ich z wami zostawić, bo wiem, że z waszą dwójką są na pewno bezpieczne. Zostawcie swoje nienawiści na bok dobrze? I Tsurugi pilnuj bransolety, bo tylko dzięki niej możesz mieć chwilowy pakt z aż trójką Servampów.
Kamyia kiwnął niepewnie głową doskonale wiedząc, że panowanie nad trójką rozhasanych strażników to nie jest dla niego mało. Co gorsze nie miał nawet czasu by z nimi porozmawiać na temat współpracy. Reszta magicznych stworzeń wraz z Willmonami ma odwrócić uwagę króla, który skupiony na atakujących go stworzeniach powinien nie zauważyć znikających demonów. Przynajmniej taki mieli plan. Żeńskie Lenistwo stanęła znowu na przodzie wyciągając rękę do góry.
— Czas zakończyć te pieprzoną szopkę i wygonić króla tam gdzie jego miejsce!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top