Rozdział 49 Mroczny plan
Hoshi przeglądał się w lustrze krzywiąc w fałszywym uśmiechu. Obrócił się dwa razy przyglądając długiej jak na niego teraz kurtce, która miał na plecach jak i takiej samej długości spodniach. Gdyby wrócił do swojej teraźniejszej formy byłyby na niego o wiele za duże. Jak na starszego brata.
Westchnął poprawiając niebieski kosmyk, który opadł mu na oko i spojrzał na zdjęcie przyczepione w prawym dolnym rogu. Był na nim on i Azura — w czasach, kiedy dopiero, co podnieśli się po śmierci rodziców.
— To zdjęcie wyciągnęła dla ciebie Raimei, kiedy tamten palant spalił pierwsze.
Wampir szybko się okręcił widząc siedzącą na kanapie Bastet. Podklasa patrzyła na Yodę wyraźnie nie zmieszana tym, że tak sobie weszła bez pytania do środka — chociaż ona zawsze tak robiła. Nikt nie wiedział, kiedy kobieta się zjawi.
— Nawet nie musiałbym potwierdzać, bo sama to widzisz.
— Moje wizję są trafne, jednak nie zawsze bym chciała je widzieć — Czarnowłosa westchnęła przypominając sobie jak Osaka prosiła ją by pomogła jej znaleźć stary dom Zazdrości. Było ciężko, ale się udało — szkoda, że najczęściej przychodzą niezapowiedziane.
— Nie wszystko można mieć na zawołanie prawda?
Wampirzyca uśmiechnęła się lekko kiwając głową, kiedy usłyszeli otwieranie się drzwi przez które przeszedł Tsurugi. Chłopak popatrzył pierw na podklasę by zaraz wzrokiem zatrzymać się na Servampie nerwowo przełykając ślinę. Nie był przyzwyczajony do tego wyglądu niebieskowłosego.
— J.. Jesteś pewny, że chcesz tam tak iść?
Zazdrość popatrzył na lidera wyglodnialych psów i uśmiechnął się szeroko podpierając biodra.
— A co martwisz się o mnie chłopczyku? — Twarz Kamyi na uwagę Hoshi'ego zrobiła się czerwona i prychnął niezadowolony. Mógł jednak nie słuchać zakichanego Mikuni'ego i się tutaj nie pojawiać. Ładnie brzmi mienie na niego oko. Ten blondas coś kombinuje.
— Dobra nie było tematu.
Czarnowłosa nagle poderwała się z miejsca czym zdziwiła obu chłopców. Ku zdziwieniu Tsurugi'ego oczy kobiety zrobiły się jasnoniebieskie — prawie, że białe.
— Historia kolejny raz zatoczy koło i będzie musiał znaleźć się śmiałek, który zdecyduje poświęcić siebie za tron.
Wampirzyca po tym by upadła i tylko reakcja Yody powstrzymała ją od spotkania z podłogą. Servamp pomógł usiąść kobiecie na kanapie, ale dalej było widać jak jej ręce dygoczą. Niebieskowłosy gestem dłoni przywołał do siebie szklankę z wodą. Chociaż bardziej to woda sterowała szklanką.
Podklasa złapała za przedmiot wypijając szybko zawartość.
— Co.. Co to było..?
— Przepowiednia — Zazdrość wyraźnie niezbyt poruszony zdziwioną miną chłopaka popatrzył na Bastet — Co widziałaś..?
— N... Niezbyt wiele.. — Zmurżyła oczy zaciskając dłonie na pustej szklance — w.. Widziałam tron, a pośród niego żywioły. To był Caedar. Uśmiechał się. Zupełnie jakby wygrał.
Mężczyźni popatrzyli po sobie nerwowo. Mimo, że wizję kobiety są zawsze trafne na tą nie mogą pozwolić. Wampirzyca zaś przeklinała na siebie w głowie o kłamstwo jakim uraczyła chłopców. Prawdę o wizji wolała zostawić dla Osaki — Niech ona zdecyduje, co z tym czymś zrobić.
__________
Yoru wracała z rancza. Nie interesowało ją nic więcej niż konie. No prawie.. Nie interesowało ją nic do momentu, gdy zadzwonił Hans mówiąc, że Jeje oraz Mikuni zniknęli. Razem z Hoshi'm oraz resztą szukali ich odkąd wampir wrócił z misji w oddziale specjalnym. Co dziwniejsze zaginął także Hugh z Sendagayą oraz Lawless i Licht. Nie dowiedziała się czy ktoś jeszcze zniknął, bo podobno Misono wyjechał ze swoimi wampirami na dwa dni poza miasto i nie odbierają. Przeskoczyła przez murek mijając mało jej znany ganek i nagle się zatrzymała. Czy tu wcześniej był ten budynek?
Odwróciła w jego stronę głowę przygryzając wargę. Powinna wrócić na ranczo i powiedzieć reszcie o zaginięciach. Przez chwilę siłowała się z myślami, aż wreszcie ciekawość wygrała nad rozsądkiem i ruszyła w stronę podniszczałego domku. Im bardziej się do niego zbliżała tym większe czuła podekscytowanie. Wyglądał zupełnie jak wyciągniety z jakiegoś horroru!
Zaczęła obchodzić niszczejący zabytek, który musiał tu stać od naprawdę dawna. Co ciekawe w środku dziczy. Raczej rzadko ktoś tędy przechodzi. Została jej powiedziana ta droga jako skrót przez jakąś nieznajomą kobietę.
Podrapała się w zamyśleniu po podbródku i pozostawiając za sobą „za" oraz „przeciw" ruszyła do drzwi frontowych. Złapała za zardzewiałą klamkę naciskając i ku jej zdziwieniu przedmiot został w jej ręce. Pokręciła zniesmaczona głową lekko kopiąc w drzwi, które z cichym piszczeniem otworzyły się pokazując zakurzony hol.
— Raczej nikt tu nie mieszka — Dziewczyna westchnęła obserwując opajęczone miejsca i wreszcie jej wzrok skupił się na schodach, które prowadziły na wyższy poziom. Zawsze w horrorach czaiły się tam potwory, ale przecież ona też teraz jest potworem.
Ruszyła po schodach i kiedy była w połowie usłyszała trzask spoglądając w dół. Wrzasnęła widząc, że drewniane stopnie zaczęły się rozpadać, więc niewiele myśląc zaczęła biec przed siebie wskakując na piętro i złapała sie za bok.
— Jaki... Ze mnie dureń.. Przecież umiem latać..
Podniosła się z ziemi rozglądając po korytarzu, który jak na dom z zewnątrz nie wyglądał na tak długi. Obejrzała się do tyłu widząc zniszczone schody i westchnęła, że jak nic będzie musiała się reszcie tłumaczyć, co się stało z tym budynkiem. Zaczęła sprawdzać wszystkie pomieszczenia, które wyglądały całkiem normalnie. Nawet w jednym znalazła plakat obdrapany, ale zawsze plakat.
— Szkoda tylko, że z horroru.. — Jakoś nie miała ochoty widzieć takiej mordy w opuszczonej chacie.
Usłyszała szmer i nerwowo odwróciła wzrok do korytarza. Co jest kurwa...? Wyjrzala niepewnie szukając przeciwnika czy miałby ciało lub o zgrozo nie. Szczęka prawie opadła jej do podłogi, kiedy z drugich drzwi wyszła zlotowlosa kobieta w białej szacie. Duch kurwa...?
Postać spojrzała w jej stronę uśmiechając się serdecznie by zaraz ruszyć przed siebie i zniknąć, gdy tylko dotknęła klamki. Białowłosa podbiegła do drzwi łapiąc za przedmiot. Cóż jeśli to jakiś upiór zawsze może jebnąć w niego wodą święconą, którą dostała od Mikuni ego jako prezent obronny. Buteleczka ma też specjalny rozpylacz by właścicielka nim nie oberwała. Pomyślał chłopak o wszystkim.
Popchnęła drzwi i zrobiła to z takim impetem, że wpadła do środka uderzając twarzą o drewnianą podłogę.
— Boli.. Boli.. Boli — Pocierała zakrwawioną twarz od nosa raz za razem. Mówią, że od każdego uderzenia w głowę traci się szare komórki. Jak nic ona straciła dzisiaj całe stado.
— Czyż mnie oczy nie mylą? Yoru Shihoin? Podklasa Raimei Osaki?
Wampirzyca szybko uniosła głowę widząc siedzącego na łóżku niebieskowłosego. Co gorsza zbyt dobrze jej znanego Willmona. Chyba nieświadomie udało jej się znaleźć Wallce'a. Odruchowo poderwała się z ziemi przy okazji łapiąc za wodę święconą celując w wampira.
— Mam wodę święconą i nie zawacham się obsmarować ci nią ryja, kiedy za blisko mnie staniesz!
Cóż jak mowa o dobrym pierwszym wrażeniu to ten jest iście chujowy.
_________
Duch stanął przy szybie zaciskając dłoń na ramie okna, która lekko zatrzeszczała. Przeklęta Osaka! Nie spodziewał się takiej mocy od jednego strażnika. Popatrzył na poparzone ramię i skrzywił się. Mało brakowało, a mógł zostać zraniony o wiele bardziej.
Słysząc stukot butów za sobą obejrzał się do tyłu widząc wchodzącą po schodach Nagisę. Dziewczynka uśmiechnęła się w jego stronę.
— Zrobiłam to co kazałeś — Pokazała lusterko w którym było widać Servampa i jego Pana — Czego jeszcze nam brakuje?
Caedar podrapał się po podbródku. Czego? Jeśli strażnicy kolejny raz wejdą mu w drogę podczas zamiany wszystko może się zaprzepaścić. Musi ich zlikwidować zanim zacznie przemianę i złoży ofiarę z tej smarkuli stojącej przed nim.
Ale musiałby ich wszystkich ściągnąć w pułapkę. Jeśli by dorwał wszystkich mógłby ich zabić — albo. Albo użyć jakiejś karty przetargowej by zmusić ich do służenia mu. Tylko co mogłoby ich przekonać. Podrapał się po podbródku, kiedy nagle jego wzrok spoczął na odbiciu w lustrze widząc Lawless'a i Lichta.
— Chyba już wiem jak zmusić ich do współpracy, jeśli przeżyją to co dla nich uszykuje. Nagiso. Czas zwołać demony. Musimy dorwać Servampy oraz ich właścicieli. Strażnicy wtedy sami do nas przyjdą.
Oshima ukłoniła się by za chwilę odwrócić i ruszyć w stronę schodów.
— Złożą przed mną pokłon albo zginą.
_____________
Raimei otworzyła powoli oczy czując jak piecze ją gardło. Zupełnie jakby nie piła od dobrych paru dni albo złapała jakieś zapalenie gardła. Poczuła jak ktoś lekko ściska jej rękę i obejrzała się w prawo widząc siedzącego Kuro przy łóżku. Chciała coś powiedzieć, jednak z słysząc swój ochrypnięty głos miała wrażenie, że jej uszy cierpią niczym słuchanie grania na pile.
— Dobrze, że już do siebie wróciłaś — Sam skrzywił się słysząc ten dźwięk, ale zaraz jego usta się rozszerzyły i wyciągnął w jej stronę szklankę wody — ładnie nas wszystkich wystraszyłaś.
— Co się stało..? — Odetchnęła z ulgą czując przyjemny dla niej własny głos już w normalnej intonacji. — Ja nic nie pamiętam nic odkąd..
— Odkąd mnie odepchnęłaś? — Servamp ścisnął mocniej jej dłoń — dałaś się opanować swojej mocy, ale wszystko jest w porządku. Nikomu nic się nie stało.
— A co z duchem?
— Nie wiemy. Zniknął, kiedy zaatakowałaś go magią z ust — Z ust?! — teraz jak będziesz się wydzierać to chyba zacznę się ubierać w gumowe stroje. Wolę nie zostać przysmażony na...
Sleepy Ash machinalnie dłonią najechał na brzuch kobiety i oboje zobaczyli iskierki, a niebieskowłosy oderwał stamtąd szybko rękę widząc na niej zaraz oparzenie.
— Co jest do cholery..? — Nim Osaka dokończyła jedna z iskier uderzyła w lampę spalając na miejscu i to samo stało się z żyrandolem, który spadł z hukiem na ziemię.
~~*~~
— To normalne. Dzieciak zaczyna się uaktywniać — Akira zaśmiała się bujając na krześle przy okazji pijąc herbatę — musiał się upewnić, że Kuro nie ma wobec ciebie złych zamiarów.
Faustus, gdy tylko dowiedziała się o ataku i dziwnej formie żeńskiego Lenistwa przyleciała pierwszym lepszym samolotem. Miała zamiar opisać wszystkie nadnaturalne sytuacje w swoim notatniku — w końcu chce się o Servampach dowiedzieć jak najwięcej.
— To nie jest normalne! Mogę komuś zrobić krzywdę!
— Zluzuj majty mamuśka Raczej tutaj wszystkim to nie grozi. On kojarzy już wasze głosy.
— Też mi pocieszenie.. — Wampirzyca syknęła przez co Mahiru i Kuro uśmiechnęli się do siebie krzywo.
— Cóż ja się nie mogę doczekać malucha, a na razie.. Wyciągaj rączkę muszę sprawdzić jak się wszystko rozwija — Oczy kobiety zabłysły za to żaden z wampirów nie wyglądał na zadowolonego. TheMother nawet odruchowo stanęła bliżej Osaki jakby w razie wypadku chciała ją obronić.
— A czasem nie powinnaś tego badać inaczej? — Shirota niepewnie podrapał się po głowie — wiesz nie jestem znawcą od badań ciężarnych, ale...
— Ostatnim razem badając Anzu wyjebało mi korki i spaliło dwa sprzęty. Wolę sprawdzać na krwi niż mieć kolejne braki w sprzętach.
Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Toru trzymając w dłoni teczkę. Popatrzył po wszystkich i uśmiechnął się lekko.
— Mahiru, mógłbym prosić ciebie i Kuro byście mi pomogli w pewnej sprawie? Wolę sam tego nie rozwiązywać, a Souga nie chce bez was jechać — Niebieskowłosa też już chciała się podnieść, jednak mężczyzna zaczął szybko machać dloniami — odpocznij jeszcze strażni.... Rai. Niedawno się obudziłaś.
— On ma rację — Białowłosa dosypała sobie cukru do herbaty leniwie ją mieszając — możliwe, że mały się uaktywni i przypadkiem rozwali samochód.
— Skoro tak sądzisz... — Sleepy Ash słysząc zrezygnowanie z ust żony uśmiechnął się lekko kręcąc głową.
— Niedługo wrócimy — Wampir szybko pocałował dziewczynę w czoło zaraz zamieniając się w kota i wskakując brazowowłosemu na ramię.
— Pożegnamy od ciebie Souge.
Wyszli za wujkiem nastolatka zostawiając resztę kobiet w pomieszczeniu. Żeńskie Lenistwo obejrzało się po salonie zdając sobie jeszcze z jednej rzeczy sprawę.
— A gdzie jest Yoru?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top