Rozdział 8 Otwarcie plaży




  Raimei stała w kuchni, obserwując Shirotę, który układał kolejne kotlety na talerz. Chłopak ma dryg do gotowania, przy czym po prostu się przyznał, że lubi to co robi. Za to ona? Ona umie najprostsze potrawy i tak często je spieprzając. Brązowowłosy zobaczył zamyślenie Osaki, jednak nie odważył się zapytać o czym ona myśli. Kuro podkręcił telewizor, opierając się o koniec kanapy.
— Mahiruu, głodny jestem.. — Wampirzyca odwróciła się w jego stronę, gotowa trzasnąć szmatą. Ten leń często działał jej na nerwy, jak ten nastolatek z nim wytrzymuje?
Mahiru położył jedzenie na stole, uśmiechając się sam do siebie. Tak, powinno na dzisiejsze męskie zebranie wystarczyć. Chłopcy dzisiaj postanowili sobie zrobić typowo męski wieczór, co trochę mogło ugodzić dziewczyny, jednak niebieskowłosa i tak miała inne plany. Przestało już padać, więc mogła w spokoju wyjść z ich domu i skierować w swoją stronę. Jutro mieli otwarcie plaży na nabrzeżu i, jak stwierdziła reszta jej rodziny, ,, Powinnyśmy wyglądać jak kobiety tego dnia!" Jak kobiety, do kurwy? Ona wygląda bardzo kobieco! Tylko ostatnio ma problem z iluzją i w kółko chodzi w swojej wampirzej formie, co ją trochę denerwowało. Podeszła do lusterka, obserwując się z każdej strony. Może powinna się przefarbować i założyć soczewki? Wtedy będzie chociaż trochę przypominać siebie jako człowieka.
— Co ty robisz? — Podskoczyła, słysząc głos drugiego wampira i wpadłaby na lusterko, w którym się obserwowała.
— Ty chcesz bym umarła, Kuro... — Skrzyżowała obrażona dłonie, przyglądając mu się podejrzanie. Czemu ten koleś potrafi tak bezszelestnie się przy niej pojawić, a ona nawet tego nie zauważy?
Servamp Lenistwa stał ze swoją paczką lodów o smaku ciasteczek, obserwując kobietę, jakby chciał ją przejrzeć na wskroś. Nie, ona ma chyba jakieś chore wyobrażenia po prostu. Pokręciła tylko głową, wzdychając zrezygnowana i złapała za swoją niebieską kurtkę, zarzucając ją na plecy. Rzuciła ostatnie spojrzenie na korytarz domu Mahiru i wyszła, odprowadzana przez oczy dalej stojącego chłopaka.
— Na razie, Kuro. — Machnęła ręką do tyłu, jakby od niechcenia. I usłyszała lekki pomruk, który mógł znaczyć „cześć", a równie dobrze ,,odwal się", ale po co się w to zagłębiać?
— Baby... — Odwrócił się ze swoimi lodami, wracając z powrotem do salonu — nigdy ich nie zrozumiesz...
Raimei wyskoczyła na zamoczoną ulicę, kierując się w stronę centrum miasta. Ładne witanie lata, kiedy od paru dni leje, jutrzejsza impreza jak nic będzie niewypałem — takim samym jak ich próba odnalezienia ostatniego brata. Ile tu już są? Tydzień? Dwa? Miesiąc? Przestała liczyć w kalendarzu, wpadając w wir życia tego świata. Nie przeszkadzał jej. Nawet go lubiła, bo reszta Servampów i ich Panów była dla nich sympatyczna. Właśnie, sympatyczna, ale nie potrafiła zrozumieć jednej rzeczy. Oni potrafili w pełni używać swojej siły bez pomocy ludzi, za to Servampy z tego świata muszą mieć połączenie z właścicielem do jego śmierci, a inaczej także zginą. Co to za pojebane reguły? Raimei skrzyżowała ręce za głową, patrząc na zachmurzone niebo. Picie krwi Pana oznacza picie jego woli, ale czym jest ta wola? A propos krwi, ostatnimi czasy chyba tylko ona nie piła jej ani krzty, udając przed resztą, że to robi. Kuro także jej nie pija zbyt dużo, więc raczej nic jej nie będzie, prawda?
— Przepraszam... — Zatrzymała się i spojrzała w bok.
Na ziemi siedział mała przemoczona dziewczynka, ściskając w rączkach maskotkę. Wyglądała na naprawdę przerażoną. Osaka zaczęła się rozglądać, czy w pobliżu nie ma dorosłego, co ją bardzo zdziwiło. Była tak zamyślona, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że właściwie była sama na ulicy, nie licząc dziecka przed nią. Mała ścisnęła mocniej zabawkę i spojrzała w bok. Nie powinna zawracać głowy dorosłym, to ona się zgubiła i to jest właśnie jej kara — jak mawiał jej ojciec. Wampirzyca podeszła bliżej małej skulonej z zimna postaci, klękając przy niej.
— Co tu robisz? — Pogoda była naprawdę do dupy i nikt normalny raczej nie wychodziłby dzisiaj z domu.
— Zgubiłam się... — dziewczynka zaczęła nerwowo bawić się palcami, dalej nie puszczając misia.
— A gdzie twoi rodzice, co? — Małe dziecko w taką pogodę, w takim miejscu. Gdzie jest kurwa policja?! Dziewczynka pokręciła tylko przecząco głową — no... dobrze... a gdzie mieszkasz?
Blondynka pokręciła kolejny raz głową i wtedy kobiecie rzuciła się w oko pierwsza dziwna rzecz. Długi siniak na prawej ręce, jakby ktoś uderzył ją czymś twardym. Wyciągnęła z torby płaszcz, narzucając go na dziecko i zakładając przy tym kaptur. Jej samej kurtka wystarczyła, a itak rzadko marzła; Yuki na pewno się nie obrazi, jeśli płaszcz pomoże małemu dziecku.
— Może Ci pomóc? — Dziewczynka nawet nie musiała potwierdzać, było to po niej po prostu widać. I co Osaka miała zrobić? Zadzwonić na policję? Zabrać na komisariat? Rozmyślania przerwało głośnie burknięcie z brzucha dziewczynki — Dobra, zanim zdecydujesz, chodź, zjemy coś.
Przez pierwszą chwilę dziecko nie wiedziało, co ma robić. Oczy Osaki były dziwnie czerwone. Rzadko widywała takich ludzi, jednak postawa tej, jak dla niej wysokiej, Pani była bardzo miła. Zawsze chciała mieć starszą siostrę, która zabierze ją z tego więzienia. Pokiwała wesoło głową, podnosząc się, opatulając mocniej dostanym płaszczem i we dwie ruszyły zamoczoną ulicą w stronę baru, w którym często Raimei widywała chłopców.
— Dowiem się chociaż, jak się nazywasz? — Schowała ręce do kieszeni, mrużąc oczy w poszukiwaniu szyldu baru.
— Nachi..

___________________________

Sakuya szedł powoli miastem, kopiąc puszkę. Pogoda była beznadziejna, do tego nie podobał mu się jutrzejszy dzień. Początek lata oznacza dużo ludzi, a dużo ludzi oznacza kłopoty. Tsubaki na pewno dopilnuje, by w takim skupisku wydarzyło się coś złego. Dzisiaj miał ochotę wreszcie zjeść coś w barze, gdzie najczęściej przesiadywał z Mahiru. Jak jeszcze nie musiał pokazywać swojej prawdziwej twarzy. Właśnie, Shirota.. Tak bardzo chciał z nim usiąść, porozmawiać, a musi unikać go jak ognia. Poczuł jak na jego twarz spadła pierwsza kropla i spojrzał w niebo. Chmury kolejny raz krążyły jak sępy nad miastem, więc musi się pośpieszyć, zanim będzie przemoczony do suchej nitki.
Kiedy rozpadało się na dobre, Watanuki wpadł do baru, wyciskając z bluzy resztki wody. Tak jak myślał, nie zdążył ominąć tego wodnego szajsu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, by poszukać jakiegoś wolnego miejsca i zamarł, widząc Osakę w towarzystwie jakiejś małej blondynki. Dziewczyna też musiała go zobaczyć, bo uśmiechnęła się do niego. Jak nic, teraz musi do niej podejść, cholera jasna. Włożył ręce do kieszeni, wymuszając na twarzy uśmiech, nie chciał tam siadać. Nie, dopóki pracuje dla Tsubakiego i jej siostry, która już planuje, jak powybijać ich jak kaczki.
— Sakuya, prawda? — Raimei starała się brzmieć naturalnie, bo było jej trochę głupio. Co z niej za człowiek, by nie pamiętać imienia osoby, która pomogła im znaleźć stancje?
— Watanuki — Usiadł naprzeciwko niej, obok Nachi. Dziecko z zadowoleniem pałaszowało hamburgera, machając stópkami w powietrzu, a zielonowłosego wampira przeszedł dreszcz. Poznał ją.
— Coś się stało? — Czyżby już się domyślił?
— Mogę Cię prosić na momencik przed...mm... bar? — Oglądał się niepewnie, czy nikt go nie obserwuje.
Osaka spojrzała na małą, którą miała odprowadzić zaraz po zjedzeniu przez nią posiłku. Kiwnęła na nią głową w przepraszającym geście i ruszyła za zielonowłosym chłopakiem przed bar. Oparła się o szybę, przyglądając się ulewie. Jak ona odprowadzi tę małą i wróci na stancję? Cholera jedna to wie.
— Skąd wiesz, kim jestem? — Drgnął lekko, zdając sobie sprawę, że sam się wkopał, reagując wtedy na jej machanie. Idiota z niego! — ile czasu już nas obserwujesz?
— Wiesz, kim jestem. — Oparł się obok niej. Miał mało czasu. — Tsubaki ma kolejny kawałek, a jutro może się coś złego wydarzyć na plaży...
Raimei pomrugała parę razy, myśląc intensywnie. Chłopak zdradzający plany swojego Pana? Kuro opowiadał jej o nim, jak usiadła by z nim pograć, ale wspominał o braku liczenia na Sakuye. Jeśli oczywiście mówimy o konfrontacji z Tsubakim. Watanuki rozglądał się niepewnie po ulicy, jakby się spodziewał, że Berukia skądś wyskoczy, co mogło być nawet prawdopodobne.
— Aż tak się ich boisz? — Czerwone oczy spojrzały w jej stronę — lepiej znikaj. Moja siostra nie lubi niezdecydowanych.
Odbiła się lekko od szyby, chcąc skierować się już do baru. Przy wejściu zatrzymała się jeszcze na chwilę, przez co ich spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnęła się lekko do zdziwionego wampira.
— Nie jesteś taki zły, Watanuki — Wampir poczuł jak się lekko rumieni. Co jest do cholery? — mam nadzieję, że uda nam się tobie pomóc.
Zamknęła za sobą drzwi budynku, wracając do Nachi, która skończyła już jeść, z niecierpliwością obserwując idącą w jej stronę Osakę. Sakuya także wrócił do baru, ale poszedł w całkiem inną stronę. Nie chciał zwracać na nich uwagi. Nie myślał już o sobie, ale o Mahiru, który mógł mieć przez to większe kłopoty. Mimo podanego jedzenia był bardziej skupiony na obserwacji uśmiechającej się do dziewczynki wampirzycy, niż na swoim burgerze. Czemu wszystkie dobre osoby muszą ginąć?

_________________________

W domu Mahiru panował chaos, zagłuszany co jakiś czas przez telewizor, w który wpatrywał się Kuro. Nastolatek westchnął niezadowolony. Jego wampir to prawdziwy leń, mógłby czasami jednak spiąć ten swój tyłek i coś zrobić. Ale jak nic nie dożyje tego. Hugh dłubał właśnie w swoim curry, pocierając co jakiś czas obolałe skronie. Za dużo myśli ostatnio, zdecydowanie za dużo.
— Coś nie tak, Hugh? — Tetsu obserwował swojego wampira, popijając obiad wodą.
— Nie, nic. — Pokręcił szybko głową. — Zastanawiam się, gdzie szukać brata dziewczyn.
— A twoi podwładni nic nie wiedzą? — Misono nachylił się nad stołem, łapiąc za solniczkę i spojrzał na Shirotę. — Jak możesz tak mało przyprawiać obiad?
Mahiru mruknął niezadowolony, odwracając się w kuchni, ależ ten Alicein potrafi być irytujący. Licht i jego Servamp nie pojawili się dzisiaj, bo jego Pan jak zwykle miał koncert. Ale nawet jeśli ta dwójka ma wolne, to czarnowłosy niezbyt chce z nimi się spoufalać. Mahiru nie potrafił się tylko oprzeć wrażeniu, że spojrzenie Todorokiego często ląduje na wampirzycach. Musi mu się wydawać. Przecież chłopak nienawidzi wampirów, niezależnie od płci. Usłyszał lekki dźwięk uderzających talerzy i podskoczył, widząc swojego Servampa próbującego wrzucić talerz do góry naczyń. Wyglądał na zamyślonego i jakby machinalnie wpychał je do umywalki.
— Wszystko w porządku, Kuro? — Niby jego leniwy partner zawsze tak wygląda, ale jego zamyślenie było dzisiaj jakieś inne.
— A co ma być? — Kiedy udało mu się upchać naczynie, włożył ręce do kieszeni, podgryzając czekoladę w buzi.
— Jakoś dzisiaj dziwnie wyglądasz.
— Dziwnie to dzisiaj Osaka wyglądała. — Wzruszył ramionami przełykając część słodyczy, którą miał w buzi i wracając do gwaru w salonie.
Nastolatek przyglądał się jego plecom w milczeniu. Rzeczywiście, też mu się wydawało, że dziewczyna jest jakaś nerwowa. Ale czemu miała być spokojna? Dalej nie znaleźli Zazdrości, mimo szukania go od wielu dni. To normalne, że kobieta martwi się o niego, w końcu wisi nad nim topór pod postacią ostatniej z sióstr. Jedynym pocieszeniem jest znalezienie Pychy, chociaż teraz pojawią się konflikty na linii Elise — Yuki. Biedne Raimei i Layla, mają kupę roboty by je porozdzielać.

_______________________

Osakę obudził głośny wrzask i spadła z parapetu, na którym przysnęła. Z jej ust wyrwało się krótkie, a zarazem dosadne „kurwa..." Podniosła się do siadu i spojrzała przed siebie, widząc dwie kłócące się wampirzyce, czyli jak co ranek. Westchnęła niepocieszona, czując, że będzie ją jak nic wszystko bolało do następnego dnia. Jak to w ogóle możliwe, że usnęła na parapecie? Pocierając obolały kark, próbowała sobie przypomnieć wczorajszy dzień. Jakimś cudem udało jej się odprowadzić Nachi do domu. Odprowadzić? Dobre sobie! Idąc z dziewczynką ulicą w pewnym momencie po prostu jakaś limuzyna zatarasowała jej drogę i wyskoczyła z niej dwójka ludzi, prawie ze łzami w oczach. Zrobiło się trochę niezręcznie, bo blondynka zamiast się ucieszyć, schowała się mocniej za swoją wampirzą przyjaciółkę.
— Raimei, nic Ci nie jest? — Słysząc głos Layli, przerwała swoje rozmyślania, spoglądając na nią.
Blondwłosa wampirzyca stała nad nią z owiniętym ręcznikiem na głowie, patrząc zmartwiona w jej stronę. No tak, musiała głośno gruchnąć, skoro Storm wisi nad nią jak kat nad dobrą duszą. Prawie podskoczyła, jak jej partnerka przysunęła się bliżej, tasując ją wzrokiem. Tak doskonale kojarzyła to spojrzenie. Rentgen mówiący „Piłaś krew ostatnio?"
— Nic mi nie jest, Laylo — Wymusiła uśmiech na twarzy, modląc się w duchu, by nie zapytała na głos, o czym naprawdę myśli. Nie miała ochoty przyznawać się do tego, jak nieodpowiedzialnie się zachowuje — dobudzam się po prostu.
Nieczystość miała już coś dodać, kiedy między dziewczynami przeleciało małe tornado, zatrzymując się idealnie na parapecie, po którym zjechała Inaba. Głowy wampirzyc odwróciły się w stronę Pychy, która jakby nigdy nic wróciła do wcześniejszego rozczesywania włosów. Jak te dwie mają ze sobą pracować? Prędzej się pozabijają! Osaka wstała z ziemi, próbując się rozprostować. Może problem z iluzją bierze się z jej braku krwi w organizmie? Ale wtedy tylko ona by nie mogła jej używać, a nie wszystkie. To pewnie przemęczenie. Tak... Jak nic są przemęczone.
— Może spotkamy go na plaży? — Yuki podniosła się, trzymając się za krzyż. Zdecydowanie parapet nie był dobrym miejscem na zatrzymanie się kręgosłupa.
— To by miało sens — Stevens pokiwała głową, odkładając szczotkę, jakby parę chwil wcześniej nie posłała swojej partnerki na parapet — w końcu zawsze go ciągnęło do wody.
Raimei miała jakieś złe przeczucia, jeśli chodzi o zabawę na plaży. Wczoraj gdy wróciła, wysłała sms'a do Shiroty, o tym co powiedział jej Sakuya. Muszą być przygotowani na wypadek pojawienia się dwójki Melancholii. Ośme mogą narobić dużo szkód, ale chyba w tyle osób dadzą radę prawda? Poczuła, jak ktoś ją lekko klepie po ramieniu i odwróciła głowę, widząc uśmiechniętą Layle. Tak, nie powinny się martwić na zapas. Jeśli pojawi się tam Tsubaki, są przygotowani na to.

_______________________

— Kuro, widziałeś może klucze od domu? — Shirota biegał po mieszkaniu jakby go gonił sam diabeł. Był pewny, że położył je wczoraj na blacie w kuchni. Jak się niemiło zaskoczył, kiedy ich tam nie znalazł!
— Nie widziałem. — Wampir przełączał machinalnie programy, niezadowolony z tego, że muszą wyjść. Nie cierpiał słońca, a teraz będzie wystawiony na nie cały dzień. Czy oni nie mają dla niego sumienia?!
Usłyszał ciche pukanie i mruknął głośniej „Otwarte". Kroki zatrzymały się centralnie za nim, więc podniósł znudzoną głowę w górę. Musiał parę razy pomrugać, by dotarło do niego, co właśnie widzi. Osaka przyglądała się programowi w telewizji, ubrana w zwiewną niebieską tunikę z miną godną cierpiętnika. Czyżby właśnie znalazł kogoś, kto tak jak on podziela tę czarną rozpacz? Wyminęła kanapę, siadając obok niego i opierając się o drugą podpórkę. Kark dalej ją bolał po dzisiejszym spotkaniu z podłogą, powinna je pozabijać za to.
— Długo jeszcze, Shirota!? — Zniecierpliwiony krzyk Misono rozniósł się po mieszkaniu i w odezwie usłyszał tylko wściekły warkot chłopaka.
Raimei zachichotała pod nosem. Lubiła takie towarzystwo. Wszyscy byli podobni, a jednak inni. Kiedy wreszcie znalazły się klucze nastolatka całą grupą ruszyli w stronę plaży, rozmawiając między sobą. Sleepy Ash pod postacią kota drzemał sobie smacznie na głowie Osaki, całkowicie ignorując wszystko dookoła. Wygodnie mu było tam gdzie śpi, a skoro wampirzyca się nie czepia, to po co ma się przemęczać?
— Co jest pierwsze w planie? — Layla z uśmiechem patrzyła na Misono, który trzymał kartę programu, czytając ją sobie.
— Jakiś jarmark... — Oczy Inaby zabłysły na te słowa. Zakupy! Jak ona kochała to robić!
— Aż szkoda, że jestem teraz jeżem... — Lawless spojrzał na kąpiące się kobiety.
— Ja tam nie narzekam. — Yuki spojrzała na jakiegoś dobrze wysportowanego ratownika, który jej pomachał. Dziewczyna zadowolona odwzajemniła gest, słysząc lekki niezadowolony pomruk Chciwości. Tylko teraz pytanie: Niezadowolony, bo jest jeżem czy wina ratownika?
Raimei zatrzymała się na chwilę, czując lekkie ukłucie w klatce. Trwało to jedynie chwilę, więc każdy z boku mógł pomyśleć, że dziewczyna się od tak zatrzymała. Wampir siedzący na jej głowie, uchylił jedno oko, widząc jak złapała się za bolące miejsce, jednak zaraz je puściła, wypuszczając powietrze. Coś było nie tak. Może to wina uderzenia o te nieszczęsną podłogę?
— Rai, co ty tam robisz z tyłu? — Głowa Elise odwróciła się w jej stronę.
— Ju... już idę! — Ruszyła szybciej, przez co Kuro musiał się mocniej trzymać jej włosów. Już czuł, że nici z jego spania.
Porozdzielali się na mniejsze grupki, by było wygodniej się poruszać. Tak więc Mahiru z Kuro i Misono z Lilym poszli w stronę armatek wodnych. Fioletowowłosy nigdy nie widział czegoś takiego, więc z fascynacją patrzył na obiekt. Layla zadowolona poszła ze Stevens, Hughem oraz jego Panem w stronę kolejki wodnej. Mieli nadzieję, że gdzieś spotkają najstarszego z rodziny. A Osaka, Yuki i Lawless z Lichtem zostali na środku. Młodsza wampirzyca z tęsknotą patrzyła na jarmark.
— Nie zrobisz Nam tego, prawda? — Raimei już się nie podobało jej spojrzenie, które mówiło więcej niż tysiąc słów. Todoroki za to patrząc na jedną z wystaw, zainteresował się dziwnym plecakiem i ruszył w tamtą stronę, a Yuki za nim.
— Już nam to zrobili... — Lawless chyba dzisiaj miał podobne podejście, jak starsza z sióstr.
Dziewczyna westchnęła. Włożyła lizaka do ust, ręce do kieszeni i ruszyła za całą trójką przez bazarek, który ciągnął się do końca plaży. Bogowie, ratujcie mnie...
Mijając kolejny stragan, wampirzycy mignęły blondwłose pukle i zatrzymała się, gubiąc w tłumie trójkę swoich znajomych. Odwróciła się szybko, cofając w tłum, by dogonić małą dziewczynkę, kolejny raz wyglądającą na zagubioną. Wczoraj dowiedziała się, że mała jest śmiertelnie chora i zostało jej niewiele życia, dlatego rodzice trzymają ją pod kloszem. Dziwne okazywanie miłości. Skoro jest chora, nie powinna dostawać z życia ile się da? W końcu nie zobaczy go dużo, prawda?
— Znowu się zgubiłaś, Nachi? — Blondynka drgnęła, słysząc znany głos i uśmiechnęła się szeroko, widząc dobrze znaną wampirzycę.
Zadowolona doskoczyła do niej, obejmując ją w pasie. Tak, to było dziwne, by małe dziecko tak się przywiązało do kogoś, znając tę osobę jeden dzień. Nachi Tragle miała sześć lat i jak na tak małe dziecko była dość inteligentna, czego nie można było powiedzieć o jej bogatych rodzicach. Na litość Boską, kto na plażę, gdzie jest od chuja piasku, zakłada na dziecko sukieneczkę, białą w czarne pasy, słomiany kapelusz i lakierki. Lakierki na plażę! Co jest z tym światem, do kurwy nędzy?!
— Nie — Odsunęła się od Raimei i skrzyżowała ręce za sobą — rodzice pozwolili mi pochodzić samej po jarmarku, ale mam się nie zbliżać do wody.
— O, to nowość — Chyba wczorajsza sytuacja dała im trochę do myślenia.
— Pochodzisz ze mną One-san?— Niebieskie oczy zabłysły w ekscytacji na samą myśl o wspólnym spacerze przez jarmark.

Osaka rozejrzała się niepewnie, sprawdzając czy gdzieś nie migną jej czarne włosy Licht'a, czy mieszane kudły jej siostry. Jednak nie miała na co liczyć. Taki tłum ludzi, że nawet zobaczenie tego olbrzymiego wieloryba graniczyło z cudem. Tak właściwie nigdy nie zapytała chłopców skąd to coś się wzięło, ale może to i lepiej. Im mniej wiesz, tym większa szansa, że Cię nie zabiją. Chociaż i z tym można się kłócić. Spojrzała z powrotem na Nachi i pokiwała zgodnie głową. Dziewczynka podekscytowana klasnęła w dłonie, uwieszając się na jej ramieniu i ciągnąc już w stronę straganu. Zza jednej z budek obserwowała je Claudia, mrużąc oczy. Na razie plan idzie tak, jak powinien.

_______________________

Mahiru rozglądał się pomiędzy tłumem, mając cichą nadzieję, że zobaczą dziwnie ubranego mężczyznę, jaki jeszcze parę chwil temu tędy szedł. Odciągając Misono, przepychali się przez tłum, chcąc wypatrzeć tego osobnika. Shirota był niemalże pewny, że to był jeden z podwładnych Tsubakiego. Ten sam co jakiś czas temu dał mu wybuchową walizkę.
— Jesteś pewny Shirota, że go widziałeś? — Fioletowowłosy nie chciał się przyznać, ale dobrze się bawił podczas pokazu armatki wodnej.
— Na sto procent — Miał nadzieję, że chociaż Kuro zwrócił na niego uwagę. Ale wampir przysypiał cały czas na jego ramieniu, mając całkowicie w dupie cały świat.
W pewnej chwili w tłumie ujrzeli Yuki i Licht'a, którzy wyglądali, jakby kogoś szukali. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła się Lily'emu w oczy, to brak Osaki wśród nich. Kiedy podeszli bliżej, wampirzyca od razu do nich podbiegła, wyglądając na z lekka zmartwioną.
— Nie widzieliście Raimei? — Todoroki stanął obok Inaby, krzyżując dłonie.
— Nie miała być czasem z Wami? — Mahiru dalej wzrokiem szukał tamtego wampira.
— Zgubiliśmy ją przy straganach — głos Lawlessa wydobył się z klatki— po prostu w pewnym momencie się zatrzymała, jakby kogoś zauważyła i ruszyła w tamtą stronę. Próbowałem im to powiedzieć przez dwadzieścia minut, ale byli tak zaaferowani straganami, że mnie nie słuchali.
— Może zobaczyła tego samego wampira co ty, Mahiru? — Nieczystość sfrunęła na głowę swojego Pana, przez co teraz wyglądał, jakby miał dziwną spinkę na głowie. Dwójka nastolatek ,idąca po drugiej stronie, zachichotała.
Niezadowolony Alicein próbował odpędzić od siebie swojego wampira, czując się zażenowany. On zawsze potrafi wyczuć moment, by mu usiąść na głowie. Shirota mając złe przeczucia co do zbyt dużego tłumu na plaży, lekko stuknął Sleepy Ash'a, który momentalnie się przebudził. Czemu ten wampir ciągle tylko pochrapuje?
— Powinniśmy znaleźć resztę i poszukać Raimei. — Jeśli podwładni się tutaj kręcą to lepiej, by żadne z nich nie chodziło oddzielnie. Taki mieli plan od początku, a jak zwykle jedno z nich robi coś kompletnie innego. Osaka czasami potrafi być naprawdę irytująca.
Reszta pokiwała głowami i ruszyli w stronę, w którą na samym początku poszła Layla i jej towarzysze. Cały czas rozglądali się w nadziei, że zobaczą albo niebieskie włosy swojej przyjaciółki, albo wampirze kudły jednego z tamtych. Gorzej, jeśli ktoś już dorwał Lenistwo, ale znając ich pomysły to już by dawno o tym wiedzieli. Berukia lubi poklask, więc reszta pewnie też. Yuki zobaczyła z dala wysoką posturę swojej najstarszej siostry, przyglądającej się dwóm Pychą, którzy o czymś namiętnie rozprawiali. Całkiem zabawnie to wyglądało, jakby tak spojrzeć z boku.
— Nie byliście czasem przy armatkach wodnych? — Tetsu zdał sobie sprawę, że mieli być w mniejszych grupkach. A tymczasem znowu stali się jedną wielką grupą, rzucającą na siebie całą uwagę.
— A gdzie nasza siostra? — Elise rozglądała się wśród nich, szukając Lenistwa — bo mam ochotę jej powiedzieć parę słów.
— O... o czym? — Inaba zobaczyła także niezadowoloną minę Layli, co mogło oznaczać tylko jedno — nawet nie żartujcie... proszę Was...
— O czym wy mówicie? — Mahiru przyglądał się wampirom.
— Osaka dawno nie piła krwi — Pierwszy raz widzieli tak niezadowoloną minę jej partnerki. Zawsze Storm raczej się uśmiechała i miała łagodną naturę, za to dzisiaj mogłaby robić za potwora w bajkach dla dzieci — ona jest niepoważna! Przecież wie, że nie przywoła oręża bez tego!
Kuro spojrzał na resztę. Czyli one także piją krew, by używać swojej siły? Teraz chociaż zrozumiał, czemu dziewczyna złapała się za klatkę.
— Co za idiotka. — Yuki pacnęła się w czoło ręką. Wiedziała, że mogą się tutaj pałętać ludzie od ich siostry, jak i tego świra, a kretynka sama się pcha w kłopoty.
— Trzeba ją jak najszybciej znaleźć — Misono przypomniał sobie, kogo mieli szukać z Shirotą ,zanim dowiedzieli się o zniknięciu Osaki — zanim oni znajdą ją.

________________________

Raimei usłyszała cichy pisk z telefonu i wyciągnęła go, patrząc w szklany ekranik. Dwadzieścia nieodebranych połączeń, przy czym parę sms'ów. Dziwne, była pewna, że nic nie słyszała, a chyba nie jest głucha. Jako wampir powinna mieć idealny słuch.
— Coś się stało? — Tragle obserwowała z zainteresowaniem kobietę.
— Nie.. nic — Nie podobało jej się coś. Czyżby ktoś zagłuszał jej zasięg?
Schowała szybko telefon do kieszeni, a mała uśmiechnęła się szerzej, pokazując kły. Zara,z kły? Wczoraj nie było u niej tego widać. Właściwie zdała sobie dopiero teraz sprawę, że są kawałek dalej od jarmarków i nie ma tutaj nigdzie ludzi.
— Możesz tak daleko chodzić, Nachi? — Lenistwo rozglądało się po otwartym terenie, właściwie nic nie słysząc. Nawet szumu.
— Pewnie rodzicom by się to nie spodobało — Odwróciła się kolejny raz w jej stronę, bujając się na swoich lakierkach — ale teraz na pewno nic nie powiedzą. A wiesz dlaczego?
— Dlaczego?
Kolejny raz zawibrował telefon w kieszeni dziewczyny i zobaczyła wiadomość od nieznanego numeru „Uważaj na Nachi, bo ona... ". Podniosła głowę na dziecko i to był jeden z jej dobrych pomysłów, bo zdążyła uniknąć strzału z broni. No prawie. Została draśnięta w ramię. Zatrzymała się kawałek dalej i wtedy zawisła do góry nogami w powietrzu. Co jest, kurwa?
— Cześć siostrzyczko. — Z cienia wyłoniła się Blau, bawiąc się swoim sztyletem w ręce — dawno się nie widziałyśmy, co?
— Ja jakoś nie tęskniłam, wiesz? — Ile razy spotka jeszcze to głupie dziewczę? — przefarbowałaś włosy, czy jak?
Nieumiarkowanie ze swojego morskiego koloru, zamieniła je w bielusieńkie jak śnieg, chociaż dalej były krótkie jak u typowego samca Alfa. Jedynie kawałek sterczał do góry jak na żel, czasami Osaka się zastanawiała czy kobieta nie jest typową lesbijką. Ale skoro kręciła z jej chłopakiem jak jeszcze ze sobą byli... to no cóż. W sumie może jest Bi? Cholera jedna to wie.
— To mój naturalny kolor... — Oczy Osaki otworzyły się szeroko. To jednak po przemianie można je farbować? Nie schodzi farba? — ale nie jesteśmy tu rozprawiać o moich włosach, co?
— W sumie... ja dalej nie wiem czemu tutaj wiszę... — Jakby ją trochę przekręciła to byłoby jej chociaż wygodniej. Na szczęście Claudia nie była aż tak brutalna i ustawiła ją w normalnej pozycji, dalej trzymając związaną swoim łańcuchem — więc czemu zawdzięczam tobie takie miłe powitanie kolejny raz w tym świecie?
— Kula — Blau uśmiechnęła się przebiegle — wiem, że macie parę kawałków. I nawet wiem kto je trzyma.
— A co, Daisaki ma problem? — Usłyszała za sobą ładowanie broni i poczuła lufę przy głowie. Dopiero teraz sobie przypomniała o małej blondynce. — Co zrobiliście Nachi?
— Oh, a jak myślisz? — Raimei drgnęła. Złamali zasady.
— Za... Zabiliście dziecko?! — Lufa przycisnęła się jeszcze mocniej do jej głowy.
— I tak jej niewiele życia zostało, prawda? — Zachichotała, podlatując bliżej i wcale nie ściągając dłoni z łańcucha — a jej rodzice to tacy nudziarze. Mogę Cię pocieszyć, zginęli szybko. A wczoraj widziałam, jak dobrze się dogadywałaś z dziewczynką, to bardzo łatwo było Cię zmanipulować. Przecież ty, Layla i Yuki tak lubicie dzieci. Powiem Ci, że ludzie są bardzo smaczni. Może chciałabyś spróbować? W końcu dawno nie piłaś krwi.
No to już jest, kurwa, skandal! W ciągu niecałego miesiąca złamać tyle razy zasady, to nawet nie udało się Hoshi'emu! Z tego co słyszała, to Tsubaki zamienił zielonowłosego, bo chłopak był o krok od śmierci. A oni? Zabili dziecko i jej rodziców, chcąc dorwać ją dla głupiej kulki? To już tamten nie był tak brutalny!
— Dobra, oddychaj — próbowała przywołać swój oręż jednak bez skutku — że też zachciało mi się nie pić krwi...
— Więc gdzie kuleczka? — Nachyliła się nad Osaką, przybliżając do jej twarzy — chyba, że chcemy się pobawić w przebijanego, co?
To trwało dosłownie chwilę. Kula śmignęła Raimei obok głowy w momencie, gdy Nieumiarkowana odleciała kawałek dalej, odrzucona przez trumnę. Łańcuch puścił i Lenistwo wylądowało na ziemi, zamieniając się w kota. Próbując przywołać jak najwięcej magii, tylko pogorszyła sprawę, kończąc w kociej postaci. Przeklęta krew... Spojrzała w bok, widząc podnoszącą się Tragle i celującą już w jej stronę, no nawet dziecko chce zabić biednego kiciusia. Zastygła w tej pozycji, a przed siostrą zleciała Yuki.
— I to ja się ładuję w kłopoty, tak? — Wampirzyca trzymała rękę przed sobą, prawdopodobnie zamrażając powoli dziecko.
Przed Claudią stanęła Stevens, krzyżując dłonie i opierając się o swoją trumnę. Nie lubiła szóstej bardziej, niż mogło się wydawać, tak jak Gniew i ósmą, posłałaby ich na tamten świat. Na pewno by mieli mniej roboty. Mahiru podbiegł do białej kocicy, biorąc ją na ręce, za to jego wampir stanął obok Elise, obserwując pierwszy raz żeńskie odbicie jednego ze swoich braci. Koło Blau pojawił się Shamrock. Widząc grupkę niezadowolonych wampirów, szepnął coś kobiecie na ucho i obydwoje zniknęli w białym świetle. Tak, tego można pozazdrościć Nieumiarkowaniu — znika, kiedy chce.
— Nic Ci nie jest, Rai? — Nastolatek spojrzał na kotkę, która cały czas spoglądała na zamrożoną dziewczynkę.
— Powinniśmy się jej pozbyć — Elise wyprostowała się, pozbywając się swojego oręża — dziecko z bronią to nic dobrego.
— Chyba oszalałaś — Wampirzyca oswobodziła się z dłoń Shiroty, zeskakując na ziemię — nie będziemy zabijać dziecka.
— Ona jest podwładną naszej siostry — Pycha nie chciała się uchylić przed Lenistwem. Była druga, więc także mogła podejmować decyzj.
— Yuki, rozmroź ją.
— Nawet nie próbuj.
Chciwość patrzyła to na jedną, to na drugą siostrę, będąc w kropce. Z jednej strony, nie cierpiała swojej partnerki, ale musiała się z nią zgodzić. Dziewczynka była gotowa przestrzelić głowę ich pierwszej siostry, nawet nie mrugając przy tym okiem, ale z drugiej nie powinna sprzeciwiać się Osace. W ciągu tych wymiany zdań, która zamieniła się w pewnym momencie w prawdziwą kłótnię, pojawiła się reszta. Layla obserwowała obydwie kobiety, próbując do nich dotrzeć. Nie wiadomo ile by trwała ta afera, gdyby wreszcie ziemska partnerka nie podeszła do Osaki, łapiąc ją za fraki.
— Czemu nie piłaś krwi, jak prosiłam..? — Zapadła cisza, której chyba nikt już nie chciał przerwać. Zła Storm, to niebezpieczna Storm i chyba Raimei zdała sobie właśnie z tego sprawę, bo uśmiechnęła się przepraszająco w jej stronę. Tak, musiała się zgodzić, to co zrobiła było jawną głupotą. Layla spojrzała w stronę Mahiru, który stał właściwie najbliżej — Mahiru, wiem, że rozmawialiśmy już o tym wcześniej...
— W porządku — Chłopak uśmiechnął się, podwijając rękaw na swojej ręce i podsuwając pod nos Raimei.
— Co wy kombinujecie? — Niby z jednej strony wiedziała, o czym oni obydwoje myślą. Do tego widziała oczekujący wzrok Kuro jak i reszty. No oni chyba robią sobie z niej żarty — Nie ma mowy! Nie będę nikogo gryzła!
Zaczęła się szarpać, przez co blondynka złapała ją za głowę. Skoro ona chce się z nią bawić jak z małym dzieckiem, nie będzie ustępować. Któraś z nich musi mieć w ich rodzinie zdrowy rozsądek. Mimo buntu, została przyciśnięta do ręki Shiroty i po paru chwilach stała już w swojej wampirzej formie kawałek dalej, próbując zwymiotować, jakby zrobiła coś bardzo złego.
— No nie mów, że moja krew jest taka okropna! — Mahiru pokręcił głową, za to Alicein i dwójka wampirów nieczystości zaczęła chichotać.
— A wracając do naszej wcześniejszej rozmowy — Stevens skrzyżowała dłonie stojąc na trumnie Sendagaya — zróbmy głosowanie!
Tak, to mogło być lepsze niż darcie się na siebie pośród piasku. Tym bardziej, że lód Inaby powoli się rozpuszczał i wampirzyca nie wiedziała, czy ma ją zamrażać z powrotem. I tak skończyło się na tym, że przy głosowaniu najwięcej było po stronie szansy dla małej Nachi. Pycha przewróciła oczami wściekła. Jak nic ściągną na siebie więcej kłopotów, niż można to sobie wyobrazić. Raimei stanęła obok Yuki, krzyżując dłonie. Ma tylko jedną szansę, inaczej będą musieli zabić biedne dziecko.
— Może potrzymajmy ją jakiś tydzień w tym lodzie? — Cichy szept Lawlessa poniósł się po plaży wśród swojej rodziny.
Wszystkie Servampy stały w cieniu, by być w swojej ludzkiej postaci. Jeśli małej zachce się strzelać to lepiej nie liczyć na niebieskowłosą, która prędzej by dała zabić siebie niż małe dziecko. Kiedy lód opadł, Tragle dalej stała z wyciągniętą bronią, jednak pomrugała parę razy, obserwując wszystkich po kolei i zdając sobie sprawę, że jest tutaj sama. Opuściła broń, zaciskając wargi i była bliska płaczu. Tak, małe dzieci potrafią dużo ryczeć — Pycha. Inaba, która chyba najbardziej przepadała za maluchami, chciała do niej podlecieć. Zatrzymała się z tą myślą, czując jak lina z ziemi lekko łapie ją za nogę. Jak nic, Layla już ją przejrzała.
— No, więc Nachi — Raimei postanowiła przerwać tę jakże niezręczną ciszę — mam tylko jedną szansę, by Cię uratować przed... — W tym momencie spojrzała na niezadowoloną Pychę — przed wściekłością swojej drugiej siostry.
Stevens ściągnęła wściekle brwi. No co za złośliwa szuja z tego Lenistwa! Niektórzy też głosowali za jej skasowaniem! Nie tylko ona! Gdyby to nie było dziecko to i udałoby się jej przeciągnąć na swoją stronę Laylę! A tak, także ten Leniwy drugi wampir, grając na swoim PSP zagłosował za niezabijaniem. Cóż za szlachetność! Pewnie nawet nie wiedział, na co głosuje.
— Możemy Ci pomóc, ale musisz tego chcieć, tak? — Osaka niepewnie wyciągnęła dłoń przed siebie w zapraszającym geście — więc jak?
Mała blondynka rozpłakała się i ruszyła biegiem przed siebie, przytulając się do zdziwionej Raimei. Jak nic można powiedzieć, że to dziecko nie miało takiego dzieciństwa jakie by chciało. Yuki pogłaskała ją po głowie. Kto by pomyślał, że ich rodzina posunie się tak daleko, by tylko dostać to, co chce?

Wtedy nawet nie myślałyśmy o tym, że nie bez powodu wylądowałyśmy właśnie tam. Krew właścicieli Servamp'ów nawet dla nas miała lepsze właściwości. Dzięki niej nasza siła wzrastała, ale my tego nie brałyśmy pod uwagę, bo na początku nie było tego czuć. Ale kto by uwierzył, że w naszej przemianie brały udział osoby trzecie, a nie zwykły przypadek.  



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top