Rozdział 69 Ostatnie życzenie
Raimei stanęła po drugiej stronie rozglądając niepewnie. To miejsce wyglądało jak środek jakiegoś zamku. Wszystko było jasno niebieskie niczym pokryte lodem i tylko zasłony w oknach były białe za którymi nie było nic. Dosłownie nic. Niczym czarna dziura. Na ciężką cholerę co w takim miejscu robią okna ja się pytam?! Castorama i tak tu nie przyjedzie! Usłyszała wołanie i spojrzała przed siebie na schody, gdzie siedziało jej rodzeństwo z opierającą się o barierkę Mutsuko.
— Co tak długo? — Czarnowłosa widząc rumieńce na twarzy pierwszej siostry uniosła pytająco brew za to Layla, Chciwość i Pycha zachichotały. Zanim przeszły przez portal zobaczyły zbliżającego się Kuro, więc mogły się tylko domyślać co się wydarzyło. Osaka wzruszyła ramionami nie chcąc wdawać innych w szczegóły i podeszła do rodziny.
— Musimy znaleźć tamtą trójkę i to jak najszybciej.
Żeńska Melancholia uśmiechnęła się podejrzanie odwracając i spoglądając na schody oraz obserwując parę przejść. Powinni się rozdzielić, wtedy łatwiej by im było ustalić, gdzie kryje się ich cel. Może, kiedy dorwą Willmonów będzie miała prawdziwą ucztę. Ucztę godną jej grzechu. Idealnie.
— Proponuje się rozdzielić po dwoje.
Niebieskowłosa uniosła pytająco brew. Po.. dwoje? Sama jej chrzaniła by przeszli właściwie razem przez portal po czym wyrwała się pierwsza, a teraz znowu ma jakieś chore pomysły. Nie znają tego miejsca i cholera wie, co na nich tutaj czeka. Popatrzyła na resztę rodziny, która przyglądała się żeńskiemu Lenistwu jakby czekała na jej odpowiedz włącznie z Daisaki. Miały współpracować.
— Zgoda. Tylko trzeba porozdzielać nas z głową.
— Ichita i Blau sprawdzicie tamte przejście — Czarnowłosa pokazała drzwi najdalej od wyjścia, które musiały prowadzić do Sali balowej. Tak przynajmniej wyglądały — Yoda, Storm obejrzyjcie górę.
Blondynka popatrzyła na czarnowłosego, który z zadowoleniem pokiwał głową. Mu się podoba miejsce, które muszą sprawdzić. Może znajdą coś fajnego.
— Inaba i Stevens — Obie wampirzyce spojrzały na siebie z nieukrywaną niechęcią jakby, ktoś je posadził obok siebie za karę. Ta podziałka jest niesprawiedliwa! Każda z nich wolałaby być z kimś innym! — sprawdźcie przejście po naszej prawej. Widząc wasze urocze miny to zaznaczam pobijecie się jak to się skończy. Ja mam zamiar wygrać, więc nie odstawiajcie mi tutaj Makbeta.
Na koniec popatrzyła na Raimei wyprostowując się dumnie.
— My sprawdzimy zejście jak myślę do lochów — Oho kurwa uroczo! Reszta strażników zamarła próbując zrozumieć, co się właściwie zdarzyło. Czy żeńska Melancholia podzieliła ich tak, że ma iść z Osaką? Widać naprawdę świat się kończy. — nie stójcie jak słupy soli tylko ruszać się.
Wampiry jak na zawołanie otrząsnęły się i już bez żadnych słów rozbiegły się w swoje strony znikając za drzwiami by na środku zostały Lenistwo i Melancholia. Spojrzały na siebie zdeterminowanym wzrokiem.
— Ostatnio mi odrobinę zaimponowałaś i nie spieprz tego Osaka — Zaimponowała? Kurwa niby czym? Nie dała rady nawet jej zapytać, bo wyższa ruszyła już do przejścia, które miały sprawdzić i niebieskowłosa nie mając wyboru poszła za nią w milczeniu.
______________
Blondynka wraz z bratem wlecieli na górę lądując na miękkiej wykładzinie patrząc na drzwi w końcu korytarza. Wyglądały jak przeciętny mebel. Tylko dlaczego są tylko jedne? Yoda ruszył przed siebie zaciskając dłonie na swoich broniach by w razie wypadku wystrzelić od razu. Layla doleciała do niego kładąc rękę na klamce. Rzuciła przelotne spojrzenie w stronę brata, który kiwnął jej głową. Nacisnęła mocniej przedmiot słysząc jak pyknął by zaraz otworzyć przed nimi wejście, a oba wampiry jęknęły zdziwione. To wcale nie był pokój, a jakby przejście między wymiarowe. Zajrzeli niepewnie do środka patrząc na nieskalaną niczym trawę. Storm wleciała do środka, a za nią starszy brat rozglądając się po miejscu. Panowała tutaj noc całkowicie nie zniszczona przez to co się dzieje w wymiarze, którym dopiero byli. Gwiazdy świeciły mocno, a dwójka Servampów zwróciła swój wzrok na księżyc, którego blask opadał na polanę przed nimi.
— Laylo czy to.. — Oczy Zazdrości otworzyły się szeroko jak zobaczył pasące się na polanie białe jak śnieg konie, którym z głów wystawały rogi.
— Niesamowite... one muszą pochodzić stąd.
Jednorożce nie zwracając uwagi na nowoprzybyłych dalej skubały swoją trawę machając swoimi ogonami. Za każdym razem, kiedy Nieczystość je widziała zachwycała się ich pięknem. Płochliwe stworzenia, a dotknięcie takiego graniczyło z cudem. Zwłaszcza jak się było wampirem, a one od razu to wyczuwały jak się tylko do nich zbliżały.
— One są urocze! — Wampirzyca podskoczyła słysząc podekscytowany głos brata i nagle łupnęły drzwi za nimi zamykając ich w środku, a nad Servampami wyskoczyło próba pierwsza. Oba spojrzały na napis — próba.. pierwsza?
Drgnęli słysząc wściekły prych i popatrzyli przed siebie. Stworzenia jak wcześniej jadły tak teraz patrzyły na nich nienawistnym wzrokiem, a jarzyły im się na czerwono ślepia.
— One.. chyba.. nas nie polubią — Wykrzywiły głowy wyciągając przed siebie rogi i ruszyły pędem w stronę dwójki rodzeństwa.
— SPIERDZIELAMY LAYLO!
~~*~~
Yuki i Elise szły obok siebie w milczeniu. Żadna nie miała ochoty odzywać się do drugiej i by nie było podobał im się ten cichy układ. Nawet blondynka nie okazała swojego zachwytu, kiedy za drzwiami nie ujrzały pokoju tylko wyjście do lasu. Lasu, którego tutaj być nie powinno. Stevens nawet nie musiała mówić by wampirzyca się jej pilnowała, bo ta jakby wyczuła postanowiła iść z nią w ramię w ramię. Daisaki miała rację to nie czas na ich kłótnie i kiedy to się skończy to nawet mogą się zatłuc. Wyszły przy bagnach rozglądając się na boki.
— Myślisz, że powinnyśmy zawrócić?
Pycha podrapała się po podbródku słysząc pytanie młodszej. Szukać tutaj tego wampirzego rodzeństwa — w tym buszu może być trudniejsze niż się wydaje i chyba powinny zwołać resztę.
— Ciężko mi to przyznać, ale tak. We dwie nie przejrzymy całego tego lasu — Odwróciły się z zamiarem powrotu, kiedy pojawiło się przed nimi „próba druga". Stanęły obserwując napis. Jaka znowu kurwa próba?
Inaba poczuła jak coś ją ciągnie za szalik do góry i zdenerwowana złapała za niego rozglądając po jeszcze pustej okolicy.
— Co ty odwalasz Inaba? — W pewnej chwili laska, którą trzymała wampirzyca wyrwała się jej z ręki i gdyby nie Chciwość, która podniosła nogę by młodsza na niej zawisła wylądowałaby twarzą w trawie. Obie popatrzyły w górę jak przedmiot sunie przed siebie w powietrzu — oddawaj moją laskę!
Servampy wzbiły się w powietrze lecąc za rzeczą. Co gorsza leciało ono coraz szybciej i jak tak dalej pójdzie stracą je z oczu. Wampirzyca wyciągnęła dłoń przed siebie zmuszając swój żywioł by przyciągnął laskę do niej. Przez moment nawet to działało, bo się zatrzymała by zaraz znowu ruszyć. Blondynka stworzyła lodową barierę o które obił się przedmiot spadając w dół, a one niczym cienie zleciały za nim lądując przy kolejnych bagnach. Elise podbiegła do przedmiotu podnosząc go do góry. Cholera wie co to było.
— Elise powinniśmy stąd uciekać. Tu się dzieje coś dziwnego.. — Usłyszały szmer za sobą stając na baczność by powoli odwrócić się do tyłu. Przy krzaku stała dobrze im znana wróżka, która widać miała ubaw z ich wyścigu.
— TY!
~~*~~
Claudia siedziała na cielsku zabitego bazyliszka wyraźnie znudzona. Jeśli to miała być tak rzekomo trzecia próba to była beznadziejna albo oni zbyt silni. Takuda za to oglądał zwierzę z każdej strony nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Znaleźli bazyliszka! Mało tego może się poszczycić zabiciem takiego węża. Nieumiarkowanie ziewnęło znudzone.
— Nie zachowuj się jakby ciebie to nie interesowało Claudia — Fioletowowłosy podniósł głowę z nad ciała by popatrzeć na swoją partnerkę, która teraz na zmianę oglądała każdy z paznokci.
— Nie interesuje — Wzruszyła ramionami — jestem tutaj tylko dlatego, bo Mutsuko postanowiła pomóc. Ty także powinieneś patrzeć jej priorytetami.
— Co masz na myśli? — Zmrużył zirytowany oczy. Czy ona właśnie go obraża? Blau przestała oglądać wreszcie ręce po czym utkwiła spojrzenie w swoim partnerze.
— Myślisz, że nie wiem, co trzymasz pod poduszką? Uspokój się człowieku! Wasza dwójka to już dawno wspomnienie i na twoim miejscu bym je spaliła. Chyba, że trzymasz je jako odstraszacz potencjalnych potworów to może mieć sens.
— Nie twój biznes, co trzymam pod poduszką.
— I tak przegrałeś już z tym niebieskowłosym leniem, więc przestań mieć nadzieję. Zwłaszcza jak chcesz ich i tak wszystkich wytłuc jak kaczki — Jej to tam właściwie nie zależało. Zagrała na nosie żeńskiemu Lenistwu i tyle wystarczyło. Teraz byleby był wierny Daisaki więcej nie potrzebuje.
Takuda prychnął odwracając się do niej plecami. Miał cały czas nadzieję, że przez ten czas jak ze sobą współpracowali czarnowłosa zrezygnowała ze swojego planu i tak tylko mówi o zniszczeniu reszty rodziny. Niestety jego nadzieje legły w gruzach, tak samo jak dogadanie się z niebieskowłosą. Niby Layla mu mówiła, ze zawsze może do nich dołączyć, ale... czy potrafiłby zdradzić obie kobiety? W końcu od początku dążył do tego by ich trio się nie rozpadło. Zmrużył oczy widząc coś małego na ziemi, więc schylił się po to okręcając tym w dłoni. Co to jest? „Próba zakończona powodzeniem".
— Powodzeniem? — Tak jak myślała to było zbyt łatwe. Wampiry podskoczyły słysząc otwierające się drzwi odwrócili głowy w tamtą stronę. Przez mebel, którego wcześniej tutaj nie widzieli, albo im się wydawało weszły Raimei i Mutsuko. Młodsza wampirzyca wyglądała na lekko pobijaną i nawet chłopak zauważył lekkie poparzenia na jej nodze czy przypalony płaszcz. Za to żeńska Melancholia jak zwykle nie miała na sobie nawet pyłku.
— Mówiłam ci, że za wolno się ruszasz Osaka.
— Jasne... gdyby nie ja byś została grzanką dla tej smoczej krowy.
Zaraz po nich kolejne drzwi się otworzyły przez które wleciała Layla z Hoshim, który dalej trzymał w dłoni kawałek białych włosów. Od dzisiaj zacznie się bać koni — zwłaszcza tych, co mają o jedną igłę za dużo. Trzy grupy Servampów popatrzyli na siebie zdzwieni. Czyżby każdy z pokoi prowadził do jednego miejsca? Na samym końcu zmaterializowały się ostatnie drzwi przez które przeszły Yuki z Elise. Obie niezadowolone, mokre i dodatkowo na kapeluszu niższej wierzgała ryba. Nawet, jeśli Gniew był ciekawy tego, co się wydarzyło to woli chyba nie pytać. Ich wściekłość na pewno wyczuwali w oddzielnej galaktyce.
Żadne z nich nie zdążyło się odezwać, kiedy część z dłoni Ichity wyrwała się z jego ręki. Co także zrobiła reszta przedmiotów, które trzymały dziewczyny. Zaświeciły czterema różnymi kolorami by złączyć się w kwadrat, który się rozciągnął przybierając pierw formę prostokąta by na końcu skończyć jako białe drzwi. Rodzeństwo popatrzyło na siebie niepewnie i Blau westchnęła podirytowana podchodząc do mebla. Mają to zakończyć tak? To niech to zrobią z rozmachem! Pociągnęła za klamkę, jednak sprzęt ani drgnął. Co jest do cholery? Spojrzała do tyłu na resztę rodziny by za chwilę drzwi zostały wyważone przez kopnięcie Osaki.
— Nie wierze schody? — Yuki prychnęła z dezaprobatą. Pierw pojebana wróżka, a teraz schody. Gdzie ci pieprzeni Willmonowie są? Na końcu świata kurwa?
_____________________
Czarna postać siedziała na tronie trzymając w dłoni kulę, która unosiła się lekko przez co mógł oglądać jak wymiar powoli rozpada się na kawałeczki. Widział niektórych Panów z Servampami, ale nigdzie nie mógł dojrzeć tej ósemki, która najbardziej go interesowała. Czyżby strażnicy się poddali? Chociaż nawet jeśli by się tutaj dostali magicznym sposobem musieli by przejść przez cztery próby. Współpraca między nimi jest prawie, że zerowa to zginą na pierwszym zadaniu.
— Czemu jesteś spięta Anastasjo? — Pokręcił głową czując drżenie w środku swojego ciała. Wiedział jak oni nienawidzą tam wracać, ale by ich życzenie doszło do skutku nie mieli innego wyboru. Przed jego oczami pojawił się obraz w którym widzi jak wymiar wraca do starego porządku i pokręcił głową — mówiłaś, że twoje wizje nie zawsze się sprawdzają. Masz teraz tego przykład.
Popatrzył na prawo, gdzie ciało leżało w bezruchu na podwyższeniu otoczone roślinnością. Jeszcze tylko piętnaście minut i nadejdzie moment życzenia. Nie ma możliwości by ktokolwiek mógł im przeszkodzić. Wstał z tronu zlatując pod miejsce, gdzie leżał martwy osobnik i położył rękę na jego twarzy. Nowy Willmon — w zastępstwie za tego idiotę Chared'a. Cholera wie, gdzie ten wampir się podziewa. Możliwe, że zaszył się ukrywając przed popiołami. Nigdy nie lubił tych uroczych stworzonek. Łupnęło z prawej strony i stwór podskoczył prawie miażdżąc czaszkę leżącej osoby.
— O Boże... co to jest? — Słysząc głos jednej z kobiet niedowierzająco odwrócił się w jej stronę i musiał pomrugać parę razy by zobaczyć całą ósemkę. Całą pieprzoną ósemkę na której czele stała Raimei. Zagryzł nerwowo wargę widząc jak kobieta w dłoni dzierży oręż, który przecież straciła.
— Po mordzie podejrzewam, że kariery w modelingu to on nie zrobi..
— Dziś jest mój szczęśliwy dzień! Pierw zabiłem bazyliszka, a teraz mogę zamordować coś bardziej obrzydliwego!
— Przymknij się Ichita.. — Mutsuko obejrzała postać od góry do dołu i skrzywiła się nieznacznie przykładając rękę do nosa — śmierdzi tutaj umarlakiem.
Siódemka strażników drgnęła na hasło trupa i ze stworzenia, które zrobiło u nich taką sensację popatrzyli na jego prawą stronę widząc leżące ciało na podwyższeniu. Yuki zapiszczała zaciskając dłonie na Elise, która w tym momencie miała ochotę trzasnąć ją w gębę. Znalazła się kurwa księżniczka. Jakby w życiu trupa nie widziała. Layla zbladła poznając wreszcie martwą postać leżącą na stole. To właśnie jest — znaczy był Pan jej siostry. Żeńskie Lenistwo przełknęło ślinę pamiętając jak pływało ono sobie jeszcze jakiś czas temu w formalinie. Nie wyobrażała go sobie poza nim i na pewno będzie miała koszmary przez następny miesiąc.
— No proszę. Czyżby państwo Willmonowie postanowili pokazać nam swoją prawdziwą twarz? — Willmonowie?! No Daisaki chyba pieprzy! Niestety sądząc po jej minie pierwsza musiała uwierzyć, że to wielkie obrzydliwe cielsko to była trójka wampirów z którymi mieli tyle problemów przez te lata.
— Przyszliście aż tutaj. No nasze gratulacje — Zadrżeli słysząc trzy różne głosy z jednego ciała. Jakkolwiek by tego nie mówili to było.. obrzydliwe.. — widzę w waszych dłoniach oręże. Jak to możliwe, że dostaliście je z powrotem.
Raimei zacisnęła mocniej dłoń na miotle czując jak przedmiot przyjemnie zadrżał. Może i fioletowowłosy musiał zginąć, ale obiecała mu ich zatrzymać. Nie interesowało ją jak żeńska Melancholia chce się z nimi rozprawić. Muszą wygrać. Nawet nie dla nich. Dla Chared'a.
— Doskonale wiesz jakie są zasady by dostać oręż Noah — Bestia otworzyła szeroko oczy słysząc beznamiętny ton Osaki. Czyli to by znaczyło, że najmłodszy z nich... — on nie chciał być z wami i obiecałam mu, że was zatrzymam. Chcieliście sprawdzić czy zabije własnego przyjaciela. Ironia czyż nie?
Zamachnęła się bronią uderzając w ziemię przez co podłoga zaczęła pękać dochodząc wprost do Willmonów. Wampiry cofnęły się kawałek patrząc w podejrzaną wyrwę, jednak błyskawica wypadła z podłoża za nimi godząc prosto w kręgosłup. Stworzenie zawyło chwiejąc się podtrzymując bloku. Reszta nie musiała nawet pytać by zrozumieć, co musiała zrobić ich siostra dla zatrzymania końca świata. Layla zniknęła pojawiając nad Willmonami i używając ostrych liści, ale ciało wampirów zamieniło się w drewno odbijając atak. Zaraz po tym bestia podskoczyła uderzając blondynkę prosto w brzuch przez co wbiła się w sufit blokując ją magią Tobiasa.
— Siódmy strażnik unieszkodliwiony — Odwrócił się w stronę reszty wampirów. Mają jeszcze pięć minut. Nie jest to dużo czasu, ale moc Anastasji powinna ich zniszczyć nim się obejrzą.
— Gdzie do naszej siostrzyczki wielki pacanie?! — Ichita i Hoshi rozpędzili się zaciskając dłonie na obu pięściach przyzywając swoje żywioły. Zmiotą gnoja! Stworzenie odbijało każde z ich uderzeń przy czym Yuki z Elise pojawiły się nad stworzeniem szykując do uderzeń. Obie zaczęły świecić na żółty i ciemny niebieski by ostry wiatr uderzył w plecy bestie, która potknęła się dostając ogniem w twarz. A blondynka przyzwała stworzenie, które zamknęło zdziwionych Willmonów w sobie zamarzając.
Czwórka poczuła jak ich ciała drętwieją doskonale wiedząc, co się dzieje. Pierw pękła góra ukazując małą ryskę, a zaraz po niej sunęła kolejna by lodowe więzienie pękło uderzając całą grupę lodowymi odłamkami. Servampy poodlatywały na cztery strony uderzając o ściany. Półtorej minuty.
— Zostałyście tylko wy — Zwrócił swój łeb w stronę stojących sióstr. Mutsuko jak i żeńskie Lenistwo zacisnęły mocniej dłonie na swoich orężach. Magia duszy nawet jakby bardzo chciała nie potrafiła odpalić się na tym stworzeniu, które wciągnęło powietrze by zaraz otworzyć szeroko paszcze i wyrzucić w stronę kobiet falę ognia połączonej z wodą. Niebieskowłosa zaciągnęła zdziwioną Daisaki za siebie zakręcając swoją miotłą, która niczym śmigło zaczęła kręcić się w jedną stronę odbijając magię. Niestety siła była tak duża, że kobieta jechała na butach do tyłu modląc się by już skończył. Co to kurwa za stworzenie jest?
— Jeśli to nie zadziała mamy przejebane wiesz..? — Czarnowłosa słysząc podirytowany ton wampirzycy próbującej zatrzymać atak uśmiechała się bezczelnie. Nie zadziała? Chyba sobie kpi! Jak tylko zobaczyła broń w dłoni dziewczyny wiedziała, że musiała zabić Willmona. Mają wygrać i nie interesuje jej nic innego. To ona ma zniszczyć ją i resztę sióstr. Dodatkowych morderców czeka ten sam los, co kiedyś je.
— Pilnuj się planu Osaka!
Stworzenie przerwało swój atak unosząc pytająco brew widząc jak kobiety dalej stoją i nawet nie są draśnięte. Minuta. No oprócz ciężko oddychającej liderki. Wiadomo już kogo pierwszego trzeba zabić. Zrobił pierwszy krok w ich stronę, kiedy poczuł jak jego ciało przeszył ból i popatrzył w dół. Parę katan było w niego wbitych i z nienawiścią popatrzył na uśmiechniętą bezczelnie żeńską Melancholię. Powinien się spodziewać. Przeklęta wiedźma. Kobieta zniknęła z planu zostawiając Raimei samą na polu bitwy i Noah zamkną oczy by zmusić się do użycia kolejny raz magii czerwonowłosej. Zaraz je otworzył widząc wszystko na czarno i tylko czerwona plama przemieszczająca się bardzo szybko w jego stronę była widoczna. Trzydzieści sekund. Mam cię! Kiedy tylko Mutsuko znalazła się blisko niego bestia odwróciła się blokując katanę Servampa. Widząc jak wampirzyca dalej podle się uśmiecha zamachnął się drugą dłonią wiedząc jaki kolejny ruch będzie chciała wykonać uderzając ją prosto w szczękę przez co Daisaki wylądowała wbita w schody.
Żeńskie Lenistwo nie patrząc w stronę walki ruszyła biegiem w stronę leżącego ciała. Dwadzieścia sekund. Jeśli uda jej się dotrzeć do martwego zanim dorwie ją Willmon powinna móc zatrzymać całą trójkę. Oby tylko ta czarnowłosa naprawdę się nie myliła inaczej mają przejebane do kwadratu, a jej życie i tak już było przykre — zwłaszcza po śmierci. Dopadła do podwyższenia patrząc na spokojnie śpiącego chłopaka i skrzywiła się lekko. Dziesięć sekund. Skup się dziewczyno! On i tak już nie żyje! Machnęła miotłą, która zamieniła się we włócznie i wymierzyła w leżącego. Zabiła w swojej karierze dwie osoby: Noguchi'ego i Chared'a, a teraz jeszcze ma mieć na sumieniu bezczeszczenie zwłok. Oby tylko nie śmierdziało bardziej niż śmierdzi. Błagam, bo jak się tu jeszcze porzyga to bardziej jej poniżyć nie można. Pięć sekund. Usłyszała jak ciężkie kroki biegną w jej stronę. Musiał pokonać Mutsuko. Cztery sekundy. Jak wróci, chyba przeprosi Lawlessa za to, że nazywa go zjebem. Trzy sekundy. I zacznie się cieszyć, że w ogóle żyje. Dwie sekundy. Kroki ucichły, więc potwór musi być za nią. Minuta. Przysięgam Boże jak stąd wyjdę pocałuje Kuro na dzień dobry tylko daj mi siłę bym wbiła tą włócznie w to cielsko.
Wreszcie widząc jak truchło zaczęło wydzielać z siebie wiązki światła opuściła włócznie celując prosto w serce. Przez chwilę nic się nie wydarzyło by zaraz ciało zaczęło się rzucać i coś w jego środku wydało z siebie głośny wrzask niczym rozrywane na strzępy zwierzę. Raimei zamknęła oczy — będę miała koszmary przez następne pół wieku... Postać opadła z powrotem z hukiem na płytę i zamilkła. Chyba właśnie zabiła to o co tak bardzo było wielkie halo.
— Co ty narobiłaś niesubordynowany bachorze?! — Zamarła z zakrwawioną włócznią w dłoni słysząc przy uchu wściekły warkot trójki postaci i powoli odwracała się czując jak jej nogi drętwieją. Nim cokolwiek zdążyła jeszcze zrobić została złapana za gardło i podniesiona do góry patrząc prosto we wściekłe czerwone oczy — żeby, ktoś przysporzył nam tyle problemu to się w głowie nie mieści!
Zacisnął mocniej dłoń na szyi dziewczyny, która bezskutecznie próbowała się wydostać. Jednak plan ósmej miał luki i to spore za która ona właśnie płaci. Szpony wbijały jej się coraz bardziej w gardło przez co wyczuwała kłucie i pieczenie w jednym. Super! Zostanie zmiażdżona przez stwora! Ekstra kurwa! Oręż, który dalej trzymała w dłoni nagle zadrżał by Willmonowie puścili ją na ziemię i uderzyła tyłkiem o podłogę próbując rozpaczliwie złapać oddech. W miejscu gdzie powinno być serce miał dziurę po kuli, a zaraz po tym czarna bestia zniknęła by na jej miejscu pojawiła się trójka dobrze jej znanych wampirów. Każde z nich miało to samo zranienie — prosto w serce.
Niebieskowłosa siedziała trzymając się za krwawiące gardło widząc jak każde z nich pada przed nią na ziemię rzucając się w ostatnich konwulsjach. Jak tylko znieruchomieli popatrzyła przed siebie widząc ciężko oddychającego Yodę trzymającego broń przed sobą. Jakim cudem on..
— Ostatnia kula. Wiedziałem, co ze sobą zabrać.
— Co się...
— Nie wiemy — Layla zleciała obok dziewczyny pomagając jej wstać by zaraz zając się jej szyją przykładając tam dłonie. Ból i pieczenie powoli zaczęło ustawać — nagle mogliśmy ruszyć ciałami. Zupełnie jakby coś zablokowało ich magie.
Zablokowało magię? Spojrzała na swój oręż, który znowu przybrał wygląd miotły i uśmiechnęła się szeroko. Chared używał magii rozproszenia. On na pewno nie żyje? Nie dali jej więcej czasu na rozmyślania, ponieważ rozpłakana Inaba rzuciła się na Osakę prawie ją wywalając. Elise skoczyła na nią z drugiej strony.
— Ej ja też chce się przytulić! — Hoshi ze śmiechem ruszył w stronę sióstr przyciągając Storm do trójki dziewcząt czemu przyglądała się znudzona Claudia. Nie lubiła takich ckliwych scen. Prychnęła niezadowolona i popatrzyła w stronę Daisaki, która doszła do tronu dotykając kuli i unosząc ją do góry. Jest życzenie. Wreszcie może spełnić swoje marzenie.
Odwróciła głowę w stronę stojącej siódemki na dole. Wygrali i teraz może zrobić, co jej się żywnie podoba. Żeńskie Lenistwo otworzyło szerzej oczy. Ona chyba nie chce teraz? Czarnowłosa z rodziny znowu spojrzała na kulę w której widziała już i tak podniszczone miasto w którym spędziła ostatnio najprzyjemniejszy rok. Może Tsubaki jak i jego podklasy były męczące, ale.... Znowu popatrzyła na stojącą siódemkę na dole zagryzając wargę. Czyżby znowu jej życzenie miało być oddalone? Zaczęła schodzić po schodach w stronę rodziny zaciskając mocno dłonie na kuli jakby walczyła ze swoją chęcią by wreszcie podejść do nich i czując jak na jej twarzy występują lekkie zaczerwienienia wyciągnęła kulę w stronę niebieskowłosej.
— Ciężko mi to przyznać, ale to twoje życzenie. Nadstawiłaś najwięcej karku — Zdziwiona liderka wzięła kule w ręce i zobaczyła zniszczony wymiar. Ach tak.. Uśmiechnęła się do siebie doskonale wiedząc czemu czarnowłosa nie chciała tego robić — co nie znaczy, że jakkolwiek cię szanuje smarkaczu.
Pewnie, gdyby mogła by się teraz roześmiała. Ta czarnowłosa jest z jednej strony taka zabawna, a z drugiej taka dziecinna. Nie chce okazywać cechy, która w niej jest najpiękniejsza.
— Jeśli chciałabym by wszystko wróciło do normy. Wiecie by wymiar był w całości jak myślicie jaka jest tego cena?
Kula jakby słyszała pytanie kobiety, która pytała o to reszty rodzeństwa zaświeciła lekko pokazując obraz niszczącego się portalu. Wampirzyca zbladła. To oznacza, że przejście między wymiarowe zostanie zniszczone? Czyli nikt z nich..
— Nikt z nas nie wróci do domu — Ichita jakby sam za nią dopowiedział myśl wzruszając ramionami. Tak kurwa dzień jak co dzień tak?! Pewnie, gdyby nie miała pełnych rąk trzepnęła by go orężem po głowie. Niebieskowłosa zawahała się patrząc na wampiry, które także na nią spoglądały wyczekująco przez co doskonale wiedziała, że teraz ważą się losy całej rodziny.
— Nie obraźcie się jeśli zadecyduje za was? — Naprawdę chciałaby by każda dostała co chce. Ale... wymiar chłopców został zniszczony przez nich i to one powinny to naprawić.
— Jeśli chcesz znać moje zdanie to mi tam w tym wymiarze, co żyjemy od roku jest dobrze.
— Jak zawsze mam w dupie twoje zdanie Inaba, ale tym razem muszę się z tobą zgodzić — Yuki prychnęła słysząc bezczelny ton najniższej z nich mając ochotę ją trzepnąć. Ale jeszcze nie teraz. Wrócą do chłopców to wtedy da jej popalić.
_______________________
Mahiru zachwiał się i tylko szybka reakcja Kuro spowodowała, że chłopak został uratowany przed stworem, który prawie mu odgryzł głowę. Niebieskowłosy zatrzymał się kawałek dalej widząc rozwalone pół drogi. A miał tak spokojny rok.. No prawie. Dwójka chłopców zamarła słysząc ryk za sobą odwracając głowę. Te stwory ewoluowały na wysoki poziom skoro teraz chcą żreć wampiry i ludzi. Lawless skoczył na postać, ale został złapany za nogę i ciśnięty o ziemię prosto na Foster oraz Lichta. Stworzenie nachyliło się chcąc zjeść całą trójkę, kiedy nagle zniknęło. Blondyn, który osłaniał dwójkę ludzi uniósł zdziwiony głowę oglądając się w każdą stronę. Co się do ciężkiej cholery stało?
Podskoczył, kiedy pod nim ulica z popękanej wróciła do pierwotnego nienaruszonego stanu, co także stało się z budynkami. Shirota otworzył szeroko oczy jak drzewa na których nie było liści także stały się jak przed złączeniem kuli.
— Panowie widzicie to!? — Odwrócili głowy widząc lecącego w ich stronę Hugh'a za którym biegł Tetsu oraz para Nieczystości. Sami byli zdzwieni tym co się stało, bo nagle stworzenia po prostu rozpłynęły się w powietrzu by znikać jeden po drugim.
Zaraz po tym coś ich uniosło do góry by się okazało, że cała grupa stała na odbudowanym dworcu.
— Czyżby Panią się udało?
— Dzieciaki jesteście cali? — Popatrzyli przed siebie widząc biegnących w ich stronę Mikuniego z Jeje oraz Tsurugiego ze swoją świtą. Może nie wyglądali lepiej od nich, ale.. zawsze coś. Tsuyuki poprawił połamane okulary próbując coś zobaczyć i aż niedowierzająco dotknął dworca. Czyżby C3 także wróciło w nienaruszonym stanie?!
Servampy jak i ich właściciele zeskoczyli z budynku rozglądając się po naprawionych już ulicach widząc idących ludzi. Zupełnie jakby nic się nie stało — jakby nic się nie wydarzyło w ciągu tych paru godzin. Zadowolony agent C3 wypadł z dworca wołając, że ich podziemna organizacja jest w nienaruszonym stanie. Tak musiało się udać dziewczynom tylko, gdzie one są? Sleepy Ash jakby wyczuwał o czym myśli jego Pan, bo bez słowa ruszył przed siebie w stronę parku — miejsca, gdzie jak mu kiedyś wspominała Osaka pojawiła się pierwszy raz ze swoją jedną z sióstr.
— Kuro.. gdzie idziesz? — Widząc, że jego wampir nie reaguje po prostu ruszył za nim, co także zrobiła reszta.
Po paru minutach wyszli na dobrze znanej niektórym polance i niebieskowłosy zaczął się rozglądać jakby skądś miała wyjść dziewczyna. Obiecała mu coś i jak ją znał — nie łamała obietnic. Najwyżej potrafi się lekko spóźnić.
— Kuro.. one mogą nie wrócić wiesz o tym.. — Skoro jeszcze ich nie ma. To raczej ciężko by wróciły. Słyszał, co mówiło żeńskie Lenistwo i tym bardziej ciężko mu było wytłumaczyć to swojemu Servampowi. Właśnie tego się najbardziej bał. Męskie Lenistwo spojrzało w jego stronę z dość jak na niego zdeterminowanym spojrzeniem. On wie, że wróci i koniec.
Mahiru już miał się znowu odezwać, kiedy wszyscy zamarli słysząc głosy.
— Napiłabym się herbaty — Layla wychodząca z krzaków poprawiła zniszczone od krzewów włosy próbując zrzucić liście — najlepiej mocno zaparzonej.
— Oczywiście, bo dopiero co prawie nie zostałyśmy zmiażdżone przez rozwalający się zamek, a ty siostro tylko o herbacie — Elise pokręciła zdegustowana głową. A miała nadzieję, że chociaż teraz zachowa swój zdrowy rozsądek, jeśli chodzi o picie.
— I patrzcie no.. jak tam weszliśmy miałem nadzieję na jakieś ładne bishe, a tutaj tylko jakieś stwory.
— Hoshi od kiedy ty zmieniłeś orientacje? — Osaka popatrzyła w jego stronę kręcąc głową. Servamp uśmiechnął się do niej uroczo.
— No wiesz.. w sumie to nie zmieniłem lubię i to i to — CO KURWA?! Chyba sobie ze mnie żartuje. Co z tym wampirem jest nie tak?! Gdzie rodzice popełnili błąd?!
— Ja tam się zgadzam z Hoshim. Bishe były by niezłe.
— Yuki... miałaś bisha wielkiego obrzydliwego, którego twój zacny brat przestrzelił na wylot. Dzięki Bogu ma cela lepszego niż my wszyscy razem wzięci.
— Mnie w to nie mieszajcie — Mutsuko wzruszyła ramionami stając już kawałek od rodziny, co zrobiła także dwójka pozostałych Servampów. Więc ona naprawdę chce od nich odejść. Raimei uśmiechnęła się smutno.
— Trochę szkoda, że jednak nie przyjęłaś naszej propozycji.
— Jesteście za daleko w tyle smarku — Uśmiechnęła się z wyższością po czym odwróciła głowę w prawo, co zrobiła także reszta i każdy z wampirów otworzył szeroko oczy widząc stojących chłopców. Nie dodając nic więcej odwróciła się od rodziny by ruszyć w stronę Tsubakiego, który stał ze swoją świtą dobry kawał dalej niż wszyscy.
— Pamiętaj, że możesz zmienić zdanie Mutsuko! Będę się o to starać! — Usłyszała tylko ciche „Mhm" Ironiczne, ale miło, że w ogóle coś odpowiedziała.
Zaraz po tym piątka rodzeństwa znowu spojrzała na stojącą resztę. Nim Kuro się odezwał zobaczył biegnącą w jego stronę zadowoloną niebieskowłosą by na końcu skoczyła na niego uwieszając się na jego szyi i całując w usta. Wampir przez chwilę stał zdziwiony tak nagłym okazem czułości po czym uśmiechnął się sam do siebie odwzajemniając pocałunek i przytulając wampirzycę oraz odrobinę unosząc. A zdenerwowany Ichita miał ochotę rozszarpać najbliższe drzewo — jak ona może mu to robić?! Czemu nie zdążył nadziać tego gnojka na te jebane widły!? Chciał już się cofnąć w ich stronę, kiedy został zatrzymany przed dłoń Daisaki. Ona dzisiaj już nie ma ochoty na wojny. Wystarczająco się nagimnastykowała tej nocy. Spojrzała na Tsubakiego, który chyba myślał o tym samym i zawrócili się chcąc wrócić do swojego hotelu w którym urzędowali.
— Oooooo.. Załatwić wam pokój w hotelu? Bo się tutaj duszno trochę robi — Lawless zaśmiał się latając obok Servampów po czym dwójka Lenistw pokazała mu środkowy palec, nawet się od siebie nie odrywając.
— O czym ty myślisz zbereźny wampirze!? — Twarz brązowowłosego zrobiła się czerwona widząc ucieszonego z siebie blondyna.
— Chyba nie chcesz by zaczęli się do siebie dobierać na forum publicznym, nie?
Więcej nie musiał nic dodawać, bo oberwał po głowie od zniesmaczonej Lizzy — jak czasami ci krwiopijcy ją wkurwiają.
~~*~~
Raimei szła obok Kuro patrząc na krzątających się ludzi po ulicy. Sleepy Ash odkąd wyszli z Onsenu, gdzie trwała zabawa nie odezwał się nawet słowem. A przecież sam idiota zaproponował by się przeszli. Faceci! Za każdym razem, kiedy dziewczyna chciała się odezwać, coś ją blokowało i wreszcie patrzyła z powrotem na drogę. Wyszli z miasta na polankę na której dzisiaj jeszcze trzy godziny temu stali ciesząc się ze swojego zwycięstwa. Męskie Lenistwo westchnęło drapiąc się po głowie jakby próbował zacząć temat.
— W sumie.. mieliśmy o nas porozmawiać i coś nam nie idzie — Wampirzyca uniosła pytająco brew. Porozmawiać? A to co pokazała wcześniej nie okazało tego, co do niego czuje?
— Jesteś naprawdę parszywym leniem i idiotą Kuro..
W tej samej chwili zobaczyła złośliwy uśmieszek na twarzy wampira przez co znowu zrobiła się czerwona. On to robi specjalnie. Zatłucze go za moment.
— Ale twoim parszywym leniem i idiotą. Upierdliwe to nie?
— Jak ty dobrze wiesz jak rozładować napiętą atmosferę. Naprawdę. — Pokazała Servampowi język — ale nie licz na to, że jak mam do ciebie słabość to będę dawać ci część mojego żarcia. Łóżko także dalej jest moje.
— Założymy się? — Servamp pojawił się przed nią, aż Osaka podskoczyła. Jak ona kurwa tego nienawidzi, kiedy on tak robi. Miała złe przeczucia, co do tego złośliwego uśmiechu. Ostatni raz, kiedy go z nim widziała skończyło się na łaskotaniu jej prawie pół nocy. Uniósł palcem jej podbródek całując lekko w usta przez co poczuła przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym jej ciele, gdy usłyszeli ciche popiskiwanie od strony placu zabaw dla dzieci.
— Słyszysz? — Wampir niechętnie odsunął się od niej rozglądając za uporczywym płaczem. Specjalnie wyciągnął ją z tamtego zgiełku, bo tam nie dawali im spokoju, a teraz jakieś wycie tutaj. To jakaś kara czy jak? Niebieskowłosa odwróciła się kierując w stronę placu, co także zrobił niebieskowłosy. Im bardziej się zbliżali to lament był coraz większy by wreszcie zobaczyć mały ruszający się worek. Żeńskie Lenistwo złapało za niego rozwiązując, a zaraz z niego wyturlała się malutka czarna kuleczka. Oboje otworzyli szeroko oczy rozpoznając w tym szczeniaka — mój Boże.. ktoś porzucił tutaj szczeniaka w worku?
— Chyba czasami, jednak przydałby się ten koniec świata... — Patrzył jak żeńskie Lenistwo bierze szczeniaka na ręce drapiąc za uchem przez co skomlenie ustało — emm... Rai wiesz, że Mahiru nam nie pozwoli trzymać psa w domu? A słyszałaś Misono jeszcze jeden pies, a nas wypatroszy..
— Wiem, ale przecież nie zostawimy go tutaj — Głaszcząc psa zastanawiała się nad najlepszym wyjściem, aż nagle drgnęła co Servamp już rozpoznał jako wpadniecie na pomysł. To będzie upierdliwe jest tego więcej niż pewien. Czuje to w kościach.. — chodź Kuro. Wiem, co z nim zrobimy.
Schowamy do szafy? Ruszył za wampirzycą lecąc nad miastem rozglądał się za miejscem o jakim myśli kobieta. Wreszcie po jakiś dziesięciu minutach stanęli przed dworcem, który od razu rozpoznał. Ona chce go dać do C3? Oszalała? Weszła do środka naciskając guzik windy by zjechać na sam dół i mijali opustoszały budynek. Dużo agentów nie przeżyło ataku Willmonów, a druga część leży w szpitalach. Podeszli pod drzwi i dziewczyna zapukała głośniej by zaraz drzwi otworzył przed nimi Tsurugi.
— A wy co tu robicie? — Czarnowłosy popatrzył podejrzanie na wampiry. Chyba nie przyszli by go siłą ściągnąć do Onsenu. Już powiedział, że nie chce im się tam naprzykrzać bo sam wie, że dużo winy było jego.
— Wiem, że chciałeś mieć swojego Servampa i nie wyszło.. — Pomrugał parę razy patrząc pytająco na Sleepy Asha, który wzruszył tylko ramionami jakby sam czekał na dalszą wypowiedz — ale mamy dla ciebie coś... może to nie jest krwiożerczy wampir, ale na pewno dzięki temu nauczysz się dbać o innych.
Wyciągnęła przed siebie psa uderzając nim lekko o zdziwioną klatkę chłopaka. Popatrzył pierw na szczeniaka potem na nich i znowu na psa. Niepewnie wyciągnął dłonie biorąc zwierzę w ręce. Szczeniak jak na zawołanie wyrwał się odrobinę z uścisku liżąc go po twarzy. Pierwszy raz dostał od kogoś prezent. Tak bez żadnej wymiany czy biznesu.
— Znaleźliśmy go w parku i ... nie mogliśmy go tak zostawić. Zaopiekujesz się nim Tsurugi?
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko patrząc na nowego towarzysza i pokiwał głową. No cóż widać Wygłodniałym Psom brakowało do szczęścia tylko psa. Jutro pewnie Yumikage i Junichirou go ochrzanią za lekkomyślność, ale to dopiero jutro. A patrząc na to z perspektywy tego roku, kto wie co tak naprawdę może przynieść nam jutro?
________________
I tak dobrnęliśmy do końca pierwszego tomu. Mój Boże skończyłam chociaż jedną książkę na wattpadzie ( Powinnam sobie szampana otworzyć serio ) Co tu dużo w sumie mówić. Jest mi cholernie miło, że tyle osób czyta te książkę, gdzie w ciągu 10 miesięcy nabiło się 5,7 tys. Wyświetleń 1,21 tys. Gwiazdek i 700 komentarzy. Dziękuje za to wszystko, bo to napawa mnie takim optymizmem iż zioła nie trzeba. Jak to powiedziała Lizzy „Ta książka to istny Crack" — i dobrze. Ona ma bawić! I autora i czytającego, a do tego brnę :P Niedługo pojawi się na profilu drugi tom jak oczywiście odzyskam Internet. Przy dobrym szczęściu będzie to za tydzień — przy gorszym cóż dwa ( Ale trzymajmy się tej pierwszej wersji xD ) Talksy też niestety pojawią się dopiero wtedy. Tak, więc dziękuje wszystkim jeszcze raz z całego mojego kocio — wampirzego serduszka i do zobaczenia w kolejnym tomie „Strażnicy Servamp II — Skarbnica wiedzy Angus'a Ethan'a Fostera"
A na koniec jeszcze uroczy bonusik, który miał już swój szkic i wierzcie mi wypełnianie tego kolorem to było istne szaleństwo:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top