Rozdział 43 Skrzętnie skrywana prawda
Raimei usłyszała wołania z salonu i jak światło z okna świeci jej po twarzy. Chryste jak ona tego nienawidzi! Zwłaszcza z samego rana. Mruknęła niezadowolona czując jak przytula sie do czegoś ciepłego i wygodnego. Całkiem przyjemnie. Takie poduszki są w sam raz na takie okropne poranki. Wtuliła się w przedmiot mocniej przekładając przez nią nogę i chcąc jeszcze pospać po czym do jej głowy doszedł jeden fakt. Przecież ona nie ma, aż tak wielkiej poduszki. Poczuła ciepły i bardziej miarowy oddech na swoim karku. Chwila poduszki nie oddychają albo ona nie zna się na nowoczesnej technologii. Podniosła lekko głowę, niepewnie otworzyła oko i pierwsza rzecz jaką zobaczyła to twarz Kuro, a później jej wzrok padł na jego klatke do której aktualnie się przytulała. Jasna cholera! Myślała, że to poduszka! Poczuła jak jej twarz robi się czerwona i próbowała odsunąć się od chłopaka, jednak wampir mrucząc przez sen prawą ręka z powrotem ją do siebie przyciągnął. Chciała już coś powiedzieć by go obudzić, kiedy walnęły drzwi od pokoju.
— Raimei nie widziałaś.. — Nastolatek zamarł w drzwiach widząc czerwoną jak burak kobietę przytuloną do jego pierwszego Servampa — Kuro?
Zapadła chwilowa cisza przerwana przez mruknięcie niebieskowłosego. Wampir uchylił jedno oko i jak zobaczył brązowowłosego w drzwiach otworzył i drugie.
— Co tak się wydzierasz od samego rana Mahiru? — Ziewnął przeciągle obserwując swojego Pana dalej nie puszczając przy okazji czerwonej dziewczyny. W sumie nawet nie wiadomo czy zdawal sobie sprawę, że chamsko ją do siebie przytulał. Nastolatek słyszał w nocy jak Osaka się z śmiała, ale nie spodziewał się spotkać wampira po dłuższym czasie w jej sypialni. Miał już coś powiedzieć, kiedy przerwał mu kolejny glos.
— Przyszliśmy nie w porę Mahiru? — Osoba niebezpiecznie zbliżała się do pokoju i chłopak ostatnią deską ratunku szybko zasłonił drzwi.
— N-nie, nie skądże! — Błagał w duchu by dziewczynie nie zachciało się zajrzeć przez jego ramię, bo inaczej zobaczy dwa wampiry leżące na łóżku. Ryusei, który także wyjrzał z salonu widząc zmieszanego nastolatka i zaciekawioną Suzuharę, która próbowała zajrzeć do pokoju. Co jak co, ale to musi być coś ciekawego, kiedy chłopak skrzętnie to ukrywa.
— Daj spokój Mahiru, co ty tam pornole trzymasz czy co? — Blondyn zaśmiał się odsuwając brązowowłosego, który już widział tysiące wersji i myślał jaką ich uraczyć. Może powie, że pokój studentom? W końcu Osaka jak i Sleepy Ash wyglądają na starszych od nich. Odwrócił się już chcąc coś powiedzieć na swoje wytłumaczenie jak zobaczył dwa koty leżące w rozkopanej pościeli — naprawdę wstydzisz się zwykłego bałaganu w gościnnym? Ja poważnie myślałem, że masz tutaj coś strasznego do ukrycia. A to twoje koty.
Brązowowłosy odetchnął z ulgą widząc jak czarnowłosa podeszła do łóżka biorąc obydwa w ręce. Wcześniej nie zwracał na to uwagi, ale właściwie koty wyglądają jak Yin i Yang. Może dlatego się różnią charakterami? Popatrzył na nich miny i pewnie by zaczął się śmiać, ale z powodu dwóch nastolatków w pokoju da sobie z tym spokój. Jak, kiedyś niebieskowłosa zapyta o jakąś wspólną cechę jej i niebieskowłosego odpowie oprócz wyglądu, że jak ktoś bierze je w ręce mają tak samo z obolałe miny. Skierowali się do salonu i zadowolona Suzuhara usiadła z nimi przy stole. Tak patrząc na to sam by chciał być kotem może i nim by się zainteresowała. Stój Shirota o czym ty myślisz?
— Mahiru wychowawca się trochę o ciebie martwi —Koyuki widząc minę przyjaciela lekko się zarumienił. Nie lubił zbytnio rozmawiać o takich sprawach, a nauczyciel wysłał ich trójkę z racji tego, że oni mieli najbliższy kontakt z chłopakiem.
— Martwi?
— Tak mówi, że widzi twoje rozproszenie ostatnio — Koty równo podniosły głowę patrząc na wyższego brązowowłosego nastolatka, któremu mało brakowało by wpadł pod ziemię. Dosłownie i w przenośni — do tego tak mało się spotykamy. Na pewno wszystko w porządku u ciebie Mahiru?
Pan Lenistw spuścił nerwowo wzrok. Od tych paru miesięcy wiele się zmieniło i nie chciał wciągać swoich przyjaciół w swoje problemy. Na samym początku przez niego prawie zginął Ryusei. Dopóki trzymał się z dala i rozmawiał z nimi tylko w szkole wiedział, że nic się nie wydarzy. Rzeczywiście ostatnio nie potrafił się skupić przez problemy z jakimi zmagała się Raimei i może nie było według niego tak widać, ale tak samo i on jak martwił się o swojego drugiego wampira. Nie chce już kłamać.
— Prawie — Uśmiechnął się sztucznie po czym popatrzył na swoje dwa wampiry zatrzymując dłużej swój wzrok na białej kotce — ostatnio po prostu jeden z moich kotów miał problemy z którymi musiałem się uporać.
— Ach to o to chodziło! — Dziewczyna widząc, że Mahiru patrzy na swoją białą kotkę odruchowo wyciągnęła dłoń i zaczęła drapać ją za uchem — ale już nią wszystko w porządku?
Shirota widział przenikliwy wzrok kota, która lekko skinęła głową by tylko on mógł to zobaczyć.
— Ta-tak.
— To świetnie! — Blondyn poderwał się z siedzenia prawie wywalając krzesło do tyłu — skoro twój zwierzak jest już w dobrej kondycji idziemy do baru karaoke przy dworcu. I nawet nie myśl, że się wywiniesz.
____________________
Yuki z Lawlessem stanęli przed rezydencją Aliceinów i wampirzyca nerwowo przełknęła ślinę. Nie wiedziała jak zareaguje Layla, gdy ją zobaczy. W końcu widziały się wczoraj i przez jej głupie gadanie zebranie skończyło się szybciej niż powinno. Właściwie wszystko się działo przez ten pieprzony egoizm. Popatrzyła na męską Chciwość, który uśmiechnął się do pokrzepiająco i biorąc powietrze w usta nacisnęła dzwonek domofonu.
— Kto tam? — Usłyszeli głos, a zarazem dziwne syczenie jakby maszyna kierowała się w ich stronę.
— Emm.. — Popatrzyła na blondyna po czym znowu na bramę — Yuki Inaba i Lawless.. My.. przyszliśmy do Layli Storm.
Brama pyknęła i powoli zaczęła się otwierać, więc dwójka Servampów ruszyła w stronę wejścia do budynku. Blondynka była tutaj nie raz, ale zawsze zachwycała się tym jak ta rezydencja jest wielka. Z jednej strony jej starsza siostra to farciara. Mieszkać w takiej chacie, a tymczasem ona gniecie się w domu z rudowłosą mendą. Niby są tam dwa piętra, ale dalej muszą siebie niestety znosić. Nie żeby coś. Nawet polubiła Lizzy. Dziewczyna na swój sposób ją wspierała o ile ściąganie w kryzysowej sytuacji Lawlessa miało być tylko poparciem. Drzwi otworzyły się szeroko i w wejściu stanęła zaciekawiona żeńska Nieczystość oraz Misono z Lilym. Dziewczyny przez chwilę milczały po czym Layla podleciała do żeńskiej Chciwości przytulając ją do siebie.
— Dobrze cię znowu widzieć siostro — Inaba poczuła jak pieką ją oczy. Czyli blondynka jej nie nienawidzi? Mogą spokojnie porozmawiać jak kiedyś? Odwzajemniła uścisk próbując się nie rozpłakać. Chyba wypłakała się już przez te tygodnie i tyle wystarczy.
— Tak bardzo tęskniłam.
Blondyn stanął obok chłopców chichocząc pod nosem. Mimo wszystko to był przyjemny widok, który łapał za serce. Oby reszta też tak dobrze poszła. Storm odsunęła się kawałek głaskając dziewczynę delikatnie po głowie.
— Laylo.. ja chciałam z tobą porozmawiać.. — Popatrzyła siostrze w oczy skupiając w sobie całą odwagę. Kuro dał jej wskazówkę i musi jej się trzymać. Sama sobie wczoraj to obiecała i całą noc nie spała obmyślając jak to wszystko poprowadzić — Kuro mi wczoraj to doradził.
— Kuro? — Pomrugała parę razy słysząc przy okazji ciche zdziwione szepty swojego Pana oraz wampirzego partnera — ach! Ten to ma wyczucie. To zapraszam do środka.
Rzuciła nerwowe spojrzenie w stronę chłopców, którzy wiedzieli co to oznacza. Miała dowiedzieć się całej prawdy, którą Raimei skrzętnie skrywała oraz o Graczu. Całą grupą ruszyli do jadalni, gdzie zasiedli przy stołach by zaraz na nich pojawiła się herbata z różnymi przysmakami. Zadowolony Hyde złapał za ciasteczko mocząc sobie w herbacie. Za to Yuki patrzyła skupiona w stronę żeńskiej Nieczystości.
— Od czego by tu zacząć — Wrzuciła sobie dwie kostki cukru do kawy i upiła łyk z filiżanki. Nie lubiła takich sytuacji, ale one pomogą najmłodszej zrozumieć to z czym Osaka walczy od wielu lat. Na pewno wsparcie chłopców dużo jej pomogło, ale to nie wszystko.
— Najlepiej od dnia w którym moja siostra zabiła Shikio.
— Jak wiesz tego dnia ja i Raimei wróciłyśmy z polowania na dość specyficznego orka. Jak zwykle spotkałyśmy Noguchiego przy wejściu i zaczęli znowu się ze sobą przekomarzać jak to nasza siostra z nim — Zatrzymała na chwilę mieszanie łyżeczką i zobaczyła trzy zdziwione spojrzenia chłopców oraz wzruszyła ubawiona ramionami. Pewnie dziwnie to musiało wyglądać jak słuchali o stworach rodem z baśni. Ale co tu się dziwić skoro sami nie raz takiego tutaj widzieli? — w pewnej chwili wpadła do nas zdenerwowana Elise mówiąc, że Mutsuko pustoszy agencję zabijając agentów i wypuszczając magicznie stworzenia z lochów. Shikio pierwszy chciał tam popędzić, jednak Raimei złapała go za koszulę chcąc zatrzymać przed takim głupim krokiem. A w tym samym momencie obudził się ork, którego złapałyśmy. Noguchi wyrwał się z ręki widząc jak skupiła się z nami na orku i sam pognał w stronę lochów. Postanowiłyśmy, że ja i Elise zajmiemy się nim, a ona niech biegnie za Shikio.
Westchnęła popijając łyk czarnego napoju. Gdyby wtedy wiedziała jak to się skończy olały by tego pieprzonego orka i pobiegły za nimi. Ale każdy mądry po szkodzie.
— Resztę znam już tylko z opowieści Raimei, którą poparł Kuro — Inabę przeszły dreszcze. Sleepy Ash by nie kłamał. Tego była już pewna — Noguchi znalazł Mutsuko i rzucił się w wir walki. Niestety zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Nasza ostatnia siostra nie jest takim przeciwnikiem jak ty, ja czy Osaka. Została odsunięta przez Raimei od łapania magicznych stworzeń, ponieważ zamiast przyprowadzać je żywe to zabijała zjadać ich duże czy pożerając wolę.
Całą trójkę przeszył dreszcz i nawet starsza pani, która odkładała filiżanki kawałek dalej odwróciła głowę będąc lekko blada. Pożerała wolę?
— Co znaczy pożerać wolę? — Głos żeńskiej Chciwości lekko zadrżał. Słyszała o zjadaniu duszy, ale niebieskowłosa nigdy jej nie wspominała o czymś takim jak zjadanie woli.
Layla zacisnęła kły na wargach mając wrażenie, że przez chwilę nie pamięta jak się oddycha.
— Osoba ze zjedzoną wolą jest czymś na rodzaj rośliny. Nie zrobi nic dopóki jej się nie rozkaże.. tym właśnie sposobem zginął Noguchi. Daisaki go opętała i zmusiła do walki z Raimei. Nasza siostra miała do wyboru: albo zginie ona albo zginie on. Kiedy Shikio została zjedzona wola myślisz, że dałoby radę go uratować? Ona zawsze sobie zadaje to pytanie. Nie powiedziała ci prawdy. Brzydzi się jej. Ona, która walczyła z zabijaniem sama zabiła najbliższego przyjaciela, który jako jedyny traktował nas tak jak powinien.
— Ale przecież.. mogła powiedzieć..
— Jakbyś się poczuła, gdyby powiedziała ci, że nawet, jeśli Noguchi by żył to i tak by was nie rozpoznawał — Zdziwiona Storm spojrzała na swojego Pana, który włączył się do rozmowy. Misono zaciskał nerwowo pięść przyłożoną do policzka — byś ją winiła tak samo jakby ci nie powiedziała. W tym i w tym przypadku on dalej został przez nią zabity. Trochę empatii Inaba.
Yuki teraz nie wytrzymała zacisnęła mocniej szklankę czując jak łzy spływają jej po policzkach, a oczy szczypią coraz bardziej. Lawless siedzący obok niej położył dłoń na jej wolnej ręce klepiąc lekko. Chciała prawdy. Dostała ją. Tak winiła swoją straszą siostrę mówiąc jej tyle przykrych rzeczy, a ona od początku chciała ją chronić.
— Komuś tu by się też ona przydała.. — Hyde warknął w stronę Pana obu Nieczystości.
— To jeszcze nie jest wszystko — Spuściła wzrok na swoją filiżankę. Właśnie dochodzą do najważniejszego momentu w opowieści — Lily mógłbyś go przyprowadzić?
Blondyn pokiwał powoli głową i wstał od stołu kierując się już do wyjścia by zaraz zniknąć z jadalni zostawiając czwórkę postaci w pomieszczeniu. Pamiętała tamten dzień jak niebieskowłosa wróciła do domu. To tego dnia się zmieniła i to wtedy zaczęła mówić jak bardzo nienawidzi swojej pracy. I to był też pierwszy raz, kiedy ona naprawdę się upiła. Myślała wtedy, że to z rozpaczy, że zginął Noguchi, a to skrywało jeszcze czarniejszą prawdę. Miała ochotę wyć. Przez ten cały czas nawet w kawałku nie myślała o tym co musiała czuć Osaka. Co z niej za siostra?!
— Widząc jak Raimei niszczyła się coraz bardziej z powodu wyrzutów sumienia. Postanowiłam zrobić coś, co wychodzi poza skalę normalności — Wypuściła zrezygnowana powietrze nie wiedząc jak to powiedzieć — dowiedziałam się, że zyskując ostatni stopień swojej magii mogę kogoś wskrzesić.
Oczy Lawlessa otworzyły się szeroko. Ona zwariowała czy jak?
— Tego.. tego dnia zakradłam się do portalu wyciągając kulę by zdobyć te siłę. Zapłaciłam za to wysoko cenę — Zaśmiała się ironicznie wspominając ten dzień — oddałam, wtedy swój oręż. Kula go wciągnęła.
— I wtedy narodził się on — Dłoń fioletowowłosego pokazała na drzwi w których stanął chłopak w kasku patrząc zdezorientowany na dwójkę nowych osób, których nie widział wcześniej — podklasa jako jedyna stworzona całkowicie z mocy. Gracz.
Blondynka popatrzyła załzawionymi na postać, która zaczęła pisać po powietrzu by za chwilę pojawiło się krótkie „Cześć". Nie musiał nikt im mówić, kim on jest. Yuki poderwała się z siedzenia prawie wywalając krzesło i paroma szybkim krokami pojawiła się przed postacią. Wszędzie by poznała te budowę ciała.
— Sh-Shikio? — Wyciągnęła przed siebie drżącą dłoń chcąc dotknąć twarzy chłopaka. Jakby samą myślą mogła ściągać z jego buzi przedmiot. Postać niepewnie wyciągnęła także dłoń przed siebie dotykając jej ręki. Kolejny raz nie pamiętał osoby, ale dotyk już tak. Jedynie zdążyła zobaczyć jak kolejny napis błysnął nad nimi „Kim jesteś?" Oczy wampirzycy otworzyły się szeroko.
— Przykro mi Yuki — Spojrzała w stronę Storm czując jak drży w środku — nawet zmartwychwstanie nie uratowało jego woli. Zapomina tak samo ludzi i jest bezpośrednio pod moim rozkazem. Jego przebłyski są bardzo rzadkie.
— Ro-rozumiem — Wyjąkała i popatrzyła z powrotem na Gracza, który jak myślała nie spuszczał z niej wzroku. Męska Chciwość zacisnął nerwowo wargi wreszcie rozumiejąc kim musiał być dla niej tamten chłopak i zacisnął mocniej ręce na stole.
__________________
Raimei i Kuro obserwowali z dala jak Mahiru śmieje się w towarzystwie swoich przyjaciół. Wampiry siedziały kawałek dalej przy jednym ze stolików. Osaka wpadła na jeden ze swoich planów mówiąc Shirocie by zostawił ich rzekomo w domu, a oni pojawią się pod wampirzymi postaciami w barze. Wtedy brązowowłosy będzie mniej spięty, a oni nie będą wkoło gnieceni jak nie przez plecak to przez innych ludzi. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie widząc swojego szczęśliwego Pana i z zadowoleniem przysunęła kawę do ust.
— Naprawdę nie mogliśmy zostać w domu? — Niebieskowłosy leżał na stole przy swojej coli mrucząc znudzony. Czerwone oczy popatrzył niego i pokręciła z politowaniem głową.
— Kuro. Ostatnim razem jak zostaliśmy sami w domu wcale się to dobrze nie skończyło — Wzruszyła ramionami odkładając kawę. Wampir popatrzył na nią nie ściągając twarzy ze stołu — zresztą dzisiaj w pracy jest Shunta i jego nowy pracownik. Dawno go nie widziałam, wiesz?
Sleepy Ash wzniósł wzrok do nieba. No tak całkiem zapomniał, że wampirzyca ma same dobre wspomnienia z tym miejscem. Wampir stojący przy barze zawstydzony ruszył w stronę grupki nastolatków niosąc im napoje. Kolejny blondyn. Chyba były szef ma słabość do nich. Shunta widząc dwójkę wampirów przy jednym ze stolików z uśmiechem ruszył w ich stronę dosiadając zaraz.
— Miło cię wreszcie widzieć Raimei — Oobuto wyszczerzył w jej stronę kły po czym spojrzał na drugiego wampira — witam brata mojego szefa.
— Co tam słychać Shunta?
— Ach jak widzisz szkolę nowego pracownika. Ciężko idzie, ale Sagami szybko się uczy — Zaśmiał się drapiąc po głowie jakby ta uwaga była nie na miejscu — a właśnie. Zastanowiłem się nad twoją propozycją?
— I? — Osaka kolejny raz przyłożyła filiżankę do ust wypijając do końca kawę. Zainteresowany niebieskowłosy spojrzał w ich stronę.
— Zgadzam się. Jak go spotkasz przyprowadźcie go do mnie — Puścił dziewczynie oczko podnosząc się już od stołu, bo jego nowy pracownik wołał go od baru — muszę iść pewnie Sagami znowu coś nabroił.
Wampir jak tylko odszedł dziewczyna odłożyła puste naczynie podnosząc się zadowolona z siedzenia. Kuro zrobił to samo ruszając za nią mijając stoliki, a Shirota był tak pochłonięty grą, że nie zauważył iż jego Servampy wyszły na dwór, gdzie prószył śnieg. Żeńskie Lenistwo wyciągnęło dłoń przed siebie patrząc jak drobne kawałki spadały na jej chłodne ręce bardzo powoli się rozpuszczając. Stojąc blisko sklepów słychać było jak grają kolędy. Zbliżały się święta powolnym krokiem. Popatrzyła na Męskie Lenistwo po czym z uśmiechem ruszyła przed siebie czując jak pierwszy raz od dłuższego czasu czuje się naprawdę dobrze.
— A co z Mahiru? — Niebieskowłosy obejrzał się do tyłu widząc przez szybę jak chłopcy się dobrze bawią.
— Niedługo wrócimy. Nawet by nie zauważył — Zachichotała i wyciągnęła komórkę pisząc swojemu Panu szybkiego sms'a — jest tak ładna pogoda, że aż szkoda spędzić cały dzień w barze. Nie uważasz Kuro?
— Ale było tam ciepło — Wzruszył ramionami, ale zaraz dogonił ją idąc obok niej. Patrzył jak wampirzyca z lekkim błyskiem w oku ogląda wystawy z najróżniejszymi rzeczami. Już czuł ten okropny jęk „ Mahiruuuu przynieśmy choinkęęęę" A to on będzie musiał ją taszczyć. Ona jest taka upierdliwa — o co chodziło z Shuntą?
— Zaproponowałam mu czy by Sakuya mógł u niego pracować — Brew wampira uniosła się do góry. Watanuki? Po to go ukryli by teraz chłopak wyszedł na widok, gdzie nie dość, że mogą go zabić wampiry to i C3 może go sprzątnąć — jak dalej będzie siedział zamknięty w rezydencji Misono to się pozabijają. Wystarczy im widywanie się wieczorami.
— Dużo myślisz o tym zielonowłosym gnojku — Przewrócił oczami znowu czując to nieprzyjemne uczcie jaki towarzyszyło mu przy zdjęciach.
— Oj przestań! — Uderzyła go pięścią lekko w ramię śmiejąc się cicho — pomógł mi. Jestem zobowiązana mu pomóc.
— Ta.. spłacanie długu jest takie męczące.
Raimei zaśmiała się głośniej zatrzymując się przy jakiejś wystawie. Wyrwało jej się krótkie „ Och" widząc wielką choinkę i niewiele się zastanawiając weszła do środka ciągnąc z sobą Sleepy Asha. Wiedział! Czuł to z daleka, że to tak się skończy! Stanęli na środku sklepu i dziewczyna złożyła dłonie.
— Fajnie by było jakby choinka była u nas nie, Kuro? — Popatrzyła na wampira, który w ręce zaczął trzymać dwa białe ptaszki. — o znalazłeś turkawki.
— To wygląda ci na truskawkę?
— Trukawki — Przewróciła ubawiona oczami — takie ptaszki. Mówią, że jedną się trzyma dla siebie, a drugą dla szczególnej osoby.
— Ta? Ludzie mają dziwne wierzenia — Odłożył przedmiot z powrotem na choinkę i zainteresował się tym razem bombką, której było dużo na tej choince. Różowe, złote, czerwone, niebieskie. Komukolwiek się chciało je zakładać to mógł podziwiać za samą chęć nie zdechnięcia przy tym. Wreszcie jego spojrzenie zatrzymało się nad nimi, gdzie wisiał niepozorny krzaczek obwiązany czerwonym sznurkiem — nawet mają modę wieszać krzaki w budynkach.
Osaka spojrzała za nim i pomrugała parę razy.
— No nawet nie pierdolcie..
— No też uważam, że to idiotyczne wieszać krzaki w budynkach. Zwłaszcza na sufitach.
— To jemioła leniu patentowany — Nie podobał jej się fakt, że właśnie pod nią stoją. Mogła stanąć kawałek dalej. W głowie właśnie błagała by nie zapytał jej do czego ona.
— A ona co znaczy?
Popatrzyła na niebieskowłosego wzrokiem bazyliszka czując jak powoli zaczyna jej się robić głupio.
— Mmm... ludzie ją wieszają by jak jakaś para się pod nią znajdzie to by się wiesz.. no pocałować — Kuro pomrugał parę razy widząc jak dziewczyna robi się koloru wstążki. Zakłopotana wgapiała się w jemiołę by nie patrzeć na wampira.
— Acha.. — Też znowu popatrzył na krzak — więc skoro pod nim stoimy to powinniśmy się pocałować.
Popatrzyła na niego już całkowicie czerwona rozglądając się przy okazji czy nikt nie patrzy. Ludzie chodzili sobie pomiędzy półkami i tylko w niektórych miejscach dookoła choinki słychać było dzieci zachwycone ich wysokością.
— Spokojnie ja nie gryzę — Wzruszył znudzony ramionami. I Osaka podskoczyła wydając z siebie jak zwykle swoje dziwne miauknięcie, kiedy Sleepy Ash się przed nią pojawił. Jak ona nie lubi, kiedy on się tak robi. To powinno iść pod znęcanie nad zwierzętami. Serio — wyglądasz jakbyś przesadziła ze słońcem.
— Aleś ty w chuj uroczy Kuro — Nim Servamp jeszcze coś powiedział niebieskowłosa dosłownie na moment złączyła ich wargi by zaraz jeszcze bardziej czerwona odwrócić się napięcie i szybszym krokiem ruszyć do wyjścia. Ale wstyd — za wibrował mi telefon. Chyba Mahiru nas woła z powrotem do baru.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top