Rozdział 42 Druga szansa



Raimei zaczęła powoli otwierać oczy słysząc przyciszone głosy. Bolała ją cała głowa jakby wypiła co najmniej pół litra tego spirytusu, co skrzętnie ukrywał Shunta u nich pod barkiem. Zabawne, było tam tyle alkoholu, a ten ukrywał tylko ten bimber. Uniosła odrobinę głowę próbując przyzwyczaić się do tego co się działo wokół i poczuła, że na czymś leży.

— Mikuni obudziła się! — Osaka widząc twarz swojego brata bardzo blisko, aż podskoczyła prawie spadając z łóżka. Na szczęście zręczność jej brata była jak zwykle znakomita i wampirzyca zawisła ciałem na jego rękach czując jak zbiera się jej na wymioty — siostro dobrze się czujesz?

— A jak myślisz debilu.. — Przyłożyła rękę do ust próbując jakoś zatamować chęć puszczenia wymiotów prosto na podłogę.

— Szlag.. Jeje potrzebna miska w trybie natychmiastowym!

Drzwi od pokoju walnęły z hukiem i do środka zamiast wampira wpadła Akira trzymając w dłoni kubek z jakąś dziwnie bulgocącą substancją. Oczy niebieskowłosej otworzyły się szerzej.

— Ja jej pomogę!

— Ty to już się do niej nie zbliżaj.. wystarczająco pomogłaś.. — Czarnowłosy stanął przed siostrą rozkładając ręce by ją zasłonić.

— Wiesz ile kosztował mnie ten dywan by teraz zrzygał się na niego przerośnięty kot? — Wycisnęła do ręki Yody dziwnie wyglądający napój i chłopak, aż sam się skrzywił jego widokiem. Od samego zapachu można puścić pawia, a niby w czym to miało pomóc? — wymyśliłam to ostatnio. Dobrze działa na kaca. Wymioty też powinno zatrzymać.

Zazdrość już coś chciała dodać nie będąc pewnym czy to na pewno pomoże, ale żeńskie Lenistwo wyrwało mu kubek z dłoni drugą ręką zatykając nos i wylewając sobie do gardła. Wypije chyba wszystko byle pozbyć się tego obrzydliwego uczucia w gardle i żołądku. Hoshi i Faustus patrzyli się uważnie czy to pomoże, jeśli nie.. cóż Florence będzie miała obrzygany dywan. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy napój rzeczywiście zaczął działać i usiadła opierając się o łóżko. Usłyszała kroki z korytarza i we framudze stanął wcześniej wołany chłopak w towarzystwie swojego pierwszego Servampa i kolejnego wysokiego faceta ze słomką w gębie. Co tu się do cholery dzieje? Facet był sporo wyższy od Mikuniego, ale także niższy od Jeje. Można śmiało mu dać jakieś dwa metry jak nie więcej. Tak jak dziewczyna w tym pomieszczeniu miał zielone oczy, ale jego włosy w porównaniu do niej były poróżowiałe coś podchodzące do Lili — zabawne, kolego jakie masz włosy? Liliowe kurwa jego mać!

— Witam jestem Johannes Mimir Faustus — Kurwa kolejny Faustus to życie nie życie jest takie smutne — mów mi doktorze. Johan, Hans lub Faustus od wyboru do koloru!

— A idiota wchodzi w grę..? — Po tych słowach dostała kuśtykania w bok od brata. Cholera wie, co może sobie o nich Faustus pomyśleć. Okularnik zignorował te uwagę i miał minę jakby już osiągnął maksymalny stopień podniecenia.

— A to moja siostra bliźniaczka Akira, ale z tego co zrozumiałem chyba się już poznałyście.

Osaka spojrzała na uśmiechniętą kobietę machającą do niej tym okropnym sprayem, który jak nic musiał być tą dziwną wodą i wzdrygnęła się lekko. Blondyn popatrzył na rodzeństwo mrużąc niezadowolenie oczy.

— Akira taką ilością to zwykłego wampira byś wykończyła.. — Dziewczyna zaśmiała się pod nosem jakby ta uwaga była najlepszym żartem na ziemi. Florance została prawie, że popchnięta na drzwi jak jej brat patrząc na dwa Servampy chorą fascynacją przycisnął słomkę w ustach.

— Wreszcie mogę zobaczyć Lenistwo! Taka okazja nie zdarza się codziennie! Te badania mogą być niesamowite! Chwilo trwaj wiecznie!

— Nie będzie żadnych badań Johan.. — Widząc jak dziewczyna blednie Alicein trzepnął naukowca po głowie — przeproś ją i to już!

— Nawet.. jednej igiełki..?

— A wsadzić ci te igłę tam, gdzie słońce nie dochodzi? Zwłaszcza po zniszczeniu mojej lalki?

Yasmine stanęła obok trójki Servampów patrząc jak blondyn jest bliski mordu na jej bracie. Wypuściła zrezygnowana powietrze. Za jakie grzechy zgodziła się mieszkać z tymi małpami w jednym domu? No nawet jedna z tych stworzeń ma uwodzicielską klatę, ale poza tym w jego mózgu nie ma nic więcej niż lalek. Przerażające nawet dla niej.

— Może proponuje coś zjeść? To jeszcze potrwa, a nie wiem jak wy ja jestem głodna w diabły. Zamówiłam jedzenie z knajpki obok jeszcze nam kurwa wystygnie.

Jeje pokiwał głową i złapał obydwa Servampy za kołnierze wynosząc z pomieszczenia oraz prowadząc na dół skąd już czuć było zapach kurczaka. Tak była zagubiona, ale chyba jeszcze bardziej głodna. Została posadzona przez Zazdrość na kanapie za to Yodę wampir po prostu rzucił, że chłopak wylądował na niej do góry nogami. No tak. Przecież Servamp nie wie na ile może sobie pozwolić. Przysunął jej pudełko z pachnącym jedzeniem i tak jak reszta usiadł zajadając się obiadem. Raimei wzięła swoje patyczki rozdzielając i już miała wziąć kawałek jedzenia, kiedy spojrzała jeszcze z pod byka na Akirę. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic jadła sobie, co jakiś czas popijając napojem z dziwnej szklanki. Strach się kurwa bać. Wreszcie spojrzenia dziewczyn się skrzyżowały i kobieta westchnęła.

— No jedz wreszcie.. zamówiłam to z baru obok. Chcesz dam ci namiary. Chyba, że wpadłam ci w oko, wtedy możemy się martwić.

— Wybacz, ale ja jednak interesuje się płcią przeciwną.. — Wzięła na patyczki kurczaka i włożyła sobie do ust. No całkiem smaczne albo ona jest tak bardzo głodna. Mimo, że jadła nie potrafiła się pozbyć chęci patrzenia na siostrę tego zwariowanego doktora. Niby byli podobni, ale ona wyglądała na tą bardziej ogarniętą w tym całym szale. W sumie sama się prosiła o to by dostać tą pieprzoną wodą — co taki ktoś jak ty robi w C3?

Dwójka Zazdrości popatrzyła po sobie po czym zwrócili swoje spojrzenia w stronę jedzącej Akiry. Białowłosa podniosła głowę z nad pudełeczka i uśmiechnęła się przez co jej podobieństwo do brata rosło, ale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wytarła chusteczką resztki sosu, które pozostały jej na ustach i oparła brodę o dłoń bawiąc się patyczkami w powietrzu.

— To chyba jasne. Razem z Hansem chcemy dowiedzieć wszystkiego, co możliwe o wampirach. A w tamtym miejscu jest to najbardziej możliwe — Naprawdę są gotowi tyle poświęcić by się dowiedzieć jak najwięcej o potworach. Usłyszała w głowie nerwowy chichot poznając swoją pacynkę i w myślach dodała by się pierdoliła. Śmiech ustał. Jeden zero dla mnie szmaciany pomiocie — jeśli interesuje cię dalsza część to nie zgadzam się z ich idea wytłuczenia waszej rasy. Sama chciałbym kimś takim zostać!

Policzki dziewczyny zarumieniły się i złapała się za nie podekscytowana. Osaka popatrzyła po dwóch mężczyznach siedzących po jej dwóch stronach i zrozumiała, że oni chyba już z nią wałkowali temat i to nie raz. Podrapała się niepewnie po głowie. Czyli w tej agencji mogą, jednak pracować jakieś normalne osoby?

— Może ty byś się zgodziła zostać moim stworzycielem?

— Słucham?! — Zakrztusiła się kurczakiem, którego co dopiero włożyła do buzi i Hoshi siedzący bliżej zaczął ją klepać po plecach. Stworzyła Yoru i obiecała sobie, że nigdy więcej nie zrobi żadnej subclasy. Shihoin cieszy się, że żyje. Ale ona sama nie jest do końca pewna czy inni tez by byli tak radzi. Czarnowłosemu wreszcie udało się uderzyć w pewne miejsce na plecach i wampirzyca wypluła na stół mały kawałek kurczaka odzyskując dech.

— No w ramach eksperymentu — Florence całkowicie zignorowała scenę jaka przed chwilą się przed nią rozegrała błądząc we własnych marzeniach — być stworzonym przez Lenistwo to już coś.

— Nie cieszy cię zwykłe ludzkie życie czy jak?

Kobieta zwróciła swoje zielone oczy w jej stronę w których widziała te dziwną dziką pasję jaką zawsze radziła ją Yuki chcąc do domu sprowadzić psa albo jakiś inny szalony pomysł. Czy jako dorosła kobieta nie powinna myśleć w normalniejszych latywach?

— Owszem cieszy. A czy wieczne życie też nie powinno cieszyć? W końcu to to samo tylko.. możesz się nim cieszyć wiecznie!

Niebieskowłosa pomrugała parę razy patrząc na zadowoloną z siebie kobietę. W sumie nigdy tak nie myślała. Zawsze się skupiała na tym, że jest potworem, a agencja nie chciała ich wyprowadzać z tego błędu.

— Albo poprosić o to Tsubakiego — Cała trójka patrzyła na nią jak na osobę, która urwała się z księżyca — takie seksowne ciałko mogłoby mnie gryźć! Albo jakbym ja je dorwała to...

Myliła się.. Akira jest tak samo popierzona jak jej brat. Chyba nie da się wyplenić niektórych rzeczy w rodzinie. Usłyszeli ciche pohukiwanie z prawej strony i z zegara wyszedł dziwny stwór, który miał chyba robić za hybrydę czegoś z człowiekiem.

— Och.. już dwudziesta druga.. jak ten czas leci. Czas na mój serial!

— Zaraz dwudziesta druga!? — Niebieskowłosa poderwała się z siedzenia. To ile ona spała? Zebranie było na szesnastą to by znaczyło, że jest rozdzielona z chłopcami już sześć godzin. Cholera jasna! Przeskoczyła nad stołem biegnąc już do drzwi — dziękuje za posiłek, ale musze już iść!

— Hej, a może cię odprowadzimy Miku...

— Nie trzeba Hoshi dam sobie radę pożegnajcie ode mnie Mikuniego — Uśmiechnęła się do niego szybko w przelocie i zniknęła za drzwiami.

— Może, jednak powinniśmy za nią iść? — Spojrzeli w prawo widząc jak Faustus trzymała już wielką paczkę chrupek, a w prawej niosła colę w stronę swojego pokoju. Dopiero, co jadła, a już będzie się zapychać jakimś śmieciowym żarciem przy filmie. I tak zostanie wampirem choćby musiała któregoś siłą zmusić do jej przemiany. W końcu dalej ma czas, prawda?

____________________

Jak na późny wieczór, gdzie jest w chuj zimno dużo ludzi postanowiło ruszyć na spacer. No kurwa mać! Jak na złość! Co jakiś czas słyszała niezadowolone pomruki jak ich mijała, bo obijała się o nich chcąc jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Jaka ona jest głupia! Przecież dalej mają więź i przez nią może się coś stać chłopcu. Nie wiedziała ile biegła po prostu musiała jak najszybciej znaleźć przy domu. Wypadła już z uliczki i zatrzymała pod drzwiami mieszkania, gdy usłyszała zdenerwowany głos Kuro.

— A jeśli po wyjściu od nich tutaj nie przyjdzie? — Zobaczyła jak klamka zaczęła się poruszać — powinniśmy jej poszuka..

Otworzył zdziwiony oczy widząc dziewczynę przed wejściem. Za niebieskowłosym siedział Shirota, który naciągał już na stopy buty. Wampirzyca spuściła zawstydzona wzrok. Szli jej znowu szukać?

— Ja..emm.. możemy porozmawiać? We troje.

Sleepy Ash przepuścił ją w drzwiach i Raimei weszła do domu ściągając przemoknięte buty. Dwójka milczących chłopców poszła za nią jak cienie i usiedli przy kuchennym stole. Osaka zaczęła się bawić palcami, ale wreszcie spojrzała na siedząca dwójkę.

— To co usłyszeliście w barze.. to prawda.

— Czemu nie powiedziałaś nam o tym wcześniej? — Brązowowłosy uniósł odrobine zdenerwowany głos. Sam nie wiedział czy jest zły na to, że nic im nie powiedziała czy na to, że uciekła i najedli się strachu czy że ona po prostu mu nie ufa.

— Jak miałam to powiedzieć Mahiru? — Ukryła twarz w dłoniach czując jak robi jej się nie dobrze kolejny raz i że powoli zaczyna dygotać słysząc ubawiony chichot stworzenia — po tym wszystkim co dla nas zrobiliście? Miałam po prostu powiedzieć, że dowiedziałam się iż mam was zabić? No powiedz jak miałam coś takiego powiedzieć, kiedy Layla znalazła wspólny jezyk z Misono? Jak Hoshi naprawdę został zaakceptowany przez Mikuniego. Kiedy Elise zaczęła się przyjaźnić z chłopcami ze źródeł. Jak Yuki mimo, ze mnie nienawidzi zaczęła wreszcie polegać na kimś innym niż sobie..

— Raczej to z Yuki nie jest takie brutalne — Kuro chciał rozluźnić odrobine atmosferę, ale został zgromiony spojrzeniem swojego Pana — dobrze już milczę.

— I w końcu wasza dwójka, co bez żadnego problemu mnie przyjęła — Włożyła rękę do kieszeni szukając dzwonka — będę wam wdzięczna do końca życia za wszystko naprawdę.

Złapała przedmiot i wyciągnęła go w otwartej dłoni w stronę chłopców.

— Przepraszam za to, że wkoło cos ukrywam. Podobno mogę zerwać kontrakt, kiedy Pan i Servamp tego chcą. Więc dla waszego dobra Mahiru.. — Uśmiechnęła się krzywo czekając na werdykt. Nie pasuje do nich. Tsurugi ma racje. Ona jest zbyt zniszczona by dbać o Shirotę.

Brązowowłosy spojrzał na męskie Lenistwo i wampir zmrużył niezadowolony oczy patrząc na dzwonek. Na cholerę go ściągnęła i odwala takie sceny? A to jemu jakiś czas temu gadała o tym, że dramatyzuje jak w harlequinach. Kobiety są takie upierdliwe w tym, co robią, a zwłaszcza ta. Mahiru uśmiechnął się pod nosem widząc zamyślonego niebieskowłosego. Chyba, jednak się ze sobą zgadzają. Podniósł się z siedzenia tak jak i Kuro.

— Ja wcale nie mam zamiaru łamać z tobą kontraktu Raimei — Zdziwiona pomrugała parę razy. Ale jak to? To są kamikadze czy jak? Kuro zabrał z jej dłoni dzwoneczek i przerzucił jej przez szyje. Niech tego więcej nie ściąga, bo czuje się dziwnie dotykając jej skóry na karku — wierze, że kiedyś zaufasz nam tyle byśmy wiedzieli o wszystkim.

Zobaczyła wyciągnięta rękę nastolatka i poczuła wielką gulę w gardle. Pomimo wszystko oni dalej chcą by z nimi została.

— Aleś tyś durna i do tego upierdliwa.

— To u Kuro znaczy, że bardzo cię lubi i tez się ze mną zgadza. — Wampirzyca poderwała się z krzesła rzucając na dwójkę chłopców już plącząc. Mahiru spojrzał na Sleepy Asha, który wzruszył wolną ręka jakby chciał przez to powiedzieć " Baby tego nie zrozumiesz ". Jednak nastolatek mógłby przysiąc, że wampir odrobinę się zarumienił.

_______

Yuki pocierała zmarznięte ramiona idąc obok Lawlessa. Chłopak pokręcił niezadowolony głową. Kręcą się już po mieście od kupy czasu, a niebieskowłosa zapadła się dosłownie pod ziemię. Lizzy, która szczękała już zębami w pewnym momencie została odesłana do domu limuzyna Todorokiego. No nie obyło się bez bicia po gębie, bo babsko bardziej uparte niż osioł. Ale udało się dobić targu bez ofiar.

— Yuki wracajmy jest zimno, a ty trzęsiesz się gorzej od galarety.

— Nie pójdę do domu dopóki nie porozmawiam siostrą — Dokładnie tak! Może zamarznąć. Dopóki nie spotka Raimei i nie porozmawia z nią szczerze nie ma najmniejszej ochoty grzać się w ciepłym domu. Mijali właśnie zwykły market, kiedy z niego wyszedł Sleepy Ash trzymając dwie siatki zakupów.

Jak tylko zobaczył Inabe nerwowo obejrzał się za siebie widząc Raimei patrzącą na coś przy kasie. Chyba dalej szukała tego dziwnego płynu o który prosił Shirota. Nie miał zbyt wiele czasu, a Osaka dalej nie wyglądała najlepiej z powodu dzisiejszego dnia. Co grosza sama zgłosiła się na chętna iść z nim na zakupy. A mogli zostawić ją w domu pod pretekstem przemoczonych ubrań. Kiedy on się zgodził iść do sklepu tak w ogóle i czy on właśnie martwi się o nią?

— Bracie — Brew blondyna uniosła się do góry jak tylko zobaczył dwie wielkie siatki, które leń trzymał w rękach. Tak to było bardzo dziwne. Nawet jak na Servampa Lenistwa. Mało tego. To był wyczyn, że on doczłapał się do sklepu — znaleźliście Raimei?

Sleepy Ash niepewnie podrapał się po głowie na ile pozwalała mu wielka siata i bez słowa rzucił je na ziemię by wepchnąć dwójkę zdziwionych Servampów za róg. Jak tylko blondynka chciała zaprotestować zdenerwowany chłopak pokazał jej palcem by była cicho i szybkim jak na niego krokiem pognał w stronę sklepu. Jakie te kombinacje są męczące i upierdliwe. Przez te kobietę robi więcej niż wymaga jego Grzech. Osaka chciała już wyjść ze sklepu wyglądając na z lekka zamyśloną, gdy Kuro wyskoczył jej właściwie przed nosem.

— Kuro.. ile razy mam cię prosić byś mnie tak nie straszył? — Wzruszył ramionami udając jakby ta uwaga mało go interesowała.

— Zapomniałem ramenu. Poszłabyś za mnie kupić?

— Teraz to mówisz? Przecież staliśmy w tym sklepie prawie pół godziny. — Dziewczyna westchnęła widząc znudzoną minę Servampa.

— Ten tłum ludzi jest taki upierdliwy, trzeba się przepychać słuchać ich zrzędzenia i...

— Dobra.. pójdę — Odwróciła wiedząc, że te walkę i tak już przegrała. Woli stanąć twarzą w twarz z tłumem kłócącym się o karpia niż z zrzędzącym niebieskowłosym w roli głównej. Tych ludzi już raczej nie zobaczy jego z tego, co wyszło z dzisiejszej rozmowy będzie widziała co dnia. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i ruszyła z powrotem do sklepu.

Wampir jak tylko zobaczył, że zniknęła w tłumie szybko ruszył z powrotem do miejsca, gdzie stały dwie Chciwości. Yuki przyglądała się całej scenie nie wiedząc dokładnie, co chodzi po głowie chłopaka, ale jeśli cofnął Raimei z powrotem do sklepu to chyba chce z nimi pogadać na osobności. Męskie Lenistwo oparło się obok nich o ścianę i ze znudzonym wzrokiem zaczął ich obserwować.

— Czemu ją cofnąłeś? — Blondynka skrzyżowała dłonie z niezbyt zadowoloną miną patrząc na Kuro. Brew znudzonego wampira uniosła się do góry. Jeszcze się o to pyta.

— Wątpię by była w humorze by się z tobą jeszcze kłócić na środku miasta i tak wygląda jak swój cień.

— Oho, a skąd ty wiesz czego jej brakuje najbardziej Sherlocu? — Denerwowała ją już jego gęba, którą aktualnie miała ochotę rozpłatać na środku chodnika. Jej siostra mieszka u nich dopiero od niedawna, a ten Servamp chyba stwierdził, że czas się porządzić.

— U was upierdliwość to chyba rodzinna cecha. — Męska Chciwość prychnęła. Może i się dogadali, ale to wcale nie zmieniło do końca nastawienia do brata. Tym bardziej, że zaczyna przesadzać. — w porównaniu do ciebie ja widziałem, co się wydarzyło, kiedy zginął tamten chłopak. Zawsze mam wszystko w dupie, ale wtedy.. pierw zastanów się nad tym, co chcesz jej powiedzieć niż robić takie same sceny jak w barze.

Odbił się od ściany biorąc zakupy i chcąc wrócić już pod sklep. Pewnie Osaka niedługo wyjdzie, a jak go tam nie zobaczy to mu się dostanie. Już czuł te pięść na szczęce. Dalej pamiętał ten sierpowy z gorących źródeł.

— Kuro.. ale ja chce ją przeprosić.. — Zadrżała lekko chcąc zrobić krok w stronę wampira, ale coś ją blokowało. Nigdy nie czuła takiej aury jak w tej chwili wydzielał Servamp. Czy.. to strach? Sleepy Ash spojrzał w jej stronę. Nie.. teraz poznała te aurę. Taką samą czuła, kiedy on oszalał. Był teraz wściekły? Ale, że przez nią? Zobaczyła kątem oka jak Lawless trzyma szablę w pogotowiu. Chyba nie będą się bili w tej ciasnej uliczce?

— Daj jej czas — Machnął ręką jak od niechcenia odchodząc już od nich — ale proponowałbym ci porozmawiać najpierw z Laylą zanim coś postanowisz.

Zostawił zdziwioną wampirzycę w towarzystwie młodszego brata i przewrócił zirytowany oczami. Kobiety po prostu równają się problemy. Byle by tylko nie wybiegła zaraz z tego pieprzonego rogu, bo obie zatłucze jak coś się wydarzy. Nie widząc jeszcze dziewczyny położył siatki na murku i wyciągnął konsole męcząc już guziki.

— Nie jest ci zimno grać na dworze? — Kuro podniósł swój wzrok z nad sprzętu widząc żeńskie Lenistwo z trzema paczkami zupek. — coś się stało Kuro?

— A co się miało stać? — Wzruszył ramionami odkładając sprzęt do kieszeni i biorąc już za siatki z zakupami. Czuł na sobie podejrzany wzrok dziewczyny, aż wreszcie westchnęła ruszając z nim w ramię w ramię z powrotem do mieszkania. Brązowowłosy pewnie już na nich czeka, a i tak stracili kupę czasu w sklepie. Jest prawie dwudziesta trzecia, a ludzi w sklepie jakby były dopiero godziny popołudniowe.

Wampirzyca spojrzała jeszcze do tyłu widząc jak za rogiem znika kawałek czarnego szalika. Przystanęła na chwilę patrząc w tamtą stronę.

— Co ty robisz?

— Em.. nic.. przewidziało mi się — Podbiegła do Sleepy Asha by ruszyć dalej. Czyżby tak bardzo chciała zobaczyć siostrę, że ma jakieś omamy?

______________

Blondynka idąc w towarzystwie Lawlessa nerwowo drapała się po brodzie. Powinna się spodziewać, że po dzisiejszym zebraniu jak chłopcy ją znajdą niezbyt będą chętni by porozmawiały. Ale żeby blokował jej spotkanie właśnie ten wampirzy leń? To chyba jakaś nowość. Do tego był wściekły i wyczuwała to z daleka. Może rzeczywiście musi dać jej trochę czasu.. właściwie sama zaczęła tą całą awanturę.

— Wszystko dobrze, Yuki? — Żeńska Chciwość spojrzała na Hyde'a i wysiliła się na krzywy uśmiech. Jak ma być w porządku? Nic cholera jasna nie jest w porządku! Tak bardzo chciała być tym wampirem, a teraz kiedy już nim jest relacje z tą, którą powinna mieć najlepsze właśnie padają w gruzach — nie martw się wszystko się ułoży. Po prostu daj jej czas, dobrze?

— Czy to naprawdę jest w porządku Lawless, co robię?

— Robisz to co uważasz za słuszne — Wzruszył ramionami — sami jesteśmy kowalami swojego losu nie sądzisz?

Właściwie męska Chciwość ma rację pokiwała bardziej przekonana głową. Jutro też jest dzień. Dostała poradę od Kuro, ale za nim porozmawia z Osaką. Musi zrobić jeszcze parę rzeczy.

— Muszę porozmawiać z Laylą — Lawless zatrzymał się zdziwiony. Naprawdę chce posłuchać tego parszywego lenia? Zresztą, co mu do tego ważne by nie chodziła z taką cierpiętniczą miną, bo każdy w okolicy pewnie myśli, że się nad nią znęcają — potem z Kuro.

— A z nim po kiego?

— Widział wszystko to czego nie widziałam ja — Spojrzała w górę wyciągając rękę na którą spadł płatek śniegu, który przez jej zimną skórę nie rozpuszczał się tak szybko jak na jeszcze jej ludzkiej dłoni — jak chce zrozumieć Raimei nie mieć do niej żalu przy rozmowie. Musze wysłuchać wszystkich stron i ocenić czy robię dobrze.

— Skoro tak uważasz — Wampir uśmiechnął się do siebie i nagle poczuł wibrację w telefonie. Jak tylko zobaczył, że nadawcą jest żeńskie Lenistwo przeprosił na chwilę Inabę tłumacząc się pracą i przykładając telefon do ucha odleciał kawałek by blondynka go nie słyszała — słucham chyba Makbet miał być wystawiany jutro?

Lawless o czym ty do mnie gadasz? Jaki Makbet? — Wampir podrapał się zakłopotany po głowie słysząc zdziwiony ton w słuchawce. No cóż kiepski z niego kłamca. A to trochę wstyd jak jest aktorem — jest z tobą Yuki, dlatego gadasz głupoty, prawda?

No co za kobieta! Kocha ją za te dedukcje! Pokiwał głową po czym zdał sobie sprawę, że ona i tak tego nie widzi. Więc potwierdził jej pytanie czując palący wzrok najmłodszej z Servampów. Oby naprawdę uwierzyła w te bzdury. Usłyszał ciche westchnięcie, chyba była naprawdę zmęczona.

Zadbaj o nią z Lizzy, dobrze? — Kolejny raz nieświadomie pokiwał głową zapominając o tym, że powinien potwierdzić to słownie — wolę się na razie trzymać z dala. Z góry dzięki. Do zobaczenia bracie.

— Tak do zobaczenia — Widząc pytające spojrzenie Inaby musiał dodać coś by nie brzmiało to dziwnie — na pewno sztuka się jutro uda szefie. Jestem tego pewien.

Usłyszał cichy chichot i połączenie zostało zerwane. No cóż chociaż ją to trochę ubawiło. Wrócił do blondynki chowając telefon skrzętnie do kieszeni. Lepiej by nie sprawdziła jego komórki. W ogóle o czym on kurwa myśli? Z jakiej racji miałaby sprawdzać jego komórkę?

— Wszystko w porządku Lawlessie? — Uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju. Ma o nią zadbać, więc postara się by było dobrze.

— Tak, jutro jeśli chcesz przejdę się z tobą do Layli — Wampirzyca uśmiechnęła się szeroko. Jednak ma w kimś oparcie. Wyciągnął do niej zadowolony ramię, które ochoczo złapała — chodź zapraszam cię na kawę i jakieś ciasto. Po tym mrozie zasłużyliśmy na to.

__________________

Szef? Uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Jeśli wampir tak gra w spektaklach to aż dziwota bierze, że jeszcze tam pracuje. Raimei odłożyła komórkę na szafkę nocną. Nie była pewna czy to dobry pomysł polegać na blondynie, ale skoro ona z nim siedzi to i tak lepiej niż jakby miała siedzieć sama w czterech ścianach. Usłyszała jak głosy z pokoju przycichły, więc pewnie Mahiru zdążył już pozrzędzić na Kuro i postanowił zrobić to, co ona czyli położyć się do łóżka. Nie wiedziała czy dzisiaj uśnie. Źle sypia już od jakiegoś czasu, ale spróbować musi, prawda? Nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że dzisiaj przy sklepie widziała, którąś Chciwość i ich obserwowała tylko po co? Drzwi uchylił się i wyjrzała z nich głowa Sleepy Asha. Wampir miał na głowie przerzucony ręcznik, więc musiał co dopiero wyjść z łazienki. Zresztą czuć było płyn na kilometr.

— Mam nadzieję, że żyjesz.. — Uniosła pytająco jedną brew. — bo dalej wyglądasz nie najlepiej.

— A od kiedy tyś taki troskliwy Kuro, co?

— Dobra to już sobie idę — Machnął ręką w której trzymał konsolę od niechcenia. Nie dość, że jeszcze się pytasz czy wszystko dobrze to narzekają. Mógłby powiedzieć, że ludzie są upierdliwi, ale ona nie jest człowiekiem tak samo jak on. Czas się schować w kącie kanapy i pograć w coś.

— Kuro zaczekaj — Wampir zatrzymał się w połowie zamykania drzwi i znowu je rozchylił patrząc na żeńskie Lenistwo — przepraszam..

— W porządku — Wzruszył ramionami chcąc już zamknąć pokój, ale widział jak kobieta cały czas się na niego usilnie patrzy. No, co on znowu robi nie tak do cholery? Ma tańczyć? Drzeć się na nią czy jak? — no co?

— Mmm..bo.. tak pomyślałam.. — Servamp widząc jak dziewczyna na twarzy robi się lekko czerwona uniósł pytająco brew do góry. Zacisnęła nerwowo ręce na pościeli — położyłbyś się dzisiaj obok mnie? Nie chcę spać sama..

Pomrugał parę razy. Musiała chwila minąć by do niebieskowłosego doszedł w ogóle sens słów. W sumie i tak często ładował jej się do łóżka. Dopiero ostatnimi czasy przeniósł się na kanapę, bo brązowowłosy chyba zlitował się nad dziewczyną i kupił mu wygodniejszy materac. A telewizja, wygodne łóżko i konsola to to co mu się tylko przydaje do życia. No i żarcie. Spojrzał do tyłu jakby szukał odpowiedzi i Osaka chciała już się odezwać, jednak chłopak jej przerwał.

— Dobra — Zgasił światło na przedpokoju i wrócił do pokoju dziewczyny prawie, że rzucając się na łóżko z konsolą w rękach.

— Ej! Może nie tak brutalnie, co?! To nie jest łóżko dwuosobowe.

— Oj nie zrzędź tylko się jeszcze trochę posuń, bo z niego spadnę — Męski Servamp Lenistwa zaczął specjalnie popychać dziewczynę na ścianę. Właściwie dużo kłamstwa w tym nie było, bo to łóżko było małe jak na dwie osoby.

— Albo ktoś z nas musi schudnąć.. — Pokazała wampirowi złośliwie język.

— Dobra.. to oznacza wojnę — Z całkiem poważną miną wstał z łóżka podchodząc do włącznika światła wyłączając go przez co w pomieszczeniu zapadły egipskie ciemności i jedynym światłem było małe światełko wpadające przez okno. Raimei usłyszała jak zamykają się drzwi od pokoju i kroki w stronę łóżka. Co on kombinuje?

Sleepy Ash odłożył konsolę na szafkę nocną i bez najmniejszego uprzedzenia rzucił się na dziewczynę przygwożdżając ją do łóżka. Gdyby nie fakt, że mało zjadła to jak nic większa część jedzenia skończyła by poza jej żołądkiem. Chłopak siedział na niej okrakiem i dzięki Bogu, że było ciemno, bo jej twarz jak nic była już koloru pomidora. Servamp uśmiechnął się złośliwie, a jego kły zalśniły odbijając trochę światła z okna. Nim zdążyła zapytać, co on chce zrobić wampir wyciągnął ręce i zaczął ją łaskotać po całym ciele, a ona próbowała się wyrwać z jego macek. No naprawdę? Dobrze gnojek wiedział, że ona tego nienawidzi!

— Nie cieszy cię zwykłe ludzkie życie czy jak?

— Owszem cieszy. A czy wieczne życie też nie powinno cieszyć? W końcu to to samo tylko.. możesz się nim cieszyć wiecznie!

Zaczęła się śmiać. Dostała drugą szansę i na pewno jej nie zmarnuje!

____________


Jak pewnie wszyscy widzą zmieniłam obrazy do rozdziałów i każda seria ma swój osobny ( Denerwowałam się, bo jak przeglądałam jakiś czas temu zobaczyłam, że wiele było zablokowanych)

Zbliżamy się do 3k wyświetleń :D I teraz pada do was pytanie jaki specjal i z kim byście chcieli? Czy mam pisać jakiś taki z kim sama stwierdzę. Życzę wszystkim miłego weekendu :D!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top