część 58
– Mogą rozmawiać z woźnicą. Niech to będzie ktoś inteligentny – zasugerował Schmidt.
– Możemy mieć problem ze znalezieniem tu karocy – stwierdziła czarodziejka. – Ci ludzie nie wyglądają na takich, co korzystają z powozów... Nie traćmy na to czasu i jedźmy konno.
– Będzie nas widać. To nie jest dobry pomysł – powiedział Gert. – Prędzej czy później ktoś prawdopodobnie podniesie alarm...
– Pójdziemy tam we dwójkę. Ja i ty – czarodziejka zwróciła się do Viktora. – Wejdziemy tam i powiemy, że chcemy się spotkać z wampirem. Przedstawię się.
– Jak długo pozwolą nam żyć? – zapytał.
– Przynajmniej do spotkania z Dietmundem – odparła.
– Skąd wiesz, że nie będzie go przy pierwszym spotkaniu?
– Jeśli będzie, spróbujemy go zabić.
– A jeśli już na nas czekają i natychmiast nas aresztują? Myślę, że z moimi ludźmi mamy większe szanse – powiedział Viktor.
– Jeśli pojawimy się tam wszyscy, z pewnością postawią straże na nogi, a tak być może nas zlekceważą. Dwie osoby stanowią niewielkie zagrożenie, rozumiesz? Może nie zachowają wszelkich środków ostrożności. Nie będą przecież obstawiać nas dziesiątkami zbrojnych. To byłoby komiczne. Niby dlaczego dwa wampiry miałyby się bać naszej dwójki... Nie będziemy stanowić dla nich zagrożenia. Ci na zewnątrz mogliby nawet nie wiedzieć, o co chodzi. Byłaby szansa, by załatwić to dyskretnie. Jak tylko spotkamy tam jakiegoś wampira, spróbujemy go zabić, a jeśli się uda, pójdziemy dalej... Tam na pewno będzie cień, a wtedy będę mogła użyć swojej magii. Moglibyśmy się poruszać po pałacu zupełnie niewidoczni...
– To szaleństwo – przerwał jej Gert. – Już lepsze jest skakanie z muru. Myślałem, że mamy zamiar wszyscy stąd wyjechać... Wchodzimy przez mur po cichu.
– Przecież nie ma takiej możliwości – uniosła się. – Jeśli będziemy wchodzić przez mur, a oni nas zobaczą, to od razu nas skują i będziemy mieli dosłownie związane ręce. Będziemy na łasce tych wampirów i nikt już nam nie pomoże.
– Nikt mnie nie skuje – oznajmił Viktor.
– Jeśli będą stali dookoła z kuszami, co zrobisz? Będziesz się z nimi bił? – zapytała. – Nie mów tak. Będą chcieli, to cię skują. Oczywiście możesz stawiać opór, ale co wtedy? Nie o to chodzi, żebyś tam zginął.
– A co, jeśli dam się skuć?
– Koniec – odparła niechętnie.
– Więc chyba lepiej walczyć – stwierdził Viktor.
– Cholera, nie chcę walczyć do końca. Ja chcę zabić wampiry. Potem mogą mnie skuć, nie ma sprawy. Najpierw jednak muszę mieć tego wampira. – Veronika była wzburzona.
– Opanuj emocje – uspokajał ją Gert.
– Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo jestem opanowana.
– Jeśli nie zależy ci na tym, co będzie potem, poślij Viktora frontalnym wejściem, a sama użyj swojego zaklęcia, byś mogła się zbliżyć do wampirów. Przynajmniej miniesz straże.
– Co z tego, jeśli ja nie mam szans w walce z żadnym wampirem, a moja magia na nie nie działa. Ich magia jest potężna, do tego świetnie walczą i są szybkie. Jedynie Viktor może sobie z tym poradzić.
– Jest jeszcze inne rozwiązanie... – zaczął Schmidt.
– Wejdziesz tam i wszystkich załatwisz? – Veronika spodziewała się usłyszeć coś w tym stylu.
– Nie, nie wszystkich... – zamilkł na moment. – Zakradnę się tam i pozbędę się dziewczyny. Wampirem będziemy mogli zająć się kiedy indziej, w bardziej sprzyjających okolicznościach... Może nawet nie będzie trzeba tam wchodzić. Mam łuk. Jeden precyzyjny strzał załatwi wszystko.
– Podoba mi się pomysł, żeby zająć się nią, a nie resztą – przyznała czarodziejka.
– A co z tym Jose? – zapytał Viktor. – Gdyby udało nam się go uwolnić, mógłby wziąć na siebie część gwardzistów.
– Jasne, że by mógł, ale weź pod uwagę, że nie chcieliśmy robić szumu. – przypomniała. – Pójdę tam sama.
– Pomysły są coraz gorsze – stwierdził Viktor. – Głosujmy. Ostatecznie wszyscy w tym siedzimy.
– Nie ma mowy. To moja sprawa – zaprotestowała. – Mogę użyć swojej magii. Mogę tam wejść i dostać się do dziewczyny. Zrobię, co trzeba i wrócę. Nie będę się zabierać za wampiry.
– Nie masz doświadczenia – powiedział Gert.
– W czym nie mam doświadczenia? W chodzeniu po cichu po budynkach? – zapytała, wbijając w niego wzrok.
– A robiłaś to już kiedyś?
– Owszem, przez kilka lat w Averheim.
– Głosujmy – zaproponował Schmidt.
– Niesamowita zgodność, panowie. Gratuluję... Nie obchodzi mnie wasze głosowanie. Czekamy do rana. Pójdę tam, zrobię, co mam zrobić i wyjedziemy stąd, a potem zastanowimy się jak załatwić wampira – oświadczyła.
– To ja idę do siebie. Położę się spać – powiedział Gert. – Chyba już nie jestem ci potrzebny?
– Ustaw kogoś pod jego oknem i pod drzwiami – poprosiła Viktora.
– A kogo postawisz pod jego drzwiami? – zapytał Schmidt, zerkając na najemnika.
– Jego sama przypilnuję... – Westchnęła. – Przecież to jest jedyne dobre rozwiązanie. Pomyślcie logicznie – próbowała ich przekonać.
– Niech on idzie – zasugerował Viktor.
– On, w przeciwieństwie do mnie, nie potrafi być niewidzialny – argumentowała.
– Potrafię, ale w nocy – powiedział Gert.
– Tam są wampiry. Nigdzie nie pójdziesz – zaprotestowała.
– Poradzę sobie z wampirami – zapewnił. – Twoja magia i tak na nie nie działa. Jak się postaram, mogą mnie do niej zaprowadzić i zostawić z nią sam na sam.
– Dlaczego ty wszystko komplikujesz? – zapytała Veronika.
– Niczego nie komplikuję. Nie jesteś w tym lepsza ode mnie.
– Wygląda na to, że każdy chce tam iść – podsumował Viktor.
– Jeśli wy chcecie tam iść, jesteście nienormalni – stwierdziła czarodziejka. – Ja bym chciała być daleko stąd.
– Świetny pomysł – podchwycił Viktor. – Dam ci kilku ludzi, weźmiesz Marcusa, Filipa i Ulrycha i jutro rano wyjedziecie.
– Nie szkoda ci czasu na gadanie takich głupot? – zapytała.
Viktor wyprostował się i popatrzył na nią surowo.
– Z takimi tekstami proszę do niego. – Skinął w stronę Gerta.
– Przestań. Dobrze wiesz, że nie zawrócę, że jestem zdeterminowana i osiągnę swój cel, a ty wymyślasz, że mam zabrać ludzi i wyjechać z miasta.
– Powiedziałaś, że nie chcesz tam wchodzić.
– Myślę, że nikt przy zdrowych zmysłach nie miałby na to ochoty. Co jest fajnego w siedzeniu w Sylvanii i kombinowaniu jak dostać się do pałacu wampira? Mogłam tu sama przyjechać – powiedziała do siebie i pokręciła głową.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top