część 16

          Marcus i jego ludzie ruszyli na przedzie. Viktor zajął miejsce obok Veroniki. Gdy opuścili miasto, czarodziejka rozejrzała się po okolicy i niedaleko drogi dostrzegła ludzi pracujących w polu.

          – Zaraz wrócę – rzuciła do swojego towarzysza i skręciła w tamtą stronę.


          Zatrzymała się przy miejscowych i zsiadła z konia. Kobieta, która była najbliżej, spojrzała na Veronikę, wyprostowała się i brudną od ziemi dłonią przetarła spocone czoło. Miała nie więcej niż czterdzieści lat.

          Czarodziejka sięgnęła do kieszeni i podeszła do niej. Wtedy kobieta nisko jej się skłoniła.

          – Mam coś dla pani – powiedziała Veronika, wzięła wieśniaczkę za rękę i położyła pierścionek na jej dłoni.

          Zszokowana kobieta patrzyła na czarodziejkę, jakby ta była boginią. Jej oczy momentalnie zrobiły się szkliste. Skłoniła się po raz kolejny, tym razem jeszcze niżej.


          Viktor czekał na towarzyszkę przy drodze.

          – Już możemy jechać – oznajmiła, gdy tylko do niego dołączyła.

          – Tak po prostu? – zapytał.

          – A co?

          – Nic. – Uśmiechnął się i zawrócił konia. – Dobry uczynek? – Z zaciekawieniem zerkał na Veronikę.

          – Może...

          – Na pewno. Widzę to po twoich oczach – powiedział. – Nie wiem, co jej dałaś, ale z pewnością jesteś przekonana, że to ją uszczęśliwi.

          – Mogłoby odmienić jej życie. – Spojrzała na niego.

          – To musiał być cenny prezent – stwierdził.

          – Dla niej tak, dla mnie nie. To właściwe miejsce dla tej rzeczy.

          – A co ta rzecz robiła u ciebie? – zapytał.

          – Przedtem miała inną wartość.

          – To brzmi dość tajemniczo. Zakładam, że nie chcesz o tym mówić.

          – Oddałam jej pierścionek... – Wbiła wzrok w grzywę swojego rumaka. – Złoty.

          – Od niego – domyślił się Viktor.

          – Tak, zaręczynowy... – zamilkła na moment. – Nie ma o czym mówić.

          – Świetnie – odezwał się po chwili. – Więc po co jedziemy do Sylvanii?

          – Jak to „po co"? Zabić wampira.

          – Sylvania jest spora – zauważył. – Chodzi o konkretnego wampira, prawda?

          – Tak, konkretnego – potwierdziła. – Niestety nie wiemy gdzie go szukać. Krasnolud miał nam wskazać drogę, ale on nie żyje.

          – Nie mógł wam powiedzieć tego wcześniej? – zainteresował się. – Nie rozumiem tych zagadek.

          – To skomplikowane.

          – Z pewnością mogłoby być bardzo proste. Gdyby powiedział to od razu, nie byłoby problemu – stwierdził.

          – Ale nie powiedział i teraz nie wiemy, gdzie mamy go szukać. Na szczęście znam jego imię. Marcus jest przekonany, że w Leichebergu dowiemy się czegoś więcej. Chociaż będziemy mieli problem, jeśli nie będzie go u siebie. Obawiam się, że może się ukrywać, bo bardzo narozrabiał. Nie wiem, czy o tym słyszałeś, ale jakiś czas temu w Nuln przemienił dziesiątki osób w wampiry. Mieliśmy tam spory problem.

          – Zazwyczaj nie słucham plotek, a w Nuln dawno nie byłem – powiedział.

          – Jak się domyślasz, to, że przemieniał przypadkowe osoby, było niewłaściwe nawet z punktu widzenia wampirów. One bardzo się cenią. Zostać jednym z nich to wielki zaszczyt. On zaprosił do ich elitarnego grona zwierzęta, pokarm, dlatego podejrzewam, że po takim wybryku może i tam się ukrywać.

          – To może nie pojechał do Sylvanii? – zasugerował Viktor.

          – Marcus twierdzi, że tam pojechał, więc zakładam, że tak jest.

          – A skąd Marcus o tym wie? – zapytał.

          – Jest obdarzony pewnymi łaskami i często wie rzeczy, których nikt inny nie wie – wyjaśniła.

          – Miewa wizje? – domyślił się.

          – Owszem – potwierdziła. – To on przekazał mi informacje, że żyją, gdy byłam nieprzytomna. Dlatego byłam w miarę spokojna. Co prawda nie wiedziałam, czy to wynik gorączki, czy konkretna informacja, ale i tak trochę mnie to uspokoiło.

          – Więc niech on wskaże nam drogę.

          – To raczej niemożliwe. Marcus, próbując dowiedzieć się, dokąd mamy się udać, zobaczył krasnoluda. To on miał nas zaprowadzić do celu. To była nasza wskazówka... Nieważne, poradzimy sobie. Jest jeszcze trochę czasu, zanim tam dotrzemy. Albo coś wymyślimy, albo po drodze się czegoś dowiemy. – Była dobrej myśli. – Gdzieś tam są jeszcze moi znajomi. Mam nadzieję, że natkniemy się na nich.

          – Mieszkają w Sylvanii? – zdziwił się Victor.

          – Nie. – Pokręciła głową. – Tak jak wspomniałam, mieliśmy w Nuln kłopoty z wampirami. Byłam ciężko ranna i nie mogłam jechać za tym, który uciekł, więc podzieliliśmy się i oni ruszyli za nim w pościg. Porwał pewną dziewczynę i trzeba ją uwolnić.

          – I pojechali za nim do Sylvanii. Właśnie o tym mówiłem. Kto za to zapłaci?

          – Nikt – odparła.

          – Znajoma? – zapytał.

          – Tak – potwierdziła Veronika. – W zasadzie ukochana czarodzieja, z którym współpracuję.

          – Więc to on powinien zapłacić – stwierdził. – Magowie mają złoto.

          – Czy ja wyglądam na bogatą?

          – Na biedną na pewno nie. Chciałaś mnie podkupić – przypomniał.

          – To jeszcze nie majątek, a Jose za nic nie będzie płacił, bo jest prawie jak przyjaciel – powiedziała.

          – Nie przejmuj się. Mam wobec ciebie dług.

          – Mówiłam, że mogę zapłacić ci za pomoc. – Spojrzała na niego. – Nie ma problemu.

          – A ja mówiłem ci, że nie chcę twoich pieniędzy.

          – Jakby co, oferowałam od samego początku – zaznaczyła.

          – Życie jest szalone – stwierdził z uśmiechem.

          – Co konkretnie masz na myśli? – zapytała.

          – Nasze spotkanie i to, że teraz jesteśmy tu razem. Wczorajszą noc... – Popatrzył na nią. – To szaleństwo, chociaż z mojego punktu widzenia nie mogło być lepiej.

          – Tak, ostatnio zachowuję się dość irracjonalnie – przyznała.

          – Na szczęście.

          – Zazwyczaj staram się sięgać po to, na co mam ochotę – wyznała. – Stoją przede mną trudne decyzje i zadania. Nie znam dnia ani godziny, kiedy zginę. Chyba dlatego nie widzę powodu, by sobie czegokolwiek odmawiać.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top