~9~

Lekcje dłużyły się niemiłosiernie, a wyjątkowo zniecierpliwieni chłopcy nie mogli wyczekać popołudniowego treningu, który wcale nie zbliżał się tak dużymi krokami. Dosłownie każda godzina, minuta czy sekunda ciągnęła się w nieskończoność. Na wszystkich poniedziałkowych lekcjach Jisung snuł domysły, zamyślony wzrok wbijając w sufit, z policzkiem podpartym na dłoni spoglądając przez okno, ewentualnie nieobecnie wwiercając oczy w zapisaną po brzegi tablice. Z tego powodu nie zanotował ani jednego zdania, nie zdając sobie zaprawy z tego, co było tematem minionych godzin. Nie przejmował się też faktem tego, że na geografii załatwił sobie kolejne pytanie pod tablicą, które zakończyło się nieco inaczej niż zwykle, ponieważ w dzienniku zamiast oceny dobrej, czy dostatecznej, widniała sukcesywna jedynka.

Felix również był bardzo ciekaw, jednak po drugiej godzinie nudnego koreańskiego wielkie wydarzenie dnia, zupełnie wyleciało z jego głowy, a chłopak najzwyklej w świecie zapomniał o nowym zawodnik i ekscytacji związanej z jego poznaniem. Słysząc o dziwnych regułach, o których opowiadał nauczyciel, nie znając i nie rozumiejąc ani jednej, oparł policzek na ramieniu i w akompaniamencie słów, które sprawiały, że jego głowa sprawiała wrażenie o wiele cięższej, udał się na zasłużony po całej nocy walki wirtualnymi pionkami spoczynek. Początkowo zmrużył oczy, jednak długo nie zajęło mu odpłyniecie. Jisung jako dobry przyjaciel nie miał zamiaru przeszkadzać koledze, tym bardziej że nie zwracał na siebie uwagi nikogo.

Dopiero na ostatniej lekcji — matematyce z panią Park, Han uznał, że nastąpił najwyższy czas na pobudkę. Parę chwil po rozpoczęciu zajęć, na głowę Australijczyka spadła mała, zgnieciona w kulkę karteczka, momentalnie spinając ciało wybudzonego chłopca. Orientując się w sytuacji, rozejrzał się dookoła, aby następnie rozwinąć wiadomości. Przeczytawszy tajną notkę, która nie mogła być od nikogo innego niż fioletowowłosego Jisunga, podskoczył na krześle, przypominając sobie o nowym członku drużyny. Jednak zamieszanie, które wzbudził wokół siebie, dość głośno i niespokojne poruszając się na siedzeniu, zwróciło także uwagę matematyczki, która srogim wzrokiem łypnęła na bruneta spode łba.

Felix doskonale widział drganie powieki starszej o zapewne kilkadziesiąt lat kobiety i z nieco zmieszaną, ale na pewno niepokorną miną czekał na jej wybuch. Był gotów po raz kolejny znaleźć się w klasie swojej wychowawczyni, która naganne zachowanie ucznia miała ukarać dodatkowymi godzinami w szkole i telefonem do rodziców, przygotował się nawet na wizytę w gabinecie dyrektora, który ostatnio groził mu zawieszeniem tylko dlatego, że zapomniał o usprawiedliwianiu opuszczonych godzin, których przez ostatnie dwa miesiące nazbierała się dość spora ilość.

Westchnął i w powolnym tempie, specjalnie przeciągając każdy ruch, zaczął podnosić się z siedzenia, doskonale znając przebieg tego, co nieuchronnie miało się wydarzyć. Nie uśmiechało się mu tłumaczyć, dlaczego przerywa w prowadzeniu lekcji. Jednak los potraktował Lixa wyjątkowo szczęśliwie i otworzył drzwi, które ustąpiły wysokiemu brunetowi, dzięki któremu tyłek Lee ponownie znalazł oparcie na drewnianej powierzchni niewygodnego krzesła. Felix byłby w stanie dziękować osobie, która przerwała lekcje do końca życia, jednak widząc znajomą twarz, skrzywił się lekko, marszcząc nos.

Park Jinyoung, dokładnie ten, z którym wygrał pojedynek na "większego kozaka", z czego wciąż był dumny, nawet jeśli tamta sytuacja nie skończyła się dla niego zbyt dobrze.

-Dzień dobry- odchrząknął, rozglądając się po klasie. Na parę sekund zawiesił wzrok na zmarszczonym, piegowatym nosie i ponownie wrócił do lustrowania klasy oczami ukrytymi za szkłami okularów. Zaraz zwrócił twarz w kierunku nauczycielki, jednak nie wydawał się już tak zadowolony.-Mógłbym zwolnić Han Jisunga i Lee Felixa?- słysząc pytanie, obaj chłopcy zaskoczeni spojrzeli po sobie, jednak nasłuchiwali dalszej części z niecierpliwością wpisaną na twarzach.-Kapitan drużyny nalegał, ponoć są bardzo potrzebni- mruknął tak niewyraźnie, że gdyby nie cisza w klasie, Felix nie byłby w stanie zrozumieć ani jednego słowa.

Na to pytanie kobieta uśmiechnęła się wyjątkowo przyjaźnie, kiwając głową do Jinyounga. Wydawało się, że nie zrozumiała informacji, która przekazał jej trzecioklasista, zbyt wpatrzona w swojego ulubionego ucznia, jednak zaraz jej mimika ponownie się zmieniła, a ton, którym zwróciła się do dwóch uczniów, aż przesiąkał niezadowolenie i złością.

-No, ruszcie się! Chyba nie chcecie dostać kolejnych jedynek!- drugie zdanie wypowiedziała głosem przypominającym syk do tego stopnia, że włoski na przedramionach Jisunga zjeżyły się, stając dęba. Sam chłopak, wpatrując się w ziemię, prędko opuścił klasę, martwiąc się o swoją ocenową sytuację ze znienawidzonego przedmiotu. Matematyka była dla niego czymś tak niepojętym, że każde wypociny, czy to praca domowa, kartkówka lub sprawdzian, nie przynosiły wyższych rezultatów niż marna dwója.

-Za co mielibyśmy dostać jedynki?- buntowniczy ton głosu Felixa, który wstał, podpierając obie dłonie na blacie ławki, dotarł do uszu fioletowowłosego, który jęknął cicho, powoli się cofając. Nawet jeśli sytuacja bruneta nie różniła się sporo od tej Hana, nie zamierzał pozwalać traktować się gorzej, niż reszta uczniów. Nie przejmował się za bardzo ocenami, uważając, że mając za sobą tylko siedemnaście lat, w życiu liczy się coś więcej, niż papierek ładnie wyglądających numerów. Dlatego zaryzykował po raz kolejny, dodatkowo zdenerwowany po swojej drzemce, z której wcale nie chciał zostawać wybudzony.

Jisung obserwując to wszystko zza pleców Jinyounga, podskoczy w miejscu, a widząc czerwoną twarz naprawdę zdenerwowanej nauczycielki, cicho wkroczył do akcji. Nie chciał, aby jego przyjaciel wpakował się w kolejne kłopoty, sprawiając tym problemy całej drużynie, denerwując Changbina, z którym ostatnio złapał nieco lepszy kontakt. Prędko złapał smukłą dłoń, pewnie i bez zastanowienia ciągnąc jej właściciela w kierunku drzwi. Natychmiastowo zamknął je za sobą, opuszczając klasę z cichym "do widzenia", dla pewności odbiegając kawałek, aby zniknąć za rogiem szkolnego korytarza, który prowadził prosto na salę. Jinyoung magicznie wyparował, wywołując na twarzy Felixa uśmiech. Obaj ruszyli spokojnym krokiem w znanym im kierunku, jednak zaległa między nimi dziwna i irytująca cisza.

-Jak myślisz, dogadamy się z tym nowym?-pytanie zostało skierowane do Hana, który nieco naburmuszony i poddenerwowany szurał butami o wypolerowane kafelki. Felix wiedział, że swoim nieopanowaniem musiał zestresować przyjaciela, który bardzo nie lubił konfrontacji z kimkolwiek, nauczycielami szczególnie.

-Nie mam pojęcia, ale Chan wydawał się podekscytowany- bąknął tylko pod nosem, nie racząc towarzysza spojrzeniem, dodatkowo wciskając dłonie w kieszenie granatowe marynarki z naszywką szkoły.

-Mam nadzieję, że nikt, kto będzie w stanie zawrócić w głowie Changbinowi. Inaczej będziemy musieli się go pozbyć- na ten wniosek Han parsknął śmiechem, rozbawiony głębokim głosem i poważną miną drugiego, jedynie kręcąc głową. Felix znał go bardzo dobrze i wiedział, jak poprawić mu humor czy sprawić, że przestanie się na niego boczyć. Jednak mimo żartów Felix miał szczerą nadzieję, że nowy zawodnik nie okaże się dla niego żadnym zagrożeniem, chociażby pod względem przyjaźni z Binem. Nieco przyspieszył, mocno zagryzając wargę, chcąc rozwiać wszystkie swoje wątpliwości.

~~~

Chłopcy w kilka minut znaleźli się przed szatnią, z której już z daleka dało się słyszeć wesołe krzyki, żarty oraz śmiechy drużyny. Felix ponownie zmarszczył ciemne brwi, ponieważ wyraźnie słyszał charakterystyczny i wyjątkowo wesoły głos oraz śmiech Changbina, który zazwyczaj nie udzielał się za dużo, zachowując ciszę, w lepsze dni wygłupiając się i drażniąc z młodszymi zawodnikami.

Razem z Jisungiem zatrzymali się na chwilę, spoglądając po sobie. Nie byli pewni, czy powonni po prostu wejść, przerywając wszystkim radosne rozmowy. Nowy gracz musiał zostać ciepło przyjęty przez resztę, która od razu go zaakceptowała, w innym wypadku nie byłoby głośno i na tyle lekko, aby żartować. Między członkami panowałoby nieprzyjemne i niekomfortowe napięcie, a w pomieszczeniu byłoby najprościej w świecie cicho.

Przed oczami bruneta pojawił się obraz tego, jak od dzisiejszego dnia Changbin całkowicie poświęcając uwagę nowemu chłopakowi, z którym od razu musiał złapać naprawdę dobry kontakt, zupełnie zapomina o nim- irytującym i niedającym spokoju Lee Felixie. W końcu tak uradowany Seo nie był codziennością i nawet najbliższych potrafił traktować chłodno oraz z dystansem. Cała ta sytuacja nie pasowała brunetowi kompletnie, powodując ciasne zaciśnięcie dłoni w piąstki, które pobielały w okolicach knykci.

Nie kontrolując chwilowego przypływu złości, połączonej ze strachem, które sprawiły, że w chłopaka wstąpiła niezahamowana odwaga, z rozmachem i siłą popchnął drewnianą powierzchnię. Drzwi natychmiast otworzyły się na oścież, zwracając uwagę całej drużyny na siebie i dwie nowoprzybyłe osoby, stojące tuż za nimi. Jednak ku zaskoczeniu każdego, do uszu nikogo z obecnych w szatni, nie dotarło głośne zderzenie ze ścianą, a zduszony jęk, przepełniony bólem.

Felix poczuł, że całe jego ciało przechodzi dreszcz, a włoski na przedramionach jeżą się w strachu i zażenowaniu. Z otępienia, które ogarnęło większość osób, jako pierwszy ruszył się Woojin. Natychmiastowo znalazł się za drzwiami, zastając tam skulonego kapitana. Wystraszony sprawdził, czy wszystko w porządku i zaraz pomógł stanąć młodszemu na nogach, jednak mina Chana pokazywała, że nie jest za dobrze.

Felix niczym posąg wciąż trwał w miejscu, jedynie oczami śledząc wszystko, co dzieje się w szatni. Zbyt zawstydzony, zdenerwowany na siebie i wystraszony zdarzeniem, aby odezwać się nawet słowem, zagryzł wargę, na chwilę zamykając oczy. Dlaczego wszystko, za co się brał, musiało kończyć się mniej więcej w taki sposób? Ostatecznie potrząsnął głową, klepiąc się po policzkach, zaraz biorąc głębszy wdech. Prędko dosiadł się do trzecioklasistów, kilkadziesiąt razy kłaniając się i przepraszając Banga, zupełnie ignorując obecność nowej osoby, przebierającej się w rogu, zaraz obok Changbina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top