~35~
W całym pomieszczeniu co chwilę roznosił się radosny i dźwięczny śmiech, a białe drobinki mąki fruwały w powietrzu wzburzane lub rozpraszane nawet najmniejszym ruchem, któregoś z dwójki chłopców. Młodszy z nich co raz ocierał drobne łezki, które przy każdej fali śmiechu zbierały się w kącikach brązowych oczu okolonych gęstymi rzęsami. Czasami łapał się za brzuch albo zakrywał usta dłonią, aby nie rechotać jeszcze głośniej, w tym samym momencie obniżając pewność siebie Changbina, której już od początku nie było w nim za wiele.
-Pomożesz mi? - Seo mruknął, odwracając onieśmielony wzrok w stronę szyby. Ręce spuścił luźno wzdłuż ciała, jednak delikatnie zaciskał palce na materiale szarych dresów, które również miały na sobie ślady dzisiejszego gotowania. Co parę sekund rzucał Felixowi ukradkowe spojrzenie i bez przerwy przygryzał policzek od środka. Wyglądał jak małe dziecko, które ze zmieszaną miną nie potrafi przyznać się do zepsucia przedmiotu lub pomalowanej farbkami ściany. Z energicznej, pełnej zapału i chęci postawy, pozostała jedynie rezygnacja i niechęć, a nastolatek miał cichą nadzieję na to, że nie będzie musiał informować o braku umiejętności i młodszy wytłumaczy mu co i jak, nie każąc nadal się błaźnić.
-Zostało Ci tak mało, dasz radę hyung!- mimo rozbawienia, którego nie był w stanie ukryć w żaden sposób, Felix mocno trzymał kciuki i kibicował Changbinowi. Cieszył się, że czarnowłosy sam wyszedł z inicjatywą upieczenia jego ulubionych owsianych ciastek, o których opowiadał mu od jakiegoś czasu. Wspominał kilkukrotnie o tym, że w Australii była to ich domowa tradycja, której pani Lee nie pomijała ani razu, dokładnie rok w rok wyciągając z piekarnika tą samą, pachnącą blachę zapełnioną gorącymi ciasteczkami o wymyślnych kształtach. Nawet jeśli ruchy Seo były niezdarne lub zbyt chaotyczne, robił wszystko nieporadnie i nie do końca zgodnie z tym, co było w przepisie, Felix odczuwał ogromną ekscytację i dobrze się bawił. Swój śmiech mógł usprawiedliwić po prostu tym, że jest szczęśliwy.
Chociaż kuchnia była teraz w opłakanym stanie, wszędzie walały się opakowania i pudełka po składnikach, dosłownie cały blat oprószony był sypką mąką albo kleił się od lepkiego, złotego syropu, nic z tego nie miało w tej chwili najmniejszego znaczenia. Później mógł sam posprzątać cały bałagan, a zapewne i tak uwinąłby się z tym wyjątkowo szybko i sprawnie, zbędnie nie marnując czasu. Jednak fakt tego, że Changbin zrobił coś, o czym nie ma nawet najmniejszego pojęcia, podejmując się zadania sam, specjalnie dla niego, napawał go przyjemnym ciepłem, które w lodowate, grudniowe dni poprawiało humor i samopoczucie naprawdę skutecznie.
-Myślałem, że sam przepis wystarczy, ale jednak nie jest tak łatwo...- Felix westchnął, widząc, że coś musi być nie tak, bo dlaczego ktokolwiek miałby poddawać się na samym końcu? Changbinowi zostały dosłownie ostatnie punkty: wymieszane wszystkich składników, aby powstała jednolita masa o złotawobrązowym kolorze i uformowanie albo wycięcie ciastek. Finalnie wystarczyło wsunąć szeroką blaszkę do nagrzanego piekarnika i czekać odpowiednią ilość czasu, jednak to byłoby pod kontrolą Australijczyka.
-To, gdzie jest problem hyung? Naprawdę świetnie ci szło i zostało tak mało. Mam wyjść, żebyś na spokojnie dokończył?- anielski uśmiech, który pojawił się na ustach Felixa, gdy spokojnym, głębokim głosem wypowiadał pokrzepiające słowa, powoli przełamywał Changbina. Jednak wciąż zbyt zawstydzony, nie mógł przyznać się do jednej, dość podstawowej umiejętności, a raczej jej kompletnego braku.
-No bo... - zaczął, nie wiedząc, co zrobić z rękami, które w końcu położył na krańcu blatu, rytmicznie uderzając palcami o ciemną powierzchnię orzechowego drewna. Ślina nie przynosiła na język żadnej sensownej wymówki, dlatego nie mając innego wyjścia, musiał się przyznać. Ze świstem wypuścił z płuc powietrze i skinieniem głowy wskazał na papierową wytłaczankę jajek, którą uprzednio położył na blacie, chcąc przygotować wszystkie składniki. Od razu przeniósł zawstydzony wzrok na Felixa. Sprawiło to tylko, że na piegowatej buzi pojawił się wyraz niezrozumienia, brwi chłopaka ściągnęły się, a na czole pojawiły charakterystyczne zmarszczki. Dodatkowo uformował usta w kształt litery "o", nie wiedząc jak zareagować i co odpowiedzieć.
-Co z nimi nie tak?- od razu małe rączki pośpiesznie otworzyły opakowanie, a chłopak nie myśląc za wiele, obejrzał wszystkie jajka z osobna. Lustrował je uważnym wzrokiem z każdej możliwej strony, sprawdził datę ważności, to jak są zapakowane, ale nic nie wskazywało na to, że faktycznie jest z nimi jakiś problem.- Wszystko okej- stwierdził wciąż niepewny, znowu krzyżując oczy z tymi Seo, oczekując dalszych wyjaśnień. Chwilę przyglądali się sobie. Jeden z zastanowieniem i cieniem zniecierpliwienia na twarzy, drugi z wyraźnym speszeniem i wstydem, czego Lee nadal zupełnie nie pojmował.
Jakiś czas temu niezręczna atmosfera, która tworzyła się między nimi, gdy przebywali sam na sam, praktycznie zniknęła. Swobodnie rozmawiali, spędzali razem czas, parę razy wspólnie wyszli na miasto. Czasem zabierali ze sobą Jisunga, czy Chrisa, coraz częściej, ale tu Felix wciąż uważał, że było tego stanowczo za mało, wymieniali się drobniejszymi czułościami. Trzymanie za ręce, czy przytulnie powoli stawało się normalnością, jednak wciąż wiązało się ze szkarłatnymi rumieńcami na coraz pełniejszych policzkach Changbina. Natomiast twarz Felixa za każdym razem rozciągał szczery, szeroki i nieziemsko zadowolony uśmiech.
Każdy najdrobniejszy gest starszego, skierowany w jego stronę- nawet jeśli było to tylko głupie zapytanie, czy jest głodny albo nie jest mu za zimno, powodował, że serce rudego wywijało fikołka, sprawiając wrażenie, że w dwa razy szybszym tempie aż obija się o żebra. Czuł, że z każdą chwilą wpada coraz bardziej, zakochując się w Binie po uszy. Wciąż gryzło go lekkie poddenerwowanie, wiedząc, że rozgrywający czuje się z tymi rzeczami niepewnie, jego gesty onieśmielają go, a czasem wygląda, jakby z powodu nie komfortu chciał się odsunąć. Równie dobrze Felix zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby nie był tak oczywistym narwańcem i uszanował słowa Bina, w których mówił, że nie chce się spieszyć, sprawa na pewno wyglądałaby z lekka inaczej.
Jednak teraz minęła kolejna chwila, a sytuacja nadal pozostawała niewyjaśniona. Felix chciał odezwać się po raz kolejny i tym razem do swojego pytania dołączyć odważne objęcie rękami talii niższego o parę centymetrów Changbina, połączone z kolejnym rozbrajającym uśmiechem. Wiedział, że w takich okolicznościach na pewno nie będzie w stanie nadal ukrywać odpowiedzi. W dokładnie tym samym momencie zastygł w miejscu, zdając sobie z czegoś sprawę. Zamilkł, a z przystojnej twarzy na kilka sekund zniknął uśmiech, zastąpiony nieukrywanym zaskoczeniem. Następne sekundy poświęcił na zastanawianie się i za chwilę mógł połączyć w głowie wszystkie informacje, które w dość nieporęczny, ale jak widać skuteczny sposób, próbował przekazać mu drugi. Pobiegł wzrokiem od jajek, do rumianej twarzy Bina, aż po jego ściskające się w zdenerwowaniu, w niektórych miejscach wciąż klejące dłonie. Uniósł ciemne brwi, powodując ponowne pojawienie się trzech fałdek na wąskim czole.
-Nie umiesz wbijać jajek?- wyrzucił w końcu, a z powodu niedowierzania jego głos był nieco wyższy niż zazwyczaj. To, co dla niego było tak oczywiste, stanowiło dla Changbina ogromną trudność, powodując aż takie zawstydzenie i speszenie? - Nigdy tego nie robiłeś?
Odpowiedziało mu tylko niepewne skinienie głowy, połączone z niemrawym pomrukiem potwierdzenia, który wydobył się z głębi gardła starszego. Ponownie lustrowali się wzajemnie wzrokiem, patrząc sobie głęboko w oczy i wydawać się mogło, że żaden z nich ani razu nie mruży żadnego z nich. Changbin w milczeniu czekał na dalszy rozwój wydarzeń, natomiast Felix za bardzo zaskoczony informacją, która przed chwilą do niego dotarła, próbował złożyć składną wypowiedź.
-Pomogę Ci hyung- uśmiechnął się zakłopotany, ale jednocześnie rozczulony. Szybko uchylił wieczko opakowania, w dłoń chwytając jedno, pierwsze z brzegu jajko, mając zamiar od razu wbić je do miski. Czynność ta spotkała się z szybkim zaprzeczeniem Changbina, który zaraz pochwycił nadgarstki młodszego, unosząc je lekko w górę, automatycznie
przysuwając bliżej.
-Nie, nie, nie. Nie ma takiej opcji- pokręcił głową. Chwilę później, niższy nieświadomie nieco mocniej zacisnął palce, na co Felix odpowiedział przyciągnięciem ramion do siebie, chcąc uwolnić się z dość niekomfortowego i mocnego uścisku. Przez ten gwałtowny ruch trzecioklasista wpadł na niego, przyciskając ich zetknięte ciała do blatu, na którym ostatecznie znowu opierał swoje dłonie, mając między nimi drugiego nastolatka, a jego kształtne wargi, na czubku własnego nosa. Gdyby nie różnica wzrostu usta Felixa zapewne natrafiłby na coś zupełnie innego.
-A chciałem tylko wbić ci jajko...- mimo że Australijczyk nie był wstydliwą osobą, teraz skulił się lekko, wiedząc, że między nim a starszym pozostało zdecydowanie zbyt mało przestrzeni. Niespodziewana i nagła bliskość, była przyczyną wysuwającego się z jego dłoni jajka, które następnie upadło na ziemię, rozbijając się i rozbryzgując po kafelkowej podłodze i tak samo, jak blat, orzechowych szafkach. Jednak nawet ten nieprzychylny wypadek nie odwrócił wzroku Changbina od twarzy naprzeciwko niego, a za bardzo zapatrzony w brązowe, świecące oczy, powoli zaczął przysuwać się jeszcze bliżej ich właściciela.
Lee wstrzymał oddech. Zawsze dziwiło go to, że kiedy obejmuje Bina albo niespodziewanie i bardzo szybko składa na jego policzku prawie niewyczuwalny pocałunek, drugi przez chwilę nie kontaktuje i stoi jak wryty. Dopiero później spoglądał na niego onieśmielonym wzrokiem, a tylko w jego tęczówkach dało się dostrzec wesołe przebłyski zadowolenia. Teraz rozumiał zachowanie starszego, śledząc jego poczynania nieobecny wzrokiem, w uszach słysząc równomierny rytm, który w coraz szybszym tempie wybijało jego serce.
-Najpierw wbije to jajko, dobrze?- głośno przełknął ślinę, a kiedy tylko poczuł, że po ciele starszego pozostało jedynie ulatujące z jego ubrań ciepło, odetchnął głośno, wywołując tym cichy śmiech u Bina. Nie myśląc za wiele, od razu wbił nieszczęsne jajko do miski, uśmiechając się pod nosem na myśl, że zna kolejny słaby punkt starszego chłopaka i zawsze może użyć nowo nabytej wiedzy na własną korzyść.- Posprzątam to, co spadło- jęknął w duchu, widząc, że ścieranie pozostałości po jajku zajmie mu trochę czasu.
-Możemy dokończyć?-po paru minutach ciszy usłyszawszy zapytanie starszego, Felix podniósł wzrok do góry, wrzucając wilgotną gąbkę, którą wycierał podłogę do zlewu. Umył ręce, a kiedy wytarł je dokładnie w spodnie, zajrzał przez ramię Bina, jednak niedane było mu zająć się masą na ciastka.
-Co robisz hyung?- zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, że jego głos załamał się przy końcu wypowiedzi. Zrobił niepewnie krok w tył, a kiedy ramiona starszego z obu stron zagrodziły mu drogę, znajdując oparcie na gładkiej powierzchni lśniącej bielą lodówki, zagryzł mocno wargę. Nie było żadnej drogi ucieczki, tym bardziej że jego plecy opierały się o zimną ścianę metalu. -Przecież chciałeś dokończyć ciastka- westchnął cicho, czując na skórze gorący oddech, który w połączeniu z chłodem bijącym od lodówki, wywołał ciarki na plecach i jeżące się włoski przedramion. Brak odpowiedzi wywołał w nim jedynie głośne, lekko podirytowane sapniecie, a przez świdrujący jego twarz wzrok, obiema dłońmi zasłoni buzie, zaraz rozchylając lekko palce, aby widzieć, czy starszy, aby na pewno nie ma w planach czegoś jeszcze.
-Hyung, proszę cię... Nie rób tak- sam nie wiedział, że drugi z nich jest w stanie działać na niego aż tak mocno, doprowadzając do stanu, w którym nogi uginają się, jakby zbudowane z waty zamiast silnych i wyćwiczonych od treningów mięśni.
-Tak, to znaczy, jak?- cichy, usatysfakcjonowany śmiech jeszcze chwilę obijał się w uszach Lixa, niosąc się w nich niczym głuche echo. Jednak czując, że kosmyk jego piaskowych włosów wędruje za ucho, staranie założony tak, żeby znowu nie spadał mu do oczu, opuścił ręce. Ze zmarszczonymi brwiami rozpoczął bitwę z własnymi myślami, których pod czaszką od jakiegoś czasu nazbierało się stanowczo za wiele. Analizował ich spotkanie od samego początku, jednak nie miał pojęcia, dlaczego wydarzenia potoczyły się w taki, a nie inny sposób, skoro jeszcze pięć minut temu, to od Changbina biło zawstydzenie, a sam chłopak stał z palącymi policzkami, skruszonym wzrokiem i zwieszoną głową. Właściwie cała ich relacja stała pod wielkim znakiem zapytania, jednak blondyn nie zdążył dojść do tych rozterkowych rozmyślań, a rozweselony głos Seo i usta, którymi jednorazowo musnął wargi Felixa, od razu sprowadził go na ziemię.
Jednak zanim Changbin ponownie zdążył zaatakować bezwiednie rozchylone usta zaskoczonego Felixa, uśmiechając się przez pocałunek, który w jego planach miał być nieco dłuższy, słodki, ale jednocześnie bardziej żarliwy i niecierpliwy, spomiędzy warg Lee wypadły słowa, które zatrzymały starszego, znowu gasząc jego zapał i temperament. Felix wiedział, że prawdopodobnie zepsuje tym humor swojego niedoszłego chłopaka, ale równie dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że o takim czymś po prostu należy poinformować, nawet jeśli usilnie starania Bina całkowicie pójdą na marne.
-Przepraszam, że w takim momencie hyung, ale czy wiesz, że w tym przepisie nie ma żadnego słowa o jajkach?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top