~31~

-Znowu nie cieszysz się z naszej wygranej!- ciężkie sapnięcie opuściło usta Minho, a chwilę później jego taca, na której znajdowała się kolacja, z głośnym hukiem uderzyła o stolik w szkolnej stołówce. Chłopak nie przejął się tym, że prawie przyprawiła biednego Jisunga o zawał serca i wpatrywał się w niego uporczywie.

Młodszy lekko podskoczy na swoim miejscu, nieśmiały wzrok kierując w górę. Nie udało mu się spiorunować groźnym spojrzeniem postaci Minho, ale odsunął się lekko, robiąc mu miejsce obok siebie. Pytanie zostawiając bez jakiejkolwiek odpowiedzi, smętnie zamieszał łyżką w swojej kolacji.

-Jesteś okrutny hyung- Lee zdziwiły słowa, a raczej ton, z jakim opuściły usta drugoklasisty. Jisung, który zawsze był aż zbyt pobudliwy, kipiąc z nadmiaru energii, teraz tylko wzdychał głośno, mozolnie grzebiąc w swojej owsiance posypanej kawałkami czerwonego, suszonego owocu, wszystko niechętnie mrucząc pod nosem. Uciekał smutnymi oczami w bok, jednak myślami musiał być daleko stąd. Minho wydawało się, że młodszy od jakiegoś czasu wstrzymuje się przed płaczem, ale niczego nie mógł być pewien. Nie rozumiał takiego stanu wiecznie radosnego i roztrzepanego chłopca, a powód, przez który teraźniejsze samopoczucie blondyna prezentowało się w tak ponury oraz podły sposób, tym bardziej był dla niego zagadką.

Dzisiaj wygrali już trzeci z rzędu mecz, wchodząc tym samym do półfinałów licealnych zawodów siatkówki. Jisung zachowywał się, jakby to osiągnięcie nie miało większego, czy nawet żadnego znaczenia. Jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że coś takiego miało miejsce.

-Hej, co jest?- brązowowłosy szybko i sprawnie wsunął się na miejsce obok zmarkotniałego libero, nie wiedząc, czy dobrym posunięciem będzie przytulenie do siebie jego drobnego ciała. Może zazwyczaj nie wykazywał się wysoką inteligencją w towarzystwie młodszego, najczęściej wygłupiając się i robiąc ze wszystkiego żarty, a ich spotkaniom towarzyszył ciągły śmiech. Teraz jednak podchodził do sprawy bardzo poważnie. Poza jednym, jedynym razem, kiedy Han martwił się o Changbina i Felixa, nigdy nie widział, żeby tak bardzo się zdołował. Siedział zgarbiony, smutny, do tego dziwnie niekontaktujący z rzeczywistością. Najwyraźniej wszystkie słowa Minho dochodziły do niego ze znacznym opóźnieniem.

Myśląc jeszcze parę chwil, brązowowłosy uznał, że to odpowiedni moment na odrobinę czułości. Mając nadzieję, że chociaż ta bliskość pozytywnie wpłynie na Jisunga, przysunął się nieco, wsuwając swoja dłoń między łokieć, a bok blondyna. Zacisnął ją lekko, pociągając w swoim kierunku, zaraz czując ciepło drugiego ciała przy własnym.

Jisung posłał mu łagodniejsze spojrzenie, starając się uśmiechnąć jak zawsze. Gest starszego go nie zaskoczył, często to robił, ale był mu bardzo wdzięczny za troskę i tak delikatne traktowanie, szczególnie że chwilę temu nie był dla niego zbyt miły. Na jego twarzy zagościł nieznacznie unoszący kąciki ust uśmiech. Na więcej nie mógł się teraz zdobyć, zbyt przejęty zdarzeniem, które miało miejsce tuż po grze.

-Powiesz mi, co się stało, czy nie chcesz?- po chwili wpatrywania się w siebie nawzajem, Minho zadał kolejne pytanie. Otrzymując przeczące kiwanie głową, wywrócił oczami. - Nie ufasz mi dzieciaku?- nie chciał mówić do niego zbyt dobrotliwie, wiedząc, że za tym nie przepada. Mimo to ciągle starał się uśmiechać, mając nadzieję, że w ten sposób podnosi Jisunga na duchu.

-Przecież ufam- Han po raz kolejny zasępił się i sięgnął po butelkę po wodzie, upijając duży łyk soku, który rozcieńczył w przezroczystej substancji. W tym samym czasie Lee poczuł na schowanej pod stołem dłoni nagły, niespodziewany dotyk. Z początku odsunął ją z lękiem wymalowanym na twarzy, próbując zrozumieć, co smyrnęło ją, prawie od razu znikając.

Zauważywszy iskierki rozbawienia z ciemnych oczach, zdał sobie sprawę, że ta Jisunga niezdarnie odnalazła jego. Następnie zanim splótł razem ich palce, przejechał po jego ręce opuszkami palców, wiedząc, że Minho zareaguje w podobny sposób. Zacisnął dłoń odrobinę, zaraz o wiele mocniej niż zazwyczaj, ale jego twarz ponownie skierowała się na kolację. Nie chciał, żeby ktokolwiek zwrócił na nich uwagę i nieco bał się otwarcie pokazywać to, że podoba się mu chłopak.

Minho nie zaprzątał sobie głowy takimi sprawami i bardziej skupił się na tym, że czuje wyraźnie, że coś jest nie w porządku. Dlatego nawet nie myślał o tym, żeby ponownie się cofnąć i oddał uścisk, czekając w ciszy, czasem obrzucając wzrokiem prawie pustą stołówkę. Mimo że wolałby siedzieć w swoim pokoju, ewentualnie tym, który zamieszkiwał Jisung z Felixem, nie przeszkadzało mu, że muszą rozmawiać ściszonym głosem. Wierzył, że zaraz usłyszy od Jisunga długie i szczegółowe opisanie sytuacji, w jakiej się znalazł, w którym jak miał w zwyczaju, nie pominie żadnej, nawet najmniejszej rzeczy.

-Pójdziemy odwiedzić Bekona? Dawno go nie widziałem, a mama Changbina, to w końcu twoja ciocia- Minho spostrzegł, że kiedy Jisung przypomniał sobie o szczeniaku, jego twarz pojaśniała, a oczy zauważalnie zabłysły. Usiadł porządniej, prostując się, z nadzieją świdrując oczy drugiego z nich, a starszy po raz kolejny musiał mu ulec. Tym razem, nie zamierzał pozwalać na to tak łatwo.

-Jasne, możemy iść nawet zaraz, ale musisz obiecać mi trzy rzeczy- dodatkowo pokazał wypowiedzianą wcześniej liczbę na palcach, które na chwilę przyciągnęły wzrok libero. Zaraz powrócił nim do przystojnej twarzy.

-Jakie?- słysząc w pytaniu niepewność, kącik ust atakującego lekko uniósł się ku górze, następnie pozwalając zrobić to samo drugiemu. W ostateczności zaszczycił Jisunga szerokim uśmiechem.

-Po pierwsze zjesz. Widziałem, że od meczu nic nie przełknąłeś, a tej owsianki nawet nie ruszyłeś. Poza tym, że tak ją rozciapałeś- skrzywił się lekko, a Han zachichotał na jego zdegustowany wyraz twarzy. -Druga sprawa- to zabrzmiało o wiele poważniej, dlatego i młodszy zachował się podobnie, czekając na ciąg dalszy.-Wszystko mi zaraz powiesz, bo może teraz wyglądasz lepiej, ale chcę, żebyś nie przejmował się później- pokiwał głową, chcąc uniknąć ciągnięcia niewygodnego tematu i przejść do ostatniej rzeczy, która wywołała przyśpieszenie bicia jego serce.- Po trzecie...

-Tak?

Minho potrząsnął głową, oblizując suche usta, które przed chwilą w zamyśleniu mocno zagryzł. Mlasnął, patrząc w górę na śnieżno biały sufit, opierając łokieć o drewniany blat stołu, zbierając myśli.

-Dobra, to nie jest teraz ważne. Masz zjeść i powiedzieć, co się dzieje. Wtedy idziemy się ubrać, pożyczymy auto od Woojina i możemy jechać- blondyn prawie zakrztusił się pierwszą łyżką kolacji, którą sekundę temu włożył do buzi. Myśl taka, jak prawo jazdy w posiadaniu Lee Minho nawet nie była w stanie przyswoić się w jego głowie. Do tego informacja tak go zaskoczyła, że nie wrócił uwagi na to, jak starszy sprytnie zmienił temat, nie chcąc, żeby Jisung dopytywał się o trzeci z jego warunków.

-Żartujesz, tak? Nie, na pewno go nie masz hyung, nie ma takiej opcji- wycelował sztućcem w towarzysza, drugą ręką przytrzymując się ławki.-Nawet nie myśl o tym, że usiądę w aucie, które ty będziesz prowadził!

-Ehhh, nie ma z tobą, żadnej zabawy- jęknął cierpiętniczo, roztrzepując burze jasnych włosów, ciesząc się, że z drugoklasistą nie jest już tak źle i wyraźnie się rozchmurzył.-W takim razie, powiedz mi, o co chodzi- wolał później wytłumaczyć mu, że naprawdę je ma, ale zamierzał zaimponować mu swoimi umiejętnościami jazdy.

-Felix się obraził- Jisung wzruszył ramionami, z obojętną miną wpychając do buzi sporą porcję jedzenia, dopiero z pełnymi policzkami zaczynając przeżuwanie. Z powodu ciszy, postanowił kontynuować.- Widziałeś, że ma malinkę? Zrobiłem mu ją, bo nie wierzył, że Changbin może być zazdrosny. Dzisiaj rano w szatni hyung spojrzał na niego krzywo, ale nic nie powiedział, więc uznał, że wszystko zjebał, co za tym idzie- to moja wina. Po meczu się pokłóciliśmy i tak jakoś wyszło- zamrugał szybko, nie wierząc, że udało mu się powiedzieć wszytsko z taką obojętnością, a raczej spokojem, bo wciąż było mu nieco przykro. Może wydawało się, że nie wkładał w wypowiedź żadnych głębszych emocji, ale bardzo przejmował się tą sprawą. Felix był dla niego tak ważny, że nie miał pojęcia, jak teraz postąpić, tym bardziej że odrzucił jego przeprosiny dwa razy.

-Nie myśl o tym teraz. Zawsze tak jest i zobaczysz, że pewnie sam nie wytrzyma długo i zacznie z tobą rozmawiać. Dzisiaj musiał się zdenerwować, prześpi się i nawet nie będzie pamiętał, że o coś mu chodziło. Poza tym Changbin to idiota i na pewno nic nie podejrzewa- ciemnowłosy parsknął cichym śmiechem, potrząsając ramieniem wpatrującego się w niego Jisunga. Znowu prawie posmutniał, a Minho chciał uzyskać odwrotny efekt.- Ten debil nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że Felix byłby w stanie pozwolić zrobić sobie malinkę komukolwiek. Jak powiesz to Felixowi, rzuci się na ciebie i sam zacznie przepraszać.

Jisung chwilę przetwarzał wszystkie słowa, jakie wypowiedział starszy. Sam zaśmiał się cicho, mając nadzieję, że tak właśnie się stanie, a z Felixem będzie mógł porozmawiać już wieczorem, kiedy wróci do pokoju i zostaną w nim tylko we dwójkę.

-Dziękuję- tym razem udało mu się wyszczerzyć, pokazując drugiemu dwa rzędy białych zębów.

-Nie ma sprawy. Jako twój chłopak mam jakieś zobowiązania- butelka z sokiem tym razem znalazła się w dłoni Minho, który wypił sporą ilość jej zawartości.

W tym czasie chyba każdy, przebywający na stołówce był w stanie usłyszeć ponowny kaszel Jisunga, któremu jednak udało zakrztusić się swoją nieszczęsną owsianką.

A/N
Zrobię sobie chamską reklamę i zaproszę wszystkich na minsungowego shota, który już jest na moim profilu. 💕
Mam nadzieję, że się spodoba, tak samo jak ten rozdział, bo w sumie obydwa wyszły dość dziwnie, ale jednak jakoś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top