~30~

Za każdym razem, kiedy wydarzyło się coś niecodziennego czy szokującego Jisung czuł się dosłownie zatkany. Nie potrafił reagować inaczej na widok całującego się Felixa i Changbina, Minho bez koszulki, kiedy przychodził do niego, a on akurat wychodził spod prysznica czy informacji, że po raz kolejny nie zaliczył czegoś u pani Park.

Teraz szybko ciągnął swojego przyjaciela do pokoju. Do zbiórki zostało im dosłownie pięć minut, jednak to, co działo się w głowie starszego o jeden dzień chłopaka, nie dawało mu spokoju. Wepchnął Felixa za drzwi, od razu je zamykając, dodatkowo przekręcając klucz, aby mieć pewność, że nikt nie podsłucha czy nie zobaczy za dużo.

-Co się dzieje?- Lee skrzyżował ręce na piersi, nie przerywając kontaktu wzrokowego z blondwłosym. Trochę zirytował go fakt, że przez Jisunga prawdopodobnie spóźnią się po raz kolejny. Woojin już wczoraj wyglądał, jakby zupełnie stracił humor. Zresztą kto nie zareagowałby tak samo, słysząc o zagrożeniu z przedmiotu tak podłego, jak historia.

W Hanie natomiast gotowało się od emocji, jakie teraz odczuwał. Tym razem postanowił sobie, że nie będzie stał jak słup soli, nie reagując w żaden sposób. Raczej rzadko brał do siebie cokolwiek tak bardzo, z przejęcia nie mogąc zmrużyć oka, szczególnie w wieczór poprzedzający ważny mecz, gdzie zazwyczaj spał jak zabity.

Felix był jego najlepszym przyjacielem, dlatego główną przyczyną tego stanu, była właśnie sytuacja młodszego. Do tego dochodził pomysł, który zrodził się pod jasną czupryną zaledwie parę dni temu, ale to nie miało w tym momencie znaczenia.

-Dlaczego powiedziałeś mu "nie"?- podszedł bliżej, na co rudowłosy automatycznie zmienił swoją postawę. Opuścił ramiona wzdłuż ciała, zaciskając dłonie w piąstki, kierując wzrok w stronę dawno niemytego okna.

-To dlatego wczoraj nie wstawałeś z łóżka i leżałeś, jakbyś miał depresję? Bo JA- tu wyraźnie zaznaczył, dodatkowo pokazując na siebie palcem. - Powiedziałem Changbinowi "nie"?

-Mniej więcej- Jisung trochę ochłonął, zdając sobie sprawę, że Felix mógł odebrać jego zachowanie w niewłaściwy sposób. Zamiast determinacji i przejęcia niższego, zapewne dostrzegł złość czy irytacje. Hanowi w żadnym wypadku nie chodziło o coś takiego.-Nie denerwuj się na mnie, martwię się o was- westchnął po chwili ciszy, mrużąc oczy, oślepiony chwilowym przebłyskiem słońca zza puchatych chmur.- Szczególnie o ciebie.

-Ty nie rozumiesz, jak to jest- fuknął Lee, wciskając brodę w kołnierz klubowej bluzy. Czuł się zażenowany. Do tego stopnia, że wstydził się nawet samego Jisunga, któremu był w stanie.. Zwierzać się z różnych, dziwnych rzeczy, których czasem nie chciał dopuścić nawet do samego siebie.

-Wysłuchiwałem twoich użalań ponad rok, tego, jak to Changbin jest niedostępny, ale bardzo Ci się podoba i za nim szalejesz. Wyznałeś mu miłość. Kiedy on sam, bez żadnego przymusu, z własnej woli prosi cię o chodzenie, ty odmawiasz. To trochę.. Jakbyś był pierdolnięty czy coś. Może masz rozdwojenie jaźni?- przechylił głowę w bok, szczerze się nad tym zastanawiając.

-Nie wiem, o co ci chodzi. To chyba normalne, nie musiałem mówić "tak"- starał się jakoś tłumaczyć, ale przyjaciel widział, że drugi wykręca się od odpowiedzi.

-Lix- cicho westchnął, siadając na łóżku, a właściwie kładąc się na nim na plecach, nie kłopocząc się, aby zdjąć buty.- Jak nie chcesz mówić, to nie mów, ale uważam, że to nie w porządku w stosunku do Changbina. Kiedy przyszedłem z Minho do kawiarni wyglądał jakoś.. Tak bez życia, pomijając to, że wyraźnie nie chciał tam naszej dwójki- przekręcił głowę w bok, za chwilę obracając w stronę Felixa całe swoje ciało.- W ogóle nie powiedziałeś mi, jak było na lodowisku, bo "zapytał, czy chce z nim być, a ja powiedziałem, że muszę iść do toalety i uciekłem"- zacytował, naśladując głos atakującego- nie mówi mi nic więcej poza tym, że to ty zjebałeś.

-Ty wiesz, że ja w ogóle jestem zjebany- jęknął Felix, skacząc na łóżko, jakby zapominając o dzisiejszym meczu, czekającym na parkingu autokarze oraz Woojinie stojącym przed nim, w oczekiwaniu na wiecznie spóźnialskich siatkarzy.

-Taaa- przeciągnął, śmiejąc się pod nosem, czując, że Felixowi zbiera się na wyznanie, dlatego zachował ciszę. Zignorował też, wbijający się w jego żebra łokieć, nie chcąc przeszkadzać w zebraniu myśli.

-Ten kolor jest chujowy-wypalił Lee, zagapiając się na włosy drugiego. - Totalnie ci zżółkły.

-Masz mi odpowiedzieć na pytanie, a nie oceniać moje włosy, Felix!

Słysząc cichy śmiech, Jisung tylko przewrócił oczami.

-Pofarbuje ci je dzisiaj, kupiłem farbę, która Ci się spodoba, a przynajmniej zaskoczy- pokiwał głową pewny swoich słów, zaraz podnosząc się lekko, poprawiając ubranie.- Więc tak. Na lodowisku było nawet uroczo, poza tym, że nie potrafię jeździć. Myślałem, że Changbin po mnie przejedzie, kiedy się wywrócę, tak szybko zapierdalał- zaczął swoje opowiadanie, a czas nadal leciał naprzód, co można było zobaczyć na świecących ekranach obu komórek chłopców, nieustannie wibrujących od przychodzących połączeń, znajdujących się głęboko na dnie ich toreb.- Później, kiedy wywaliliśmy się razem, zapytał mnie o "to", ale ogólnie wyglądałem dość niekorzystnie, bo chyba naprawdę miałem gluta pod nosem - kolejne wywrócenie oczami Hana.- Jak już zapytał, czy chce, żebyśmy byli razem, nie miałem pojęcia co odpowiedzieć i uciekłem do łazienki. Kiedy się ogarnąłem, zatrzasnęły się drzwi i zadzwoniłem do ciebie. Padła mi bateria, pan ochroniarz mi pomógł, a Changbin myślał, że w ogóle wróciłem bez niego, bo mnie wystraszył.

-I co dalej?- rozbawiony uśmiech rozjaśnił twarz blondyna, kiedy Felix lekko się zarumienił, milknąc na moment.

-No przytulił mnie.. Ale tak wiesz.. Tak mocno- wydukał, powodując zdegustowany wyraz twarzy drugiego.

-Serio? Całowaliście się zapewne nie ten jeden raz, kiedy wam przerwałem, ciągle wieszasz się na nim na przerwach i kiedy ma dobry humor, potrafi mówić do ciebie Lixie, a ty jesteś taki poruszony, bo cię przytulił?- przetarł twarz dłonią.

-Bądź cicho- Lee zaczesał włosy do tyłu.- Odmówiłem mu, bo on mnie nie kocha, bez sensu żeby się męczył, bo mu mnie szkoda- rzucił szybko, gwałtownie wstając z materaca. Po tym wyznaniu nastąpiła cisza, podczas której Jisung uznał, że jego współlokator jest naprawdę tępy.

-Chodź tu- libero pociągnął go za ramię, łapiąc mocno, w razie, gdyby się wyrywał. Oplótł rekami jego ramiona, tak aby nie mógł mu nimi przeszkodzić, później odnajdując ustami jego szyję. Mocno zassał się na bladej skórze, mimo że nie robił tego chętnie i z przyjemnością.

Stęknął głośno, kiedy otrzymał od rudego kopniaka w okolicach brzucha, jednak dalej nie przerywał. Przynajmniej to, chciał zrobić dobrze i dokończyć czynność, kiedy będzie pewien jej rezultatów.

-HAN JISUNG, IDIOTO, CO TY ROBISZ?- spanikowany, donośny głos dało się słyszeć nie tylko w ich pokoju.

-Nic. Zobaczysz, że będzie zazdrosny, może to, ci coś uświadomi- krótko skwitował drugi, kończąc. Nieco skrzywiony wytarł usta, rozmasowując obolałe miejsce, od razu kierując wzrok na szyję Felixa.- W ogóle się myjesz?- zapytał, zniesmaczony łapiąc za torbę, żeby zarzucić ją na ramię. Czuł w ustach dziwny, słony posmak, jednak nie miał teraz czasu na umycie zębów.

-Skąd umiesz takie rzeczy?- zmarszczone brwi Felixa świadczyły o jego oburzeniu.- Skąd w ogóle taki pomysł? To było...obleśne. Nie wiem, czy nasza przyjaźń ma sens, jeśli jarają cię takie rzeczy. Czuję się... Można to nazwać napastowaniem? Molestowaniem? - Han cicho odetchnął, wiedząc, że Felix nie gniewa się mocno. Kiedy zaczynał żartować, było dobrze, a kiedy zaczął wymyślać, co takiego zrobił mi starszy, na jego ustach widniał delikatny uśmiech. Z drugiej strony faktycznie był nieco niezadowolony, jednak pewnym było to, że się nie gniewa, ani nie ma Jisungowi niczego za złe.

-Minho mnie nauczył- dając przyjacielowi krótką odpowiedzi, Jisung otworzył drzwi, stając w nich, czekając na drogiego. Felix po przyswojeniu informacji zagwizdał bezgłośnie, wysoko unosząc brwi.

-Jest jeszcze coś, co robicie i mi o tym nie mówisz?- dopytał ze znaczącą miną, lustrując Jisunga od stóp do czubka głowy. To, co stało się przed chwilą, mimo że dość nie na miejscu, poprawiło mu humor. Skoro Jisung mówił, że Bin interesuje się nim na tyle, żeby zauważyć i nie polubić zmiany na jego szyi, w jakimś stopniu uwierzył, że naprawdę tak jest.

-Może, ale chodźmy już. W teorii jesteśmy martwi. Mam dwadzieścia nieodebranych połączeń od Woojina- ze strachem wymalowanym na twarzy, oznajmił przyjacielowi nie za dobrą nowinę. Obaj puścili się biegiem przez korytarz, z rozpędu zapominając zamknąć drzwi na klucz, ale to nie miało już znaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top