~3~
Felix zrozumiał, że pojedynek z Jinyoungiem pod tytułem "kto więcej wypije, ten kozak" nie był najlepszym pomysłem jego życia. Nawet jeśli Park był jednym z największych kujonów i pupilków nauczycieli, musiał przyznać mu rację, potwierdzając, że jego ciało jest w stanie przyjąć naprawdę dużą dawkę alkoholu. Oczywiście Australijczyk niezaprzeczalnie miał o wiele lepszą głowę, co udowodnił paręnaście minut wcześniej, żałując, że wizja meczu, w którym nie będzie mógł zagrać, pojawiła się przed jego oczami dopiero po fakcie ich małej potyczki.
Ledwo wlókł nogę za nogą, szukając zamykającymi się oczami ostatniej deski ratunku, którą był Jisung. Niefortunnie zgubił przyjaciela zaraz po wejściu na imprezę. Teraz z bolącą głową musiał odszukać go w tłumie zlewających się w kolorową, jednolitą i wyjątkowo głośną plamę nastolatków, w ten sposób kończąc swoją, a w zasadzie ich misję.
Zwiedzenie przeciwnika- Changbina i dwójki pozostałych trzecioklasistów było pierwszą fazą planów, która powiodła się dzięki idealnemu zachowaniu nastolatków. Następnie wejść w życia miała faza druga, która polegała na szybkiej teleportacji na dyskotekę, a faza, która zamykała całą akcję, ograniczała się do ostatecznej, dyskretnej i cichej ewakuacja, paru godzin snu i wygranego, sobotniego meczu. Z nią były i zapewne będą największe problemy.
Podczas poszukiwań bruneta, Han stał przy wyjściu, również szukając i czekając na przyjaciela. Powoli zaczynał się denerwować, a jego głowa wyciągana co chwilę w górę, starała się dojrzeć cokolwiek, jednak niski wzrost ani trochę nie działał na jego korzyść.
Cały dom wciąż zapełniał się nowo przybyłymi ludźmi, a hałas był nie do zniesienia, dudniąc i szumiąc w uszach. Z trybu incognito mała domówka zaczęła przekształcać się w prawdziwą, huczną imprezę. Możliwość nakrycia całego tłumu uczniów podczas tańców, dzikich wrzasków oraz libacji alkoholowych, nie psuła humoru nikomu, a poczucie bezpieczeństwa nawet na chwilę nie opuściło żadnego uczestnika zabawy. Co z tego, że to, co robili, było nielegalne, a większość niepełnoletnia? Liczyła się dobra zabawa. W całym tym wielkim harmidrze chyba tylko Jisung uważał inaczej.
Pomimo swoich wybryków wiedział, gdzie jest granica i w tym momencie bardzo bał się o Felixa. Miał nadzieje, że chłopak nie spił się do nieprzytomności, nie wymiotuje w toalecie i choć trochę kontaktuje, mając świadomość tego, że trzeba się zbierać. W końcu jutro mieli rozegrać ważne spotkanie, a bez siatkarza w pełni jego możliwości, nie byłoby to takie proste.
Mimo że zachowanie Felixa mogło sprawiać, iż wydawał się nieodpowiedzialny, lekkomyślny, często nie popisując się inteligencją, w rzeczywistości bardzo się starał i mocno przejmował, prawie zawsze dotrzymując danego przez siebie słowa. Najbardziej cenił grę, z którą planował związać swoją przyszłość, a każdy trening, poza porannym, na które nie potrafił wstać, traktował z nawet zbyt dużą powagą. Tylko czasami robił głupie rzeczy, a dzisiejsze wyjście zdecydowanie można było nazwać jedną z nich.
Drugoklasista o fioletowym kolorze włosów w dalszym ciągu szukał przyjaciele, lecz zamiast niego dostrzegł, tylko czarną czuprynę należącą do kogoś, kogo zupełnie się tutaj nie spodziewał. Serce zabiło mu mocniej, a ciało przeszedł nieprzyjemny, jeżący włosy dreszcz. Wiedział, że jeśli zaraz nie znajdzie Felixa, mają dosłownie przejebane.
~~~
Changbin czuł, że z problematycznymi członkami swojej drużyny nie będzie tak łatwo. Dlatego postanowił pójść na coś tak śmiesznego, jak dyskoteka, organizowana w posiadłości jednego z bogatszych uczniów, zapewne bez wiedzy i zgody jego rodzicieli. Krótko mówiąc, po prostu żałosne zbiorowisko nierozważnych, w większości głupich nastolatków.
Wszedł do dusznego budynku, krzywiąc się lekko na drażniący nos i oczy zapach potu. Nie zdążył porządnie rozejrzeć się dookoła, a już był w stanie ujrzeć, wyróżniającego się przez swoją wysokość Hwang Hyunjina, który tańczył w kółku adorujących go, młodszych dziewczyn. Jego odprawił do pokoju pierwszego, a prośby koleżanek blokującego dotyczące zostania z nimi i wspólnej zabawy zbył machnięciem ręki, czując, że to tylko bardziej rozjuszyło jego nerwy.
Nie miał zamiaru zabawiać tu długo, dlatego jak najszybciej chciał znaleźć pozostałą dwójkę, której nie zastał w akademickim pokoju, odbijając się do niego dobre pięć minut. Wyjątkowo zadzwonił do Felixa, a kiedy ten nie odebrał, wiedział już, gdzie znajdują się razem ze swoim przyjacielem.
Po dłuższym czasie, podczas którego nie dowiedział się niczego, co byłoby w stanie pomóc mu w poszukiwaniu, zrezygnowany uznał, że lepiej będzie wracać do pokoju. W końcu sam też musiał wypocząć i wyspać się na jutro. Skierował kroki w stronę drzwi, którymi wszedł, ponownie marszcząc nos na kłujący oczy widok wymiotującego chłopaka. Zagapiony w przeciwną stronę, chcąc uchronić się przed utratą wzroku, potknął się o długie, wiotkie nogi.
Obdarzył prawie nieprzytomnego, zalegającego pod ścianą chłopaka krótkim i zimnym spojrzeniem spode łba, jednocześnie czując, że trochę mu go szkoda. Taka sytuacja nie wyglądała za dobrze i na pewno nie była przyjemna dla kogoś, ktoś się w niej znajdował. Pokręcił głową, nie chcąc niepotrzebnie przejmować się losem nieznajomego i zawrócił w docelowym kierunku. Prawie kładł dłoń na chłodnej, metalowej klamce, jednak coś nie pasowało mu i kazało powrócić wzrokiem do nisko zwieszonej głowy, opartych o kolana dłoni i roztrzepanych ciemnych, w tym oświetleniu wyglądających na czarne włosów, należących do podpierającej się o tynk osoby.
Cofnął się prędko, nie wiedząc, że faktem tym sprawił, że wnętrzności Jisunga, który obserwował sytuację od paru minut, zwinęły się w ciasny supeł, każąc wstrzymać oddech. Kucnął, przechylając głowę w bok i przyglądał się zastygłej w bezruchu, lekko zaróżowionej twarzy. Nawet nie był w stanie opisać, jakie zaskoczenie poczuł, gdy pijanym, spokojnie drzemiącym chłopakiem, okazał się nie kto inny jak Felix.
Kolor jego włosów z jasnego blondu przeszedł w prawie tak ciemny, jaki posiadał Changbin. Wystarczyło to, aby zmylić starszego. Wcześniej myślał nad tym, w jaki sposób opierdzieli młodszych uczniów oraz jaką satysfakcję poczuje z powodu złapania ich na gorącym uczynku, ale w żadnym wypadku nie spodziewał się ukłucia smutku w sercu. Na widok stanu właściciela zaspanych, lekko uchylających się, jednak spuchniętych powiek było mu najprościej w świecie przykro. Bolało go nieodpowiedzialne postępowanie tak dobrego zawodnika, szczególnie przed meczem.
Niewiele myśląc, wziął na ręce wątłe ciało, zarzucając sobie jedno ramię na szyję i nie zważając na ciche oraz niewyraźne pomrukiwania Felixa, wyszedł na zewnątrz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top