~29~
Changbin podpierał swój spiczasty podbródek na dłoni, z małym uśmiechem wpatrując się w zabsorbowaną jedzeniem lodów twarz rudowłosego. Od kiedy otrzymali swoje zamówienia, młodszy jakby stracił kontakt z rzeczywistością i nie patrząc na nikogo, pochłaniał mrożony deser w zastraszającym tempie, a Seo był całkowicie świadomy tego, iż na jednej dokładce na pewno się nie zakończy. Przygotował się również na pozostanie ze świecącym pustkami portfelem, jednak to było pewne od samego początku ich randki.
-Smakowało?- usłyszawszy pytanie, Felix z uśmiechem podniósł głowę, uznając, że próba wylizania szklanego naczynia z resztki słodkości będzie bezsensowna.
- Bardzo- energiczne kiwanie głową, potwierdziło przekonanie starszego, dlatego bez słowa wstał, biorąc pucharek po lodach oraz talerzyk, na którym jadł ciasto czekoladowe, wybrane wcześniej.
Idąc w stronę lady, gdzie zamierzał zamówić kolejną porcję, zagryzł lekko wargę, czekając w paroosobowej kolejce. Wyszło, jak wyszło, jednak cieszył się, że atmosfera panująca między nimi nie jest tak bardzo niezręczna, a sytuacja z lodowiska chwilowo odeszła na drugi plan.
Wybranie najbliższej kawiarni było dobrym pomysłem i nawet fakt tego, że teoretycznie dostał kosza, nie psuł mu humoru. Nadal cieszył się z ich spotkania, a swoim zachowaniem nie chciał pokazywać młodszemu chłopakowi, że jest jedna kwestia, która nie chce dać mu spokoju. Nie miał zamiaru wychodzić na narwanego, skoro sam przez tak długi czas zgrywał, jak to mówił Minho z Chanem, niedostępną księżniczkę.
-Trzy gałki z bita śmietaną i polewą...i kolorowa posypka do tego- uśmiechnął się do starszej kobiety za ladą, wyciągając z tylnej kieszeni portfel. Nie mógł poradzić na to nic, jednak co rusz wracał spojrzeniem do skrytego w rogu lokalu stolika, wypatrując piegowatej twarzy drugoklasisty, poświęcając mu także swoje myśli.
- To będą cztery tysiące- z zadumy wyrwał go przyjemny dla ucha głos, na który odpowiedział przepraszającym uśmiechem. Nie zorientował się, że od krótkiej chwili blokuje kolejkę. Mając zamiar zapłacić, obrzucił wzrokiem tackę, na której miał znajdować się tylko lodowy deser Felixa. Nieco zmarszczył brwi, ponownie unosząc głowę, żeby spojrzeć na kobietę.
-Przepraszam, ale nie zamawiałem szejka- odparł zmieszany, a jego dłoń powędrowała na kark, delilarnie go drapiąc. Zagryzł policzek od środka, patrząc w oczy kobiecie w lekko ubrudzonym fartuszku, dodatkowo zaciskając nerwowo dłoń. Widząc, jak szerokim uśmiechem go obdarowała, poczuł się jeszcze bardziej skrępowany. Jakby coś było na rzeczy, ale najwyraźniej tylko ona rozumiała, o co chodzi.
-Specjalna promocja dla par- stwierdziła zwyczajnie, natomiast Changbin nie spodziewał się odpowiedzi o takiej treści. Czy byli aż tak oczywiści? Nie odwzajemniła jego zaskoczonego spojrzenia, wracając do zajmowania się resztą klientów, zostawiając siatkarza w szoku. Gdyby nie lekko uniesione ku górze kąciki ust sprzedawczyni, chłopak nie pomyślałby, że wcześniej prowadziła z nim jakąkolwiek rozmowę.
Zastanawiało go tylko w jaki sposób się zorientowała. Z zewnątrz musieli wyglądać jak znajomi, koledzy z klasy czy ewentualnie przyjaciele. W końcu obaj byli chłopakami. Takie pary szczególnie w Korei to rzadkość i raczej nikt nie znajdował w ich relacji takiego powiązania. Changbin pokręcił głową. W teorii byli kolegami z drużyny. W praktyce zupełnie nie rozumiał uczucia, które znajdowało się między nim a Australijczykiem. Zawsze, kiedy w końcu robili jeden krok naprzód, następnie jakby cofali się o dwa, jeśli nawet nie trzy. Wiedział też, że po części jest to jego wina, jednak naprawdę nie był w stanie stwierdzić, co dokładnie czuje do Felixa. Dopiero teraz był w stanie zrozumieć znaczenie słów "to skomplikowane".
- Dziękuję- skinął głową, poruszając tym samym fale czarnych włosów, która lekko podskoczyła, finalnie wracając na swoje miejsce. Odwrócił się na pięcie, trzymając przed sobą ich zamówienie, ostrożnym krokiem ruszając w kierunku, z którego chwilę temu przyszedł.
Czuł się co najmniej dziwnie z myślą, że zaangażował się tak bardzo. Dziwne było to, że wszedł z chłopakiem w tak zażyłą relację. Dziwny był fakt, że będąc przy wcześniej nieznośnym Felixie, teraz czuł się wyjątkowo dobrze, wręcz pragnąc jego uwagi. Dziwna była fala ciepła, jaka zalewała go, kiedy siedział naprzeciw niego, nawet nie słuchając, co mówi. Sam widok radosnej osoby atakującego poprawiał mu humor, co też naturalnie było dziwne. Westchnął cicho, kładąc tackę na drewnianym blacie, obdarowując rozanielonego na widok lodów rudego małym uśmiechem.
~~~
-To tu?- Jisung potarł zmarznięte dłonie, popychając drzwi małego lokalu, wciśniętego w róg kamieniczki tuż obok lodowiska. Zanim wszedł, zawahał się, czekając na odpowiedź swojego towarzysza, który mozolnie włóczył nogami tuż za jego plecami. Nie za dobrze znał tę dzielnicę miasta, a nie ukrywał, że było mu trochę wstyd, ponieważ dwa razy zdążył wejść do złej kawiarni.
-Nie mam pojęcia, to ty z nim rozmawiałeś- słysząc taka wypowiedź, przewrócił oczami. Otwierając drzwi na oścież, wypuścił do środka masę chłodnego, zimowego powietrza. Wzdrygnął się na dźwięk dzwonka zawieszonego nad drzwiami, jednak zaraz zaczął poszukiwania rudej oraz czarnej czupryny, cicho licząc, że nie będzie zmuszony przepraszać kolejny raz, a osoby zajmujące stolik przy wejściu nie zabiją go morderczym spojrzeniem.
-Nie ma ich? - jęknął zrezygnowany, nie mogąc odszukać wzrokiem przymrużonych oczu dobrze mu znanej dwójki nastolatków.
-Siedzą w rogu. Zdjąłeś soczewki?- Minho zaśmiał się niegłośno, widząc starania Hana. Delikatnie ujął jego dłoń, ruszając jako pierwszy, pociągając za sobą chłopaka. Kroki skierował na drugi koniec sali, w stronę zakochanej parki, zajętej rozmową.
-Możemy?- wargi Minho rozciągnął delikatny uśmiech, który pojawił się tam, kiedy zobaczył jak niemal przerażonym z zaskoczenia wzrokiem, spogląda na niego kuzyn. Jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy, gdy dojrzał splecione w nie za mocnym uścisku dłonie, jednak Lee dostrzegając to, puścił Jisunga i zachowując uśmieszek na ustach, ściągnął szalik, a zaraz po tym czerwoną, nieco mokrą od śniegu czapkę z głowy Hana.
- Jasne- niespodziewanie odzywał się Felix, podnosząc umorusaną w polewie buzię. Był wyraźnie zadowolony z przybycia przyjaciela, ale nie spodziewał się, że zabierze ze sobą Minho. Może nie był mu już potrzebny, ponieważ jak się okazało, Changbin nie naciskał, a randka przebiegała bez żadnych problemów, czy niekomfortowych wydarzeń, jednak przy Hanie czuł, że nabiera pewności siebie. W przeciwieństwie do najniższego, który wyglądał jak kot wybudzony z popołudniowej drzemki- bardzo niezadowolony, szczególnie z obecności swojego kuzyna.
-To...jak randka?- Jisung zabrał głos jako pierwszy. Zadał pytanie, które razem z Lee mieli w planie wypowiedzieć, ustalając to w czasie drogi do kawiarni. Zdjął kurtkę, siadając obok współlokatora, ponieważ zirytowany Bin nie wyglądał w tym momencie najprzyjaźniej.
-Wspaniale, nie widać? - po raz kolejny odpowiedział Felix, oblizując łyżeczkę. Changbin tylko bardziej wcisnął się w róg kanapy, powoli mieszając słomką w różowym napoju, który przywłaszczył sobie, gdy Felix rzucił się na lody. Mimo wszytsko w głosie Felixa nie było ironii i wyjście naprawdę się mu podobało.- Muszę iść się umyć- mruknął w końcu, nieco zawstydzony swoim stanem, ponieważ wszytskie palce kleiły się od czekoladowej polewy. - Do toalety- poprawił prędko. Szybko uciekł z zasięgu wzroku chłopców, ignorując uwagę Jisunga na temat tego, że zaledwie godzinę wcześniej się tam zatrzasnął.
-Pójdę nam coś zamówić- nie chcąc pozostawać sam na sam z hyungami, Jisung szybko podniósł się ze skórzanej sofy. Na chwilę zatrzymał wzrok na Minho, a kącik jego ust nieznacznie drgnął, unosząc się w górę.- Ciasto marchewkowe, czy sernik?- mimo że wiedział, jaką odpowiedź udzieli mu Minho, wolał zapytać. Tak dla pewności.
-To, co ty- Jisung wyszczerzył się, szczerze usatysfakcjonowany tym wyborem. Z zamiarem ruszenia zrobił pierwszy krok, nie kryjąc swojego podekscytowania oraz zadowolenia. Minho zapamiętał, co było jego ulubionym deserem. Dzięki temu, że zgodził się zamówić ciasto także dla siebie, teraz mogli wziąć dwa różne smaki, a później się nim wymienić, a to wystarczyło, aby uszczęśliwić Han Jisunga. Jednak fala radości nie potrwała długo, ponieważ zmuszony był cofnąć się.
-Nie mam pieniędzy hyung- przyznał nieco zawstydzony. Minho płacił za niego wystarczająco dużo razy i nawet, jeśli Jisung uważał, że to miłe, wciąż nie podobało się mu to, jak wiele pieniądzy wydał na niego Lee. Tym bardziej głupio było mu prosić, aby za niego wyłożył, mając świadomość, że Minho nie przyjmie tego, co powinien mu oddać.- Zostawiłem portfel w torbie...- oparł chude przedramion o tylne oparcie kanapy, z góry wpatrując się w czubek głowy Minho.
Starszy westchnął cicho, z małym uśmiechem kręcąc głową. Zaczął grzebać w kieszeni kurtki, szukając swojej karty, na ułamek sekundy krzyżując spojrzenie z zaskoczonym Changbinem. Od zawsze nie przepadał za kupowaniem rzeczy innym, szczególnie znajomym, którzy dosłownie żerowali na jego oszczędnościach, zbyt leniwi, aby przepracować wakacje tak samo, jak Lee. Jednak sprawa z Jisungiem prezentowała się całkiem inaczej. Właśnie dlatego uniósł dłoń, w której między palcami trzymał kartę, czekając, aż młodszy zabierze przedmiot i zamówi to, na co mieli ochotę.
-Przepraszam, hyung- na dźwięk głosu Hana, właściciel brązowych włosów, odchylił głowę do tyłu, łapiąc jego spojrzenie. Dobrze widział zawstydzenie na twarzy młodszego, ale jedynie zamachał kartą, przed jego nosem.- Kiedyś wszystko ci oddam- Jisung zagryzł wargę, kiedy do głowy przyszedł mu pomysł na natychmiastową, ale tylko częściową rekompensatę. Nie mógł zmarnować okazji, dlatego po uprzednim rozejrzeniu się po lokalu, pochylił się nieco w dół. Na wargach Minho pozostawił mokry, prawie niewyczuwalny ślad własnych ust, bardzo szybko prostując się z powrotem.
Odwrócił się prędko, wyjmując kartę kredytową z większej dłoni, zostawiając uśmiechniętego, wcześniej wspomnianego chłopaka oraz totalnie rozdartego Changbina w tyle. Jego nogi lekko drżały, jednak sam też uśmiechał się szeroko, bardzo zadowolony z tego, co się stało. Nie dość, że się odważył, właśnie spełnił zachciankę Felixa, który chciał ich pozalubku, w zamian za swoją wygraną.
W połowie drogi po dwa kawałki ciasta Jisung przystanął, uświadamiając sobie istotną rzecz. Po sali rozniósł się plask, który wydała jego dłoń, spotykając się z czołem. Widząc Felixa wracającego z łazienki, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że skoro chłopaka nie było przy stoliku, nie widział nic i pewnie nie uwierzy mu, że wykonał zadanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top