~22~
-Nie sądziłem, że to wino wejdzie ci aż tak mocno- szeroki uśmiech rozciągnął wargi Han Jisunga, który siedząc na parkowej ławeczce, jadł spokojnie, wcześniej kupionego loda.
Przesuwał rozbawione spojrzenie od leżącego na chodniku wafelka, do brązowowłosego przyjaciela, klęczącego nad upuszczonym deserem.
-To wcale nie jest śmieszne- sapnął cicho i ociężale wstał, chwiejąc się przy tym lekko.- Przecież nie wypiłem dużo- powiedział zgodnie z prawdą, ale czul, jakby właśnie wracał z naprawdę niezłej imprezy.
Części ciała licealisty odmawiały posłuszeństwa, przez co nie mógł ich kontrolować. Z tego powodu coś tak cennego, jak sorbet malinowy, przez "przypadek" znalazło się pod jego nogami.
-Kto wie?- libero wzruszył tylko ramionami, wciąż uśmiechając się w dość nietypowy dla siebie sposób.
Felix zmarszczył gęste brwi, obserwując chłopaka z przymrużonymi oczami. Kontaktował jeszcze na tyle, aby wyczuć w takim zachowaniu podstęp. Przecież niemożliwym było, żeby parę łyków wina, w dodatku brzoskwiniowego, podziałało na niego w tak mocnym stopniu.
-Co ty mi dałeś?- rzucił oskarżycielsko w stronę Hana, wskazując na niego palcem, którym nie wycelował idealnie i pokazywał teraz na drzewo obok głowy starszego.
-Chciałem tylko pogadać- westchnął w odpowiedzi i zamilkł na chwilę, oblizując topiącego się loda.- Po prostu trochę mi przykro, że o niczym nie powiedziałeś- razem z tematem rozmowy zmienił się wyraz jego twarzy.
-A o czym miałbym?- młodszy ciężko opadł tyłkiem na powierzchnię ławki, zaczynając zdrapywać i tak odchodzącą ze zniszczonego drewna farbę. Nie miał zielonego pojęcia, o co może chodzić blondynowi.
- Myślałem, że jako pierwszy dowiem się o tym, że jesteś z Changbinem- sprostował, na sam koniec odchrząkając.
Młodszego zamurowało. Gdyby nadal trzymał rożek w dłoni, tak jak przed niecałą minutą spadłby, roztrzaskując się o betonowe płytki.
Wpatrywał się w drugiego z szeroko otwartymi oczami i ustami, próbując wykrztusić z siebie jakieś sensowne zadanie, bo Jisungowi należały się wytłumaczenia. Lee zbyt długo milczał, pozostawiając drugoklasistę w całkowitej niewiedzy. Fakt, że nie za bardzo chciał rozmawiać na temat jego "związku", nie pomagał.
-N-nie jestem z hyungiem- założył ręce na piersi, wydymając dolną wargę, tak jak robią to małe dzieci, kiedy ktoś powie im, że zabawa w ulubionym miejscu dobiegła końca. Opuszczając głowę, miał nadzieję, że intensywne rumieńce na jego twarzy nie będą zbyt widoczne.- To, co widziałeś, to...nie wiem, dlaczego w ogóle do tego doszło- mruknął speszony.
-Całowałeś się z nim. Chociaż raczej on całował ciebie, bo siedziałeś obok jak jakieś drewno- prychnął, ale w jego głosie znajdował się cień rozbawienia. Sam też wypił sporą część wina, ale...bez dodatku specjalnego.- Skoro nie powinno do tego dojść to, opowiadaj, o co chodzi.
Brązowe tęczówki szukały dookoła czegokolwiek, na czym mógłby zawiesić wzrok, ale bez rezultatów. Ostatecznie spoczęły na tak samo ciemnych, jednak mniejszych i wiecznie wesołych Jisunga, które łagodnie odwzajemniały spojrzenie.
-A co dokładnie już wiesz?
-Minho hyung mówił, że między wami jest okej. Tylko tyle.
-Rozumiem, że chcesz wiedzieć wszystko, wszystko?-kiedy Han potrząsnął energicznie głową, cichy śmiech wyrwał się z jego ust i czknął, podskakując lekko w miejscu.- Zacznijmy od tego, że prawie wybiłem hyungowi zęby- teraz obydwoje roześmiali się głośno, a słowa z ust Felixa płynęły o wiele szybciej i łatwiej niż mógłby się tego spodziewać.
***
-Mamy problem Felix- za plecami ciemnowłosego rozległ się cichy szept, ale zignorował go, nadal przemierzając ciemny korytarz liceum.
Co chwilę rozglądał się dokoła, bo lęk przed tym, że zostaną przyłapani, był ogromny. Szczególnie po rozmowie z rozgrywającym ich zespołu, który obiecał mu jedną ważną dla nastolatka rzecz, której warunkiem było dobre zachowanie i oceny Australijczyka, dlatego bardzo starał się starać, aby wyszło.
-Kapitanie Lee- ten sam głos odezwał się ponownie, ale chłopak dalej nie zamierzał zwracać na niego uwagi, a najprościej w świecie zbywać. Misja dotarcia do drzwi z numerem sto dwanaście była teraz priorytetem.
-Kurwa, ty idioto, on się zeszczał- wysoki pisk rozniósł się echem po murach szkoły, a razem z nim obydwoje mogli usłyszeć skomlenie i po niedługim czasie odgłos szybkich kroków, dobiegający od strony, w którą szli.
Wytrzeszczając oczy, zerwali się z miejsca, zaczynając biec. Przez późną porę i wcześniej wypite procenty we krwi, nie mieli pojęcia, gdzie się kierują, a przynajmniej Felix nie miał.
-Chodź- starszy złapał jedną dłonią przedramię Lee, ciągnąc go na schody, po których zaczął się wspinać, mocno przytrzymując przy tym kurtkę.
-Ale tam są pokoje trzecioklasistów- nic nierozumiejący Felix nie sprzeciwiał się drugiemu, ale nie wiedzial, dlaczego tam biegną. Na pewno nie mogli wejść teraz do pokoju Seo i Banga. W takim wypadku umowa z niższym maturzystą nie miałaby już żadnego sensu.
Nie otrzymał odpowiedzi i już się nie odzywał, tylko pozwalał prowadzić przyjacielowi w nieznaną mu stronę.
Po kilkuminutowej wędrówce skupiony Jisung otworzył drzwi, które znajdowały się tuż przy wyjściu z klatki schodowej i wepchnął do środka ich ciężko oddychającą dwójkę.
-Gdzie jesteśmy?- brunet oparł się o ścianę, rozglądając po pomieszczeniu.- Kogo to pokój?
-Jisungie?- obie głowy odwróciły się w stronę właściciela głosu, który stanął przed nimi w krótkich spodenkach, z mokrymi włosami i przerzuconym przez nagie ramię ręcznikiem.- Znowu nie możesz spać? Wy oboje nie możecie? Biegliście?
- Tak, to ja. Muszę się wykąpać hyung- przyznał, uśmiechając się lekko, bo wyczuwając troskę w tonie najstarszego, robiło mu się cieplej. Chociaż może chodziło o to, że osobnik, którego trzymał na rękach właśnie go obsikał.
-Rozwaliliście swoją łazienkę?- sapnął rozbawiony, zaczynając wycierać włosy.- Jasne, możecie. Akurat nie ma Woojina, na weekend pojechał do domu. Nikt was nie złapał?- dopytał, jakby to, że wtargnęli do jego pokoju o pierwszej w nocy, było w pełni normalne.
-Eee?- zakręcony Felix po raz kolejny nie wiedział, o co chodzi, bo właśnie znajdowali się za drzwiami pokoju Lee Minho.
Zmarszczył nos, bo kiedy Jisung zna się tak dobrze z kuzynem Binniego? Ostatnio rumienił się na każde jego słowo, a teraz? Starszy stoi przed nim z gołą klatą, a ten szczerzy się jak pojebany. Poza tym Jisungie? Byli w aż tak bliskich relacjach?
-Przyniosę wam ręczniki- kiedy tylko zniknął za ścianą oddzielającą korytarz od reszty pokoju, atakujący oburzył się, wbijając palce między żebra blondyna, który jak oczarowany podążał wzrokiem za ciemnowłosym.
-I tobie było przykro, tak? Dlaczego ty też nic nie powiedziałeś?- z głośnym świstem wypuścił powietrze nosem.
-Lixie- uśmiechnął się zdenerwowany, ale uratował go maluch, który wciąż siedział za materiałem jego kurtki, zaczynając się wiercić, chcąc najwyraźniej wyjść.- Pokażemy go hyungowi, on na pewno nam pomoże- chciał zmienić temat, bo robiło się bardzo niezręcznie.
-Podoba ci się- po chwilowym wpatrywaniu się w twarz drugiego stwierdził, kiwając głowa, bo sam zgadzał się ze swoim stwierdzeniem.
-Spierdalaj- Han odpowiedział tylko trzepnięciem farbowanej głowy towarzysza i położył puchatą kulkę na ziemi.- Dopiero co się poznaliśmy, już nie przesadzaj- próbował się jakoś wytłumaczyć, ale jego ciemne oczy, wypatrujące w tym momencie hyunga mówiły zupełnie co innego.- Może troszkę- przyznał, zagryzając usta, a Felix zaszczycił go uśmiechem satysfakcji.
-Jisungie?!- wołany podniósł się szybko.- Dlaczego tutaj jest pies i właśnie sika mi ma nogę!?
Rozbawiony Felix pokręcił tylko głową, widząc jak szybko wystartował Jisung, bo wkopał się tak samo, jak on.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top