~21~
- Obecność- bez zawahania w głosie odpowiedział młodszy, rzucając się na łóżko, zaścielone błękitną pościelą.
-Będziesz się bał- od razu odparł Seo, kręcąc rozbawiony głową. Felix zachowywał się jak pięcioletni chłopiec, jednak w tym właśnie leżał jeden z jego uroków, który roztapiał twarde serce niższego.- Poza tym oglądałem to dwa razy. Nie wolisz czegoś weselszego?- dopytał, spoglądając na niego znad klawiatury laptopa i poprawił zerówki na swoim nosie.
-Z tobą chcę zobaczyć horror- stwierdził, w stu procentach pewien swojej decyzji.
Felix bez bicia, mógł przyznać Changbinowi rację.
Przerażały go wszelkiego rodzaju filmy, dokumenty, historie oraz inne opowiadania, które wiązały się w jakikolwiek sposób z siłami nadprzyrodzonymi, duchami, potworami czy demonami.
Wręcz nienawidził gatunku filmowego, jakim był horror, a nocna wędrówka do toalety po jednym z takich seansów mogłaby zostać przyczyną zawału serca nastolatka.
Jednak decydując się oglądać właśnie to, miał nadzieję na pewien punkt, który od zawsze znajdował się w każdym romansidle czy innym romantycznym gównie.
Już od pierwszych sekund planował wtulić się w silne ramie starszego, co w takiej chwili byłoby normalne. Changbin nie mógłby odmówić albo odtrącić jego ciała, bo wiedział jak okropnie wystraszony będzie. Do tego istniała też możliwość, że starszy połknie haczyk i będzie chciał sprawić, żeby drugi czuł się bezpieczniej. Na przykład w jego objęciach.
-Jak zesikasz się w nocy, to wiedz, że będę ci to wypominał każdego dnia- czarnowłosy zagryzł wargę, chcąc jakoś zamaskować, wpływający na jego twarz uśmiech, bo słowa, jakie wypowiedział, miały być na poważnie. -Do końca życia.
-Nie pierdol hyung, tylko puszczaj i siadaj obok- lekko pobudzony chłopak zacisnął palce na nieokrytych materiałem krótkich spodenek kolanach, które okazały się wręcz lodowate.
Już teraz odczuwał lekką ekscytację, bo bardziej niż sama fabuła przedstawiona w filmie, interesowała go osoba, z która miał oglądać, a to jak Binnie zareaguje na każdy przypuszczony przez Felixa gest, strasznie go ciekawiło.
-Gotowy?-spytał Bin, spoglądając na Lee, a on z wielkim wyszczerzem na twarzy porwał spod łóżka dwie paczki czipsów oraz butelkę coli, na koniec kiwając ochoczo głową.
Wcisnął „play", usadowił się wygodnie na łóżku jednego z mieszkańców pokoju sto dwanaście, ale zachował między nimi mały dystans. Nawet teraz czuł przyspieszone bicie własnego serca, dlatego wolał nie ryzykować.
Zamiast zacząć myśleć o samych pozytywach ich filmowego wieczoru, głowił się nad sprawami zupełnie nieistotnymi.
Jedną z nich było to, że na większości filmów, ludzie w sytuacji sercowej jak ta ich, pożerają sobie twarze po zaledwie kilku sekundach. Ewentualnie minutach, ale musieliby być niezwykle wytrwali.
Changbin nie chciał pożerać twarzy Felixa.
Jeszcze nie.
Co najwyżej delikatnie muskać usta bruneta, starając się, pokazać mu jak w coraz szybszym tempie jego emocje nasilają się, stając się mocnym potwierdzeniem tego jednego uczucia, którego wyznanie każdy chciałby kiedyś usłyszeć.
Jednak na to wszystko było za wcześnie. Minęło dosłownie sześć dni, od kiedy powiedział młodszemu, że nie chce się spieszyć.
Dalej pragnął, aby ich relacja szła do przodu małymi kroczkami, lecz gdy atakujący zaproponował mu wspólne spędzenie piątkowego popołudnia w tej formie, wyczuwał podstęp. Felix był zbyt nakręcony na nowe znaczenie ich znajomości, żeby tak po prostu chcieć obejrzeć film.
-Nie jest straszne- skomentował Australijczyk, z czego, nawet nie ukrywał, był niezadowolony. Chciał już poczuć ciepło ciała drugiego.
-Minęły dopiero cztery minuty- westchnął trochę zrezygnowany trzecioklasista, ale kąciki jego ust i tak wyginały się w lekkim uśmiechu. Od pewnego czasu działo się to zawsze, gdy ten nadpobudliwy dzieciak był obok.
~~~
Po połowie projekcji sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
Felix ze skupieniem wpatrywał się w ekran. Mocno zaciskał dłonie na poszewce poduszki, którą ułożył na swoich nogach i co chwilę nerwowo wiercił się na materacu. Akcja wciągnęła go tak bardzo, że nie był w stanie powiedzieć co robi teraz Seo. Źrenice śledziły tylko wydarzenia, zaczynające nabierać wartkiego tempa.
Changbin natomiast od prawie samego początku wpatrywał się uporczywie w piegowatą twarz. Stwierdził wtedy jedną rzecz, którą uważał za dość ważną.
Każdy wychwalał Felixa, za jego wygląd.
Drugoklasista nie mógł zostać niezauważony na tle reszty, nudnych i szarych nastolatków, bo jego twarz...biła blaskiem? Chłopak sam nie wiedział jak to nazwać.
On też uważał młodszego za wyjątkowo urodziwego, jednak z początku w ogóle nie zwrócił uwagi na ten, dla większości, istotny fakt. Zaczął interesować się tym dopiero po bliższym poznaniu. Teraz mógł powiedzieć, że jego buzia jest tak samo piękna, jak wnętrze, chociaż charakter bruneta był na pewno znacznie bardziej szalony i chaotyczny i randomowy, ale pytanie brzmiało: "Czy inni również dostrzegają Felixa z innych powodów niż wygląd?"
-I co teraz?- szepnął sam do siebie skołowany rozgrywający, co nawet nie przykuło uwagi bruneta. Chciał zrobić jakiś gest w kierunku drugiego, ale kiedy miało dochodzić do czegokolwiek, tchórzył.
Do tego Lee nie wyglądał w tym momencie na chętnego do jakichkolwiek czułości.
Nawet ciepła ręka na jego udzie została zignorowana. Bin czuł się w pewnym sensie odrzucony, dlatego postanowił, że zaraz podejmie odpowiednie działania, bo przecież żyje się raz.
Poprawił się na miejscu, tym samym redukując odległość między nimi, a jego ręka bardzo ostrożnie, powoli i dyskretnie objęła właściciela wpatrzonych w monitor gałek ocznych.
Czekając już na odpowiednią chwilę, oblizał suche usta, słysząc, jak przyspieszył mu oddech.
Zrobił to, kiedy drugi krzyknął cicho, wyraźnie przestraszony. Swoimi wargami delikatnie dotknął połowy ust młodszego, bo przez jego usadowienie bokiem, nie mógł wykręcić się w inny sposób.
Felix spłoszył się ponownie. O wiele bardziej niż przed chwilą, a jego twarz odwrócona w kierunku czegoś mokrego, czego dotyk poczuł, natrafiła na usta Seo.
Pisnął cicho, bo jego plan nie wypalił, zupełnie o nim zapomniał, ale nie spodziewał się inicjatywy ze strony trzecioklasisty.
Oczy zaszły mu mgłą i w dalszym ciągu zaskoczony, zacisnął dłoń na materiale czarnej koszulki, nienależącej do niego.
I jak w takiej chwili Changbin mógł się nie uśmiechnąć?
Serce wyrywało się z piersi maturzysty, gęsia skórka pojawiła na przedramionach, tak samo, jak szorstka dłoń na miękkim policzku, który pokryty był soczystym rumieńcem.
Przechylił głowę w bok, ale nie wykonywał ustami żadnych gwałtowniejszych lub agresywnych ruchów. Po prostu napawał się ta jedną, wyjątkową chwilą i mógłby oddać wszystko za możliwość nieprzerywania czynności.
Jednakże to nie był koniec niespodzianek dzisiejszego wieczoru.
Drzwi zostały brutalnie otworzone, przez silnego kopniaka, a w wejściu do pokoju stanęła niska postać siedemnastoletniego chłopaka.
-LEE YONGBOK, DLACZEGO NIC MI NIE PO...-zaczął, bo czekał już prawie tydzień, a jego przyjaciel nie pisnął mu nawet słówka. Jednak widząc, kto siedzi na łóżko naprzeciw wejścia i co na nim robi, Jisung poczuł, że po raz trzeci go zatkało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top