~12~

Słysząc ciche pukanie, ubrany jedynie w spodenki i luźną koszulkę chłopak, zerwał się z łóżka, prawie przewracając szklankę z wodą. Popędził, aby jak najszybciej otworzyć, a nawet jeśli za drzwiami spodziewał się zobaczyć swojego współlokatora, tym razem musiał przyznać, że czekał na niego z niecierpliwością. Miał nadzieję zobaczyć przeszczęśliwego Felixa, który wchodząc do pokoju będzie wręcz emanował radością. Dlatego też tak bardzo przeraził go widok, który spotkały jego oczy, zaraz po przekręceniu klucza.

Nieco spuchnięta, zaróżowiona w okolicach nosa twarz, nie przestraszyła Jisunga w największym stopniu. Pogrążone w smutku oczy oraz skierowane w dół kąciki ust, były najgorszą, z możliwych scen. Zaciśnięta w piąstke dłoń, która zaraz przetarła jedną powiekę, sprawiła, że Jisung sam poczuł niepohamowany smutek, dlatego bez zastanowienia wciągnął przyjaciela do środka. Widział, że musi być bardzo źle, a w takiej sytuacji nie chciał palnąć żadnej głupoty, dlatego jak na razie nie odezwał się słowem.

Od razu wepchnął przyjaciela pod kołdrę, zawijając szczelnie w tak zwanego naleśnika. Wpadł też na pomysł zrobienia mu czegoś ciepłego do picia, a jak kazwy wiedział, kakao na takie sytuacje było najlepsze. Dlatego teraz czekał, wpatrując się w szklankę, która kręciła się wokół własnej osi, a mleko podgrzeje się dostatecznie, aby wsypać do kubka dwie czubiaste łyżeczki brązowego proszku.

Westchnął pod nosem. Felix wbijał pusty wzrok w swoje dłonie, najwyraźniej nie mając zamiaru uraczyć przyjaciela jakimikolwiek wyjaśnieniami. Wyglądał, jakby był obecny jedynie ciałem, które siedziało praktycznie bez ruchu, dokładnie w takiej samej pozycji, od kiedy Jisung posadził go na swoim łóżku. Bardzo się tym martwił. Do tego nie miał pojęcia, co dokładnie było powodem takiego stanu rzeczy, lecz wiedział, że czarnowłosy trzecioklasista maczał w tym swoje palce.

Podając Felixowi parujący kubek z magicznym napojem, usiadł obok, powoli przesuwając się co raz bliżej, centymetr po centymetrze. Skutkiem tych drobnych podchodów było zamknięcie chłopaka w szczelnym, przyjacielskim uścisku. Felix zareagował w pozytywny sposób, nawet nie próbując odsunąć Hana. Niemal od razu odłożył kakao na szafkę, żeby bezpiecznie, bez możliwości rozlania gorącego napoju wesprzeć czoło na ramieniu Jisunga, w taki sposób chcąc schować w nim twarz. Może nie przytulali się często, ale żaden z nich nie uważał, żeby najzwyklejszy uścisk był czymś złym, a już na pewno nie w sytuacji, która ich spotkała. Dłuższą chwilę trwali w przyjemnym i ciepłym splocie swoich ciał.

- Powiesz mi co się stało?- Jisung spytał najłagodniejszym i najspokojniejszym tonem, na jaki było go stać. Za pierwszym razem brunet pokręcił głową na "nie". Starszy wolał nie naciskać, ale chciał znać przyczynę stanu Felixa, jednak przymknął powieki, wciąż obejmując chłopaka, czekając aż sam rozpocznie.

Nie wiedział, co się tam stało, ale znając zamiary Felixa, wolał nie przekraczać lini i wpychać się w jego prywatne sprawy.
Ogólniej mówiąc, trening zakończył się o godzinie osiemnastej. Teraz zegar elektryczny, który znajdował się na szafce nocnej chłopców, wskazywał dziewiętnastą dwadzieścia osiem. Minęło naprawdę sporo czasu...

Nagle Lee delikatnie odsunął ręce Jisunga, przelotnie spoglądając na jego buzię. Chciał zebrać się w sobie i opowiedzieć o tym, co miało miejsce niespełna godzinę wcześniej. Nie wiedział tylko od czego powinien zacząć, w jaki sposób przedstawić sytuację, bo jakby nie patrzeć, Changbin nie zrobił mu kompletnie nic. Miał wolną wolę, dlatego normalną rzeczą było to, że może odmówić.

-Powiedziałem Changbinowi, co do niego czuję- na to wyznanie brwi Jisunga powędrowały w górę, a drugi z obecnych w pokoju zatrzymał się na chwilę. Ponownie wziął głęboki wdech, wzdychając cicho. Chciał opowiedzieć o wydarzeniu, a później nie rozmawiać o nim ani razu więcej. Było to zbyt zawstydzające i niekomfortowe.

- Nie tak, jak zawsze. Mówiłem poważnie. To, co naprawdę myślę, dlatego pewnie nie wyszło za dobrze...

- I co było dalej?- powoli zapytał Jisung, bojąc się, że gdy zada niewłaściwie pytanie, następstwem tego, będzie zamknięcie się Felixa. Naprawdę bardzo chciał usłyszeć dalszą część.

- No i mnie odrzucił- odrobinę szorstkim tonem odrzekł chłopak, wzruszając ramionami, odsuwajac się, żeby oprzeć plecy o poduszkę. Wziął dużego łyka napoju, który zdążył przestygnąć, dlatego nie martwił się o poparzony język.

- Tak po prostu?

- Nie- zrobił krótką pauzę na kolejną serię oddechów. Kakao smakowało mu tak bardzo, że przyssał się do kubka niczym glonojad.- Nie powiedział nic, oprócz tego, że problem leży w mojej płci.

Jisung nie zrozumiał, więc ruchem dłoni poprosił o dalsze wytłumaczenie.

-Chodzi o to, że nie jestem dziewczyną. Dlatego nie wiem, czy podobam się mu w jakiś sposób, czy w ogóle. Może to była głupia wymówka, ale nie powinienem być zły, w końcu to, że mu powiedziałam, nie znaczy, że jest zobowiązany, żeby to odwzajemnić.

Teraz Han pojął, dlaczego przyjaciel tak się załamał. Zawsze, gdy oglądał dramy, nie był w stanie pojąć tego, czemu osoba, która nie ma najmniejszych szans, usilnie starała się zdobyć serce drugiej. Najczęściej kończyło się to bardzo dramatycznie, jak na taki gatunek filmowy przystało. On wywracał oczami, przewijając do przód, nie chcąc jeszcze bardziej irytować się ckliwością sceny. Jednak sytuacja, która ich dzisiaj spotkała, nie była dramą, a prawdziwym życiem Lee Felixa, który chyba po raz pierwszy zakochał się naprawdę.

- Dlaczego akurat on?

- W jakim sensie?- dopytał Lee, chcąc dokładnie pojąć sens tego pytania. Oparł brodę na dłoni, pustym wzrokiem wpatrując się w Jisunga.

- Czemu wybrałeś akurat jego, skoro miałeś całą szkołę? Właściwie nie tylko, bo nie musiałeś się ograniczać, ale dobrze wiesz, że przynajmniej połowa dziewczy na pewno by się z tobą umówiła. Niektórzy chłopcy pewnie też- zsumował sobie w głowie.

Teraz Felix chwilowo zapomniał o smutku i zdenerwował się na poważnie.

- Nie wiem, czy ty wiesz, ale nikt nie okazał się dla mnie tak pomocny, jak hyung- naturalnie chodziło o Changbina.- Myślisz, że mógłbym zakochać się w nim bez żadnego powodu? Do tego to miałoby utrzymać się przez ponad rok? Gdybym nie znał go lepiej albo w ogóle?

Jisung niepewnie kiwnął głową, trochę zbity z tropu tonem przyjaciela. Ze zrezygnowanego, smętnego, w którym dało się wyczuć bijący na kilometr smutek, teraz zabrzmiał naprawę poważnie i pewnie.

- Byłem pewien, że jest z nim tak jak z innymi- zaraz dodał, nie do końca wiedząc, jak dobierać słowa. Nie chciał zranić Felixa jeszcze bardziej, a dobrze wiedział, że potrafi być naprawdę delikatny i wrażliwy, szczególnie, że już teraz jego uczucia ucierpiały bardzo mocno.

- A ile się nimi interesowałem?- pytaniu towarzyszyło zmarszczenie nosa młodszego. Drugi z chłopców na chwilę odwrócił wzrok od współlokatora, starając się przypomnieć sobie czasy z początków nauki ich dwójki.

- Jakieś parę tygodni?- mimo że wszytsko zaczynało układać się w coraz spójniejszą całość, do Hana i tak nie dochodziła najbardziej istotna rzecz i przyczyna takiego upodobania Lee.

- No właśnie. A Bina poznałem już pierwszego dnia szkoły, zanim spotkałem ciebie. Uznałem, że podoba mi się dopiero na treningu, bo to, że gra w siatkówkę, wszystko dopełniło, ale wracając. Oprowadził mnie po liceum, tłumaczył zasady, potem od razu zaproponował lekcje z koreańskiego, bo nie potrafiłem praktycznie nic, a w zamian nie chciał żadnej zapłaty. Gdyby nie on, raczej nie rozmawiałbym w tak swobodny sposób, ale z drugiej strony teraz rozmawiam z nim znacznie mniej, bo załapałem naprawdę szybko. A może dlatego, że jestem taki wygadany...

Warga Jisunga bardzo delikatnie, praktycznie niezauważalnie drgnęła, unosząc się ku górze. Fakt tego, że Felix i Changbin byli bliżej, niż mu się wydawało, sprawił, że w jego klatce piersiowej chłopaka zawitało przyjemne ciepło. Zniknęło praktycznie od razu, ponieważ brunet kontynuował wypowiedź, a Han przypomniał sobie, że od dzisiaj wspominanie osoby starszego o rok kolegi, będzie dość niekomfortowe, przywołujące nieprzyjemne wspomnienia. Właśnie dlatego nie powinien cieszyć z rzeczy, które miały miejsce w przeszłości, teraz nie miały już większego, a może nawet żadnego znaczenia.

-Jeszcze w pierwszej klasie pomógł mi z moim zagrożeniem z matematyki, na oba semestry. Może tak nie wygląda, ale naprawdę rozumie chyba wszytsko, a sam byłem zaskoczony, że tłumaczy mi tak dobrze. Lepiej, niż to stare próchno. Ale nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby mieć aż tyle cierpliwości. W końcu miałem zaległości z gimnazjum i nie rozumiałem praktycznie nic. Po Binie na pewno nie spodziewałbym się czegoś takiego, dlatego zapunktował jeszcze bardziej. Ostatecznie czasem zostaje, żeby mi powystawiać, chociaż w tym roku ma dużo nauki, dlatego sam nie pytam, bo wiem, że ciężko pracuje. Jakoś nie często rozmawiamy o bardziej prywatnych, czy osobistych tematach, ale też się zdarzało. Dlatego myślę, że poznałem go dostatecznie, żeby stwierdzić, co takiego czuję. Jestem mu tak cholernie wdzięczny, a o połowie rzeczy pewnie zapomniałem.

Jisung spojrzał na Felixa, który skończył. Jego oczy wciąż rejestrowały na twarzy Australijczyka stuprocentową powagę, dlatego nie miał pojęcia, jak zareagować. Po prostu go zatkało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top