~11~

Po skończonym treningu Felix uznał, że będzie to najbardziej odpowiedni i wygodny moment na rozpoczęcie działań. Wszyscy zdążyli przejść do szatni, a Changbin jako jedyny został na sali, co zapewniało mu dyskrecję i dodawało odwagi. Na pewno nie dałby rady, mając świadomość tego, że za jego plecami, znajduje się palące spojrzenie kogokolwiek, a co dopiero całej drużyny. Gdyby ktoś usłyszał, a następnego dnia, cała szkoła znałaby treść dzisiejszego wyznania chłopca? Nawet to nie było najgorszą opcją dla Felixa, który doskonale wiedział, że Changbin po samych jego słowach mógłby przestać się do niego odzywać. Gdyby coś takiego wyszło na jaw, najprawdopodobniej skończyłoby się o wiele gorzej.

Cicho wszedł na parkiet, starając się zasunąć drzwi tak, aby nie wydały żadnego, niepożądanego dźwięku, jednak zaraz przeklną samego siebie. Nie chciał wystraszyć starszego siatkarza, ani sprawić, że nabierze wobec niego podejrzeń. W końcu chciał normalnie porozmawiać, a nie skradać się i czaić w rogu sali, dlatego specjalnie stawiając głośne kroki, ruszył w stronę kantorka. Changbin w ciszy składał siatkę, odkładając ją na odpowiednie miejsce, a kiedy dostrzegł Felixa, uniósł delikatnie jeden kącik ust. Ten drobny gest sprawił, że drugi z nich poczuł, jak jego serce przyspieszyło jeszcze bardziej, niż przed wejściem na salę. Mrucząc pod nosem parę słów, pomógł starszemu, a gdy skończył, ich dwójce postało jedynie zebranie i wrzucenie do kosza wszystkich porozrzucanych na sali piłek. Po tym obydwoje byli wolni i w teorii mogli udać się pod upragniony, gorący prysznic w szatni.

Starszego zawsze dziwiło to, w jaki sposób Lee potrafi się zmienić. Zamiast żywiołowego i rozkrzyczanego, wiecznie optymistycznego nastolatka w tej chwili widział potulną, nieśmiałą, miłą, a nawet słodką osobę. Gwałtownie zatrzymał się na moment, marszcząc grube brwi. Czy naprawdę myśląc o młodszym brunecie, w jego głowie pojawiło się określenie takie, jak słodki? Skarcił się w myślach za taki przymiotnik, który samym swoim brzmieniem zupełnie do niego nie pasował, a fakt, że nazwał tak Felixa, nieco gryzł się z przekonaniem trzecioklasisty.

W tym samym czasie młodszy przyglądał się swojemu hyungowi, wiedząc, że coś zaprząta jego głowę, odciągając od rzeczywistości. Nie usłyszał ponownego wołania, dlatego Felix chcąc dokończyć to, co zaczął, pojawiając się na praktycznie pustej sali, zacisnął dłonie w piąstki i ruszył w kierunku czarnowłosego. Oblizał spękane po treningu usta, a znajdując się zaledwie kilka kroków od niższego, wyciągnął dłoń. Ostrożnie położył ją na ramieniu Changbina, potrząsając nim, krzyżując oczy z chwilowo pustymi i zaskoczonymi źrenicami chłopaka.

-Możemy porozmawiać?- zapytał po paru sekundach wpatrywania się bezwiednie w swoje zauroczenie, ostatecznie zaciskając usta w wąską linię. Odwrócił wzrok i czekał na odpowiedź, powstrzymując się przed przyłożenie palców do szyi, co było jego nieznośnym nawykiem w sytuacjach takich, jak ta.

-Właściwie też chciałem o to zapytać- nieśmiały uśmiech wpłynął na twarz Seo, który prędko zlustrował postać młodszego, odchodząc na chwilę, aby odnieść ostatnią piłkę w przeznaczone jej miejsce. - Nie wiem tylko, czy chodzi nam o tę samą sprawę- przez chwilę Felix cieszył się z tej informacji, jednak słysząc ostatnie zdanie, westchnął cicho, obejmując się ramionami. Nie miał pojęcia, czy naprawdę taki krok będzie w tym momencie odpowiedni, a wydawało się, że ostatnimi czasy jego relacje z Seo nieco się polepszyły, a bardzo nie chciał tego zniszczyć.

-O nas- skwitował krótko, bojąc się ponownie spojrzeć w ciemne oczy naprzeciwko.

-Dokładnie- czarnowłosy kiwnął głową, a Felix praktycznie zachłysnął się powietrzem, mrugając prędko. Nie wierzył, że faktycznie mają na myśli tę samą sprawę.

Między ich dwójką zapanowała grobowa cisza, przerywana jedynie rytmicznym, nieco zbyt prędkim oddechem Felixa, który mimo prób nie był w stanie go opanować. Serce wyrywało się z piersi, a puls można było wyczuć bez żadnych maszyn do pomiaru, ponieważ jego krew płynęła w żyłach pod ogromnym ciśnieniem i doskonale czuł, jak cztery kończyny pulsują nieprzyjemnie, dokładnie w tym samym, niespokojnym rytmie. Obydwoje po prostu stali, wpatrując się w sobie, zupełnie tak, jakby zatrzymał się czas, dając im chwilę na podziwianie swoich postaci. Każdy czekał, aż drugi rozpocznie od swojego pytania, jednak minuty mijały, a oni wciąż nie ruszyli się z miejsc, nie otworzyli buzi, tylko zatapiali się w głębi swoich oczu.

-Tak więc...

-Tak więc...

Obaj zaczęli jednocześnie, od razu milknąc.

-Może przełóżmy to na jutro? Dzisiaj jakoś nam nie idzie- stwierdził trzecioklasista, przecierając ręką zmęczone oczy. Czuł w powietrzu nieprzyjemne napięcie i obawiał się, że swoim zachowaniem zestresował Felixa na tyle, że właśnie z tego powodu nie odzywa się wiele. Chciał wypytać o parę spraw, ale nawet one nie były odpowiednie na tak niezręczną chwilę i sam wolał czuć się swobodnie podczas ich konwersacji, niżeli martwić się o odpowiednie dobieranie każdego ze słów.

Młodszy od razu zaprzeczył kręceniem głowy, nieco zaskakując Changbina. Wiedział, że to, co układał w głowie pół treningu, jeszcze w niej pozostało, a jedynie początek może być dość trudny, ale... W końcu reszta na pewno pójdzie gładko. Jeśli nie dzisiaj to nigdy- pomyślał, klepiąc oba policzki, chcąc rozbudzić się i jakimś magicznym sposobem dodać brakującej mu odwagi.

-Chciałem tylko powiedzieć, że nie robię sobie z ciebie żadnych żartów hyung. Nigdy nawet o tym nie pomyślałem- zrobił pauzę, aby poskładać swoją wypowiedź w spójną całość, a Changbin skrzyżował ręce na piersi, kiwając głową, pokazując drugiemu, że uważnie słucha. Mimo to nie miał pojęcia, o co chodzi, jednak czuł pewnego rodzaju ulgę, że to właśnie Australijczyk podjął się rozpoczęcia.-Często, gdy mówię coś naprawdę, masz minę, jakbyś chciał mnie uderzyć. Czasem nie kontroluje tego, co wychodzi z mojej buzi, ale jeszcze nigdy nie czułem się tak dziwnie przy kimś innym, nawet nie potrafię nazwać większości tych uczuć- westchnął, drapiąc się po policzku, wiedząc, że należy przyspieszyć i zacząć gadać do rzeczy.- Ale tego, co myślę o tobie hyung, jestem pewien. Sposób, w jaki cię wcześniej traktowałem to...mało wiem o takich sprawach. Raczej dziwnie wyglądałoby, gdybym podszedł do ciebie i zaprosił na jedzenie albo na jakieś inne wyjście tylko we dwójkę, a innych pomysłów nie miałem. Zresztą pewnie byś nie chciał...- przygryzł wargę, brnąc dalej, jednak zmieszana mina Changbina w niczym nie pomagała.- Wiele dla mnie znaczysz hyung i nie chodzi o...

-Chciałeś gdzieś wyjść? Tylko ze mną i bałeś się zapytać?- czarnowłosy wtrącił, a przez to nagłe zapytanie Felix zamilkł, tracąc wątek, wpatrując się z otwartą buzią w starszego.

-Ja... Chciałbym. Bardzo bym chciał, ale nie chodziło o to. Miałem powiedzieć Ci, że-

-Jeśli chcesz, jutro nie mam żadnych planów. Powiem chłopakom, że idę odwiedzić rodziców, a wtedy na pewno nikt się nie przypałęta i będziemy mogli iść we dwójkę- ulubiony uśmiech Felixa ponownie pojawił się na smukłej twarzy, jednak młodszy nieco spanikował, aż nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chciał, żeby rozmowa skończyła się właśnie w takim miejscu, ale Changbin nie wydawał się rozumieć słów, którymi delikatnie starał się przekazać, że jest pewien swoich romantycznych uczyć, właśnie do jego osoby.

-Po prostu się w tobie zakochałem hyung- parę sekund później, zbierając resztki odwagi i godności, Lee wydał z siebie brzmiący płaczliwie jęk. Od razu schował twarz w dłoniach, a nie dostając żadnej odpowiedzi, pociągnął nosem, starając się odgnić cisnące się do oczu łezki, jednak takie wyznanie wcale nie przychodziło mu łatwo, a cisza ze strony Seo jedynie bardziej przerażała.- Wiem, że to pewnie nie jest normalne, ale myślałem, że będę w stanie zachować to tylko dla siebie. Ale ty pocałowałeś mnie. Zrobiłeś to, po tym, jak poprosiłem i od tego czasu nie mogłem już wytrzymać. Jeśli to nie miało znaczyć kompletnie nic, zapomnij hyung, ale nie traktuj mnie inaczej niż zawsze. Zachowaj to wszystko dla siebie. Proszę- równo z końcem wypowiedzi sale ponownie zaczęły wypełniać jedynie ciężkie oddechy Felixa. Adrenalina i brak tlenu nie były w tym momencie dobrym połączeniem, a chłopak aż drżał ze wszystkich targających nim emocji.

To samo można było powiedzieć o Changbinie, jednak wydawało się, że przyjął informacje całkowicie spokojnie. Zdenerwowanie i zaskoczenie zdradzał jedynie szeroko otwarte oczy, w których można było zauważyć cień strachu. Niedługo później warga rozgrywającego zadrżała, a zamiast jakichkolwiek słów z ust wypuścił jedynie drżący oddech. Zdań, które popłynęły z ust Felixa, zakładał, że nie usłyszy nigdy, przynajmniej, że strony innego chłopaka, jednak nie robił sobie nadziei na jakiekolwiek wyznanie.

-Felix ja...- nic więcej nie chciało przejść przez jego suche gardło. Dodatkowo wyczekujący wzrok brązowowłosego, który nadal obejmował się ramionami, wywołał w starszym wyrzuty sumienia i smutek. Wyglądał w tym momencie na tak drobnego i delikatnego, a Changbin w żadnym wypadku nie chciał go skrzywdzić.

-Przecież rozumiem hyung. Przepraszam, nie miało tak wyjść- Seo poczuł się okropnie, słysząc te słowa, jednak o wiele większe poczucie winy spoczęło na jego barkach, kiedy na twarzy Felixa pojawił się smutny uśmiech.

-Felix ja..- powtórzył się maturzysta.- Nie o to chodzi- w błyszczących oczach siedemnastolatka zamigało światełko nadziei. Chciał, aby Changbin uśmiechnął się do niego, przytulił i powiedział, że też czuję się w taki sam sposób, a brak natychmiastowej odpowiedzi usprawiedliwił zbyt dużym zaskoczeniem.-Chodzi o to, że nie jesteś dziewczyną- błysk ponownie zniknął i zastąpił go niemający żadnej głębi ani uroku mat.

Felix poczuł ogromną falę zimna, gdzieś w okolicy klatki piersiowej. Tylko to stało mu na przeszkodzie? Jego płeć? Było to równoznaczne, z tym że Changbin również żywił do niego podobne uczucia, ale... Felix nie miał pojęcia, w którym miejscu leży przeszkadzające we wszystkim 'ale'. Przygotował się na odrzucenie, wyśmianie przez starszego, właściwie na wszystko, ale takiej sytuacji nie nie spodziewał się w żadnym wypadku. Czując krople, które pojedynczo spłynęły wąską ścieżką po jego bladych policzkach, ukłonił się nisko, jeszcze raz przepraszając. Wybiegł z sali, a Changbin dopiero po paru minutach odetchnął głęboko, opierając się o ścianę sali. Przez całe to zdarzenie aż zakręciło się w jego głowie, jednak skłamałby, gdyby powiedział, że sam nie ma ochoty na płacz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top