~10~
Sytuacja została opanowana. Chan żył, z wielkim z początku fioletowo-czerwonym, teraz przechodzącym w blady niebieski siniakiem na biodrze i bolącą głową, jednak żył, a to liczyło się najbardziej. W ciągu pięciu minut Lee zdążył przeprosić go pewnie ponad sto razy, a widok urazów, jakie odniósł Bang, sprawiał mu szczerą przykrość. Dodatkowo niedające spokoju zakłopotanie wciąż wciskało go w ziemię.
Gdyby mógł cofnąć czas, na pewno nie otworzyłby drzwi z takim rozmachem, co teraz wydawało mu się naprawdę głupie i nieprzemyślane. Nie widział potrzeby aż tak impulsywnego działania oraz denerwowania się błahymi powodami, dlatego siedział na jednej z ławek, nerwowo skubiąc skórki przy paznokciach, wciąż myśląc nad wszystkim, co się wydarzyło. Pewnie narobił sobie wstydu przed nowym zawodnikiem, już w pierwszy dzień jego dołączenia do drużyny, do tego Changbin też musiał wszystko widzieć..
Dopiero uśmiech na twarzy Chana przyniósł mu odrobinę spokoju, ponieważ starszy chłopak doskonale znając energiczność i lekkomyślność beztroskiego Felixa, nie gniewał się ani trochę. Na każde przeprosiny machał ręką, powtarzając, że jeden raz w zupełności by wystarczył i czuje się dobrze, dlatego też objął młodszego ramieniem, kolejny raz dając do zrozumienia, że naprawdę jest w porządku.
Swoją drogą teraz, kiedy każdy wrócił do poprzednich czynności, a większość chłopców zdążyła przejść na salę, Lee zdał sobie sprawę z tego, że jedna osoba uciekła mu dosłownie sprzed nosa. Ktoś, kto sprawił, że Changbin śmiał się i cieszył, zniknął bez żadnego śladu, czy komentarza kogokolwiek z drużyny, a Felix nie zdołał dostrzec jego sylwetki, czy rysów twarzy. Od rana trzymało się go rozkojarzenie, jednak teraz, kiedy w ciągu paru minut miał zacząć się trening, postanowił, że weźmie się w garść i postara o to, aby zrobić dobre pierwsze wrażenie na nowym chłopaku... Tak właściwie drugie, bo chwilę wcześniej kompletnie spartaczył sprawę.
-Gdzie on jest?- mruknął do Hana, ściągając koszulę swojego mundurka, wygrzebując z czeluści plecaka strój, który rano pospiesznie upchnął obok książek. Kompletnie zapomniał o świeżych skarpetach na zmianę, ale nie przejął się tym faktem, wiedząc, że zaraz podkradnie je Jisungowi, który nosił ich nieco więcej, a jego torba leżała przy samych stopach chłopaka.
Prędko zaciągnął ochraniacz na jedno z kolan. Stanął na prostych nogach, jak najszybciej chcąc zobaczyć, kim jest nowy zawodnik. Poznać go, dowiedzieć się, czy faktycznie on i Changbin od początku dogadują się tak świetnie, a może są starymi znajomymi? Wciąż czuł w sobie dziwne spięcie, które coraz mocniej zaciskało supeł w jego brzuchu. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma pojęcia, co zrobiłby w wypadku, gdyby ktoś faktycznie mógł odciągnąć całe zainteresowanie czarnowłosego od jego piegowatej osoby. Uważał, że i tak dostaje bardzo mało uwagi, a nie był w stanie przyciągnąć Seo swoimi staraniami, bardziej tracąc, niż zyskując w jego oczach.
Teraz wygładzając pomiętą koszulkę, przeszedł na salę, całą drogę rozglądając się dookoła. Nie chciał stracić możliwość spotkania nowego już teraz, a nie miał pojęcia, na co przygotować się, kiedy jako ostatni pozna go dopiero na boisku. Otworzył ciężkie, metalowe drzwi, wypuszczając do środka chłodny podmuch powietrza. Na szczęście na parkiecie nie znajdowali się wszyscy chłopcy, a wyraźny brak kapitana, Woojina i Changbina, przyniósł Felixowi ulgę, ponieważ myślał, że przez gramolenie się w szatni, jest poważnie spóźniony. Nawet Jisung zdążył zasiąść na ławce, a teraz marszczył brwi, starając się rozwiązać poplątane sznurówki nowych, załączonych że sobą butów. Na ten widok Lee parsknął cicho, kręcąc głową. Dokładnie dzień wcześniej, mówił mu, że nie powinien wiązać ich w ten sposób, a tym bardziej, przerzucać przez ramię, ponieważ supeł zaciśnie się zbyt mocno.
Obrzucił wzrokiem resztę chłopców, którzy zaczęli się rozciągać, aby następnie przenieść ciemne spojrzenie w kierunku siatki. Jednym ze stojących przy niej chłopców był Jeongin. Wyraźnie szczęśliwy, wręcz podekscytowany, trzymał obie ręce nad głową, a po chwili wystawił podaną mu piłkę wysoko w górę. Broda Felixa powędrowała za nią, dokładnie śledząc lot, a następnie powolne i spokojne spadnie. W chwili, kiedy znajdowała się paręnaście centymetrów nad siatką, została zbita, a po sali rozniósł się głośny huk. Felix podskoczył w miejscu, wystraszony tym, z jaką siłą przedmiot został wbity w ziemie, a chcąc wiedzieć, kto odpowiada za tak świetny atak, znowu zabłądził wzrokiem w okolice linii środkowej.
Złotowłosy chłopak przybijał właśnie piątkę niższemu od siebie Yangowi, zaraz dodatkowo roztrzepując jego włosy. Niestety stał tyłem, dlatego Australijczyk mógł tylko stwierdzić, że jest naprawdę dobrze zbudowany i od razu widać, że nie gra od dzisiaj. Z tego powodu poczuł jeszcze większą determinację, ale również strach. Wcale nie dziwił się, że Changbin chce zadawać się z kimś takim, jednak mimo to, wyprostował się dumnie, a odszukując czarnowłosego, pobiegł w jego kierunku. Kładąc obie dłonie na ramionach rozgrywającego, stanął dokładnie naprzeciw, lustrując go uważnie spojrzeniem.
-Uważasz, że powinienem zafarbować włosy, hyung? Na blond?- spytał poważnie, jednak bez żadnego namysłu, nawiązując do tego, że nowy nieznajomy posiada fryzurę właśnie w takim kolorze.- Dlaczego nikt nie powiedział mi tego, zanim zmieniłem je na tak ciemne.. - jęknął cicho, a Changbin zmarszczył brwi, dokładnie oglądając twarz młodszego o rok chłopaka, rzucając ukradkowe spojrzenie Chrisowi, który stał zaraz obok niego, równie zmieszany.
-Wszystko w porządku?- zapytał w końcu, nie bardzo rozumiejąc, o co tu chodzi. Dość niedelikatnie strzepnął obie dłonie piegowatego chłopca, własne krzyżują na piersi. Uniósł jedna brew do góry, posyłając mu pytające spojrzenie, które Felix oczywiście odwzajemnił, zagapiając się w oczy Changbina. Westchnął cicho, dopiero po chwili wbijając oczy w wypolerowany parkiet. Po raz kolejny złapał się na tym, że wygłupił się przed Binem, zaczynając działać, zanim w ogóle pomyślała o tym, co chciałby zrobić i co osiągnąć takim postępowaniem. Kolor włosów... Przecież to było idiotyczne. Bin na pewno nie lubił nieznajomego chłopaka ze względu na włosy.
-Jest dobrze- odchrząknął zawstydzony, robiąc jeden krok do tyłu.-Jakoś mnie naszło i pomyślałem, że większości osób podobałoby się, gdyby były właśnie takie- wymamrotał już bez żadnego entuzjazmu, nie chcąc zdradzać tego, że opinia Seo jest dla niego jedną z najważniejszych. Speszony przeniósł spojrzenie na nowego zawodnika, a właściwie jego buty. Oczywiście musiały posiadać na sobie logo jednej z najlepszych firm, co jedynie pogłębiało doła chłopca, który wciąż starał się uzbierać odpowiednią kwotę na podobny model. Felix stopniowo jechał oczami w górę, chcąc zarejestrować jak najwięcej szczegółów, zanim nadejdzie moment, w którym powinien się przedstawić. Dojeżdżając do twarzy blondyna, stawiał pierwszy krok w jego stronę, ale zaraz zamarł w miejscu, nieco szerzej otwierając oczy, to samo robiąc z ustami.-Minho hyung! To ty!
Na widok raptownych zmian w mimice młodszego, Changbin pokręciły głową. Totalnie nie pojmował tego, w jaki sposób humorki młodszego potrafią zmieniać się tak prędko, do tego nigdy nie rozumiał, o co mu chodzi, dokładnie tak, jak w sytuacji sprzed chwili. Ale mimo to, sam uśmiechnął się nieznacznie, unosząc wyżej prawy kącik ust. Obserwując, jak smętna mina Felixa łagodnieje i zastępuje ją szeroki oraz szczery wyszczerz, czuł się w dziwny sposób zadowolony. Taki widok, połączony z faktem tego, że wszyscy byli ucieszeni dołączeniem Minho, sprawiał, że w środku czuł przyjemne ciepło. Nie wiedział jeszcze dlaczego, lecz zawsze napawała go satysfakcja, kiedy w jakimś stopniu przyczyniał się do radości Felixa, jednak nie było to żadne wyjątkowe uczucie. Dokładnie to samo czuł w monecie, kiedy udało się mu rozśmieszyć Chana czy Woojina. Po prostu to było o wiele łatwiejsze niż z młodszym o rok, piegowatym chłopakiem i zapewne dlatego nachodziło go nieco bardziej zadowalające uczucie.
-Hej Lix- koci uśmieszek wdarł się na świecąca od potu twarz Minho, który słysząc, jak ktoś wola jego imię, przytruchtał w stronę małej grupki chłopców, krótkim uściskiem witając się z Felixem.- Chcecie zagrać z nami?- zapytał od razu, wesoło pokazując na Jeongina, wciąż zajmując miejsce pod siatką. Śmiał się z małej sprzeczki Hyunjina i Seumgmina, ale zaraz pomachał do Minho, mając nadzieję, że będzie mógł wystawić mu jeszcze kilka razy.
Po chwili czwórka zawodników faktycznie zaczęła grę dwa na dwa- Changbin z Felixem przeciwko Minho, który od razu zadeklarował chęć bycia w zespole z najmłodszym Jeonginem. Nawet jeśli gra nie trwała więcej niż pięć minut, każdy z nich bawił się świetnie, a z sali rozchodziły się wesołe krzyki oraz śmiechy. Niezliczona ilości wywrotek Felixa w celu odbicia spadającej piłki, wywoływała śmiech również u Jisunga, który uważnie obserwował wszystko zza linii bocznej, rozciągając się na siedząco, dopingując przyjaciela. Jednak chwila, w której trzeba było rozpocząć trening, musiała nadejść, dlatego już kompletny zespół rozpoczął rozgrzewkę od rutynowych pięciu kółek wokół sali.
Podczas ostatniego z nich Felix zdecydował, że dzisiaj postara się zrobić kolejny krok, w stronę zdobycia niedostępnego serca Changbina. Jakiś czas temu ułożył plan, który był prosty, wręcz oczywisty, jednak liczył na to, że w końcu zostanie zrozumiany przez starszego, a jego starania nie będą odbierane, jako głupawe żarty. Dlatego też złapał kapitana za rękaw, zwalniając w taki sposób, że starszy musiał zrobić to samo, a obaj mogli biec tuż obok siebie.
-Hyung- szepnął najciszej, jak się dało, rozglądając się na wszystkie strony. Dopiero kiedy stwierdził, że nikt nie jest w stanie podsłuchać, spojrzał w oczy Bangowi, zagryzając lekko wargę. -Mam do ciebie prośbę, ale nie wiem, czy nie będziesz zły...- na samą myśl o tym, co planował po treningu, robiło się mu gorąco.
-Co się dzieje?- Chan jak zwykle przejął się zachowaniem drugiego i zmartwiony położył dłoń na drobniejszym ramieniu, nie wiedząc, czy sprawa nie jest jedną z tych poważniejszych i dość nieprzyjemnych. Ostatnimi czasy zachowanie Felixa było dziwne, przynajmniej dziwne w inny sposób, niż na co dzień.
-Czy hyung może dziś zostać, żeby posprzątać salę? Znaczy... Changbin hyung- poprawił się prędko, bo wcześniej nie uwzględnił tego, o kogo może mu chodzić. Spojrzał w mądre oczy rozmówcy, wciąż miętoląc w dłoni rękaw jego czarnej, sportowej koszulki, mając nadzieję, że nie będzie proszony o głębsze wyjaśnienia.-Chcialbym z nim porozmawiać. Tak, żeby nikt nie słyszał- dodał, widząc, że blondyn marszczy lekko brwi.
Chwilę stali w ciszy, w której serce Felixa dudniło tak mocno, że obawiał się, iż Chan będzie w stanie je usłyszeć. Nadal cierpliwie czekał, aż wstrzymując oddech. Zdążył podpaść dzisiaj Bangowi i wiedział, że mimo swojej dobroci, kapitan nie chciałby, aby znowu stało się coś złego, a musiał przyznać nawet przed samym sobą, że potrafi przyciągać problemy i kłopoty niczym magnes.
- Mógłbym się nie zgodzić, tym bardziej że nie mam pojęcia, co takiego planujesz, ale niech ci będzie. Nie zrób tylko nic głupiego, dobrze? - uśmiechnął się rozbawiony gwałtowną reakcją Lixa, który w radości przytulił go mocno.
-Jeśli się uda, to wszystko ci opowiem hyung- pokiwał energicznie głową, wracając do ćwiczeń, nawet nie zauważając podejrzliwego wzroku Bina, który zastanawiał się, co takiego było tematem dyskusji jego przyjaciela z Felixem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top