Rozdział 24


    Jeszcze tego samego dnia, po powrocie ze szkoły postanowił pogadać ze swoim przyjaciółmi przez video chat. Porozmawiali trochę o projektach, a później przez większą część czasu Lance zajął się swoim telefonem. Siedział przed swoim laptopem z urządzeniem w dłoniach, chichocząc i uśmiechając się co chwilę.

-Z kim tak piszesz?-Zagadnął go Hunk.

-Prawdopodobnie ze swoim chłopakiem-Powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem Pidge.

-On nie jest moim chłopakiem!-Obruszył się gwałtownie Lance, jednocześnie oblewając się rumieńcem.

-Ach racja...Przecież go nienawidzisz-Powiedziała znudzonym tonem.

-To nie tak, że go nienawidzę...po prostu jeszcze nie jestem gotowy na jakąś większą znajomość z nim...Jeszcze nigdy nie lubiłem, innego chłopaka...aż tak...I ja...Czy ludzie będą mnie postrzegać inaczej? Czy moja rodzina mnie zaakceptuje? Albo Keith w końcu stwierdzi, że nie jestem tym czego on oczekuje...Bo jestem taki żałosny i...-Jego głos stawał się coraz, bardziej przygnębiony.

-Hej Lance, nikt nie oczekuje od ciebie tego wszystkiego. Po prostu bądź sobą. I twoja rodzina naprawdę bardzo cię kocha. Wszyscy cię kochamy-Powiedział pokrzepiającym tonem Hunk.

-I jeśli Keith rzeczywiście, pomyśli o tobie te wszystkie rzeczy...Będzie mieć ze mną do czynienia-Wycedziła zaciętym tonem Pidge.

-Aww dzięki mała-Podniósł się nieco na duchu.

-Tylko ja mam pozwolenie, by tak o tobie mówić!

-Ej!

>...<

O dziwo następnego dnia Keith, również pojawił się w szkole. Prawdopodobnie z powodu Lance'a.

-No to na razie-Pożegnał go Shiro, który czekał już od kilku minut na Matt'a i swojego chłopaka.

-Nara-Rzucił i odszedł, zostawiając go samego.

Wyciągnął telefon i błyskawicznie do nich napisał. Matt często się spóźniał i to głównie przez Pidge. Ale Adamowi się to praktycznie nie zdarzało. Dlatego był zdziwiony, a jednocześnie odrobinę zirytowany na niego. Odpowiedź dostał w trybie natychmiastowym. Zarówno Matt, jak i Adam odpisali, że niedługo będą. Westchnął, chowając telefon do kieszeni.

-Hej Shiro!-Usłyszał blisko siebie czyjś głos.

-Oh hej...-Urwał, gdy zobaczył z kim rozmawia.

Tę okropną blond fryzurę rozpoznałby wszędzie. Tak, to jego były. Poczuł się okropnie niezręcznie.

-Czuję się jakbyśmy nie gadali od wieków-Powiedział, z uśmiechem.

-A ja czuję, że jest ku temu jakiś powód...

-Oh Takashi, a ty ciągle jesteś o to zły?

-Shiro-Poprawił go.

-Nie mogę nawet mówić do ciebie po imieniu? No weź...

Kiedy tak rozmawiali, nadszedł Adam. Gdy tylko go zobaczył już, wiedział, że dzieje się coś niedobrego. W jego głowie zapaliła się czerwona ostrzegawcza lampka. Przygryzł wargę i prawie podbiegł w stronę swego chłopaka.

-Takashi!-Zarzucił mu ręce na szyję i namiętnie pocałował.

Nie ukrywał faktu, że z nim chodził. W tym momencie jego celem, było by pan jestem-blond-atencyjną-kurwą sobie poszedł. Nienawidził go. Shiro wydawał się kompletnie skołowany tym czynem, natomiast blondyn poczuł się strasznie dziwnie.

-Oh witaj, dawno żeśmy się nie widzieli...Widzę, że nadal nie zmieniłeś swojej fryzury-Powiedział, mrużąc oczy i wpatrując się w niego wrogo.

-Ech chciałem, tylko spytać co u niego słychać...

-Wydaje mi się, że już to zrobiłeś-Powiedział, niewzruszonym tonem.

Adam doskonale wiedział, dlaczego zerwali. Dlatego zdziwiło go jego zachowanie. Jakoś nigdy specjalnie, Shiro go nie interesował. Dlaczego teraz, nagle sobie o nim przypomniał? To było, aż nazbyt podejrzane. A było mniej więcej tak...

W wakacje tuż przed rozpoczęciem nauki w liceum spędzał czas ze swoim chłopakiem. Chłopak nie znał aktualnej sytuacji Shiro. Dlatego w końcu postanowił mu powiedzieć.

-Uhm...Mogę ci o czymś powiedzieć?-Zapytał, nieśmiało.

-Oczywiście kochanie...-Powiedział wtedy, cały czas siedząc w telefonie.

-Mój ojciec ciągle jeździ do szpitali...Ciężko choruje i...może tego nie przeżyć...Nigdy ci o tym nie powiedziałem, bo n-nie wiedziałem jak...Muszę pozostać silny dla Keith'a...ale to takie ciężkie. On tego nie udźwignie ani ja. Mama jest cały czas poza domem, razem z tatą...Przez to czuję się strasznie samotny-Mówił drżącym głosem.

A co na to jego chłopak? Nawet nie podniósł wzroku znad telefonu. Jedynie stwierdził, że to okropne itp. Czyli typowe słowa, które wypowiada każdy w takiej sytuacji. 

Po tym zdarzeniu Shiro się z nim rozstał. Zabawne jest to, że on nawet nie wiedział dlaczego Shiro go zostawił. A podobno, zawsze uważnie go słuchał i rozumiał.

-Witajcie społeczności  LgbtQ! Matt właśnie przybył!-Rudowłosy podszedł do nich.

Zatrzymał się jednak gwałtownie, gdy zobaczył blondyna.

-Nie martw się...Już sobie idę-Powiedział z dziwnym smutkiem w głosie.

Odszedł z rękami w kieszeniach, obrzucając Shiro ostatnim spojrzeniem.

-Uh...A co on tutaj robił?-Nawet Matt znał już ich historię, jednak również zdziwił go widok chłopaka.

-Nie mam pojęcia. Ale już sobie poszedł-Powiedział, rozkładając ręce Adam.

-I dzięki Bogu...Dziwnie się czuję, kiedy muszę powiedzieć, że go nie lubię...Ale nadal go nie lubię-Powiedział, patrząc za chłopakiem-Ale teraz kocham tylko ciebie-Odwrócił się patrząc w oczy, swojemu chłopakowi.

-Też cię kocham Takashi-Wyszeptał z uśmiechem.

-Umm...No to widzimy się w klasie, jak coś. Do zobaczenia potem!-Pożegnał się szybko, widząc że mają swój moment.

Chciał mu odpowiedzieć, jednak Adam przejął inicjatywę, całując go pierwszy. Usta chłopaka tak cudownie smakowały, a sam pocałunek był bardzo szczery i czuły. Shiro nie mógł się dłużej opierać. Nie chcąc, więc tego przerywać po prostu machnął ręką w stronę Matt'a.        

                                                                               ...

Wybaczcie, że tak dawno nic nie wstawiałam. Szczerze to jestem leniwą bułą i mi się po prostu nie chciałoXD Ale znalazłam w sobie jakąś chęć i coś tam nagryzmoliłam. Jak widzicie w tym rozdziale poznajemy byłego chłopaka Shiro *gra dramatyczna muzyka* Nie przedstawiłam go, gdyż uważam to za niekonieczne. Prawie nic nie wnosi do fabuły(oprócz tego, że nie byłoby bez niego tego rodziału;) ) 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top