Rozdział 2
-Witajcie moi super hiper uczniowie! Mam nadzieję, że wypoczęliście przez weekend-Powitał ich, rudowłosy pan Wimbleton.
Ich wychowawca, był dość ekscentrycznym człowiekiem. Ale mimo tego, był bardzo sympatyczny i miły. Każdy go cenił, za zdolność zajęcia nauką młodzieży.
-Jaasne-Mruknął Lance, kładąc głowę na ramionach.
-A, więc zanim zaczniemy lekcję, chcę wam kogoś przedstawić. A z racji, że jestem waszym wychowawcą, to mój obowiązek. To wasz nowy kolega Keith Kogane-Wskazał, na chłopaka stojącego obok niego.
Wzrok wszystkich spoczął ,na chłopaku. Wyraźnie nie był zadowolony z tego faktu. Skrzyżował ręce na piersiach i ze znudzeniem rozglądał się po klasie.
-Świetnie,jeszcze brakuje nam, tu jakiegoś emo edgy dzieciaka z głupim Mulletem-Mruknął Lance, na co dostał kuksańca w bok od Pidge.
Chłopak musiał to usłyszeć, gdyż przeniósł wzrok na Lance'a. Posłał mu krzywy uśmiech i ukradkiem pokazał środkowy palec. Lance podniósł się gwałtownie. Odwzajemnił się takim samym uśmiechem.To wszystko na co, go było stać. Ale wiedział, już jedno. Wiedział, że go nie cierpi.
-Myśli, że jest taki cool, bo przyjechał do szkoły na motorze. I co jeszcze? Może sądzi, że może bezkarnie podrywać wszystkie dziewczyny? Co to, to nie! Jeszcze mu pokażę-Lance nie zdawał sobie sprawy, że mówi to wszystko na głos.
-Zamknij się Lance. Wszyscy się na ciebie gapią-Mruknęła rudowłosa z powstrzymywanym rozbawieniem.
Istotnie każdy w klasie, wlepiał w niego zaciekawione spojrzenie. Nawet Keith, który odetchnął z nieznaczną ulgą, że nikt już nie zwraca na niego uwagi.
-No dobrze to...W takim razie może się przedstawisz?-Nauczyciel zwrócił się, w stronę chłopaka-Powiesz jakie jest twoje hobby, co lubisz robić...
-Pewnie niszczenie ludziom życia i marzeń to jego hobby-Szepnął szatyn, na co większość osób w klasie huknęło śmiechem.
-Nie trzeba, wydaje mi się, że pan już to zrobił
Mogę usiąść? Chcę usiąść, obok chłopaka w zielonej kurtce-Uśmiechnął się co, w jego wykonaniu wyszło dość złośliwie.
Widać było, że ta cała sytuacja bardzo go bawi. Lance zamrugał dwukrotnie. Jeszcze tego mu brakowało, w tej chwili.
-Ale to miejsce, jest zajęte...
-Prze pana, to ja się przesiądę-Oznajmiła radośnie Pidge, ustępując miejsca Keith'owi.
Prawie, że w podskokach pobiegła w stronę jedynego wolnego miejsca w klasie. Dziewczyna, która tam siedziała, ściągnęła plecak z krzesła i pozwoliła jej usiąść. Rozsiadła się wygodnie i zatarła dłonie. Właśnie taki, był jej cel. I nie chodziło jej tylko, o utrudnienie Lance'owi życia.
Chłopak posłał jej ostatnie, mordercze spojrzenie. ''Świetnie dlaczego, akurat ja?'' pomyślał rozpaczliwie. W tym czasie Keith usiadł na miejscu Pidge. Odwracając głowę od Lance'a, tym samym chlasnął go po twarzy kucykiem. Chłopak popatrzył na niego, ze złością. Jednak w ten sposób, zwrócił na siebie jego uwagę. Nachylił się, w jego stronę.
-Tak dla, twojej wiadomości. Nie jestem zainteresowany dziewczynami-Szepnął w stronę Lance'a.
Spojrzał na, niego niezrozumiałym wzrokiem. Keith w odpowiedzi tylko uśmiechnął się i położył palec na ustach na znak ciszy. Przez to Lance poczuł się kompletnie skołowany. Nawet nie próbował zrozumieć sensu słów chłopaka. Zamiast tego wybrał, ciskanie błyskawic w stronę Pidge.
-Dobrze, więc...Zacznijmy wobec tego lekcję...-Zaczął pan Wimbleton, jednak akurat wtedy rozległ się dźwięk dzwonka.
-Oh...W takim razie, przeczytajcie w domu temat. Wytłumaczę wszystko na następnej lekcji, włącznie z projektami.
Lance szybko się spakował i wybiegł z klasy. Nie chciał nawet na chwilę, zostać z nowym uczniem. Już miał go dość. Nawet nie zaczekał na Pidge. Chciał jej w ten sposób pokazać, że uważa ją za zdrajczynię. Przez całą drogę, towarzyszył mu zapach perfum Keith'a. Czuł ,że w związku z nim, jego życie zmieni się teraz radykalnie. Przyspieszył kroku i wpadł do pierwszej męskiej łazienki. Podszedł do umywalki i puścił wodę z kranu. Opłukał twarz i spojrzał w lustro.
-Jeszcze zobaczysz Kogane...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top