Rozdział 9

-Uhm...No, więc rozgość się czy coś-Powiedział Keith wchodząc, z nim do salonu.

Nadszedł ten dzień, w którym Lance i Keith postanowili się spotkać. W ramach pewnej rekompensaty postanowił, zaprosić chłopaka do swojego domu. Kosmo natychmiast, skorzystał z okazji, by rzucić się na kogoś innego niż Keith i Shiro.

-Oh, masz fajnego psa-Powiedział, głaszcząc zwierzę za uchem-Jak się wabi?

-Kosmo-Odparł rzucając, kurtkę na kanapę.

-A jakiej, jest rasy?

-Echm...Sam nie wiem...Wzięliśmy go, ze schroniska...

-No wiesz, co? Żeby nie wiedzieć, jakiej rasy jest twój własny pies-Powiedział ,oskarżycielskim tonem-Nio widziś, pieseczku? Twój pańcio nawet, nie wie jakiej rasy jesteś...Nio nie wie, nie wie-Mówił do psa słodkim tonem, głaszcząc go po grzbiecie.

Keith spojrzał na chłopaka w stylu:''Gorzej ci, Lance?''. Po kilku chwilach zabawy, z psem Lance począł rozglądać się po pomieszczeniu. Jego wzrok przyciągnęła gra leżąca na stole. Jego oczy się zaświeciły.

-Nie wierzę...NIE WIERZĘ, ŻE MASZ JUST DANCE 2018. Koniecznie musimy zagrać-Powiedział rozentuzjazmowany, trzymając grę w dłoniach.

-To mojego brata. Ja nie tańczę-Odparł, chociaż widok tak podjaranego Lance'a, wprawiał go w dziwny nastrój.

Jednak Lance, pomimo jego sprzeciwu już załączał grę.

-Spoko, więc teraz zaczniesz.Zatańczmy bejbe!-Powiedział, gotowy do działania.

-Ej...Dlaczego ja mam grać dziewczyną?-Zapytał zirytowany, patrząc na ekran telewizora.

-Bo pierwszy wybrałem chłopaka.

-Ale...Tu jest więcej, chłopaków do wybierania...

-Ale tańczymy w parach. Inaczej możemy tańczyć,z niewidzialnymi dziewczynami-Powiedział, wybierając tryb gry-A podobno ty, nie jesteś nimi zainteresowany.

Na ekranie pojawiła się para, w uwodzicielskiej pozie. Dziewczyna opierała się o klatkę piersiową chłopaka, podczas gdy on obejmował ją w talii. Żeby wygrać poziom, musieli jak najlepiej odwzorować daną pozę. Natomiast w tle poleciała romantyczna melodia.

-Musimy się, zamienić miejscami-Odezwał się Lance, obejmując już Keith'a za ramię.

Z jednej strony strasznie, chciał to zrobić. Jednak z drugiej nie miał, na to najmniejszej ochoty. Lubił go, ale jednak...Po prostu nie. Dlatego wybrał, drugą opcję.Samozaparcie miał, we krwi. Mimo że pragnął jego atencji, z drugiej strony wcale nie chciał być z nim, tak blisko. Sprawdzone sposoby, zazwyczaj go nie zawodziły. Był samotnym wilkiem.

-Nie zrobię tego-Powiedział, odsuwając się od niego.

-Dobrze w takim razie, baw się dobrze z mniej niż 5 gwiazdkami-Powiedział, wspominając o głównej ''walucie'' gry.

Nagle oparł dłonie, na jego klatce piersiowej i przybliżył swoją twarz do jego. Na twarzy Lance'a wykwitło zdumienie. Jednocześnie też, jego policzki zaróżowiły się delikatnie. Lubił go zaskakiwać.To będzie, od teraz jego nowe hobby.

-A, więc...Wygrajmy to-Uśmiechnął się, przygryzając wargę.

Przez większość czasu, szło im całkiem dobrze. Keith w końcu, przemógł się co do swojej jawnej niechęci do tańca. Nawet jemu, wychodziło to zupełnie możliwie.

-Hm...Miałeś rację.Ty nie umiesz tańczyć-Powiedział Lance, obejmując go ręką w pasie i przybliżając.

Keith poczuł, jak jego serce mocniej bije. Spojrzał w, jego błyszczące oczy.''Chcę go pocałować'' pomyślał czerwieniejąc.''Co ja, do cholery wyprawiam'' pomyślał Lance, z lekkim niezręcznym uśmiechem. Kropelki potu, wystąpiły na jego czoło.''No zrób coś, kretynie...Byle szybko!''pomyślał czarnowłosy.

Jednak Lance szybko się, od niego odsunął. Po części dlatego, że zrobiło mu się głupio, ale też by ukryć rumieńce. Keith poczuł, pewien niedosyt.

-Eee, tak czy inaczej...Wygrałem, a ty przegrałeś! Jak mogłeś dostać tylko 3 gwiazdki, ta piosenka była łatwa-Powiedział z szerokim uśmieszkiem zażenowania.

-Mówiłem ci, że nie lubię tańczyć-Odezwał się z niechęcią Keith.

Czar poprzedniego gestu, ze strony drugiego chłopaka powoli gasł. Pierwszy raz, poczuł coś takiego. Coś w rodzaju dziwnego uniesienia i oczarowania urokiem Lance'a. Opadł na fotel i udał, że głaszcze Kosmo. Pies rozłożył się, tuż pod fotelem. Opuścił nisko głowę.

-Albooo ukrywasz, przede mną jakieś super tajemnicze umiejętności-Powiedział, podnosząc jedną brew i uśmiechając się zawadiacko.

I tak, przez następną godzinę grali w Just Dance. Tylko dlatego, by rzeczywiście przekonać się, czy Keith posiada jakieś ''super tajemnicze umiejętności''.

-Dobrze myliłem się...Ty nie masz żadnych, tajemniczych tanecznych umiejętności-Powiedział wykończony Lance, kładąc się na kanapie.

-Już nigdy, nie zatańczę-Mruknął Keith, oddychając ciężko.

Lance rozłożył się wygodniej. Z tego miejsca miał świetny widok, na wiszące nad kanapą zdjęcie. Przedstawiało rodzinę Keith'a. Brązowowłosa kobieta i czarnowłosy mężczyzna, oraz dwoje czarnowłosych chłopaków. Oczy kobiety, były identyczne jak Keith'a. Natomiast zdziwił, go fakt, że Shiro jako jedyny ma hebanowo-czarne oczy.

-To ty?-Zapytał wskazując na radosnego chłopca ,w czerwonej koszulce.

-Nie.To mój bliźniak-Odezwał się, sarkastycznie.

-Mógłbym w to uwierzyć.Ty nigdy, byś się nie zdobył na taki uśmiech-Powiedział-Myślę, że twoja rodzina jest fajna. Opowiedz mi coś o niej!

-Wolałbym nie Lance-Powiedział, a wspomnienia boleśnie go ugodziły, jednocześnie był też zdziwiony, tak szybką oceną Lance'a.

-A co powiesz na to, bym opowiedział ci o swojej rodzinie, a wtedy ty opowiesz mi o swojej! I będziemy kwita. Dzięki temu, lepiej się poznamy-Zaproponował ,Latynos-No więc...Jestem najmłodszy z piątki rodzeństwa. Mam dwóch braci Marco i Louisa, oraz dwie siostry Rachel i Veronicę-Zaczął opowiadać.

-Mam starszego brata Shiro-Odezwał się, czarnowłosy.

-Ech przecież to, już wiem od dawna-Westchnął, dając mocny nacisk na słowa:''Od dawna''.

Trudno było z nim rozmawiać. Jednak Lance, wziął sobie za punkt honoru, że jemu się uda do niego dotrzeć. W jakikolwiek sposób.

-I jestem bratem bliźniakiem Rachel, młodszym o kilka minut. Kiedyś byliśmy nierozłączni, ale teraz robimy wszystko oddzielnie. W tym sensie, że nie spędzamy ze sobą, każdej minuty swego życia. Twoja kolej teraz-Zachęcił go, wpatrując się w niego intenstywnie błękitnymi oczami.

-Lance...Spójrz twoja rodzina brzmi naprawdę świetnie, ale moja nie jest niczym interesującym. Porozmawiajmy o czymś innym-Powiedział czarnowłosy, dość spiętym tonem.

Nie chciał, by Lance interesował się jego rodziną. W ogóle jakby miał możliwość, to by się jej wyparł. Jedyną osobą z rodziny, którą darzył uczuciem był Shiro. Matki nie tolerował, pod każdym względem, natomiast ojca praktycznie nie pamiętał. Dość dużo czasu, spędził w szpitalu.Zmarł dokładnie wtedy, kiedy Keithmiał już spore problemy w poprzednim liceum. I właśnie, tego zdarzenia wolał nie pamiętać.

-Ech, jesteś problematyczny-Westchnął, chłopak.

W ten sposób zakończyła się ich rozmowa, o rodzinach. Było to znakiem dla Latynosa, że jednak rodzina Keith'a musi być interesująca.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top