XV
Po kilku kolejnych godzinach drogi Swap zarządził postój, za który Nightmare był bardzo wdzięczny. Error natomiast postanowił poszukać jedzenia wokół ich przystanku.
- Daleko stąd jest ten obóz..? - spytał koszmar siadając na przewróconym drzewie.
- Godzina drogi stąd. Jednak wciąż się nie zregenerowałeś... Więc powinniśmy użyć na tobie magii leczniczej... Chociaż nie jestem pewny czy ci ona pomoże... w końcu nauczył mnie jej Dream - niepewny niebieskooki zdjął plecak ze swoich pleców.
~ Jeśli chcesz nas wyleczyć powinieneś pożywić się ich negatywnymi emocjami. On i Error są całkowicie rozbici...
- Ja... Leczę się negatywnymi emocjami... - odpowiedział Nightmare.
- Oh... rozumiem...
~ Po cholerę mu to mówisz?!
- Jeśli ich potrzebujesz częstuj się moimi... - przepełnione bólem spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Night'a.
~ Dlaczego..?
- Jesteś pewny..? - koszmar wolał upewnić się, a Swap skinął głową sprawiając, że macka wyciągnęła jego duszę, której negatywna aura została przez nią pochłonięta. Niebieskooki natomiast nawet nie pisnął. W jednej chwili wszystkie negatywne uczucia zniknęły, a łzy zaczęły spływać po jego policzkach.
Ciało Nightmare'a natomiast stało się większe, a nogi w końcu nie trzęsły się z niemocy. Czuł się silniejszy. Potężniejszy. A wszystko dzięki złym emocjom.
- Dziękuje... - wyszeptał Swap, a maź puściła jego duszę, której oboje przez chwilę się przyglądali.
~ Znam tą duszę...
- Wiem, że to niegrzeczne, ale... jak masz na imię..? Nie jestem pewny, czy poprawnie się sobie przedstawiliśmy... Ja jestem Nightmare - powiedział Night uśmiechając się lekko.
- Nazywam się Swap... I wiem, że wraz z tamtym szkieletem mnie nie znacie, ale chce tylko uciec daleko od Dream'a... - mimowolnie spojrzenie koszmaru spotkało się z brakującą kończyną szkieleta - Wiem, że to twój brat... ale jeśli pamiętasz go jako dobrodusznego i przyjaznego potwora... to uwierz mi, że on już taki nie jest... I nigdy nie będzie...
- Czyli... to on ci to zrobił? Dlaczego..? - chowając duszę Swap wyciągnął z plecaka batona czekoladowego, którego rzucił w stronę Nightmare'a.
- Próbowałem uciec... jeśli tym razem mnie złapie. Jestem pewny, że odetnie mi nogi... Już raz prawie to zrobił... - westchnął samemu wyciągając takiego samego batona i otwierając go - Zjedz sobie. Nie wiem czy potrzebujesz jedzenia, ale... Dream jadł, więc zgaduję, że ty też musisz... - wgryzł się w kawałek słodyczy delektując smakiem. Jego źrenice zamieniły się w niebieskie gwiazdki, a uśmiech sam pokazał na twarzy.
- Przepraszam za to co mój brat ci zrobił... To przeze mnie taki jest... - jednak Swap pokręcił głową.
- Tu nie chodzi tylko o ciebie... On sam popełnił wiele błędów, za które dano mu było płacić...
- To ja zamordowałem jego przyjaciół... rodzinę... - niebieskooki drgnął lekko.
- Mimo to... To on teraz jest tym złym... więc niech nie siedzi ci to w głowie - mówiąc to dokończył smakołyk, a następnie wstał.
- Dokąd idziesz?
- Pomyśleć... Zaraz wrócę... - i odszedł w las mijając się z Error'em. Oboje wymienili się spojrzeniami, a ich emocje podskoczyły.
- O czym z nim rozmawiałeś? - spytał, gdy zajął miejsce obok Nightmare'a.
- Cóż... w zasadzie przedstawił się i uzdrowił mnie negatywnymi emocjami... I dał mi batonika - mówiąc to pokazał czekoladową przekąskę.
- Przynajmniej wiemy, że ma gust... To najlepsza firma na świecie - westchnął glicz przyglądając się pozostawionemu przez szkieleta plecakowi - Myślisz, że ten Swap jest wart zaufania?
- Myślę, że tak... i nie chce go zostawiać... Czuje wobec niego więź... zupełnie jakbym już kiedyś go widział...
- Skoro tak... niech Nightmare w twojej głowie powie ci czy go widziałeś czy nie...
- Powiedział, że zna jego duszę...
~ Bo znam. Ale chce porozmawiać o tym z tobą twarzą w twarz... ~ mówiąc to głowa Nightmare'a zaczęła piec, a zaraz potem stracił on przytomność opadając na ramię Error'a.
Otwierając oczy wzrok Nightmare'a spotkał się z piękną zieloną łąką. Widział on biedronkę latającą wokół i motyle goniące siebie nawzajem.
- W końcu możemy na siebie spojrzeć... - głos za nim wydawał się znajomy. Obrócił się i w mig zrozumiał o co chodziło koszmarowi z rozmową w twarzą w twarz.
- Jak ty to..?
- Jesteśmy we śnie. Tutaj możemy być osobnymi postaciami - wytłumaczył potwór - A teraz... możemy rozmawiać bez świadków.
- Ciebie i tak nikt nie słyszy...
- Ale chodzi o twoje reakcje. Twoje nagłe poruszenie gdy coś powiem. Ta sprawa jest ważna, rozumiesz? Nikt nie może o niej wiedzieć. Na razie...
- Ale co to za sprawa? I niby jak mam na nią zareagować?
- Powiedziałem, że znam duszę Swapa, ale prawda jest taka, że kojarzyłem go już z wcześniej. Teraz, jednak jestem pewien co do niego... Pamiętam go...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top