IV
Po powrocie do mieszkania Error zastał sprzątającego kolegę.
- Dziwnie się patrzy jak sprzątasz... - westchnął odsuwając się.
- Czy sam mi nie kazałeś tego zrobić..? - Nightmare dokończył ścieranie kurzy i wymoczył ścierkę w misce z wodą.
- Niby tak... ale nie spodziewałem się, że będziesz mnie słuchał jak pies - uśmiechnął się wrednie wprawiając u topiącego się stwora uczucie zawstydzenia.
- Czyli mam już nie sprzątać..? - odłożył przedmiot do czyszczenia.
- Dokładnie. I jako Nightmare nie powinieneś nikomu ulegać. Jesteś osobą negatywną. Jesteś potworem - te słowa utknęły w głowie szkieleta sprawiając, że dawne wspomnienia powróciły z tym samym bólem co zawsze.
Niski, ubrany w żółtą pelerynę bohatera szkielet mimo wcześniejszej zabawy z bratem uciekł za innymi dziećmi zostawiając go w tyle.
- Zaraz wrócę Night! - krzyknął zanim znikł na dobre. Natomiast fioletowooki chcąc odczekać tych parę chwil, usiadł pod drzewem i zamknął oczy. Spokój, jednak nie trwał długo przez nagłe uderzenie kamieniem o jego czaszkę.
- Hej to coś, jednak żyje! - niski potwór z wielkim uśmiechem podrzucał niewielkim kamyczkiem.
- Gdyby nie żył nie byłabym smutna, prawda..? - dziewczynka zamyśliła się.
- C-c... T-to nie- - kolejne trafienie w twarz.
- Cicho bądź! - trzecie dziecko zacisnęło dłonie - Mama mi mówiła, że jeśli powiesz jakieś dziwne słowa to zostanę przeklęty zupełnie jak ty! - tylko jeden z nich odważył się podejść do Nightmare'a.
- Myślę, że ten potwór nie jest nam w stanie nic zrobić! W końcu jest złym gościem! - uśmiechnął się wprawiając niższego w przerażenie.
Wracając myślami do teraźniejszości dłonie Nightmare'a drżały co nie umknęło uwadze Error'a, który, jednak nie zareagował.
- Wracając do rozmowy o jutrzejszym wyjeździe... Powiedzmy sobie szczerze. Nie jestem szczególnie bogaty, a ta wycieczka może nie należeć do najtańszych - zbliżył się do jednej z dwóch szaf - Więc, gdy dotrzemy do twojego brata zapożyczysz się u niego i wszystko mi oddasz. Rozumiesz? - uspokojony z wcześniejszych emocji Nightmare skinął głową - Super. Więc spakuj jakieś moje ubrania do tej torby - mówiąc to wyciągnął niewielką walizkę i rzucił obok niego na łóżko - Cała podróż będzie trwała do dwóch dni o ile będziemy w ciągłym ruchu... - wyciągnął niewielki plecak.
- Gdzie będziemy spać? - ośmiornica zbliżyła się do szafy i kolejno wyjmowała wcześniej przejrzane ubrania.
- Zobaczy się... - i tak po krótkiej chwili Error był już przygotowany - Spakowałeś się? - spytał spoglądając na oglądającego kolejne zdjęcie szkieleta - To byli twoi pracownicy - powiedział po chwili.
- Co się z nimi stało po... no wiesz... - spojrzeli na siebie.
- Rozpadliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę - Nightmare dalej przyglądał się znajomym lecz obcym twarzom.
- Ale ty zostałeś... Dlaczego? - spytał ciekawy, jednak po odczuciu bólu duszy towarzysza zrozumiał, że zszedł na niewłaściwy temat - Przepraszam...
- Masz nie przepraszać... Budź respekt. Gdybyś był Nightmare'em prawdopodobnie bym już nie żył przez trzymanie jakiegoś sekretu - westchnął.
- B-byłem aż tak wścibski..? - spokojna natura szkieleta nie mogła tego znieść.
- Raczej ostrożny. Nikt nie zdołał przed nim kłamać. Nikt się nie odważył... Nawet ja - wziął do ręki niegruby notes i włożył do plecaka.
- Byłem naprawdę złą osobą, prawda..? - Error uśmiechnął się lekko.
- Ta. I za to cię podziwiałem - powiedział wprawiając potwora w delikatne zdumienie - A właśnie - włożył dłoń do kieszeni wyciągając telefon - Możesz poprzeglądać ten folder. Nie wiem jak przywrócić cię do stanu typu "mój szef", więc póki co po prostu zaznajamiaj się z tym co powinieneś wiedzieć - podał mu urządzenie - Jeśli otworzysz inny folder zabiję cię, więc nawet nie próbuj - dodał i wyszedł z pokoju zostawiając kolegę samego.
- Zaznajamiaj się... - wyszeptał Night wchodząc w pierwsze zdjęcie jakie dostrzegł - Dlaczego każdy z nich jest smutny..? - przesunął palcem w bok, gdzie ukazał mu się pewien filmik, który zaraz odpalił.
- Nagrywasz? - obcy mu głos szybko znalazł posiadacza. Wysoki szkielet pojawił się na wizji i z uśmiechem podszedł do śpiącego na kanapie, zakrytego kocem potwora - Podaj - kamerzysta wystawił w stronę nieznajomego sprej na bitą śmietanę.
- Wiesz, że to głupota nie? - Error, który jak się okazało był odpowiedzialny za nagrywanie poruszył kamerą niespokojnie.
- Ta, a teraz sza - i tak szkielet korzystając z sytuacji otworzył wieczko spreju zbliżając się do kanapy.
- Czy ty jesteś tak głupi, że myślałeś, że się nie obudzę? - w mig dookoła nich znalazło się mnóstwo kości wycelowanych wprost w trzymającego śmietanę szkieleta.
- Pff... radź sobie z tym problemem sam - i tak lokacja filmiku zmieniła się na czyiś pokój - Hej - powiedział kierując kamerę w stronę siedzącego na łóżku potwora.
- Err? Chyba mówiłem ci byś nie wchodził do mojego pokoju bez pukania - zirytowany szkielet wstał - Nagrywasz nas? - zbliżył się do telefonu.
- Killer chciał spryskać Dust'a bitą śmietaną, ale jak zwykle mu nie wyszło bo ten się obudził - wyjaśnił w skrócie, a ekran na chwilę pokrył się całkowitą czernią.
- Czekaj. Pokaż na mnie - i na nowo dało się zobaczyć lekko uśmiechniętego szkieleta, który po dosłownie sekundzie zaczął machać co wywołało śmiech u osoby kamerującej - Co cię tak bawi?
- Ty.. W końcu powinieneś wiedzieć, że nikomu tego nie pokażę - ekran ukazał tym razem biały sufit.
- Nawet jeśli. Może za jakiś czas sam to obejrzysz, a wtedy zobaczysz mnie machającego. Jestem pewien, że się wtedy uśmiechniesz - i na tym filmik się zakończył.
- Wyglądało to jakby byli ze sobą blisko... - Nightmare westchnął cicho przesuwając palec raz jeszcze widząc swoje zdjęcie - To ja... znaczy... ten teraz ja... - zaplątał się w swoich własnych słowach - Gh... boli mnie głowa... - wyłączył urządzenie i odłożył zamyślony - Gdybym obejrzał więcej filmików mógłbym dowiedzieć się charakterów każdego po kolei... - odczuwając coraz większy ból zrezygnował, jednak z tego pomysłu - Czuje, że muszę się z nimi zobaczyć... Że ty musisz... - wyszeptał cicho zaciskając dłonie na własnej czaszce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top