3. Zapoznanie.
- Co? - spytał zdezorientowany Niall, kompletnie nie wiedząc jak się zachować w stosunku do mojej reakcji.
- Um... uh... ty żyjesz? - próbowałam zakryć swoje zmieszanie, ale nie udało mi się.
- Tak. - powiedział, puszczając mnie i idąc w kierunku kadłuba. Zostałam tam sama i zażenowana, czułam jak skręca mnie w żołądku. Nie mogłam choć raz zamknąć swojej buzi? - Jesteś zraniona? - odwróciłam się i zobaczyłam z dystansu Nialla. Czekał na moją odpowiedź, a ja tam stałam jak nieobecna.
- Nie, nie, wszystko w porządku. - wydusiłam w końcu. Znów się obrócił i pobiegł kawałek w stronę samolotu.
- Zostań tam, nie odchodź. - usłyszałam jak wrzeszczy po czym wszedł do wraku i zniknął w ciemności.
Gdzie niby miałabym pójść, ty durniu? Utknęliśmy tu na resztę naszego życia. Jeszcze to do ciebie nie dotarło? Okay, może próbowałam coś pokazać. Tylko, że teraz to nie był właściwy czas na pokazywanie swojej złości.
Usiadłam trochę dalej, ukrywając się w cieniu drzewa.
- Cudownie. - wymamrotałam do siebie, zasypując swoje uda piaskiem.
***
Dziesięć minut później zobaczyłam Nialla, wychodzącego z samolotu. Cały ten czas, gdy szedł do mnie, wzrok miał wlepiony w ziemię. Moje oczy łapczywie wyszukiwały kogokolwiek kto mógłby iść za chłopakiem, ale i tym razem się zawiodłam.
Usiadł obok mnie.
- Piloci nie przeżyli. - i z tym stwierdzeniem poczułam jak się łamię. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że trzymam w sobie łzy dopóki nie poczułam mokrych śladów na swoich policzkach, a później koszulce. Przetarłam oczy, próbując je zatrzymać. Nie mogłam pozwolić Niallowi na taki widok.
Jednak to co zrobił kompletnie mnie zaszokowało. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Trzymałam się jego koszulki i zatopiłam tam swoją twarz. Dostałam czkawki, jednej z najgłupszych rzeczy jakiej może dostać moje ciało podczas płaczu. Niall zaczął rysować na moich plecach małe kółka, próbując mnie uspokoić. Miejsce na materiale, gdzie były moje oczy stało się mokre od łez. Czekałam na moment, w którym odsunie mnie zdegustowany, ale na szczęście to się nie stało.
- W porządku, musimy się trzymać. - wyszeptał w moje włosy i głaskał mnie uspokajająco. Nie wiedzieć czemu spodobało mi się to. Nie odsunął mnie nawet po moim snobistycznym zachowaniu. Traktował mnie zupełnie inaczej niż ja jego.
Po jakiejś godzinie, oboje wstaliśmy i podeszliśmy do wraku.
- Musimy ich jakoś pochować. - powiedział Niall, odnosząc się do martwych ciał. Odkąd mnie uspokajał, właściwie nie rozmawialiśmy ze sobą, aż do teraz.
- W porządku. - pokiwałam w zgodzie. Ta ósemka ludzi zasługiwała na pogrzeb.
Niall i ja weszliśmy do samolotu, a dym już prawie zniknął. Zdecydowaliśmy, że je będę brała za nogi, a on za ręce każdej osoby.
Powoli wynieśliśmy pięciu pasażerów, dwóch pilotów i stewardessę po czym położyliśmy ich kawałek dalej od miejsca zderzenia, na piasku. Znajome uczucie chęci wymiotowania podeszło mi do gardła. Aczkolwiek teraz nie mogłam być słaba. Musieliśmy to zrobić.
Niall przyniósł koce, który dostawał każdy pasażer i przykrył ich ciała. Dzięki temu trochę mi ulżyło. Wyciągnął zza krzaków jakieś korzenie, chcąc zrobić jakieś prowizoryczne groby.
Zakazał mi robić cokolwiek, nawet wtedy, gdy chciałam mu pomóc nosić gałęzie. Odcięłam ze swoich spodni mały kawałek materiału i okazjonalnie wycierałam nim kropelki potu, formujące się na czole Nialla.
No i takim sposobem ułożyliśmy osiem tymczasowych nagrobków. Choć to nie były one najpiękniejsze to mimo wszystko istniały. Chłopak rozsypał na nich jeszcze piach, żeby ukryć je jeszcze bardziej.
Słońce zaczynało powoli zachodzić. Niall stanął obok mnie, gdy wpatrywaliśmy się w to jedno konkretne miejsce. Objął mnie ramieniem, gdy ja położyłam jedną ze swoich dłoni na jego klatce piersiowej.
- Niech Bóg ma ich w swojej opiece. - wyszeptałam, patrząc na nich ostatni raz po czym oddaliłam wzrok. Poczułam jak mój towarzysz kiwa głową, a później poszliśmy do miejsca, gdzie siedzieliśmy po raz pierwszy.
- Musimy rozpalić ognisko. - powiedział Niall, zanim usiedliśmy. Zebrałam kilka patyków i gałęzi, a on wyciągnął ze swojej kieszeni zapalniczkę. Chciałam się go zapytać skąd ją miał, odkąd na pokład samolotu nie można wnosić takich rzeczy, ale zwyczajnie nie miałam na to siły. To był długi dzień i nie chciałam, żeby się skończył kłótnią o coś tak głupiego.
Ogień był jasny. Chwilami można było odczuć, że przez ten płomień cała ciemność znika. Niall usiadł i przybliżył swoje ręce do ciepła, chcąc się ogrzać.
Nie miałam pojęcia, gdzie usiąść, więc znalazłam miejsce obok niego. Wyglądał na zmęczonego, ale próbował tego nie pokazywać.
- Więc Taariko Hayden, musimy się chyba jakoś poznać skoro tu utknęliśmy. - odezwał się ze swoim irlandzkim akcentem. Prychnęłam cicho na jego uwagę, bo ugrzęźliśmy tu siłą.
- Okay, mam dziewiętnaście lat. Mieszkam w Londynie, a w Australii byłam po to, żeby spotkać się z przyjaciółką, no i to wszystko co na teraz musisz wiedzieć. - nie powiedziałam mu dużo.
- Na teraz? Czemu trzymasz resztę na później? - miał na tej swojej lekko opalonej twarzy wielki wyszczerz.
- Powiesz mi coś o sobie? - spytałam. Jeśli to w ogóle możliwe, Niall właśnie wchodził na mój ostatni nietknięty przez niego nerw.
- Tak. - oczy zaświeciły mu się odbitym światłem ognia. - Mam dwadzieścia lat. Jestem z Irlandii, ale mieszkam w Londynie. Uciekłem na jakiś czas do Australii. Uwielbiam tamtejsze jedzenie! A najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła było połączenie mnie z Harrym, Louisem, Liamem i Zaynem w One Direction. - skończył. - Ale wiem, że z jakiegoś powodu nas nienawidzisz, więc nie gadajmy o tym. - dodał szybko. Poczułam jak moje policzki robią się ciepłe i czerwone.
- Nie nienawidzę was. - skłamałam, oddalając wzrok. To się zaczynało robić naprawdę niezręczne.
- Więc co to jest? Nigdy nie spotkałem nikogo kto by mnie potraktował tak jak ty za pierwszym razem. - wiedziałam, że Niall jest zraniony przez moje zachowanie, ale miałam dobry powód.
- To przez to, że jesteście dosłownie wszędzie i są chwile, gdy mam ochotę sobie wyrwać włosy z głowy z tego powodu. - moje wyznanie w jakiś sposób zaszokowało go. Miałam przed sobą obraz zmieniającego się wyrazu na jego twarzy.
- Nie mówmy o tym. Nie zrozumiesz. - kompletnie mnie zignorował, kładąc się na obok i patrząc w niebo.
Idealnie. Jak przypuszczam był to koniec naszej uroczej konwersacji. Spojrzałam na swoją część plaży, która wyglądała bardziej przerażająco niż wcześniej.
- Mogę tu zostać? Naprawdę boję się ciemności. - spytałam, mając nadzieję, że odpowie twierdząco.
Poklepał miejsce obok siebie, jakby przywoływał małego pieska. Przyjęłam to jako 'tak' i położyłam się obok Nialla. Razem z nim oglądałam niebo, iskrzące się miliardami gwiazd.
__________________
Już wracam! Przepraszam, ale po prostu miałam natłok nauki, a w międzyczasie w ręce wpadło mi 'Before' (prequel 'After'), no i sami rozumiecie... :') Ale już mówię, że już dalej będę publikować ^^
O! A skomentujecie? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top