Rozdział 3
Uchyliłam lekko powieki po czym znów mi opadały ze zmęczenia. Druga próba otworzenia oczu nie była taka sama, jak pierwsza.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Chciałam podnieść swoją lewą rękę, ale ktoś mi na to nie pozwolił, a mianowicie pielęgniarka. Co tu się do kurwy dzieje?
-Kochaniutka spokojnie. Muszę ci odpiąć tą kroplówkę i zostanie ci tylko wenflon na ręce - powiedziała to tak spokojnym i miłym głosem.
Czy, aby na pewno to jest pielęgniarka w szpitalu?
-Przepraszam, ale tak dla pewności spytam. Jestem w szpitalu prawda? - spytałam z stoickim spokojem.
-Oczywiście, że jesteś w szpitalu. W najbardziej nowoczesnym szpitalu w Malibu. Poinformuję lekarza, że się wybudziłaś - za chwilę nerwica mnie weźmie jakąś, jak jeszcze raz będzie ona mówiła tak słodkim głosem.
-Wybudziłam? To, która jest godzina? - i tak miło zapytałam.
Mogłam bardziej dosadniej, ale już nie chciałam być wredna.
-Jestem siedemnasta kochaniutka. Pewnie za chwilę lekarz przyjdzie do ciebie - odpowiedziała.
W końcu wyszła z pokoju, a ja zostałam sama. Leżałam na łóżku szpitalnym, które było nawet wygodne. Nie miałam zamiaru tak po prostu leżeć i czekać, aż przyjdzie po mnie jakiś anioł stróż wołając, że już czas na to, abym się ukazała w niebie.
Usiadłam na łóżku i założyłam moje buty, które miałam, jeszcze dzisiejszego ranka ubrane, gdy wychodziłam z domu.
Wstałam. Udało się.
Wyszłam na korytarz szpitalny. Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się. Sala numer sto sześć. Wprost wspaniale. Jestem na ostatnim piętrze tego cholernego szpitala. Zrobiłam się głodna, ale za pewne kolacja będzie, gdzieś przyniesiona około dziewiętnastej. Tyle to ja nie wytrzymam, więc postanowiłam iść przez korytarz.
Czułam, jak się odbijam od czegoś, a raczej kogoś? Przypuszczałam, że musiałam wpaść na jakiegoś mężczyznę.
-Och najmocniej przepraszam proszę pani - mogłam od razu rozpoznać po głosie, że był to mężczyzna.
Spojrzałam na niego. Podejrzewam, że podobno wzrostowo jest z Willem.
-Nie to ja przepraszam. Nie zauważyłam pana - powiedziałam.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jest to lekarz, który tu pracuje.
-Przepraszam, ale macie tu może jakąś stołówkę, gdzie można zjeść jeszcze zanim przyniosą mi kolację do pokoju? - spytałam bez namysłu.
-Musisz zjechać windą na pierwsze piętro albo iść schodami, jak wolisz - odpowiedział.
-Dziękuję za informację - wyminęłam go i ruszyłam w stronę windy.
Po zjechaniu windy na dół zaczęłam szukać stołówki. Na szczęście nie zajęło mi to dużo czasu. Szybko ją znalazłam i o mamo, jakie tu były zapachy. Każde danie krzyczało spróbuj mnie.
Wybrałam jedzenie i zaczęłam szukać stolików. Zauważyłam, że jedna dziewczyna miała wolne miejsce siedzące, więc postanowiłam podejść do niej.
-Hej. To miejsce jest wolne? - spytałam.
Blondynka spojrzała na mnie. Posłała mi miły uśmiech i pokiwała głową. Usiadłam i zaczęłam jeść swój posiłek.
-Jesteś tu nową pacjentką? - zadała mi pytanie.
Tego się nie spodziewałam. Skąd mogła wiedzieć, że akurat jestem nową pacjentką?
-Tak, skąd to wiesz? - byłam lekko zdziwiona.
-Coś usłyszałam na korytarzach, że jakąś młodą dziewczynę przyzwieźli. Nic więcej nie wiem - uniosła ręce w geście obronnym. - Jestem Tessa Wood - dodała i wyciągnęła do mnie dłoń.
-Nela Taylor - przedstawiłam się i uścisnęłam jej dłoń.
-Dlaczego tu wylądowałaś? - spytałam z ciekawości.
-Mam epilepsję. Przewieźli mnie tu znowu, bo miałam dość silny atak. Rozumiesz na czym polega moją choroba? - dziewczyna zmarszczyła brwi i posłała pytające spojrzenie.
-Tak. Słyszałam o tej chorobie. Ja choruje na serce. Zemdlałam na treningu - nie chciałam więcej mówić, bo niby po co?
Tessa była blondynką i miała niebieskie oczy. Dowiedziałam się, że dziewczyna jest o rok młodsza ode mnie.
Wymieniłam się numerami telefonów z dziewczyną. Miło mi się z nią rozmawiało.
Wróciłam do swojej sali i się położyłam. Nawet nie zdążyłam odpocząć po jedzeniu, a już usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Był to lekarz. Wow w końcu się go doczekałam. Zadziwiające.
-Dobry wieczór. Przepraszam, że tak późno przyszedłem do pani - nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.
Nie wierzę. To był ten sam lekarz na którego wpadłam na korytarzu.
-Dobry wieczór, ale my chyba się, już przypadkiem spotkaliśmy dzisiaj - powiedziałam i posłałam mu delikatny uśmiech - Błagam nie mów do mnie pani. Co najwyżej mogę zakceptować siema dziewczyno, ale nie pani - dodałam.
Był blondynem i miał zielone oczy. Mogłam stwierdzić, że coś trenuje, ponieważ był nawet wysportowany.
Podszedł do mojego łóżka i wziął kartę pacjenta.
-Hmm...Nela Taylor zgadza się? - spytał i spojrzał na mnie.
-Dokładnie. We własnej osobie - potwierdziłam. - Ściągniesz mi wenflon w końcu? - po chwili zrozumiałam, że powiedziałam to zbyt arogancko.
-Chciałabym, bo wiem, jakie to niekomfortowe, ale nie mogę ci tego zdjąć musisz to jeszcze mieć - posłał mi uśmiech.
Zdziwiło mnie to. Tego to się nie spodziewałam. Przeczytałam jego imię i nazwisko, które miał przyczepione do swojego fartucha medycznego.
-Charlie Spencer i jestem kardiologiem - przedstawił się - Co ty taka zdziwiona i w szoku jesteś? - dodał.
-Jesteś lekarzem i to na miłym - powiedziałam lekko w szoku.
-Cóż w takim razie powinnaś się cieszyć, że trafiłaś na mnie, a nie na mojego szefa odziału kardiologicznym - zaśmiał się, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
-Dobra dziś nic nie zdziałam, ale jutro rano przyjdę i zrobimy pobieranie krwi, więc nic nie jedz. Przyjdź do mojego gabinetu. Jestem na tym piętrze. Będziesz wiedziała, które to drzwi. Miłego wieczoru - powiedział i wyszedł.
Czułam się zmęczona mimo, że nic konkretnego nie robiłam. Zasnęłam w mgnieniu oka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top