Rozdział 18
Wsłuchiwałam się w piosenkę Try od P!ink, gdy zaczęłam się malować. Tak miałam podgłośnioną muzykę, że nawet nie słyszałam, jak wszedł Will do sali.
-O tu jesteś! Przyniosłem tą sukienkę i szpilki o które prosiłaś - powiedział.
Kończyłam się malować. Zaczęłam chować wszystkie kosmetyki do mojej kosmetyczki.
-Super, dziękuję - wyszłam z łazienki, aby wziąć ubranie.
-Nie ma sprawy. Weź dostałem prawie zawału, gdy usłyszałem kroki na korytarzu, już myślałem, że to twoi rodzice - powiedział, a ja się cicho zaśmiałam.
-Mój tata miałby akurat w dupie to, że tam jesteś, ale z matką było by gorzej, gdyby cię spotkała - odparłam.
Zaczęłam się ubierać. Spojrzałam na godzinę w telefonie. Było wpół do siódmej. Poprosiłam, aby Will zapiął mi sukienkę. Założyłam szpilki i włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy do kopertówki.
-Dobra wychodzimy. Teraz tylko muszę, jakoś dotrzeć do klubu i wyjść ze szpitala nie zauważona - powiedziałam.
Razem z przyjacielem skierowaliśmy się w stronę windy. Po chwili zjechaliśmy na parter i rozeszliśmy się w dwie inne strony.
Po kilku minutach szukania udało mi się znaleźć to pomieszczenie o którym mówił mi Charlie. Wyciągnęłam kartę i przyłożyłam ją. Usłyszałam ciche kliknięcie. Weszłam do pomieszczenia, gdzie były wszystkie sprzęty dla ratowników. Podeszłam do kolejnych drzwi i zrobiłam to samo co poprzednio.
Ponownie usłyszałam ciche kliknięcie. Udało się. Byłam wolna od szpitala.
***
Po zapłaceniu facetowi. Wyszłam z taksówki. Spojrzałam na budynek przede mną. Miałam, już wyciągnąć telefon z torebki, ale ktoś mnie dotknął.
Miałam, już krzyczeć i przyłożyć temu komuś, który śmiał tak zrobić.
-Hej,hej! Spokojnie Neli to tylko ja - spojrzałam na blondyna.
-Boże. Nie strasz mnie tak, już miałam ochotę ci przywalić - powiedziałam.
-Wejdźmy do środka - odparł po czym ruszyliśmy do wejścia.
Od razu, gdy weszliśmy po czułam zapach alkoholu i potu. Stały zapach w klubach. Skierowaliśmy się w stronę kanap. Siedzieli, już tam jacyś ludzie. Domyśliłam się, że to muszą być przyjaciele Charliego.
Na kanapach siedziało dwóch mężczyzn oraz jedna kobieta. Wyglądali gdzieś tak samo, jak Charlie na około trzydzieści lat. Podeszliśmy do nich, a na mojej twarzy samoistnie pojawił się uśmiech.
-W końcu mogę poznać tą biegaczkę, która zawróciła głowę mojemu przyjacielowi - wstał po czym przybił od razu piątkę z Spencerem.
Znałam ten głos. Jednak nie mogłam uwierzyć dopóki nie spojrzeliśmy na siebie.
-Chester? - spytałam z lekkim zawahaniem w głosie.
-Nela to na prawdę ty? Zmieniłaś się. Dorosłaś - powiedział.
Podeszłam do niego i zwyczajnie go przytuliłam. Po chwili odsuneliśmy się od siebie. Szok na twarzy zgromadzonych się tylko wymalował.
-To wy się znacie? - spytał Charlie.
-Tak znamy się. Jest bratem mojego przyjaciela Willa - odpowiedziałam.
-Jaki ten świat mały. Natomiast my z Adamem cię nie znamy, jednak miło cię poznać Nela - powiedziała kobieta siedząca razem z mężczyzną, którego kojarzyłam ze szpitala.
Zajęłam miejsce obok kobiety natomiast Charlie usiadł obok mnie.
-Jestem Naya Clein, a to mój mąż Adam. Przepraszam, jeśli będzie sztywny, ale on nie umie się bawić tak, jak Chester czy Charlie - zaśmiała się.
Była piękną kobietą. Miała blond włosy oraz brązowe oczy tak samo, jak ja.
Natomiast jej mąż miał ciemnoblond włosy, a oczy identyczne, jak jego żona.
Chester nic się nie zmienił wyglądał tak samo, jak jego młodszy brat. Will był jego młodszą kopią. Łatwo było stwierdzić, że byli braćmi.
Rozmowy toczyły się luźno. Jednak chłopacy, jak to oni rozmawiali ze sobą, a ja z Nayą prowadziłam zupełnie inną rozmowę.
-To prawda, że jesteś jego pacjentką? - spytała wprost.
Przytaknęłam tylko głową, bo co miałam niby dalej powiedzieć.
-Naprawdę jestem z ciebie dumna, że wytrzymujesz z nim w związku - powiedziała.
-W związku? - w tym momencie mnie zamurowało.
-Tak, a nie jesteście w nim? - zmarszczyła brwi.
-Nie no tak. Oczywiście, że jesteśmy w związku - brnęłam w to o co mnie zapytała.
-Ile masz lat? - zadała kolejne pytanie.
-Dwadzieścia - odpowiedziałam.
-Ja dwadzieścia osiem - akurat, gdy to powiedziała przyszły nasze drinki.
Sięgnęłam po jednego drinka i upiłam łyk.
-Studiujesz czy pracujesz?
-Studiuje - odparłam.
-Jaki kierunek? - spytała.
-Architektura wnętrz. Matka na początku chciała wysłać na prawo, ale się nie zgodziłam - odparłam.
Dziewczyna sięgnęła do torebki po długopis i kartkę. Po czym coś na niej napisała oraz mi ją podarowała.
-To mój numer. Jeśli będziesz chciała z chęcią się z tobą spotkam - powiedziała.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ usłyszałam muzykę, którą dobrze znałam. Po oczach Nayi zdążyłam zauważyć, że też ją dobrze znałam.
-Uwielbiam tą piosenkę - odparła.
-Ja tak samo. Chodź musimy iść na parkiet - powiedziałam.
Razem z blondynką poszliśmy na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć. Piosenka, która leciała to Rain over me - Pitbull feat. Mark Anthony. Śpiewaliśmy piosenkę. Później dołączyli do nas chłopaki. Zatańczyłam jeszcze kilka piosenek i wypiłam jeszcze jednego drinka. Dochodziła druga w nocy.
-Zbieramy się Neli - powiedział mi na ucho Charlie.
Wstałam i chwyciłam jego dłoń. Pożegnałam się z innymi po czym wyszliśmy z klubu i ruszyliśmy na parking.
Wsiedliśmy do jego samochodu. Zapiełam pasy, a on odpalił swoje auto.
-Nie piłeś? - spytałam.
-Nie. Wiedziałem, że będę musiał siebie i ciebie odwieźć - powiedział po czym włączył się ruch drogowy.
-Dziękuję za ten wieczór - westchnęłam.
-Nie masz za co dziękować - odpowiedziałam.
Spojrzałam na drogę i zauważyłam, że jest to zupełnie inna niż ta, którą przyjechałam do klubu.
-Gdzie jedziemy? - spytałam.
-Do mnie - odparł.
Po kilku minutach byliśmy, już w jego mieszkaniu. Całowaliśmy się namiętnie i z pożądaniem. Weszliśmy do jego sypialni. Wiedziałam, że ta noc będzie, jeszcze dłuższa niż myślałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top