Rozdział 16

Wszystko było by wspaniale tego poranka, gdyby nie to, że ktoś mnie obudził i siłą chciał wyciągnąć z łóżka.

-Japierdole wstawaj Nel! - dopiero wtedy się ocknęłam i usiadłam pośpiesznie po turecku na łóżku.
Przetarłam oczy i pierwszym co ujrzałam był mój kardiolog Charlie.
Przeciągłam się po czym ziewnęłam.

-Daj mi spać. Tak w ogóle, która jest godzina? - spytałam.
On zerknął na swój zegarek. Spojrzał na mnie ponownie po czym powiedział:
-Wpół do czwartej - odpowiedział tak, jakby się nic nie stało.
Zerwałam się z łóżka i stanęłam przed nim. Stykając się wręcz z Spencerem.

-Co do cholery?! Czy ciebie coś boli?! - krzyknęłam.
Nie zdziwię się, jak tym krzykiem obudziłam tutejszych pacjentów z tego odziału. Oczy na pewno mi się rozszerzyły do rozmiaru piłeczek golfowych.

-Oj weź się nie drzyj. Tylko ubierz się i zjedźmy na dół windą - po tych słowach wyszedł z mojej sali.
Byłam w lekkim szoku, ale po krótkiej chwili podeszłam do mojej torby i wyciągnęłam ubrania, które przywiózł mi ostatnio tata.

Poszłam do łazienki. Po ogarnięciu się i zrobieniu delikatnego makijażu wyszłam z sali. Czekałam na mnie przed drzwiami.

-Nie będzie ci w tym zimno? - zmierzył mnie surowym spojrzeniem od góry do dołu.
-Absolutnie nie - odparłam i wyminęłam go kierując się w stronę windy na końcu korytarza.

Gdy zjechaliśmy na dół to wyszliśmy z budynku. Od razu poczułam poranne, świeże powietrze.
-Gdzie mnie zabierasz? - spytałam po chwili namysłu.
Spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, lecz nie odpowiedział mi na zadane przeze mnie pytanie.

Nie powinnam tego robić, ale coś mnie podkusiło, aby to zrobić. Zaczęłam biec tak po prostu. Odwróciłam się po to, aby spojrzeć na blondyna.
-Nie powinnaś biegać - przypomniał mi.
-Oj weź. Daj mi chociaż raz się wyszaleć i tak dużo czasu ze sobą spędzamy, a nie powinniśmy - powiedziałam.
Uśmiechnął się po czym pokręcił głową.

Podbiegł do mnie i klepnął mnie delikatnie w głowę. Wyprzedził mnie, a ja chwilę stałam w osłupieniu. Dopiero po jakiejś minucie pobiegłam za nim.

Oczywiście, że go wyprzedziłam. I kto tu teraz jest zdziwiony. Punkt dla mnie.
Posłałam mu tylko uśmiech mojego szczęścia. Moje zwycięstwo nie mogło długo trwać, ponieważ po kilku sekundach mnie dogonił, ale tym razem wziął mnie na ręce, jak pannę młodą.

-Charlie co ty robisz?! - zaśmiałam się.
-Jak to co? Niosę cię nie widzisz - odparł tak, jakby nic się nie działo.
-Zauważyłam, ale nie musisz tego robić. Mogę w końcu się dowiedzieć, gdzie mnie... - nie zdążyłam powiedzieć, bo on mi przerwał.

-Jesteśmy i akurat zdążyliśmy - powiedział.
Odstawił mnie na ziemię. Ruszył w stronę plaży oraz oceanu. Zabrakło mi słów. Zeszliśmy schodkami na plażę.
Spencer usiadł na piasku. Podeszłam do niego. Po czym sama usiadłam obok niego.

Słońce, akurat wschodziło. Tego się nie spodziewałam. Nie widziałam co na początku powiedzieć.
-Ten widok jest przepiękny - wydusiłam w końcu z siebie słowa.
-Gdy byłem mały to zawsze wstawałem wcześniej. Zawsze byłem rannym ptaszkiem. Mieszkaliśmy przy samej plaży, więc zawsze wstawałem wcześnie, aby pójść zobaczyć wschód słońca razem z siostrą - spojrzał na mnie i posłał mi swój uśmiech.

-Masz siostrę? - dopiero po chwili sobie zdałam, jak głupie jest to pytanie.
-Tak. Mam młodszą siostrę - odpowiedział - A ty masz rodzeństwo? - dodał.

-Jestem jedynaczką - odpowiedziałam.
Coraz więcej czasu z nim spędzam. Świetnie się czułam w jego towarzystwie. Ponownie spojrzałam na słońce. Stwierdziłam, że w jeśli on mi wyznał coś ze swojego życia to ja też powinnam.

-Wiesz, dlaczego nie chce widzieć swojej matki? - wydusiłam to z siebie.
Nie odpowiedział, więc dalej kontynuowałam.
-Żyje z tą chorobą od dziecka i ja miałam z nią fantastyczny kontakt, ale wszystko się zmieniło, gdy poszłam do liceum - musiałam zrobić pauzę, aby wziąć lekki wdech -Później jej odbiło na punkcie nauki,mojego wyglądu oraz mojej przyszłości - dodałam.

-Coś ci zrobiła konkretnego? - powiedział to niemal szeptem.
-Kilka razy mnie uderzyła, a tak to nic specjalnego - głos mi się łamał -Rodzice dużo się kłócili. Ja musiałam być według matki idealna. Przyszedł taki moment, że zakazał mi biegania oraz chodzenia gdziekolwiek. Zagroziła mi, wtedy, że wyśle mnie na południe Francji do jakiejś szkoły katolickiej - powiedziałam.

Poczułam, jak Charlie mnie obejmuje. Oparłam swoją głowę o jego bark. Pozwoliłam sobie na to, aby kilka łez wyleciało spod moich powiek.

-Zabierała mnie na wszystkie bale. Według niej miałam zawsze wyglądać nienagannie, jak prawdziwa dama. Uważała, że nie powinnam chodzić w dresie, bo to nie przystaje mi kobiecie. Wszystkie jej nowe kolekcje musiałam przymierzać jej nowe kolekcje ubrań oraz brać udział w niektórych pokazach mody - w tym momencie się nie powstrzymałam i wybuchłam płaczem.

Nienawidziłam tego. Nie mogłam patrzeć na moją matkę i te jej pokazy mody, które były do dupy. Nie chciałam tego. Charlie objął mnie, jeszcze bardziej.

-Przykro mi Neli, że musiałaś to przeżywać - oderwałam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy - Hej, nie płacz - objął swoimi rękami moją twarz i przetarł moje łzy, które spływały mi po policzkach.

-Nie rozumiem mojego ojca, dlaczego się z nią nie rozwiódł. Moja matka go kilkukrotnie zdradzała mimo, że jest z moim ojcem. Kurwa nakrył ją, a on jak głupie jej wybacza, a później to samo. Kłócą się, mama wychodzi zapewne się przylecieć z swoim pracownikiem, a tata upija się lub idzie z kolegami do klubu - powiedziałam - Ja mam, już dość zwyczajnie i nie mogę na to patrzeć - dodałam.

-Przepraszam cię Charlie. Nie powinnam ci mówić o swoich problemach - odparłam.
Zwiesiłam głowę i patrzyłam się na swoje ręce. Po chwili on uniósł swoją ręką moją głowę. Ponownie objął moją twarz rękami.
-Nie przepraszaj. Lepiej się komuś wyżalić niż dusić to w sobie - i w tym momencie się lekko uśmiechnęłam i nie mam zielonego pojęcia co mnie podkusiło, aby to zrobić, ale pocałowałam go.

Na początku on był w szoku, ale po chwili on to odwzajemnił. To mnie akurat zszokowało, ale chwila ja nie mogę. Co ja robię? Oderwałam się od niego i wstałam, jak poparzona.

-Przepraszam naprawdę, ale ja muszę, już iść - powiedziałam i szłam tyłem.
-Nela poczekaj - nie widziałam po Charliem złości, a raczej lekki ból wymieszany z szokiem.
Odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę szpitala. Zostawiłam go tam samego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top