5.Spacer
Obudziłam się o 1 nad ranem.
Nadal byłam na tym samym miejscu.
Było bardzo cicho, więc chyba wszystcy spali.
Już się wyspałam i nie miałam co robić.
Rozejrzałam się dookoła,
Ale nic ciekawego nie zobaczyłam.
Krajobraz zza oknem wyglądał pięknie.
Granatowe, ciemne niebo było wszędzie.
Nie było ani jednego jasnego skrawka,
Ponieważ niebo miało wejść dopiero za 5 godzin.
Nikt na dworzu nawet nie sprawował straży, więc od razu naszła mnie myśl o ucieczce.
Nie rób tego-krzyczało serce.
Zrób to-mówił mój wewnetrzny głos.
-tak!
-nie!
-Dobrze ci to zrobi!
-Będzie jeszcze gorzej!
Nie wiedziałam co robić.
Wtedy sobie przypomniałam o mojej zasadzie:
"Gdy serce mówi idź ty zostań.
Gdy serce mówi kochaj
Ty zabijaj."
Co mi szkodzi?-pomyślałam.
Założyłam bluzę, szybko rozprawiłam się z oknem i wyskoczyłam.
Dziwne, że dali mi pokój na parterze.
Idioci- od razu przeszło mi przez myśl.
Zaczęłam biec przed siebie.
Po pewnym czasie byłam w lesie.
Drzewa jakby straciły blask.
Teraz miały kolor ciemny, czarny, wyblakły.
Za dnia widziałam je wszędzie zielone, a teraz nie.
One przedstawiały mnie.
I ludzi.
Ludzie są smutni tak naprawdę, ale próbują to ukrywać.
Gdy nikt nie patrzy płaczą, a kiedy się ktoś pyta zawsze odpowiadają, że np. ziewali lub są zmęczeni.
To takie dziwne, ale prawdziwe.
Doszłam na skrawek jakiejś polany.
Rozejrzałam się dookoła.
Nagle zobaczyłam pewną postać siedząca na kamieniu.
Zaciekawiona podeszłam bliżej.
Cicho też usiadłam tam.
Nie patrzyłam się na mojego towarzysza ale wpatrywałam się w nieokreślony punkt przed sobą.
-Idź sobie-odezwał się męski głos.
-Kim jesteś?-zapytałam.
-A co Cię to obchodzi?
Jestem tylko małym człowiekiem nie potrzebnym nikomu.
-Dlaczego tak myślisz?-w pewnym momencie zrobiło mi się go trochę żal.
-Życie jest głupie.
Ty nigdy tego nie zrozumiesz-prychnął.
-Rozumiem-odparłam.
-A Ty? Jak się nazywasz?-rzekł.
-
Mam na imię Ana i wiem co to życie. Skąd jesteś?-zapytałam on jednak schylił głowę.
Chyba nie chciał o tym mówić.
Siedzieliśmy teraz w głupiej ciszy.
I nikt nie wiedział co powiedzieć.
Po jakimś czasie nieznajomy wstał i po prostu sobie poszedł.
-Zaczekaj!-krzyknęłam.
On jednak tylko na chwilę się odwrócił i odparł:
-Bądź tu po jutrze o północy.
Nic więcej nie mówiąc zaczął iść dalej.
Nie wiedziałam po co i dlaczego, ale chciałam go spotkać kolejny raz...
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Hej.
Ct?
Podoba się?
Jest tylko ok. 350 słów i przepraszam.
Nie daliście rady 10 ⭐
Ale dodałam.
Dedykowany zoeozoe
To dzięki tobie napisałam to (i nie tylko oczywiście).
Mój szefie❤😂
Do następnego xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top