Rozdział 7 Rebelia magicznych stworzeń



Lizzy zbiegała na niższe piętra ściskając w dłoni czarny przedmiocik z czerwonym guzikiem na środku. Zanim rozdzieliła się z Yodą Servamp wcisnął jej to na siłę mówiąc by użyła go w razie wypadku. Czy oprócz jego głupoty może się coś jeszcze wydarzyć? Wyjrzała na pusty korytarz i odetchnęła z ulgą. Dzięki scenie jaką odwalił Zazdrość pracownicy musieli pognać w jego stronę. Może się uda i nie będzie musiała z nikim walczyć, aż do strefy więziennej?

Nie widziało kej się zostawianie chłopaka na górze, ale Servamp się uparł. Najgorsze, że przecież każdy wie iż ich było dwoje. Zresztą jebać to! Musi się skupić. Zeskakiwała po dwa stopnie modląc się by nikogo nie napotkać na swojej drodze. Wreszcie w jej oczy rzuciła się dobrze znana tabliczka BHP informująca o zachowaniu w sferze więziennej. Zakaradając się najciszej jak mogła przekradła się obok dwójki agentów stając wreszcie przed wielką tablicą pokazującą określone poziomy więzienia. Skąd ona ma do ciężkiej kurwy wiedzieć, gdzie on został zamknięty?!

Nie była nawet świadoma tego, że Touma sledził każdy jej ruch przez kamerę czekając tylko na dogodną okazję by wezwać agentów. Lubił patrzeć jak reszta się nadwyręża chcąc go wykiwać ale nie z nim takie numery. Spojrzał na drugi ekran, gdzie Servamp Zazdrości załatwiał pracowników niczym kaczki. Gdyby Nie fakt iż chłopak jest wampirem z chęcia zaproponował by mu współpracę — a jak tak dalej pójdzie to Yoda wystrzela mu pół agencji.

— Tsurugi pośpiesz się, bo te wampirzysko zniszczy nasz dorobek — Gdy tylko usłyszał odpowiedź twierdzącą z zadowoleniem oparł się o tył krzeseła kolejny raz wpatrując się w rudowłosą. Dawno nie widział Foster i z chęcia zobaczy jak bardzo zmieniła się dziewczyna odkąd ostatni raz ją widział.

Lizzy podskoczyła słysząc z głośników Taichi'ego i zadarła głowę do góry. Co za świnia! Używać Kamyi do walki z Hoshim? Co jak co, ale chyba nawet Mutsuko ma więcej serca! Musi się śpieszyć by później ratować te dwójkę — bo co jak co, ale czarnowłosy na pewno ma ochotę stłuc Kamyię na twarde jabłko za Raimei.

Będąc już na trzecim piętrze zatrzymała się rozglądając po korytarzu i przełykając nerwowo ślinę. Nigdy nie zapuszczała się aż tak nisko i teraz już rozumiała dlaczego. Im niżej tym po prostu gorzej! Ruszyła przez korytarz czując na sobie dziwnie ciężkie powietrze na karku zupełnie jakby ktoś na niego chuchał. Przechodząc kolejną mało znaną jej drogę pomrugała parę razy niedowierzająco. W centrali na trzecim poziomie także nikogo nie było! Co oni wszyscy poszli uspokoić Hosha czy jak?!

Podbiegła do maszyny oglądając ekrany w poszukiwaniu znajomej jej twarzy. Najgorsze jak się okaże, że go także tu nie ma i będzie musiała zejść niżej. A co najstarszniejsze? Te przeklęte więzienie ma trzydzieści siedem pięter! To może trwać wieki do ciężkiej kurwy.

Nagle usta Foster rozszerzyły się w znanym uśmiechu widząc jedno z więzień poznąc siedzące w nim osoby. No cóż ten zgniłowłosy dupek postanowił posadzić nie tylko Tsuyukiego, ale także Tinker i dwójkę wygłodniałych psów. Faustowie mają szczęście, że ich urlop dalej trwa, bo pewnie też by się tutaj znalezli.

_____

Yoda stał na kupce ciał otrzepując dłonie z krwi. Obiecał siostrzyczce, że nie będzie zabijał lecz czasami nie da się tego tak po prostu ominąć. Otasał spojrzeniem pomieszczenie widząc na końcu jedno ledwo ruszające się ciało. Westchnął zrezygnowany. Nie lubił tej brudnej roboty. Ruszył przed siebie ładując już magazynek. Miał tylko cichą nadzieję, że nie zabijanie omijało roboty. Swoją drogą jakim trzeba być trzepniętym by zmienić ludzi na roboty do tego napędzane krwią? Skądś ją przecież musiał brać. Doszedł do ciała wymierzając w jego stronę broń.

— Wybacz stary to dla twojego i mojego dobra.. — Nacisnął spust, a po pomieszczeniu poszedł głuchy chrzęst i robot opadł na ziemię rozlewając krew. W tej samej chwili Servamp zadarł głowę do góry słysząc głos z głośników. Co gorsze poznał ten ociekający jadowitością głos.

Co za tchórzliwy dupek! Pierw wysłał na niego horde jakiś zmutowanych robocików, a teraz chce także wykorzystać Kaymię? Gnojek nie ma skrupułów. Nie zdążył nawet opuścić dłoni z bronią, gdy walnęły drzwi po prawej stronie w których stanął czarnowłosy. Rozejrzał się po pomieszczeniu widząc multum leżących ciał i zaraz skupił wzrok na wampirze.

— Zabić tyle ludzi..?

— Wiesz według mnie to może było tutaj z dwudziestu agentów. Reszta to jakieś kawałki blachy — Nie podobał mu się wzrok chłopaka, który odkąd zniknęli Willmoni był łagodny. Teraz stał przed nim Kamyia, którego zapamiętał i nienawidził z całego serca. — gdzie Jun i Yumiś?

— Ciebie mało to powinno interesować.. — Servamp słysząc odpowiedź czarnowłosego skrzywił się nerwowo zaciskając dolną wargę. Od wczoraj miał problem by dodzwonić się do któregoś z mężczyzn. Wolał nie mysleć o tym, co mogło się wydarzyć — raczej martw się o siebie.

To był ułamek sekundy. Hoshi zdążył się uchylić, a nad jego głową przeleciała seria naboi jakiej nawet Jeje by się nie powstydził. Zaraz po tym nieznacznie odchylił się w prawo unikając kolejnej serii, która rozbijała się o ścianę za nim. Dupek go zabije jak czegoś nie wymyśli! Wampir zniknął pozostawiając po sobie plamę wody, a Tsurugi zaczął się rozglądać. Na pewno nie wyparował z tego pomieszczenia.

— Szukasz kogoś misiaku? — Wzdrygnął się słysząc głos dosłownie obok swego ucha i odwrócił szybko głowę spotykając się nosem z jedną bronią Zazdrości — powinienem cię sprać za siostrzyczykę.

— Tsurugi nie pieść się z tym wampirem — Tym razem obaj podskoczyli słysząc głos z głośników i zadarli głowy do góry — chyba chcesz być potrzebny, prawda?

Brew zdekoncentrowanego Yody uniosła się do góry. Potrzebny? Kurwa do czego? Zwracał już wzrok w stronę chłopaka. Rozproszył się na chwile i to był błąd. Kamyia korzystając z okazji uderzył wampira kopniakiem w brzuch odrzucając do tyłu, a Servamp został wbity w ścianę zjeżdzając zaraz po niej.

— I tyle zostaje po wampirach — Czarnowłosy wymierzył bronią w Hoshiego.

________

Kuro wszedł do pomieszczenia rozglądając się za Osaką. Raczej nie pomylił drogi. Sam w myślach przeklinał Mutsuko za jej arogancję w stronę młodszej siostry, gdzie bądź co bądź Raimei nic jej nie zrobiła. Wreszcie zatrzymał swój wzrok na siedzącej wampirzycy bawiącej się czymś, co z daleka przypominało jojo. Niepewnie ruszył w jej stronę zaciskając w dłoni apteczkę jakby teraz była bombą rasowego rażenia.

— Niestety wszystkie krasnale poszły w pizdziec — Sleepy Ash zamarł ze stopą w powietrzu słysząc głos dziewczyny, która przerwała nagle zabawę i teraz mógł spokojnie ustalić, że w jej dłoni rzeczywiście było jojo — jak długo tu jesteś Kuro?

— Emm... W sumie to dopiero przyszedłem.. — Podrapał się zakłopotany po głowie wyczuwając w tym miejscu nie przyjemne dla niego wibrację. Zupełnie jakby tutaj był wrogiem — mam apteczkę. Powinniśmy zająć się twoją dłonią.

Kobieta dopiero teraz zdała sobie sprawę ze stanu swojej ręki. Wcześniej była zbyt zaaferowana zachowaniem Daisaki by na cokolwiek zwrócić uwagę. Kiedy tylko wpadła do tego pomieszczenia niczym huragan rusałki siedzące na ławie oskarżonych pisnęły znikając — dobrze wiedziały co robią, bo czystka by ich nie ominęła.

— Nie, dziękuje — Wampir pokręcił zrezygnowany głową i powoli zaczął się do niej zbliżać. Gdy tylko stanął obok Osaki rozejrzał się po pomieszczeniu, które nic się właściwie nie zmieniło od czasu, gdy byli tutaj z Mahiru we wspomnieniach dziewczyny. Wampirzyca nie zwracając już na niego zbytnio uwagi wróciła do zabawy swoim jojo. Niebieskowłosy nie zrażony jej ignorancją usiadł obok wpatrując się w nią wyczekująco. Minuty mijały i już nawet jojo nie działało na nią kojąco, gdy czuła na sobie wzrok Servampa. Zirytowana odwróciła wreszcie w jego stronę głowę — Kuro do ciężkiej kurwy. Czy ja mogę chociaż jeden raz posiedzieć w samotno...

Nie dane jej było dokończyć, bo jak tylko zwróciła w jego stronę głowę została zwyczajnie pocałowana. Była tak zdekoncentrowana tym co się stało, że i jojo wylądowało na ziemi. Zaraz po tym wampir się odrobinę od niej odsunął łapiąc za poranioną rękę.

— Ale ty jesteś upierdliwa i męcząca czasami.. — W milczeniu obserwowała jak Kuro wolną ręką otworzył apteczkę szukając tej przeklętej maści, którą kiedyś uraczyła go kobieta.

— A ty jak miałeś wcześniej wszystko w dupie tak teraz zacząłeś się mną interesować.. — Skrzywiła się lekko czując jak maści zaczęła się wżerać w jej rękę. Te cudo Faustusowej to tragedia dla gojącego się ciała — mogę czasami posiedzieć sama. Gdzie twoja konsola do cholery?

— Po pierwsze to chyba normalne, że się interesuje własną żoną — Zirytowany rzucił maścią do pudełka puszczając dłoń Osaki szukając tym razem bandaża, a - po drugie mogłabyś być milsza dla osoby, która wlekła się za tobą tutaj z samej góry po drodze musząc nadwyrężyć swoje mięśnie i biedne kości.

Niebieskowłosa lekko się zarumieniła czując te nie przyjemne wyrzuty sumienia wymieszane ze wstydem, które najczęściej miała, gdy źle nastawiła pranie i ciuchy chłopców potrafiły zrobić się różowe.

— Przepraszam..

— No już lepiej — Odkąd ich zna nauczył się podstawowych rzeczy jak wiązania bandaży i innych tego typu bzdet. Parę lat temu nawet przez głowę by mu nie przeszło, że będzie postawiony w takiej sytuacji, gdzie wojna z C3 wzrośnie na sile.

— Czemu ona tak mnie nie cierpi..? — Wzrok Sleepy Asha z bandażowanej dłoni uniósł się do góry patrząc dziewczynę, której pierwsza złość minęła zastąpiona falą zmartwienia. To pytanie raczej zadała sama sobie niż jemu.

— No cóż. Też nie mam zbyt dobrego kontaktu z Tsubakim, ale.. czy warto się tym tak przejmować? — Niebieskowłosy skończył wiązać bandaż i żeńskie Lenistwo spojrzało na niego widząc skupiony na niej wzrok wampira — Mutsuko od początku nie miała o tobie dobrego zdania. Nasza współpraca od początku była skazana na porażkę i ci to mówiłem.

— A jeśli ona ma rację? W końcu Mahiru przez Fostera prawie zginął..

— Ale nam się udało go uratować — Męskie Lenistwo zaczęło walczyć z zamknięciem pudła by zaraz odsunąć je stopą jak najdalej od nich.

— Tobie też się może coś stać przez znajomość ze mną.

— Oj przestań zrzędzić, bo od tego jestem ja. Już się stało, bo się z tobą ożeniłem — Nim się obejrzała została przysunięta do Servampa tak, że siedziała na jego kolanach i Kuro ręką lekko przejechał po jej policzku — i się tak łatwo mnie nie pozbędziesz jasne?

Sleepy Ash kolejny raz ją pocałował tym razem bardziej agresywnie, gdy otworzyły się drzwi za nimi w których stanął piąty z braci. Widząc w czym przeszkodził uśmiechnął się przepraszająco. Zwłaszcza czując na sobie oskarżający wzrok starszego brata i niby chciał ją tylko opatrzyć, ta?

— Wybaczcie, że wam przeszkadzam... Ale.. Siostrzyczko musisz coś zobaczyć..

Słysząc skruszony głos Lawlessa niebieskowłosy wyczuł jak ciało dziewczyny się spięło. Czyżby coś się stało Foster i Hoshi'emu?

______________________

Lizzy stanęła przed drzwiami celi stając na palcach by zajrzeć do środka czemu przyglądał się stojący z tyłu Yumikage.

— Może potrzebujesz drabinki Foster?

Usłyszał przed sobą ciche pierdol się i zrezygnowany Junichirou pokręcił głową. Byli pierwszymi, których rudowłosa wyciągnęła z celi. Pierwszy raz chyba, aż tak cieszył się na jej widok. Takuto stracił matkę to by był cios dla dziecka jakby jeszcze przez agencje stracił ojca.

— Mam nadzieję, że Hoshi sobie tam na górze radzi.. — Brązowowłosy spojrzał w górę nerwowo stukając o swoją broń. W drodze na kolejne piętra kobieta opowiedziała im o ekipie ratunkowej, a także o nowej siedzibie mieszczącej się po za miastem. Co jak co, ale jemu widząc, co się dzieje w miejscu, które zna od dziecka ma ochotę zabrać swoje zabawki i spieprzyć, gdzie pieprz rośnie.

Foster męczyła się z zamkiem, który nie chciał ruszyć, więc zniecierpliwony blondyn wyciągnął swoją giwerę celując w zamek. Nim którekolwiek z jego towarzyszy się zbuntowało drzwi zostały wywarzone od siły uderzenia, a kurz wzniósł się w górę. Jak tylko dostał się do nozdrzy kobiety zaczęła kichać niczym opętana w głowie planując już mord na debilnym mężczyznie.

— Lizzy? — Słysząc głos Tinker usta rudowłosej mimo wszystko rozszerzyły się. A gdy zobaczyła także zidiociałego Tsuyukiego oraz kuzyna Faustusów poczuła się jeszcze lepiej.

— Przybyła ekipa ratunkowa pod postacią rudowłosej sciery oraz niedorozwiniętego wampira, który szaleje dwa piętra wyżej. Nie mogło nam się nie udać.

Brew Shuhei'a uniosła się do góry słysząc odpowiedź Foster. Cóż powinien się spodziewać takiej odpowiedzi, ale mu ulżyło. Mógłby ich opieprzyć na temat ryzykowania życia, ale ta kobieta tyle czasu spędza z Servampami, że ta głupota wżarła się jej w mózg.

— Jesteście tylko we dwójkę?

— Woleliśmy nie ryzykować i reszta została w naszej nowej agencji.

— Mamy nową agencje?! — Oczy Tsuyukiego otworzyły się szeroko. Ile on kurwa tutaj siedzi? Przecież nie mogli jej wybudować tak szybko. Zmieść z powierzchni ziemi jeszcze tak zwłaszcza patrząc na destrukcyjne zachowanie Yody, ale NIE WYBUDOWAĆ!

— Wiesz to ich stara agencja i strażnicy ją urucho... — Lizzy przerwała słysząc tak jak reszta głos z głośników. Więc Hoshi walczy już z Tsurugim — musimy się pośpieszyć i dostać na górę. Chłopcy nas potrzebują.

Reszta kiwnęła głowami i gdy kobieta chciała zrobić ruch więzienie zaczęli zalewać agenci. Zielone oczy otworzyły się szeroko widząc taki tłum. Zupełnie jakby tylko czekali na sygnał. To musiało być zaplanowane.

— Czy.. Czy mamy jakiś plan..? — Kurumamori Wzdrygnął się słysząc naładowania magazynków, które echem rozniosły się po korytarzu.

Nie dadzą rady z taką chmarą i prędzej powystrzelają ich niczym kaczki. Foster nerwowo rozglądała sie w każdą stronę, gdy poczuła w kieszeni ten mały niepozorny spedzęcik od Servampa Zazdrości.

"Gdy zajdzie taka potrzeba naciśnij go"

Nacisnąć? Czy powinna wierzyć Hoshiemu? Przecież ten wampir jest niepoczytalny! Ale.. Osaka mu ufa, Yuki mu ufa, reszta rodziny także. Zirytowana uniosła wzrok na stojących ludzi unosząc sprzęt. Nim którekolwiek zareagowało nacisnęła guzik. Korytarze wypełniło niemożliwe wycie alarmu i wszyscy usłyszeli otwieranie cel. Co gorsze? Musiały się otworzyć na wszystkich piętrach.

— Ja zapierdole tego barana.. — Nie dość, że mają na głowie agencje to wypuścili wszystkich najgroszych magicznych oprychuch zbieranych tutaj na przestrzeni lat.

____________________

Lenistwa wraz z Lawlessem wbiegli do pomieszczenia głównego, gdzie stała już reszta wraz z Mutsuko patrząc na wielki ekran, który ustawiła Elise. Swoją drogą okazało się, że wampirzyca doskonale radzi sobie z nową technologią i aż dziw bierze, że nie chciała dołączyć do C3 pomagając Shuheiowi.

— Widzisz co narobiła ta niedorozwinięta ameba? — Osaka słysząc zirytowany głos Daisaki uniosła wzrok na ekran widząc multum czerwonych plamek przy czym tester magi będący po boku niczym termometr skakał wściekle od najmniejszej do największej linii temperatury.

— Hoshi otworzył wszystkie cele w C3. Sama dałam mu ten guzik.

— I mówisz to tak spokojnie!? — Misono zamarł łapiąc się za głowę. Tyle razy tłumaczył Shirocie by zrobił coś z tą kobietą. — Kuro to twoja żona do cholery! Powinieneś mieć na nią jakiś wpływ!

— Hoshi miał włączyć to zabezpieczenie, gdy nie będzie miał innego wyboru — Niebieskowłosa olała zdenerwowanego fioletowowłosego podchodząc do ekranu — jest z nim Lizzy, więc tym bardziej nie mógł sobie pozwolić by od tak sobie otworzyć cele.

— Nie uważasz, że za bardzo w niego wierzysz? — Każdy popatrzył tym razem na Melancholię — obie znamy jego przeszłość i to, że mu odbiło wiemy od zawsze. Sama prawie przez niego zginęłaś.

Mahiru nerwowo przełknął ślinę. W sumie nikt z nich nie wiedział, co tak naprawdę wydarzyło sie z Yodą w przeszłości. Oprócz... Popatrzył w prawo widząc zamyślonego Sleepy Asha. Jeśli Żeńskie Lenistwo wiedziało o przeszłości czarnowłosego to i pewnie on też ją zna.

— W porównaniu do ciebie jego świrowatość jest wytłumaczona. Touma musiał się okazać za silny — Elise zacmokała niezadowolona i Żeńska Melancholia posała jej niezadowolone spojrzenie — chciałaś do nas dołaczyć by pokonać ducha kuli. Więc zacznij się tak zachowywać.

Zapadła cisza w pomieszczeniu i każdy po sobie spojrzał. Stevens pouczająca Mutsuko to bardzo niebezpieczny duet. Osaka patrzyła na poruszające się plamki. Takim sposobem wampir chciał rozsiać chaos. Musi być tam teraz gorąco. Gorąco.. Właśnie! Dziewczyna odwróciła się w stronę stojących.

— Mam pomysł jak to rozwiązać i do tego będę potrzebowała paru osób — Obejrzała każdego z osobna — Yuki. Jako, że tam jest Lizzy musisz iść to był głupi plan zostawiając cię tutaj.

Blondyka zbladła. Chcą ją wysłać w tamto piekło!?

— Mahiru ty i Kuro też pójdziecie. Pomożecie Yuki znaleźć resztę — Brew Shiroty uniosła sie do góry i popatrzył znowu na Sleepy Asha. Servamp zmarszczył lekko brwi co oznaczało, że już mu się nie podobał ten plan. Na koniec niebieskowłosa spojrzała na Daisaki. Mimo, że kobieta jest dla niej okropna czas schować dumę w kieszeń — my dwie możemy przez ten czas rozkojarzyć Toume o ile nie będziesz się zachowywać jak sztywny kij od szczo...

— Masz zostać bez Eve?! Jak sobie poradzisz bez połączenia ze nami?!

— Zaraz... Dopiero co nam niedawno leżałaś tutaj na podłodze, a ona zachowywała się w twoja stronę jak...

— Zgadzam się. — Niebieskowłosy zbladł słysząc odpowiedź twierdząca ze strony czarnowłosej. Nie dość, że wlazla mu w słowo to ma pozwolić Raimei iść z nią?!

— Po prostu mi zaufajcie dobra? — Servamp zacisnął zdenerwowany usta. Wszyscy wiedzieli, że żeńskie Lenistwo jest osłabione, ale nikt nie potrafił się jej teraz sprzeciwić. No prawie nikt.

— No nie wiem Raimei czy to dobry plan byś w takim stanie poszła — Elise przekrzywiła z niezadowoleniem głowę — Layla powinna jeszcze na ciebie spojrze..

— Podaj mi mikrofon Ellie — Wampirzyca przełknęła nerwowo ślinę widząc ten ognik w jej oczach. Znała to, aż za dobrze pracując z nią tyle lat. Ma coś jeszcze w planie? Podała niepewnie kobiecie mikrofon, która nagle wyciągnęła z kieszeni dziwny gwizdek przykładając sobie go do ust by zaraz dmuchnąć nim w przedmiot. Nikt nic nie usłyszał, ale zaraz w pomieszczeniach rozniósł się wrzask oraz huki i nim ktokolwiek zareagował w drzwiach pojawił się zmachany Presciute z rozczochranymi włosami.

— CHCESZ MI WYSADZIĆ BĘBENKI SŁUCHOWE BABO?!

— On wytrzeźwiał! — Nie wiadomo kto głośniej wrzasnał. Smok czy reszta osób w pomieszczeniu. Raimei usmiechnęła sie uroczo chowając przedmiot do kieszeni. Przed wyjściem podał jej go Hoshi tlumaczac, że ten przedmiot zadziała na złotowłosego, ale by go uzywała rozwaznie.

— Mamy rebelię magicznych stworzeń w C3 — Dziewczyna pokazała na ekran, gdzie także spojrzał smok — potrzebujemy twojej pomocy by ogarnąć ten cały rozgardiasz który stworzył Hoshi.

— Zwariowałaś?! — Ludzka postać zniknęła zastępując ją wysokim złotym smokiem, którego głos zmienił się na bardziej donośny i ciężki — nie panuje nad wampirami!

— JAKI WIELKI!

— JAKIM SPOSOBEM ON SIĘ TU MIESCI?! — Mahiru zszokowany spojrzał w stronę Elise. Przecież sufit nie był tak wysoko!

— Budynek jako, że jest napędzany magią dostosowuje się także do wzrostu oraz wielkości osób będących w pomieszczeniu. Nawet, jeśli w tym momencie Presciute jest wysokosci budynku trzydziesto piętrowego to pomieszczenie dostosowało się do jego rozmiaru. — Wampirzyca wzruszyła ramionami jakby to było całkiem normalne. Zabawne. Ten budynek zaczynał być jak jeden wielki żyjący stwór. — no co? Różne stworzenia tutaj przyprowadzaliśmy.

— Hoshi potrzebuje twojej pomocy! Wykaż, że trochę swojej własnej inicjatywy! W końcu się przyjaźnicie do cholery! — Smok zamilkł słysząc zirytowany głos Osaki. Słyszał, kiedyś od czarnowłosego, że właśnie z nią ma najlepszy kontakt i zawsze może liczyć na jej pomocną dłoń. Wrócił do swojej ludzkiej postaci stając na przeciwko kobiety.

— Więc chcesz mnie wysłać do C3...?

— Nie tylko ciebie, bo będziesz miał pasażerów — Pokazała w bok na wymienione osoby i nerwowo przełknął ślinę widząc wśród nich Mutsuko. Tego pasażera wolałby sobie darować — do tego mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Mógłbyś podzielić się ze mną swoją magią..?Mahiru i Kuro chce wysłać z Yuki by mieć pewność, że będzie cała, a bez Eve nie mam w sobie dość siły jak kiedyś. Tak Bede mogła chociaż na chwile wrócić do dawnej formy.

Zapadła cisza i niepoinformowane osoby zaczęły po sobie patrzeć. O czym ona w ogóle mówi? Presciute podrapał się po podbródku. Więc Yoda musiał jej powiedzieć i stąd kobieta miała gwizdek. Każdy ze smoków może wybrać sobie osobę z którą dzieli magiczną siłę za pomocą podzielenia się krwią. Akurat traf chciał, że złotowłosy tak polubił Zazdrość, iż chciał by właśnie on został współdzielącym jego magię. A jako, że prawdziwym partnerem w agencji dla wampira była niebieskowłosa to ich więzi były tak samo mocne by ona mogła z tego skorzystać. Nim coś jeszcze powiedziała chłopak wyciągnął w jej stronę rękę.

— W porządku. Odrobina mojej krwi powinna zwiększyć twoją magię do tego stopnia byś mogła używać oręża bez problemu. Tyle nie szalej za bardzo. Możliwe, że jeszcze w mojej krwi płynie alkohol, więc może się to dla ciebie różnie skończyć.

Mutsuko uśmiechnęła się złośliwie. To może być całkiem ciekawe doświadczenie. Zastanawiała się jaką wielką siłą posługuje się Touma i teraz może się o tym przekonać. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top