Rozdział 51 Hasło laptopa


Raimei leżała na łóżku studiując laptopa znalezionego u Foster. Mutsuko zdobyła ostatni oręż z ich grupy, więc musi liczyć na wskazówki z tego grata. Usłyszała jak drzwi powoli zaczynały się uchylać przez które wyjrzał Mahiru uśmiechając się do niej lekko, co dziewczyna odwzajemniła. Od ataku na szkołę minął tydzień i nastolatki mieli dłuższe wolne. Najgorsze, że nikt nie potrafił wyjaśnić co się wydarzyło i dlaczego szkoła została tak zmasakrowana. Zaraz za nastolatkiem zawisł niebieskowłosy trzymając w dłoni paczkę chipsów także patrząc na wampirzycę.

— Raimei chodź dzisiaj ważny dzień! — Odłożyła przedmiot na szafkę nocną obok i zadowolona zeszła z łóżka podbiegając do dwójki chłopców. Pierwszy dzień wiosny były dość ważnym dniem dla wszystkich ludzi, ale Shirota zdecydował by ten dzień spędzili tylko we trójkę. Ostatni atak Daisaki uświadomił mu jak mało brakowało by stracił Servampy, które pojawiły się w jego domu jak grom z jasnego nieba. Ale bez nich jak bez muzyki. Czasami denerwuje, ale bez niej nie da się żyć. Patrzył na zadowoloną wampirzycę oglądającą wszystkie wystawy po drodze zachwycającą się każdą wystawą. Odwróciła głowę do chłopców podskakując z ekscytacji i brązowowłosy podrapał się zakłopotany po głowie za to Sleepy Ash pokręcił zniesmaczony głową. Czemu nie mogą tego dnia spędzić w swoich pięknych czterech ścianach?

Niebieskowłosa stanęła pomiędzy dwójką uwieszając się na nich. Na początku nie widziało jej mieszkanie z dwójką facetów zwłaszcza, kiedy wcześniej dzieliła ją pomiędzy samymi kobietami. Ale teraz widząc śmiejącego się Mahiru, który niósł lody czy niebieskowłosego próbującego odgonić od siebie ptaki niczego nie żałowała. W pewnej chwili spojrzenie Kuro skrzyżowało się z nią i czując jak robi się odrobinę czerwona przez ostatnią rozmowę z Pychami odwróciła głowę w inną stronę.

— Słuchajcie.. dzisiaj otwierają ten nowy dom handlowy niedaleko dworca — Nastolatek przeglądał gazetę dalej jedząc swój lód. Czekał na dzień od roku by porozmawiać z Suzuhne, ale widać nie dane mu było spędzić z nią tego dnia.

— Centrum handlowe? — Sleepy Ash podszedł do swojego Pana wyglądając mu przez ramię na gazetę by też zobaczyć ten wielki tłusty druk. Kto normalny otwiera sklep w takim dniu?

Osaka popatrzyła na nich z boku przechylając zabawnie głowę. Po co oni kazali im ze sobą iść? Przecież we dwójkę też by się dobrze bawili. Nie żeby coś do tego miała, ale po ostatnich żartów Elise i Hugh'a bała się czy czasem jej Pan nie został wciągnięty w tą dziwną nagonkę.

— Ja na twoim miejscu bym wiała, gdzie pieprz rośnie. Szykuje się prawdziwy Armagedon. — Popatrzyła w bok widząc ubawioną pacynkę, która uderzała lekko w zamarzniętą jeszcze wodę. Pomrugała parę razy i spojrzała znowu na zapatrzonych chłopców w gazetę — daj spokój tej dwójce. Jeden mały wypadzik. Jedno słowo, a wyrżniesz wszystko w pień.

Niebieskowłosa wciągnęła nerwowo powietrze i zirytowana popatrzyła na swoje odbicie, które stało już na lekko zamrożonej tafli. Nie była rzeczywista, więc jakim sposobem miała zarwać lód. Nagle pacynka zniknęła pod wodą przybierając jej cień i tylko dwa czerwone ślepia hipnotyzowały by dziewczyna nachyliła się bardziej w tamtą stronę.

— Tylko pozwól mi zyskać kontrolę.

Naprawdę ktoś potrafi być tak upierdliwy? Powoli zaczęło ją to przerażać. Odkąd Stevens straciła oręż miała wrażenie, że postać pojawiała się częściej.

— Wynoś się... i zostaw mnie w spokoju.

— Raimei wszystko dobrze? — Usłyszała chichot i pokręciła parę razy głową jakby chciała pozbyć się tego nieprzyjemnego dźwięku raniącego jej uszy. Poczuła dłoń na ramieniu i szybko odwróciła głowę do tyłu widząc niepewną minę wampira.

— Em... tak Kuro?

— Pytałem czy wszystko w porządku. Zachowujesz się jakoś dziwnie.

— Ta.. tak wszystko w porządku — Dziewczyna szybko wstała strząchając jego ramię i ruszyła szybszym krokiem w stronę stojącego już kawałek dalej Pana odprowadzana przez podejrzliwe spojrzenie wampira.

_________________

Mutsuko obserwowała pędzących ludzi z dachu budynku, co jakiś czas się krzywiąc. Zebrała już siedem oręży. Ostatni kryje się w kuli i wreszcie będzie mogła dokonać tego na co czekała tyle lat. Rozłożyła dłoń przywołując każdy z nich i zatrzymała się na chwilę przy zapalniczce skrzywiając się. Czarnowłosa postanowiła poświęcić swoją magię dla tej niebieskowłosej dziewczyny. Nigdy nie potrafiła zrozumieć, co ma w sobie Osaka, że każdy z rodziny potrafił poświęcić dla niej więcej niż była tego warta. Sama widziała jak wampirzyca była gotowa zginąć byle by ochronić oręż. A teraz przegrała słabość Elise.

— Już niebawem spotkamy się wszyscy razem. Prawda moje drogie? — Wyprostowała się patrząc tym razem na panoramę Tokio. Tylko tym razem to ona będzie górą. Jej życzenie zmieni wszystko.

Rozmyślania przerwało stukanie butów, które roznosiło się echem po zabudowanym dachu i głowa czarnowłosej odwróciła się do tyłu. Tsubaki trzymając w dłoni dwie filiżanki parującej herbaty podszedł do stolika i położył je na nim sam zresztą usadzając się przy nim. Żeńska Melancholia zeszła z podestu siadając naprzeciw niego łapiąc za drugą porcelanę.

— Nie lepiej by było siedzieć ci w budynku?

— A to czasem nie ty przyszedłeś tu z herbatą?

— Może.. — Wampir uśmiechnął się szeroko przez co czarnowłosa przechyliła głowę w prawo. W jej ciele zakiełkowało coś co dawno zostało pogrzebane. Co dziwne już czuła podobne rzeczy, kiedy zobaczyła swoje zdjęcie w skupisku lepianek najstarszego brata. Zacisnęła mocniej filiżankę przez co mina czarnowłosego z zadowolonej przeszła bardziej w pytającą.

— Potrzebujesz pobyć trochę sama?

Kobieta pokręciła głową wpatrując się w parujący napój widząc swoje odbicie. Kiedyś wyglądała inaczej i mimo, że mogłaby w każdej chwili do niego wrócić nie potrafiła na niego patrzeć. Zresztą co jej po tej marnej iluzji? Codziennie przegląda się w lustrze przypominając sobie po co właściwie robi to wszystko. Dla niej ludzie nie są nic warci. Zniszczyli jej życie chcąc coraz więcej, a rodzina mająca ją wspierać stanęła po ich stronie mimo, że także stracili z tego powodu życie. Ale dlaczego mając tyle okazji nie potrafi zabić pierwszej siostry? To nie jest możliwe by żywiła do któregokolwiek z wampirzego rodzeństwa czuła coś więcej niż czystą niechęć.

— Właściwie.. mówiłaś ostatnio, że chcesz zmusić swoją siostrę by odezwała się w niej mroczna strona — Patrzył wyczekująco na czarnowłosą, której spojrzenie z herbaty leniwie posunęło się do góry by zatrzymać na Tsubakim — masz plan jak tego dokonać?

— Już tego dokonałam — Brew męskiej Melancholii uniosła się do góry. Jak to? Przecież nic się nie wydarzyło. Widząc niezrozumienie w oczach chłopaka zacmokała znudzona odsuwając od siebie parujący napój i podpierając dłonią brodę — wtedy, kiedy podżarłam odrobinę jej duszy osłabiłam barierę łączącą jej moc z umysłem. Jak myślisz, co widzi od tamtego dnia? Przy dobrym szczęściu jak tylko dojdzie do Ragnaroku sama przyjdzie zabawić się z nami.

_________________

Servamp siedział na kanapie oglądając kolejny program o gotowaniu jedząc chyba z dziesiątą paczkę chipsów. Jak tak dalej pójdzie będą musieli robić większe zapasy inaczej nocami zostanie mu jedzenie samego ramenu.

— Kuro.. potrzebuje chyba pomocy — Wampir słysząc głos dziewczyny odwrócił głowę widząc bladą Osakę. Wyglądała na tak samo przerażoną jak dzisiaj przy fontannie. Pomrugał parę razy po czym odłożył paczkę chrupków klepiąc miejsce obok niego na meblu. Wampirzyca wyglądała jakby przez chwilę się wahała, jednak zaraz obeszła zieloną kanapę i usiadła obok chłopaka. Chłopak przekrzywił głowę obserwując zapatrzone spojrzenie kobiety w stronę programu.

— Więc... o co chodzi?

— Powiedz mi. Czy.. czy widzisz te okropną pacynkę? — Pacynkę? Jakie znowu diabelstwo? Uniósł pytająco brew do góry i dopiero po chwili do niego dotarło o czym kobieta mówi.

— Mówisz o naszej mocy. No czasami się zdarza, kiedy.. no wiesz waham się.

Uśmiechnęła się blado, co nie spodobało się Servampowi. Czy właśnie to dzisiaj widziała przy fontannie? Żeńskie Lenistwo przyłożyła rękę do czoła pocierając je powoli.

— Ja... czasami ją widziałam, ale po walce z Mutsuko zaczęło się to nasilać. Ostatnio zaczęła przybierać także przerażający cień szeptając do mnie po nocach.

Dziwna sprawa. Wampir rozglądał się po pokoju jakby chciał znaleźć jakąś anomalię w domu, a le jak było ciemno w pomieszczeniu tak dalej nic się nie działo. Czemu nie powiedziała im o tym wcześniej.

— A teraz jest to tutaj?

— N..nie.. — Nerwowo pokręciła głową, jednak nie patrząc na pokój. Więc nie wiedział czy blefuje by go nie martwić czy naprawdę niczego tutaj nie ma. Zatrzymał się wzrokiem na ciemnej części pokoju mrużąc podejrzanie oczy. Zaczął powoli się przysuwać na kanapie do przerażonej dziewczyny dalej nie spuszczając wzroku z ciemnego kąta. Te stwory najczęściej szukały miejsca, którego najbardziej się boimy. Myślał czasami o tym czy Raimei widzi kogoś takiego, ale nie zdawał sobie sprawy, że tak źle to wygląda. Położył jej rękę na ramieniu i niebieskowłosa spojrzała na niego z uchylonych palców. W pokoju było dość ciemno i tylko światło telewizora rzucało kolorowe barwy na twarz znudzonego Servampa. W jej głowie od razu zaczęły kiełkować rozmowy Pych na policzkach wampirzycy pojawiły się rumieńce, które starała się zatuszować dłońmi.

— Najlepiej by sie tego pozbyć trzeba to ignorować — Sleepy Ash wyglądał na skupionego, gdy to mówił. Zabawne, jak go poznała to zawsze miał tylko jeden wyraz twarzy. Ale im więcej czasu z nim spędza to tym więcej różnic widzi między jego starym, a nowym charakterem. A może on cały czas taki był tylko nie zwracała na to uwagi?

Mój brat potrzebuje kogoś komu będzie mógł zaufać

— Słuchasz mnie w ogóle?

— Mm.. co?

— Pytałem czy chcesz się tutaj położyć — Wampir odwrócił szybko twarz w stronę telewizora czując jak robi się lekko czerwony. Jakie to jest kłopotliwe. Niby wiele razy sam się jej ładował do łóżka, ale ostatnio coś się zmieniło — dzisiaj ma być jakiś horror w telewizji, który miałem obejrzeć to... w razie wypadku jakbyś się obudziła to bym tutaj siedział.

To ona jest nawiedzana przez pacynkę, a ten jej jeszcze proponuje by się tu położyła i on będzie oglądać jakieś potwory z ekranu? Ona już ma stworów nader dużo.

— Wiesz lepiej byś nie siedziała sama jak to się dzieje — Bawił się zakłopotany konsolą chyba nie zdając sobie nawet sprawy, że jej nawet nie włączył. Zenskie Lenistwo patrzyło to na przedmiot to na niego i uśmiechnęła do niego — dziękuje Kuro.

_______________

Lizzy podeszła do drzwi od pokoju naciskając za klamkę i w tej samej chwili przed twarzą kobiety przeleciała maskotka jakieś dzikiego zwierzęcia. To był chyba jednorożec. Taką przynajmniej miała nadzieję. Za chwilę w jej biedne uszy uderzył wrzask tysiąca rozmów, gdzie właśnie spełnił się najgorszy koszmar Foster. Miliony dzieci! Marron była problemem, ale widząc taki tłum małych potworów miała ochotę się po prostu odwrócić i uciec z krzykiem. Kiedy chciała już wcielić swój plan w życie uderzyła w kogoś stojącego z tyłu i oboje polecieli na ziemię.

— Foster.... — Rudowłosa otworzyła oczy widząc, że leży na swoim Servampie. Jakim cudem ta baba się tutaj znalazła? Popatrzyła to w lewo to w prawo jakby chciała zrozumieć skąd ten demon się tutaj wziął. Zwłaszcza, że nie słyszała jej kroków.

— Skąd ty się tutaj wzięłaś?!

— Kiedy otwierałaś drzwi, któreś z dzieciaków stwierdziło iż jeż musi dobrze latać..

— Więc to nie był jednorożec?

— Nie wiem co ty ćpasz, że jeż został jednorożcem. Ale mając świadomość iż mamy tutaj spędzić prawie cały wieczór to daj mi namiary na swojego dilera.

Dziewczyna poderwała się szybko z wampirzycy otrzepując ubranie i odwróciła się by wejść obrażona do pokoju. To chamstwo jest chyba u tych kobiet rodzinne. Blondynka westchnęła przewracając oczami i tak jak jej poprzedniczka podniosła się z ziemi by wrócić do tego pokoju tortur. Jak one mogły się zgodzić na to, że popilnują zgraje dzieci? Żeby to były jeszcze normalne dzieci to wszystko by było w porządku, ale to nie są zwykłe dzieci. To kurwa są potwory.. Jak tylko jakaś dziewczynka zobaczyła Panią Chciwości jej oczy zabłysły jakby dostała jakiś prezent i rzuciła się na kobietę, która była gotowa przywalić temu stworzeniu kijem. GDZIE DO CIĘŻKIEJ KURWY JEST LILY?!

___________________

Dwójkę Servampów obudziło stukanie do drzwi i Osaka otworzyła jedno oko patrząc w bok. Telewizja dalej grała, ale Kuro nie wyglądał na zbytnio pochłoniętego akcją, ponieważ chrapał oparty o kanapę w najlepsze. Złapała za pilota chcąc wyłączyć program, kiedy pukanie rozległo się kolejny raz i zdziwiona odwróciła się patrząc na zegarek. Było dobrze po dwudziestej trzeciej. Kto normalny o tej porze przychodzi do cudzego domu? Podniosła się z łóżka skradając do wejścia by wyjrzeć przez wizjer. Po ostatniej przygodzie, gdzie wściekły tłum napastował ich drzwi wejściowe nie będzie otwierała przy pierwszym lepszym pukaniu. Pomrugała parę razy nie wierząc w to co widzi. Pod drzwiami stali chłopcy. Nie wiedziała, co ją bardziej dziwi — to, że przyszli mimo, że jest dwudziesta trzecia czy to, że Misono jeszcze nie śpi.

— Co wy tutaj robicie o tej porze?

— Wiem, że nie jest to dobra pora na odwiedziny siostro, ale... wiem gdzie jest część kuli.

Niebieskowłosa pomrugała parę razy jakby próbowała przyswoić do siebie wiadomość i przepuściła piątkę osób w drzwiach sama za nimi zamykając. Powinna obudzić nastolatka, który już pewnie śpi kamiennym snem i jak już miała wcielić plan w życie to otworzyły się drzwi od pokoju Shiroty, a chłopak z takim samym wymalowanym szokiem na twarzy obserwował grupę osób.

— Co wy tutaj robicie o tej porze?

— Chodź do stołu Shirota — Fioletowowłosy wskazał chłopakowi krzesło sam już idąc w tamto miejsce — zostawiliśmy dzieciaki pod opieką Foster i jej Servampa, a odnoszę wrażenie iż to był jeden z najgłupszych pomysłów mojego życia.

Mahiru spojrzał na kanapę słysząc z niej pomruk i zobaczył swojego drugiego Servampa śpiącego na w pół siedząco. Powinien go obudzić, ale skoro Raimei tego nie zrobiła to po co on ma to robić? Widać nie jest to aż tak ważne, a w końcu ich dwoje słucha. A Kuro to Kuro i tak będzie ignorował o czym mówią. Grupka usiadła przy stole patrząc wyczekująco na Storm, która stukała palcem o drewniany blacik.

— Więc... gdzie ta kula? — Muszą się pośpieszyć by zebrać brakujące części przed czarnowłosą. Ósma z nich zniszczyła wszystkie oręże i tylko brak pełnej kuli ratuje ich przed Armagedonem. Żeńska Nieczystość spojrzała na swojego Pana, a potem na Lily'ego.

— Dzisiaj jak poszliśmy z Misono na kolację — Brew dziewczyny uniosła się do góry. Poszli na kolację. Tak, że we dwoje? — to w restauracji jest pomnik w który jest wbity.

— To nie mogliście wyciągnąć jakoś tego kawałka?

— Rusz głową Shirota.. Moja rodzina od zawsze chodziła tam na obiady i teraz nagle ich syn miałby ukraść kamyk z pomnika?

— Tak to jednak głupio brzmi — Brązowowłosy podrapał się zakłopotany po głowie śmiejąc się pod nosem.

— Powinien tam iść ktoś, kto będzie tam pierwszy raz i go nie rozpoznają — Męska Chciwość rozciągnął się na krześle znudzony. Cały dzień dzisiaj latał za Lichtem, który ma jeden z tych dni, kiedy chodzi obrażony na cały świat. Niebieskowłosa popatrzyła na czarnowłosego siedzącego ze skrzyżowanymi rękami. Chyba został tutaj przyprowadzony na siłę. W pewnej chwili oczy chłopaka spojrzały na nią i wampirzyca wymuszenie się uśmiechnęła. Od tygodnia zbiera się by powiedzieć komukolwiek z nich o odkryciu z laptopa. Nikt nie pytał się jakie jest hasło i ona wcale nie miała zamiaru się z tego spowiadać, ale to może mieć coś wspólnego z tym chłopakiem.

— Licht mogłabym cię prosić na rozmowę w cztery oczy? — Przy stole zapadła cisza i każdy popatrzył pierw na wampirzycę, a potem na zdziwionego chłopaka. Pan Chciwości pierw pomrugał parę razy by zaraz pokiwać głową i wstać kierując się za niebieskowłosą, która przepuściła Todorokiego w drzwiach.

Nastolatek chyba pierwszy raz był w jej pokoju i właściwie nic nie wskazywało jakby te pomieszczenie zamieszkiwała kobieta. Jego wzrok przykuł stary srebrny laptop leżący na łóżku do którego dziewczyna właśnie zmierzała.

— Więc czego chciałaś de... znaczy Osaka? — Miał zacząć być grzeczniejszy dla innych wampirów i jak na razie od tej dziewczyny może zacząć. Przykładem jest to, że to ona najczęściej dostaje po tyłku w tym całym bajzlu i z chęcią by się zamienił z Mahiru na te wampirzycę, bo w porównaniu do Lawlessa to nawet szop z karabinem był by idealnym towarzyszem.

— Mówi ci coś Angus Ethan Foster? — Brew czarnowłosego poszybowała do góry. No z tego, co mówił to ojciec Lizzy, ale co on ma mieć z tym wspólnego? — znałeś Lizzy wcześniej?

— Oprócz tego, że jak mówiłyście to jest jej ojcem to nic więcej mi to nie mówi. A po drugie chyba widziałaś jak wyważałem u niej drzwi. Wyglądaliśmy jakbyśmy się znali?

W sumie racja.. nie pomyślała o tym. Uniosła laptopa drapiąc się nerwowo po głowie. Popatrzyła z ekranu na nastolatka. Zawołała go, więc teraz nie może się cofnąć.

— Hasło tego laptopa brzmi „ Todoroki" — Oczy Lichta otworzyły się szeroko widząc skupione na nim spojrzenie żeńskiego Lenistwa, która właśnie zachowywała jakby prześwietlała go rentgenem — nikomu nie mówiłam jak brzmiało hasło. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię. Bo uważałam, że tobie pierwszemu należy się odpowiedz.

On ma mieć coś wspólnego z tym wszystkim? Dlaczego? Jakby coś wiedział na pewno by im to powiedział.

— W C3 także widzieliśmy wzmiankę o twoim nazwisku, jednak wtedy wpadła do pomieszczenia Mutsuko i nie dałam rady doczytać — Podniosła się z łóżka i podeszła do chłopaka kładąc mu rękę na ramieniu — a twoja rodzina? Nie może mieć coś z tym wspólnego?

______________

Chłopcy dalej obserwowali drzwi w której zniknęła dwójka osób jakiś czas temu, co jakiś czas tylko rzucając uwagami w swoje strony. To było dość podejrzane, że niebieskowłosa chciała porozmawiać z Todorokim na osobności zwłaszcza zważając na to iż ich rozmowy zawsze zatrzymywały się tylko na „Cześć".

— Widać, że Pan.. — Hyde całkowicie zignorował zainteresowanie wszystkich w pomieszczeniu i z zadowoleniem przeskoczył przez kanapę by wylądować koło śpiącego Servampa. Męskie Lenistwo spadło z kanapy uderzając twarzą prosto w dywan. Każdy usłyszał przekleństwo Kuro leżącego jak długi na ziemi i złośliwy chichot blondyna. Dawno nie robił na złość bratu i nagle w jego głowie zaświtał szatański plan.

Sleepy Ash poderwał się z ziemi otwierając szeroko oczy widząc tyle osób w pomieszczeniu. Popatrzył znowu na kanapę, gdzie dalej siedział zadowolony Lawless obserwując starszego brata. Gdzie jest Osaka?

— Co wy tu...

— Robicie? O tej porze? — Młodszy brat uśmiechnął się złośliwie pod nosem — ustalamy plan działania. Oczywiście dokończymy go, kiedy Raimei skończy rozmowę z Aniołkiem. Długo nie wychodzą.

Niebieskowłosy popatrzył na drzwi od jej pokoju. Jak spał coś go ominęło? Lily podleciał do kanapy opierając się o tył oparcia także patrząc na najstarszego brata za to reszta znów pochłonęła się w rozmowie przy stole. Kuro westchnął kręcąc głową i wrócił na swoje miejsce na kanapie pocierając obolały podbródek. Gdy tylko usiadł męska Chciwość przysunęła się do niego, a Nieczystość nachyliła się by posłuchać rozmowy obu braci.

— Chyba przeszkadzamy, co? — Męskie Lenistwo pokręciło głową oglądając telewizję z pilotem w ręce.

— W skupieniu mi się do oglądania? A jakże.

— Raczej mówimy to naturze damsko męskiej — Że kurwa, co? Servamp odwrócił głowę w stronę braci mając tępy wyraz twarzy.

— Jak znowu chcesz mi mówić głupoty to powtarzam. Nie znam żadnej Julii.

Dwójka blondynów popatrzyła po sobie po czym na najstarszego brata. On się z nich zgrywa czy coś? Jednak widząc poważny jak na Kuro wyraz twarzy spowodował wybuch śmiechu z ust starszego. On naprawdę nie zdaje sobie z tego sprawy!

— Ale.. nam chodzi o Raimei! — Miau? No poszła tam pogadać na stronę z Lichtem i co mu do tego? Jak ten kolczaty idiota chce robić sceny to niech idzie i mu nie zawraca dupy — podoba ci się!

— Nie wasza sprawa — Wzruszył ramionami wracając do oglądania programu — zresztą nie wiem o czym mówisz.

— Ty nie zdajesz sobie z tego sprawy — Hyde pokręcił niedowierzająco głową.

— Miłość jest ważna w życiu starszy bracie — Lily nachylił się bliżej chcąc pomóc trochę piątemu z braci za to Sleepy Ash starał się skupić na programie w telewizji. Co oni mu tutaj za terapię robią? Chyba sam dobrze wie, co robi — my ci pomożemy.

Nagle przy Lenistwie spadła wielka książka przez co podskoczył na kanapie. Widząc kolor i tytuł zastanawiał się nad tym czy jego rodzina ma problemy ze sobą. Popatrzył na nich przerażonym wzrokiem jakby widział ich pierwszy raz w życiu. Otworzyły się drzwi od pokoju dziewczyny i dwójka wcześniej wspomnianych osób wyszła z pomieszczenia, a w tej samej chwili Lawless złapał za rękę niebieskowłosego podnosząc ją do góry.

— Znalazłem idealną parę na to zadanie!

Posiadanie rodziny jest jednak upierdliwe..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top