Rozdział 44 Bal Bożonarodzeniowy


Raimei właśnie popijała poranną kawę patrząc na choinkę. Zielone drzewo wesoło połyskiwało rozświetlając salon w którym jeszcze było ciemno. Popatrzyła znudzona na zegarek widząc dopiero szóstą, więc Mahiru dopiero za jakąś godzinę wstanie jak nie później. W końcu dzisiaj ma wolne od szkoły. Potem jej spojrzenie zatrzymało się na drzemiącym Kuro na kanapie. Wampir spał ściskając w dłoni swoją konsolę z którą musiał zasnąć nawet jej nie wyłączając. Wstała odkładając pusty kubek i złapała za kurtkę wiszącą na wieszaku. Zamykając cicho drzwi zbiegła po schodach widząc z daleka uśmiechniętego Sakuye, który jak tylko ją zobaczył zaczął do niej machać.

— Widzę, że jest ktoś kto wstaje wcześniej niż Mahiru.

— Daj spokój Watanuki — Pokazała mu złośliwie język grzebiąc przy okazji w kieszeni czy ma portfel. Jak chce się pośpieszyć i zdążyć kupić wszystko zanim chłopcy wstaną musi popędzić zielonowłosego — chodź Layla czeka.

— To powinna być moja kwestia — Zaśmiał się przyśpieszając kroku by dogonić szybko idącą już wampirzce. Jak tylko do niej dobiegł włożył ręce do kieszeni obserwując jeszcze wymarłe miasto, które pewnie jeszcze spało. Lubił patrzeć na zaśnieżone ulice i lampy oświetlające biały puch. Popatrzył kątem oka na zadowoloną niebieskowłosą i podrapał się lekko zakłopotany po głowie. Niby ostatnimi czasy w barze oraz rezydencji Aliceinów dużo czasu spędza z kobietami, ale tak na sam na sam z Osaką zawsze będzie się chyba czuł skrępowany. Dzięki niej i Shirocie znalazł dom oraz pracę po tym jak zdradził Tsubakiego. Co gorsza jego własny stworzyciel nie żywił do niego z tego powodu urazy.

— Wszystko w porządku Sakuya? — Pokręcił głową słysząc głos dziewczyny. Całkiem się zapomniał. Przecież nie idzie teraz sam.

— Myślę o Tsubakim — Westchnął pocierając obolałe skronie — Mutsuko na pewno mu nie darowała tego, że tak łatwo dał mi uciec z jej łap po zdradzie.

— Raczej moja siostra za bardzo lubi tego czarnowłosego psychopatę by go zabić — Zdziwione czerwone oczy spojrzały w jej stronę. Żeńskie Lenistwo szła ze skrzyżowanymi dłoniami na głowie patrząc tak jak on w niebo. Uśmiechała się, co ostatnimi czasy było coraz częstsze musiał przyznać. Nie wiedział czy to zasługa Mahiru i jego leniwego wampira, ale widać było, że kobieta odżyła trochę. A może to magia świąt? Cholera jedna wie — wierz mi, jeśli uważała by go za zbędnego. To dawno skończyłby jako pokarm dla ryb lub jej magii. Zależy, co by chciała z nim zrobić. Może to nawet i lepiej. Wreszcie nie polega na samej sobie.

— Zaczynasz myśleć tak dziwnie jak Mahiru..

— Może — Spojrzała przed siebie widząc już machającą do nich Storm, która wyglądała dość zabawnie w cienkim płaszczyku i ziewającym Dodo. Biedny chłopak. Nawet będąc kierowcą został zmuszony do wożenia na każde zawołanie blondynki, a jak nic to musiało kończyć się źle. Obok Żeńskiej Nieczystości stał paląc papierosa uśmiechnięty od ucha do ucha Lily. Oni byli tak uroczy we dwoje, że jak się ich widziało samopoczucie wzrastało trzy krotnie — ale właśnie dzięki takim myślom wiemy, że walczymy w dobrej wierze. A także dzięki temu mamy większe szanse na szczęśliwy remis.

Pomrugał parę razy próbując zrozumieć o czym ona tak naprawdę myśli po czym zobaczył ile jest w tyłu jak wampirzyca podbiegła do dwójki Servampów i śpiącego na stojąco mężczyzny.

— Witaj — Storm złapała swoją wampirzą partnerkę z agencji za dłonie — jak dobrze cię widzieć wreszcie tak uśmiechnięta!

— Czy według was ja się nigdy nie uśmiecham czy jak?

— Ostatnio niezbyt dobrze wyglądałaś — Blondyn zamienił się w motyla i usiadł na głowie Osaki przez co wyglądał jak ładna spinka — ale teraz wyglądasz bardzo dobrze moja droga.

— Jasne, jasne Lily — Odgoniła z głowy motyla, który chichocząc zamienił się z powrotem w Servampa stając przed wejściem do sklepu — więc czemu tyle nas zebrało się w tym uroczym miejscu?

Drzwi od sklepu otworzyły się i Raimei pierwszy raz od dłuższego czasu zobaczyła była pracodawczynie Storm. Jak tylko blondynka odeszła okazało się, że sklep będzie zamknięty, bo starsza właścicielka chce wreszcie odejść na wyczekiwaną emeryturę i wyjechać z Japonii do swojej córki. Uśmiechnęła się szeroko widząc swoją byłą pracownice i bez słowa przepuściła wszystkich w drzwiach. Niebieskowłosa poszła za resztą wchodząc do środka i niepewnie się rozglądając. To było dość dziwne by o tak wczesnej porze grupa ludzi postanowiła pobuszować po sklepie, a tym bardziej, że ta starsza kobieta w ogóle ich wpuściła.

— Jak wiesz dzisiaj w rezydencji jest planowany bal Bożonarodzeniowy — Layla podeszła do przebieralni grzebiąc tam jakby szukała jakiegoś skarbu i Raimei musiała stawać na palcach by coś zobaczyć.

— I wy także jesteście na niego zaproszeni — Lily usiadł z filiżanką kawy przed ladą także obserwując poczynania partnerki.

— Jednym słowem będziemy się wszyscy dobrze bawić całą noc — Watanuki przewrócił oczami. Przez to, że dalej mieszka w rezydencji jest wkręcony w ich wszystkie szalone pomysły. Jak z Misono nie potrafi się dogadać, jeśli chodzi o jakiekolwiek sprawy tak z resztą domowników ma bardzo dobry kontakt i naprawdę lubi wracać tam, co noc. Nie czuje się tak wyobcowany jak wśród gwardii Tsubakiego. Tam chyba jedynie czemu nie ucięli mu głowy było to, że czarnowłosy o to zadbał.

Wreszcie blondynka wygrzebała się z przebieralni niosąc trzy duże pakunki i wpychając je w ręce dziewczyny, a wampirzyca uniosła pytająco brew.

— Powinno na was wszystkich pasować.

— Ale.. ale Laylo ja nawet nie wiem czy oni..

— Musisz przyjść i mam do ciebie jeszcze jedną prośbę — Postarała się bardziej stanąć z boku by widzieć swoją siostrę z nad tych wszystkich trzech paczek — rozmawiałam z Yuki. Ona też tam będzie. Macie okazję się pogodzić.

— Nie mogę, wiesz o tym.

— Powiedziałam jej wszystko.

— Słucham?! — Paczki wyleciały z rąk i tylko szybkość zielonowłosego spowodowała, że przedmioty nie upadły na ziemię z hukiem — coś ty narobiła?!

— Zrobiłam to, co powinnam w tamtej sytuacji — Storm zmrużyła zdenerwowana oczy i niebieskowłosa zamilkła — Jest dobrze. Nie traktuj jej już jak dziecka Raimei. Ona jest dorosła tak samo jak ty czy ja. Po prostu dostała poradę by na razie trzymać się od ciebie z daleka. Ale moim zdaniem już starczy tych waszych podchodów.

— Nie wiem czy powiedzenie jej cokolwiek zmieniło.

— Zależy czy mówisz tak myśląc o sobie czy o niej — Nie wygra z nią to już było tak samo jasne jak to, że chociażby siłą pojawiłaby się na tym balu. Już widziała wizję jak zostaje dosłownie porwana jak jakiś czas temu na hasło pomysłu Hoshiego. Z jej rodziną to się chyba nie zadziera. Pokręciła zrezygnowana głową.

— Porozmawiam z chłopcami — Złapała pakunki od Sakuyi, który milczał jak zaklęty. Właściwie słyszał trochę historii od służby tylko nie całą, a przez te uwięzienie w domu czuł się odseparowany od sprawy — muszę zająć się prezentami.

— Ja ci z chęcią pomogę zanieś to do domu!

— Ty Sakuya wracasz z nami — Blondynka westchnęła niezadowolona widząc jak nastolatek mruknął zrezygnowany w jej stronę — musisz pomóc w przygotowaniach. Prosiłam cię o to dwa dni temu i się zgodziłeś.

Pstryknęła palcem i zaraz koło Osaki pojawił się Gracz z zaciekawieniem obserwując wielkie pakunki, które trzymała dziewczyna. Raimei uśmiechnęła się lekko w jego stronę czując się dziwnie. W końcu podwładny Layli i tak jej nie pamięta, a dziwnie się czuła wiedząc, że pod maską kryje się jej dawny bliski przyjaciel.

— Gracz ci pomoże. Sama z łażąc z wielkimi pakunkami od sklepu do sklepu zbyt dużo uwagi na siebie zwrócisz. Zwłaszcza jak kobieta sama to będzie nosić.

— Myślisz, że kogoś będzie interesowało ile ja pakunków noszę? Zwłaszcza, że jest szósta trzydzieści rano? Bardziej sprzedawców zainteresuje to, kto jest tak zdesperowany by robić zakupy z rana.

Zielonowłosy zaśmiał się pod nosem słysząc ironię kobiety przez co zdenerwowana brew Storm uniosła się do góry. Teraz widać, że wampirzyca nie lubi jak się jej sprzeciwia, ale widać iż niektórzy jak żeńskie Lenistwo mają całkowicie w dupie to jak ona to odbierze.

________________

Mahiru siedział przy stole jedząc śniadanie, gdy usłyszeli jak otwierają się drzwi i wraz z Kuro wyjrzeli z salonu. Pierw widzieli wielkie paczki, które z trudem dostały się do domu po czym za nimi weszła Raimei zamykając drzwi. Otrzepała buty ze śniegu i zaczęła się rozbierać z kurtki mrucząc największe przekleństwa.

— Raimei, gdzieś ty była z samego rana? — Brązowowłosy był niemal pewny, że wampirzyca spała smacznie w pokoju. A żadne z nich nawet tam nie zajrzało.

— Miałam małą randkę z tłumem... — Złapała paczki i bez zbędnych słów pierw wcisnęła trzy paczki Shirocie — ta na górze jest od Watanukiego. Prosił bym ci ją przekazał, bo sam został porwany przez sprawy „ Aliceinowe".

— Widziałaś się z Sakuyą? — Niebieskowłosy spojrzał z nad konsoli na nią po czym na zegarek. Była dopiero dziesiąta rano, więc co ona o tak wczesnej porze robiła z tym zielonowłosym krwiopijcą? — co wy robiliście z samego rana?

— Coś bardzo ważnego — Położyła przed Sleepy Ashem grzebiąc po kieszeniach jakby miała tam jakieś pchły i mrucząc pod nosem — gdzie to schowałam... Po prostu Layla po mnie zadzwoniła bym wręczyła wam te paczki, a Sakuya powiedział, że z chęcią się z rana ze mną przejdzie. A i tak chciałam wam kupić prezenty na święta, więc wszystko miałam po drodze...

— Na co nam wyjściowe ubrania?! — Oczy nastolatka otworzyły się szeroko widząc lekko pomarańczowy garnitur. Przecież on musiał kosztować dobre parę tysięcy!

— Była szefowa Layli zamykała interes, więc uważała, że to idealna okazja by zrobić nam prezenty — Próbowała się nie śmiać widząc minę Servampa Lenistwa jak otworzył swoją paczkę widząc granatowy garnitur unosząc zniesmaczony brew do góry. Dalej chyba pamiętał swoją walkę z krawatem — dzisiaj jest u nich bal Bożonarodzeniowy na który zostaliśmy zaproszeni. Co gorsza powiedziała, że jak nie przyjdziemy to zostaniemy przyprowadzeni siłą. A po ostatnim planie Hoshiego wole tam iść o własnych nogach..

— Dobra nie kontynuuj już.. — Doskonale to pamiętał. Ale czemu Misono nic nie mówił? Chociaż.. — Kuro, co ostatnio mówił Misono jak odebrałeś mój telefon?

— Same upierdliwości, aż moja głowa zaczęła to wypierać..

Mahiru opuścił zrezygnowany dłonie za to Osaka wybuchła głośnym śmiechem. Powinna się tego po niebieskowłosym spodziewać. On nigdy nie słucha tego, co się do niego mówi, więc była więcej niż pewna, że fioletowowłosy wspominał o tym balu. A Kuro jak to Kuro wyparł to ze swojej pamięci będąc zbyt zaaferowany grą i chcąc by dali mu w życiu święty spokój.

— Layla chce bym pogodziła się z siostrą — Usiadła obok nich przy stole łapiąc za jeszcze ciepły tost i smarując go dżemem.

— Jesteś na siłach by rozmawiać z Yuki?

— Nie wiem Mahiru — Pokręciła głową wzdychając — nie rozmawiałam z nią od feralnego dnia w barze o ile to można było nazwać rozmową. A kiedy rozmawiałyśmy jak kiedyś? Cud, że jeszcze pamiętam jak wygląda.

Nastolatek nie zadawał więcej pytań widząc jak dziewczyna w zamyśleniu je spóźnione śniadanie patrząc na swoją herbatę, którą zdążył jej zrobić i postawić przed nosem. Spojrzał pytająco na Sleepy Asha, który niby grał, ale także obserwował z nad konsoli wampirzycę. Nie wyglądał na zbyt przekonanego dzisiejszym dniem. Ale czy chodzi tutaj o Yuki czy o jego niechęć do zabawy? Właściwie był pewny, że niebieskowłosy wie więcej o żeńskim Lenistwie niż kiedykolwiek będzie wiedział on. Między tą dwójką wytworzyła się więź, która mogła dużo pomóc w walce przeciw Tsubakiemu i jego świcie. Tylko czemu miał wrażenie iż jego dwa wampiry babrają się w jakimś bagnie nie chcąc go wciągać w te wszystkie sprawy? Czuł się odsunięty. Wstał od stołu przepraszając dwójkę i kierując się do swojego pokoju z zamiarem niby przymierzenia garnituru na dzisiejszy wieczór.

Wszedł do pokoju zamykając go cicho i położył rzeczy na łóżku po czym wysunęło się małe pudełeczko, które musiało być prezentem od kobiety. Patrzył na ładnie zapakowane pudełeczko zagryzając nerwowo wargę. Czemu tak bardzo go denerwowało to, że musi czekać na ich zaufanie? Przecież sam zdecydował, że u niego zostaną. Wiele razy miał szansę się ich pozbyć, jednak nie potrafił tego zrobić. Bez wujka, który wkoło wyjeżdżał siedział sam w czterech ścianach. A teraz dzięki tej dwójce jego dom jest bardziej żywy i on sam nie jest tak samotny jak wcześniej. Przejechał palcem po paczce i nabierając więcej powietrza w płuca złapał za papier rozrywając go lekko.

— Perfumy? — Pomrugał parę razy jak uniósł buteleczkę w dłoni. Była cała zielona i tylko lekki zielony grawer pokazywał z jakiego źródła jest. Jak chciał podnieść korek wyleciała mała karteczka jaką zwinnie złapał w powietrzu wyczuwając przyjemny jak dla niego zapach. Co by nie zarzucić Osaka doskonale wiedziała jaki zapach każdemu z nich pasuje. Może to przez to, że wampiry mają wyostrzony węch? Rozwinął kartkę mrużąc oczy by przeczytać pochyłe pismo — „może to ci pomoże wyrwać jakąś dziewczynę. Postaraj się w nowym roku o kogoś, bo inaczej skończysz jako stary kawaler z dwoma upierdliwymi kotami"

Na samym końcu tekstu widniał narysowany uśmieszek i twarz brązowowłosego zrobiła się czerwona. No co za złośliwa wampirza menda. Miał ochotę ryknąć jej przez drzwi by zaczęła się interesować własnym życiem, ale musiał przyznać sam przed sobą, że miło było wiedzieć, że jest więcej osób, które się o niego troszczą.

Kuro klikał nerwowo w guziki próbując przejść ten przeklęty poziom, jednak jego postać cały czas przegrywała. Co jakiś czas rzucał ukradkowe spojrzenia na Raimei siedzącą przed nim widząc jak kobieta w ogóle nie zmieniła pozycji odkąd brązowowłosy wrócił do pokoju. Przez to jej zamyślenie ciężko mu było się skupić na grze. Warknął sam do siebie pod nosem i niebieskowłosa spojrzała w jego stronę. Zrobiła ruch źrenicami to dobry znak.

— Czyżby petryfikacja minęła?

— Czyżbyś chciał mieć nowy kolor bielizny przy następnym praniu? — Widząc skrzywioną minę wampira uśmiechnęła się w jego stronę złośliwie i nagle poderwała się z miejsca wybiegając z salonu czemu przyglądał się zdziwiony Sleepy Ash. Chyba nie chce wcielić swojego planu już teraz? Zaraz wróciła niosąc drugie pudełeczko i rzucając je w stronę chłopaka, który cudem je tak szybko złapał. No cóż chwila nie uwagi i by paczka trafiła go prosto w twarz. — nie miałam pomysłu, co mogę ci kupić.

Paczuszka jak Shiroty była malutka jak i nie mniejsza, więc wampir lekko nim zatrząsnął. Te baby to mają pomysły. Na cholerę robić komuś prezenty? Mu niczego nie trzeba. Rozerwał papier widząc czarne pudełeczko, więc odłożył konsole i zaczął je otwierać. Pomrugał parę razy jak w środku zobaczył małe złote coś. Wziął to w palce okręcając. Wyglądało jak mała kocia łapka z literą „K".

— Też taką mam — Niebieskowłosa stała już przy drzwiach do swojego pokoju nawet na niego nie patrząc udając jakby czegoś szukała jeszcze w kurtce — spodobał mi się wygląd i pomyślałam, że tobie też kupię coś takiego drobnego. Zresztą lubię cię i to mi się z tobą skojarzyło.

Nim wampir się odezwał wampirzyca szybko zniknęła w swoim pokoju tłumacząc się przymierzeniem ubrania i zamknęła szybko drzwi. Wrócił wzrokiem na mały przedmiocik znów kręcąc nim w palcach. Musiał przyznać, że to, co powiedziała było bardzo miłe. Potem jego wzrok spoczął na garniturze obok i popatrzył na zegarek. Dzisiejszy dzień to będzie katorga.

_____________

Elise patrzyła jak Raimei nerwowo rozgląda się po Sali jakby czegoś szukała i westchnęła opierając policzek o dłoń. Odkąd tylko weszła do budynku chodzi spięta jakby ktoś jej włożył kija do tyłka. Była pewna, że miało to coś wspólnego z Inabą. W końcu blondynka jak i reszta jej ferajny spóźniała się tłumacząc, że Guildenstern zaciął się w łazience. Jeszcze tak głupiej wymówki nie słyszała. Zacięty wampir w łazience? Normalnie przecież mógł wywalić ścianę i tyle. Nie chcąc przyjść i już. Nagle usłyszała zadowolony głos Layli i spojrzała na wejście widząc jak blondynka oraz Lawless z ich Panami weszli rozmawiając z żeńską Nieczystością. Wróciła spojrzeniem znowu na prawo nie widząc już pierwszej siostry. Były dwa wybory, albo dała nogę. Albo po prostu poszła się przewietrzyć na drugą stronę Sali. Wybrała pierwszą opcję. Popatrzyła na Kuro siedzącego obok niej pijącego sok, który także obserwował poczynania wampirzycy.

— Słyszałam, że to był twój pomysł by Inaba porozmawiała z Laylą — Wampir popatrzył na nią znudzenie. Powinien być tego świadomy, że jeśli o wszystkim słyszała dwójka Chciwości to to prędzej czy później wyjdzie na światło dzienne.

— Możliwe. — Oparł się na krześle pijąc znowu sok i wtedy w ich stronę spojrzał także Hugh, który siedział obok czarnowłosej rozmawiając z Sendagayą.

— Nie poznaje cię ostatnio bracie — Uśmiechnął się chytrze — chyba posiadanie Pana i pojawienie się tej wampirzycy wiele zmieniło, co?

Niebieskowłosy popatrzył na nich pytająco nie do końca rozumiejąc, co mają na myśli. Co ta dwójka sobie znowu ubzdurała w tych małych główkach? Nie żeby nie lubił swojego młodszego brata, ale Hugh potrafi być bardzo upierdliwy jeśli chodzi o niektóre sprawy.

— Elise pokaż mu.

Sleepy Ash patrzył jak niska wampirzyca grzebie w torebce w poszukiwaniu telefonu czemu przyglądał się Kranz, Guildenstern i zainteresowany Tetsu. Od jakiegoś czasu widział, że dwójka Servampów chodziła dziwnie zadowolona po Onsenie i nie za bardzo wiedział z jakiego to było powodu. Wreszcie po dłuższym czasie żeńska Pycha wyłowiła swój telefon odblokowując go i przesuwając zdjęcia.

— Byliście tak sobą zainteresowani, że nawet nie zauważyliście naszej dwójki — Kuro aż sok poszedł nosem jak zobaczył ich zdjęcie z dnia, kiedy stali pod choinką. — miło się was obserwowało naprawdę. Mieliśmy do was podejść, ale wiesz jak zobaczyliśmy jak patrzycie w „ górę" nie potrafiliśmy wam przerywać tego miłego „momentu".

Teraz wreszcie rozumiał, co miała na myśli Raimei mówiąc, że jej niska siostra jest wredna i robi to z premedytacją. Mógł tylko dziękować, że na zdjęciu nie było zbyt wiele, więc Kranz zachwycał się wielkością choinki. Sok nie smakował mu jak wcześniej zważając na dziwne spojrzenia i uśmieszki od stron dwóch Pych. Już wiedział, że dwójka widziała o wiele za dużo.

_____________

Niebieskowłosa widząc blondynkę czmychnęła na drugi koniec Sali ukrywając się pomiędzy nieświadomymi tego ludźmi. Myślała, że spróbuje z nią porozmawiać wiedząc iż Storm im wszystko opowiedziała, ale jakoś nie potrafiła zmusić się do patrzenia na młodszą siostrę.

— Tutaj jesteś! — Prawie wrzasnęła słysząc za sobą głos i odwróciła głowę w tamtą stronę. Hyde stał uśmiechnięty trzymając w dłoni szampana, a drugą ręką przytrzymywał Yuki, która także wyglądała jakby próba ucieczki była znikoma. Zabawne, jak więzy krwi potrafią łączyć — zostawiam was moje drogie Panie miłej rozmowy.

Nie dając im nawet dojść do słowa teleportował się ignorując nawet zasady tego, że inni goście mogą to zobaczyć. Osaka spojrzała na swoją najmłodszą siostrę, która z spuściła wzrok i zaczęła nerwowo miętosić swoją suknie. Była niemal pewna, że na policzkach dziewczyny pod kolorami widziała rumieńce.. ale, że dlaczego?

— Cz-cześć Yuki — Uśmiechnęła się krzywo słysząc jak jej głos lekko drży. Pieprzony organizm. Wcale jej nie słucha. Czerwone oczy popatrzyły na nią i z takim samym uśmiechem odwzajemniła gest — więc... wszystko wiesz, prawda?

— Tak — Przez parę dni próbowała zmusić się do przyjścia tutaj. Pierw chciała zobaczyć się z niebieskowłosą. Potem słysząc cała historię miała ochotę uciec, a teraz jest jej po prostu wstyd. Oceniła ją nie zwracając uwagi na to jak się czuje jej siostra i przez co musiała przejść by chociaż po części poczuć się lepiej — zawsze uważałaś, że ta praca jest beznadziejna. Teraz chociaż wiem dlaczego.

No cóż chociaż rozmowa zaczęła się kleić. Lepsze to niż miałyby milczeć i patrzeć na siebie. Raimei popatrzyła w górę jakby sufit był dobrym doradcą by kątem oka obserwować młodszą siostrę. Miała wrażenie, że mimo wszystko odrobinę się do niej zbliża. Kącik wampirzycy uniósł się odrobinę do góry. Może młodsza siostra, jednak jej wybaczy wszystko, co zrobiła.

— Przepraszam — Zdziwione spojrzały po sobie zdając sobie sprawę, że powiedziały to równo. Stały tak jakiś czas w ciszy chyba próbując zrozumieć, co przed chwilą od siebie usłyszały po czym blondynka ruszyła w jej stronę przytulając się do niej całą siłą i tylko cud sprawił, że wampirzyce nie runęły na ziemię — Yuki.. dalej pamiętaj, że jesteś młodym wampirem i to .. to trochę boli.

— Wybacz — Szybko się kawałek odsunęła, ale zaraz została znowu przyciągnięta przez siostrę i poczuła jak pieką ją oczy — naprawdę przepraszam..

— Ja też Yukiś — Zaczęła ją gładzić po włosach — nawet nie zauważyłam, kiedy dorosłaś i przestałaś być dzieckiem. To chyba zwie się reakcja rodzicielska.

— Albo zaczynasz się już starzeć.

Obie zaczęły się śmiać. Wreszcie po tylu długich tygodniach mogły się szczerze śmiać i wszystko może wrócić do porządku dziennego. Bez słowa żeńska Chciwość pociągnęła ją do końca Sali i zmusiła do tego by usiadła na krześle, a sama zniknęła pomiędzy ludźmi by zaraz wrócić z butelka wina.

— Yuki..od kiedy ty pijesz wino?

— Odkąd spędzam więcej czasu z Lawlessem i Lizzy. Wtedy nawet czysty spirytus nie jest wyzwaniem — Widząc skrzywioną minę siostry na hasło spirytusu uśmiechnęła się złośliwie — co dalej złe wspomnienia po kacyku?

Szturchnęła dziewczynę pięścią w ramię, a blondynka zachichotała. Wcisnęła dziewczynie kieliszek pełen wina do ręki i sama usiadła obok obserwując tańczącego Lawlessa z Foster. To było tak mało realne, że równie dobrze dwa lwy mogłyby ze sobą tańczyć i zeżreć na parkiecie. Potem jej spojrzenie zatrzymało się na Todorokim, który obserwował ich tak jak one ze stołu wyraźnie zamyslony.

— Serio Guild zaciął się w łazience? — Wzięła łyk wina patrząc na siedzącego wieloryba, który ledwo mieścił się przy stole. Zabawnie to wyglądało jak siedział obok niskiej Stevens i Hugh'a.

— Poważnie — Zaśmiała się drapiąc po głowie wolną ręką — pierwszy raz widziałam by wampir nie mógł się wydostać z łazienki i wiesz jak się skończyło?

— Jak?

— Foster kijem wywaliła drzwi z częścią ściany. Pierwszy raz w życiu widziałam by drzwi idealnie odpadły z futryną. Mogłaby robić za firmę remontową, wiesz „ Złota rączka Foster"

_________________

Misono stał z Laylą kawałek dalej obserwując nieświadome tego wampirzyce.

— Może powinieneś tak samo wyciągnąć dłoń w stronę Mikuniego, Misono? — Popatrzył na blondynkę, która uśmiechnęła się do niego lekko przez jego twarz znowu zrobiła się czerwona i zakłopotany odwrócił głowę w bok.

— Może.. kiedyś — Tyle razy miał okazję porozmawiać z bratem na poważnie. Zwłaszcza teraz, kiedy jeden z jego Servampów jest bratem Osaki. Wbrew idiotyzmowi Yody. Wampir był naprawdę w porządku i miło mu było patrzeć jak cała piątka o siebie dba. Sam by chciał tak wybaczyć swojemu starszemu bratu, ale coś go przed tym blokuje.

— Misono! — Odwrócił głowę w prawo widząc jak w ich stronę zmierza Mahiru z niezadowolonym zbytnio Sakuyą. Dwójka nastolatków zmierzyła się niezadowolonym wzrokiem i chyba tylko Shirota nie zdawał sobie sprawy z tej jawnej niechęci między tą dwójką — szukałeś mnie.

— W sumie tak.. — Nie potrafił się przyzwyczaić, że Watanuki jest po ich stronie, jednak widząc zadowoloną minę tego brązowowłosego barana nie potrafiłby teraz odsunąć od sprawy tego wampirzego gnojka — Layla namierzyła kawałek kuli.

— Kuli? — Mahiru uniósł brew. Myślał, że już dają sobie z nią spokój.

— Udało mi się dotrzeć do bardzo ważnych informacji Mahiru — Storm patrzyła na siostrę krzyżując dłonie — Alice pomogła mi się włamać do systemu C3. Niestety właściwie wszystkie dane zostały wyczyszczone oprócz jednej rzeczy. Danych Kuli. Nasza magia bierze się właśnie z tego niepozornego przedmiotu i jeśli ktoś zbierze ją całą może poprosić o jedno jedyne życzenie. Ale tak jak ja płacisz za to cenę.

— Myślicie, że Mutsuko..

— Dokładnie tak Shirota — Żyłka na czole Aliceina zaczęła pulsować — nie bądź idiotą. Daisaki zbiera kulę by jej magia wzrosła, a jeśli uda jej się także wypowiedzieć życzenie..

— Ona nie liczy się ze swoim życiem odkąd zmarł jej narzeczony — Westchnęła wchodząc w słowo fioletowowłosego — zresztą nigdy nie uważała by jej życie było coś więcej warte odkąd ojciec zdradził jej matkę.

— Znałyście się jeszcze przed wypadkiem? — Sakuya pomrugał parę razy zdziwiony. Owszem słyszał jak czasami czarnowłosa narzekała coś na Storm, ale był niemal pewny, że ona po prostu mówi o czymś z czasów, gdy były już Servampami.

— Och znamy — Uśmiechnęła się krzywo — jestem jej ostatnią żyjącą krewną.

Popatrzyła na zszokowane spojrzenia nastolatków.

— Ona się do mnie od początku nie przyznawała i tak zostało, ale tak naprawdę jestem przyrodnią siostrą Mutsuko.

_______________

Raimei w momencie, kiedy Lawless podszedł do nich z powrotem prosząc blondynkę do tańca szybko czmychnęła i nim Yuki coś do niej powiedziała dziewczyna zniknęła w tłumie tańczących ludzi. Jej siostra powinna się wybawić w końcu należy jej się trochę odpoczynku. Jakimś cudem nie trafiając na żadne z rodziny wyszła na balkon wdychając trochę świeżego powietrza. Śnieg dalej sypał i pewnie jutro ludzie będą swoje samochody odkopywać łopatą. Podeszła do barierek odrobinę zrzucając biały puch i z uśmiechem oparła się o niego łokciami. Miała tak dobry humor, że już nawet nie zwracała uwagi na to, ze jest zimno, a ona jest w samej sukience z odkrytymi rękawami. Wino dalej w niej buzowało, a do tego dogadała się z Yuki i to było teraz najważniejsze. Z rezydencji Aliceinów był naprawdę piękny widok na miasto, które właśnie ginęło pod okruszkami śniegu.

— Ładny widok prawda Kuro? — Odwróciła się zadowolona odrobinę do tyłu widząc opartego wampira o ścianę prawie zresztą przysypiającego. Dzień jak co dzień.

— Może.. — Wzruszył ramionami i odbijając się od ściany podszedł do barierki opierając się podobnie do niej też patrząc przed siebie — skąd wiedziałaś, że tu stoję?

— Nie widziałam cię w Sali od dłuższego czasu, więc znając twój leniwy tryb życia na pewno się gdzieś zaszyłeś — Zachichotała łapiąc śnieg w ręce. Dawno się tak dobrze nie bawiła i nie miała zamiaru niszczyć sobie humoru.

— Zaczynam się ciebie bać przez to, że powoli za dobrze mnie poznajesz..

— A to źle jak jest ktoś, kto cię dobrze zna? — Spojrzała w jego stronę i wampir wzruszył ramionami nawet nie odwracając wzroku z panoramy.

— To jest po prostu upierdliwe.

— Jasne.. — Odsunęła się od barierki chcąc już wrócić do budynku i kiedy tylko się odwróciła szykując się do powrotu usłyszała głos wampira.

— Ale miło jest wiedzieć, że jest ktoś taki.

Wampirzyca popatrzyła na niego uśmiechnęła się szeroko.

— Może czas na Deja vu, co?

Sleepy Ash odwrócił się w jej stronę unosząc pytająco brew. Dziewczyna szybkim krokiem wróciła do niego łapiąc za rękę i wyciągając na środek balkonu.

— Tutaj?

— Tam jest za dużo ludzi — Wyciągnęła rękę strzepując duży kawałek śniegu z włosów wampira i wtedy jej oczom dopiero rzucił się mały złoty przedmiocik, który wampir miał przyczepiony do koszulki pod garniturem — to jest..

— No prezent od ciebie — Zrobiła się czerwona. Nie spodziewała się, że chłopak tak to do siebie weźmie. Ale nie miała co zaprzeczać było to przyjemne uczucie. Bez uprzedzenia okręcił dziewczynę przez co poślizgnęła się na śliskiej powierzchni prawie wywalając, ale wampir złapał ją nad ziemią patrząc jej w oczy — chyba o to w tym chodziło, nie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top