2. O meduzach i psotnej pianie morskiej

Odsapnąłem z ulgą, gdy udało mi się wtaszczyć do domu ostatnie pudło z naszymi rzeczami. Sądząc po wadze, musiały się tam znajdować moje książki, dlatego ostrożnie kucnąłem i postawiłem karton pod ścianą, po czym otarłem czoło z ulgą.

Nasz nowy dom był znacznie większy niż mieszkanko w bloku - May długo nalegała, byśmy się przeprowadzili na wieś, gdzie Peggy będzie miała więcej miejsca do biegania, Suzie chciała mieć większy pokój, a i ja, szczerze mówiąc, miałem dość tego wielkomiejskiego zgiełku i również pragnąłem ucieczki. Dlatego gdy tylko zobaczyłem ogłoszenie w sprawie sprzedaży chatki w miejscowości pod Londynem, od razu skontaktowałem się z właścicielem i po kilku minutach przyjaznej rozmowy zaczęliśmy omawiać szczegóły umowy. Nie wymagało ono zbyt wielu prac - zmieniliśmy tylko kolory ścian w pokoju, który miał być przeznaczony dla dziewczynek. Meble wyglądały na naprawdę solidne i nowe, dlatego jedyne, co musieliśmy zrobić, to przywieźć akcesoria i ubrania oraz zakupić nowe łóżka, które skręciłem kilka dni temu.

Z głębi domu dobiegły mnie radosne krzyki Peggy i piski Suzie, co bardzo mnie uszczęśliwiło. Myślałem, że gorzej zniosą tę przeprowadzkę, ale najwidoczniej zostałem mile zaskoczony. Poszedłem w kierunku głosów, które wydobywały się zza drzwi do sypialni mojej i May. Gdy wszedłem do pomieszczenia, od razu chciało mi się śmiać na widok, jaki się przede mną znajdował: May leżała na łóżku wyczerpana generalnym sprzątaniem i sortowaniem wszystkich rzeczy, które przywiozłem, a dziewczynki skakały wokół niej po materacu.

- Tatusiu, spójrz! - krzyknęła Peggy, gdy tylko mnie zauważyła. - Jestem sową! Hu-huu!

Suzie złapała ją za rączki i obie wybiły się, jak tylko mogły najwyżej, po czym upadły na kolanka, głośno się przy tym śmiejąc. Przyglądałem się ich harcom z politowaniem. Podszedłem do łóżka, przysiadając na jego skraju i spojrzałem na Suzie.

- Jaki ty przykład dajesz swojej siostrze - próbowałem powiedzieć z powagą, jednak radosna, czerwona buzia Peggy sprawiła, że przy ostatnim słowie wybuchnąłem śmiechem.

Spojrzałem na May, której najwidoczniej nie przeszkadzało zachowanie naszych córeczek i dalej drzemała, leżąc na brzuchu. Postanowiłem jednak przywołać dziewczynki do porządku, dlatego powiedziałem:

- Suzie mogłabyś się iść myć? Ja zajmę w tym czasie Peggy. Dajmy mamie trochę odpocząć.

- A nie mogę kąpać się z Peggy? - zapytała błagalnie Kruszynka i obie spojrzały na mnie swoimi błyszczącymi oczkami.

Westchnąłem ciężko, wiedząc, że ich wspólna kąpiel będzie najprawdopodobniej równoznaczna z powodzią w łazience, ale nie mogłem zaprzepaścić takiej szansy, że Suzie dobrowolnie oferuje spędzenie czasu z naszą Pszczółką.

- W takim razie idź napuścić wodę, a ja przyniosę wasze ręczniki i piżamki - powiedziałem, a Suzie natychmiast zeszła z łóżka i zniknęła za drzwiami. Peggy za to wdrapała się na moje plecy i złapała mnie za włosy.

- Wioo, pasikoniku! - krzyknęła radośnie, co wywołało we mnie kolejny wybuch śmiechu. Ten pasikonik to zdecydowanie sprawka Suzie.

*

Po kilkunastu ciężkich minutach kąpieli, która zamieniła się w wojnę na pianę, udało mi się w końcu wyciągnąć Peggy z wanny i owinąć ją szczelnie ręcznikiem, po czym nałożyć jej piżamkę. Suzie czekała cierpliwie z boku. Widziałem, jak wzdycha cicho i stoi z założonymi rękami, chcąc mi coś powiedzieć, dlatego spojrzałem na nią pytająco.

- No bo... - zaczęła cicho. - Czy mógłbyś mi.. to znaczy, nam opowiedzieć jakąś bajkę? Ja już jestem duża, ale Peggy pewnie by chciała...

- Chcę, chcę! - zapiszczała radośnie Pszczółka, a ja uśmiechnąłem się w odpowiedzi.

- W takim razie, chyba muszę się zgodzić - powiedziałem radośnie.

Skierowaliśmy się do pokoju dziewczynek. Suzie wgramoliła się do swojego łóżka, a tuż za nią Peggy, która zaczęła się wiercić pod kołdrą, chcąc ułożyć się jak najwygodniej koło siostry. Usiadłem koło nich i zamyśliłem się na moment, chcąc odszukać w swojej głowie jakiś pomysł na bajkę. Ostatnimi czasy wymyślałem ich tak mało, że zapomniałem już, jak proste było szukanie inspiracji, dlatego uderzyłem dłonią w kolano, gdy lampka w mojej głowie nareszcie się zaświeciła.

Niedawna kąpiel.

Chrząknąłem cicho, po czym zacząłem mówić:

-Pewnego razu, w podwodnym królestwie, dwie małe meduzy chciały się wybrać w długą podróż. Jako że były jeszcze młode, nie mogły zbytnio oddalać się od swojej ławicy, by się nie zgubić. Jednak dziś natrafiły na wyjątkowo ciepły prąd w oceanie, z czego żalem byłoby nie skorzystać z takiej pory i nie spróbować zaznać jakiejś przygody. Dlatego ostrożnie wymknęły się ze swojej grupki meduz i popłynęły w górę, ku jasnej, drgającej plamce. Im wyżej płynęły, tym jaśniej robiło się wokół, dzięki czemu dwie małe meduzy mogły podziwiać piękną rafę koralową. Płynęły sobie tuż pod powierzchnią wody przez jakiś czas, gdy nagle - otoczyła je ciemność! Meduzy wystraszyły się i wołały żałośnie, że to był bardzo zły pomysł oddalać się od swojej rodziny. Wystraszyły się jeszcze bardziej, gdy gdzieś nad sobą usłyszały przerażający głos:

„Ho-ho! Mam was, ślicznotki!"

Jednak gdy tylko poczuły, jak podmuchy wiatru sprawiają, że zaczynają się tworzyć fale i nagle ponownie zrobiło się jasno wokół, zrozumiały, że to piana morska chciała spłatać im figle i przestraszyć! Dlatego postanowiły odpłacić się jej i ruszyły w górę, kurcząc się, po czym wystrzeliły niczym parasol, co przestraszyło pianę! Meduzy zaczęły się głośno śmiać, a po chwili również piana wybuchła radośnie, skrząc się w świetle słońca. Meduzy wraz z pianą wygłupiały się tak całe popołudnie, dopóki nie nastał wieczór i trzeba było wracać do domu.

- Mógłbyś tu zostać, dopóki nie zasnę? - poprosiła sennie Suzie. Przetarła dłonią oczy i podciągnęła kołdrę na tyle, na ile pozwalały jej piąstki Pszczółki, która dość szybko zasnęła przy boku siostry.

- Tylko przeniosę Peggy do jej... - nie dokończyłem zdania, gdyż Suzie przerwała mi, mówiąc:

- Nie, niech zostanie. Nie chcę dziś spać sama w nowym łóżku.

Przytaknąłem cicho i spełniłem prośbę Suzie, która po kilku minutach zasnęła. Na wszelki wypadek zostawiłem włączoną lampkę znajdującą się na stoliku oraz uchylone drzwi, by w razie konieczności móc szybko zainterweniować, gdyby któraś z moich dziewczynek przebudziła się w nocy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top