1. O mądrym królu i smoku
Wszystko wyglądało tak jak zapamiętałem, gdy ostatnio przekroczyłem próg tego budynku: mały korytarz wyłożony ciemną boazerią, niewielka szafka na buty i wieszak stojący, na który odwiesiłem swój płaszcz. Zdjąłem buty, postawiłem walizkę pod ścianą i dyskretnie skierowałem się w głąb mieszkania. Nie chciałem robić zbyt wiele hałasu - domownicy mogli już spać.
W salonie zobaczyłem włączony telewizor, prawie całkowicie wyciszony. Kobieta siedząca na fotelu zasnęła z głową wspartą na dłoni i teraz cicho pochrapywała. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok.
Gdzieś za mną usłyszałem cichutkie kroki. Odwróciłem się i dostrzegłem małą dziewczynkę w błękitnej piżamce. Przecierała zmęczone oczka piąstką, w drugiej dłoni trzymała za łapkę misia. Gdy mnie zobaczyła upuściła maskotkę na ziemię i pobiegła w moim kierunku, cicho piszcząc. Chwyciłem ją w swoje ramiona i zrobiłem z nią kilka obrotów.
- Opowiesz mi bajkę? - spytała, obejmując moją szyję.
- Oczywiście, skarbie - mruknąłem, całując jej pulchny dziecięcy policzek.
Cały czas trzymając moją małą księżniczkę na rękach, ruszyłem w tak dobrze znanego mi pomieszczenia. Nic się w nim nie zmieniło - na liliowych ścianach wciąż były namalowane fantastyczne zwierzątka, zamek i wielka tęcza. Na podłodze porozrzucane były wszelkie zabawki, a puste kosze ułożone były w wieże.
Zaśmiałem się cicho i delikatnie ułożyłem Suzie na jej łóżku. Mała szybko wślizgnęła się pod kołdrę i wlepiła we mnie duże niebieskie oczka, czekając na opowiastkę.
Pierwszy raz poprosiła mnie o historię na dobranoc. Zwykle razem malowaliśmy obrazki lub oglądaliśmy wieczorne programy dla dzieci, oczywiście w tajemnicy przed jej mamą.
- O czym chcesz, by była ta bajka? - spytałem, mając nadzieję, że moja Kruszynka podsunie mi jakiś pomysł, bo ja w głowie miałem na razie pustkę.
- Mmm... -zamruczała, komicznie kładąc paluszek na policzku. - O smoku! I dzielnym rycerzu!
- O dzielnym rycerzu? - zaśmiałem się.
- Tak! - pisnęła radośnie. - Takim dzielnym, dzielnym!
Westchnąłem cicho i próbowałem naprędce sklecić w myślach jakąś historię. Nie miałem daru opowiadania zmyślonych baśni, ale czego się nie robi dla takiej istotki?
Do głowy przyszła mi pewna myśl, jak to kiedyś mój stary biały mercedes utknął na odludziu przez wadliwą nawigację, akurat w dniu rozmowy o awans, przez co miałem później problemy z ówczesnym szefem. Wyszczerzyłem się do Suzie i zacząłem opowiadać:
- Był piękny dzień w królestwie Anglii. Młody król postanowił wybrać się na konną przejażdżkę po swoich włościach. Udał się więc do stajni i zaprzągł pięknego białego rumaka, który był jego ulubionym. Król wiedział, że może temu rumakowi zaufać i że ten dowiezie go tam, gdzie tylko sobie zamarzy.
Król był tak zajęty podziwianiem chmur, że nie zauważył, że rumak zboczył z polnej drogi i właśnie zmierzają w stronę ciemnego lasu.
- A będzie tam smok? - zapiszczała Suzie.
- Słuchaj uważnie - zaśmiałem się i kontynuowałem:
- Król nie chciał tam wchodzić, bo słyszał, jak wieśniacy opowiadają różne historie o potworze mieszkającym w tym lesie. Ale mimo wszystko był to baardzo ciekawski król.
- Głupiutki król - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Nie - zaprzeczyłem. - To był bardzo mądry król.
- Jechał tak przez jakiś czas i pomyślał, że wieśniacy opowiadali po prostu bzdury. Już miał zawracać swojego rumaka, gdy usłyszał potężny ryk. Rumak przestraszył się i zrzucił króla ze swojego grzbietu, po czym uciekł. Król wstał i otrzepał pył ze swojej szaty. Wtedy usłyszał kolejny ryk. Postanowił schować się za drzewem. Gdy myślał, że jest bezpieczny, drzewo, za którym się chował, uniosło się. To smok wyrwał je z korzeniami!
Dziewczynka zakryła buzię, chcąc stłumić radosny pisk.
- Na szczęście, jak ci już mówiłem, to był bardzo mądry król, dlatego wyciągnął miecz i przestraszył smoka! Nie chciał go zabijać, bo nie często spotyka się smoki. Chciał mu tylko pokazać, że się go nie boi. Smok musiał się naprawdę bać, bo zaraz odfrunął do swojej jaskini! Król natomiast wrócił bezpiecznie do zamku.
- To nie mogło się tak skończyć! - jęknęła Suzie. - I chciałam bajkę o rycerzu, a nie o królu.
- Skarbie - zacząłem - obiecuję, że opowiem ci kiedyś bajkę, w której będzie twój rycerz.
Mała ponownie objęła moją szyję i dała mi całuska.
- Jesteś najlepszym tatą pod ziemią! - powiedziała.
- Na Ziemi, skarbie - zaśmiałem się z jej słów. - A teraz zamykaj oczka, bo twoja mama zamieni się w tego smoka i mnie zje za to, że jeszcze nie śpisz.
Suzie posłusznie ułożyła główkę na poduszce i po chwili oddychała równomiernie.
- Słyszałam - dobiegł mnie zaspany głos zza pleców.
Odwróciłem się i zobaczyłem May w mojej koszulce. Podszedłem do niej i uśmiechnąłem się czule, obejmując ją. Z początku nie odwzajemniła uścisku, ba, stała nawet niewzruszona, dopóki moje dłonie nie zaczęły gładzić jej pleców.
- Chodź, mój królu - szepnęła mi do ucha i złapała za moją dłoń.
Skierowała się w stronę naszej sypialni, w której szybko pozbyłem się spodni i koszuli i ułożyłem się tuż obok May pod miękką kołdrą. Szybko wtuliła się w mój tors, a ja objąłem ją tak mocno, jak tylko mogłem. Gładziłem jej cudowną twarz, dopóki nie zmógł mnie sen.
Tak dobrze było wrócić do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top