ROZDZIAŁ (Patience)
Ja nie wieżę w ten rozdział ;-; Jest beznadziejny ;-;
Ścisnąłem w ręku zabawkowy nóż i poszedłem w stronę góry, dopóki nie zobaczyłem na ziemii jakiejś wyblakłej wstążki. Podniosłem ją i zobaczyłem na niej wychawtowane imię: Chara. Zacząłem płakać i nie zauważyłem, że już jestem przy górze Ebbot, w wyniku czego spadłem na dół.
***
Obudziłem się na żółtych kwiatach.
- Huh? Ty też to słyszałeś, ee... Właśnie, jak ci na imię? - usłyszałem kobiecy głos.
- Jestem Flowey - powiedział drugi, lekko zawiedziony głos.
- Oh! Czy to ludzkie dziecię? - z rogu pomieszczenia wyszła koza w fioletowej sukience. - Nie bój się, moje dziecko. Jestem Toriel, strażniczka i opiekunka Ruin. Poprowadzę cię przez katakumby.
W ręku ścisnąłem mój plastikowy nóż.
- Dzieci, dzieci, dlaczego wszyscy przynosicie noże? Chyba nie chcecie nikogo skrzywdzić? - powiedziała Toriel załamanym głosem, a ja wyrzuciłem nóż w kąt.
Poszedłem za kobietą. Rozwiązywała wszystkie pułapki za mnie, co było dla mnie bardzo wygodne, gdyż tylko patrzyłem na jej męczenie się.
Po jakimś czasie stwierdziła, że musi załatwić kilka spraw i odeszła, jednak ja nie zamierzałem czekać. Wstałem i poszedłem przed siebie.
- Rabbit, rabbit, rabbit - usłyszałem głos za plecami, a potem zostałem zaatakowany przez Froggita.
Próbowałem z nim przyjaźnie porozmawiać, jednak się nie dało. Lecz postanowiłem z cierpliwością poczekać na rezultaty konwersacji.
2/20 HP
W ekwipunku nie miałem nic, żeby się uleczyć.
0/20 HP
Umarłem?! Umarłem...
* Don't lose hope!
* Max!
* Stay patient!
* But it's too late =)
Ohayo!
Zabiłam cierpliwość ;-;
Kolejna jest... *patrza na listę* Bravery... Odwaga :3
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top