ROZDZIAŁ II (First Human)
- Asgore! - wykrzyknęła Toriel, po czym podeszła do niego i zaczęli się trącać nosami.
Ochyda.
Gościu ma na imię Asgore... No spoko.
- Tato! Zobacz, kogo znalazłem!
Asriel do mnie podbiegł i pociągnął mnie w stronę swojego taty.
- O-oh... Czy to jest ludzkie dziecię?
Czy... Czy to coś złego? A może nie powinnam zawracać im głowy? A jeśli mnie tu nie chcą? Może powinnam od razu iść? I wgl kim jest ten facet?!
- Człowieku! Nawet nie wiesz, jakim wielkim zaszczytem jest goszczenie ciebie w moim domu! Miło cię poznać, jestem Asgore, król Podziemia.
- K-król?! J-jesteście rodziną królewską?!
- Um... Tak, moje dziecko, ale nie zwracaj na to uwagi...
- Jak nie zwracać uwagi? To... To jest super! Zawsze chciałam poznać jakiegoś członka rodziny królewskiej...
- Teraz należysz do rodu królewskiego, Chara.
Spojrzałam na Asriela. Co miał na myśli?
- C-co masz na myśli?
- Mamo, proooooszę!
- Oh, oczywiście, że możesz z nami zamieszkać! Jeśli tylko chcesz, rzecz jasna...
- N-naprawdę? Tak! I tak bym nie wróciła na powierzchnię...
Zobaczyłam współczucie i zrozumienie w oczach kozicy. Westchnęła i zadeklarowała, że zrobi ciasto, a Asriel niech pokaże mi swój - od teraz nasz - pokój.
Chłopiec otworzył przede mną drzwi i weszłam do środka. Ściany były pomalowane na czerwono, a podłoga okryta dywanem tego samego koloru, co ściany. Znajdowały się tam dwa łóżka, z czego obok jednego z nich znajdowały się zabawki. W rogu stała duża szafa.
- Wow... Ładnie tu...
Przypomniałam sobie mój pokój na powierzchni. Szare ściany, zimne kafelki na podłodze, koc imitujący łóżko, ubrania w rogu pokoju z powodu braku szafy i lekcje odrabiane na tych kafelkach z powodu braku biurka. Eh...
- Podoba ci się? Super!
Spojrzałam na siebie i zobaczyłam, że Toriel owinęła mnie jak mumię...
- Asriel?
- Tak, Chara?
- Skoro twoi rodzice przyjmują mnie jako adoptowane dziecko... Myślisz, że mogę się do nich zwracać "mamo" i "tato"?
- Tak! Myślę, że będą szczęśliwi!
Uśmiechnęłam się.
- Dzieci? - Toriel cicho otworzyła drzwi i zaglądnęła do pokoju.
- Tak, mamo? - odpowiedziałam, co wywołało szerszy uśmiech u koziej mamy.
- Uh... Myślę, że pora iść spać.
- Dobrze, mamo... Uh... Chara, ty nie masz piżamy...?
- Oh... Poczekaj, przyniosę ci coś - kozica wyszła, aby po chwili wrócić z koszulą nocną w moim rozmiarze, podobną do jej sukienki. - Może być?
- Tak, mamo! - odpowiedziałam, po czym wzięłam koszulę i przebrałam się. Asriel spał w szarym podkuszulku i majtkach.
- Dobranoc, moje dzieci.
- Dobranoc, mamo! - odkrzyknęliśmy razem, a kozica wyszła.
- Dobranoc, Chara.
- Dobranoc, Asriel.
Zróbcie mi ładny spam w komach!
XD
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top