ROZDZIAŁ VI (First Human)

- Asriel... Chcę zobaczyć kwiaty z Powierzchni... Weźmiesz mnie tam...?

- Tak, Charo, tylko proszę, nie umieraj! - odpowiedział Asriel ze łzami w oczach.

- D-dobranoc...

Moja głowa opadła bezwładnie na poduszkę, a ja wydałam ostatnie wschhxjebjsj [takie coś właśnie robię, kiedy nie umiem się wypowiedzieć :/ chyba wiecie, o co cho XD~dop. aut.]

- Chara! Nie! Nie odchodź! Nie zostawiaj mnie! Chara, proszę...

Z mojego ciała wydobyło się światełko. Świecące, czerwone serce - moja dusza. Asriel chwycił duszę, tym samym chłonąc ją i transformując się w istotę o ogromnej mocy.

- No hey - odezwałam się w jego głowie.

- Ch-chara?

- Jestem w twojej głowie - powiedziałam i przejęłam kontrolę nad jego ciałem. Podniosłam własne, puste ciało, po czym oddałam mu kontrolę. - Chodźmy na Powierzchnię.

Asriel przeszedł przez dom do The End i przeszedł przez barierę. Musnęło "nas" Słońce i do nozdrzy wleciało świeże powietrze.

- Wow...

- Pięknie, prawda?

- Tak... Nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego...

Zachichotałam i zmusiłam Asriela do podejścia do wioski. Kilka ludzi nas zobaczyło i przestraszyło się, lecz potem dostrzegli moje ciało.

- On ją zabił! On zabił dziewczynkę!

- C-co?! Nie!

- Asriel! Pamiętasz umowę? Użyj mocy i ich zabij!

- Tak nie wolno... To nie był dobry pomysł.

- To był bardzo dobry pomysł - odpowiedziałam zdenerwowana. - Zniszcz ich!

Ludzie zaatakowali, ale Asriel nawet się nie bronił. Uśmiechnął się i przyjął wszystkie obrażenia.

- TY IDIOTO! ZMARNOWAŁEŚ SZANSĘ WYPOWIEDZENIA WOJNY LUDZKOŚCI!

Asriel odwrócił się w stronę góry Ebbot i zaczął iść w kierunku Podziemia.

- Nie zabiję ich, nie mogę. Mama zawsze uczyła mnie litości. Chara, naucz się używać MERCY, dobrze?

Po spadnięciu z powrotem zmarł, a ja z wściekłości zniszczyłam jego duszę. Esencja duszy osiadła na jakimś kwiatku, który ożył, ale ja to olałam. Odwróciłam się i odeszłam, ściskając w ręku nóż.

Krótki rozdział, bo ostatni pierwszej z ośmiu części :/

Dopiero teraz publikuję prolog XD

Bay! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top