ROZDZIAŁ V (First Human)
Dedykacja dla NieBezpiecznaOsoba i Charlotte_Chloe, które napisały komentarz pod KAŻDYM akapitem (nawet pod "*time skip*"). W sumie czytałyście już ten rozdział, ale ćśśś... XD
*time skip*
Jedliśmy w spokoju obiad, gdy nagle Asgore zaczął się dusić.
- Tato!
Zaczęłam się śmiać. Zabawne, co nie? Dusi się powietrzem czy jak?
- Asgorze! Mówiłam, żebyś nie jadł jaskrów!
Zatruł się jaskrami? Czy to nie są te trujące kwiatki? Czy od nich można zginąć?
Mogę to wykorzystać. Mogę zjeść jaskry i zmusić Asriela do wchłonięcia mojej duszy, wydostać się na Powierzchnię i zabić ludzi z mojej wioski.
Asgore szybko wyzdrowiał. Tej nocy zamiast zabijać poszukam jaskrów i je zjem.
- Asriel?
- Tak, Chara?
- Słuchaj, możemy uwolnić potwory z Podziemia. Otruję się jaskrami, ty wchłoniesz moją duszę i przekroczysz barierę. Na Powierzchni użyjesz mocy obu naszych dusz, aby zniszczyć ludzi i zabierzesz od nich sześć dusz.
Asriel zastanowił się.
- A co powiemy moim rodzicom?
- Nie muszą wiedzieć, że zatrucie było ukartowane, a jako wymówkę do przejścia przez barierę... Cóż... Egh... Tęsknie za kwiatami z Powierzchni...
- Więc powiemy, że chciałaś zobaczyć kwiaty z Powierzchni. Chara, jesteś genialna!
- Wiem - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Czekaj... Zniszczyć ludzi...?! Chara... Chyba mi nie powiesz, że to ty zabiłaś tamte potwory?
- Nie wydasz mnie, prawda? - zrobiłam niewinną minkę.
*time skip*
Był środek nocy. Wstałam i po cichu zeszłam po schodach do korytarza. Po jakimś czasie doszłam do pokoju oznaczonego "Throne Room". W środku były dwa trony i mnóstwo jaskrów. Zerwałam kilka i wepchnęłam sobie do gardła.
Wróciłam do domu i wzięłam nóż. No co, spodobało mi się to! Tym razem udałam się do Pajęczej Dzielnicy Hotlandu i zdeptałam kilka pająków, gdy nagle usłyszałam głos.
- Ahuhuhu~ Widzisz tamtego potwora, skarbie? Ahuhuhu~ To nie potwór, tylko człowiek. Ahuhuhu~ Nigdy ludziom nie ufaj, moja mała Muffet. A teraz... Ahuhuhu~ Skopmy tyłek temu bachorowi, córeczko!
Przede mną pojawiły się dwie pajączyce, młodsza i starsza. Sądząc po ich rozmowie starsza to matka młodszej. Obie miały upięte dwa kucyki.
- Ahuhuhu~ Schowaj się i zobacz jak rozprawiać się z intruzami!
Bez chwili namysłu zaatakowałam i zabiłam pajęczycę jednym ciosem.
- C-co? Jak? Ahuhuhu~ Muffet... Lepiej nie wdawaj się w bójki. Nie skończ, jak ja, kochana~
Po czym pajączyca rozsypała się w pył, a Muffet zaczęła płakać. Mały pajączek położył kwiat w miejscu prochów swojej dawnej królowej i podszedł do młodej. A co się dalej wydarzyło nie mam pojęcia, bo pognałam do domu.
*time skip*
Od tamtej nocy minął tydzień, a mój stan znacznie się pogorszył. Toriel zakazała mi wstawać, a Asgore powtarzał, żebym pozostała zdeterminowana, żebym nie traciła nadziei i że jestem przyszłością ludzi potworów.
Niedługo potem poczułam, że umieram.
I tak oto zabiłam Charę...
Hehehe =]
Znowu dostałam cukrzycy przy małej Muffet ;-;
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top