PROLOG (Bravery)
Siedziałam przy sztaludze i malowałam jakiś obraz. Moje blond włosy opadały mi na czoło, a okulary zjeżdżały po nosie. Moje zielone oczy obracały się dookoła krytykując dzieło.
Po paru godzinach napisała do mnie Alice.
Alice: Znowu malujesz górę Ebott? XD
Spojrzałam na dzieło: do złudzenia przypominało wspomnianą górę.
Ja: Ej, faktycznie to wygląda jak ona ;-;
Alice: Ashley, masz obsesję na jej punkcie
Tak, Ashley to moje imię.
Alice: Czy ty dalej wspominasz Maxa? On odszedł dawno temu, nie ma go już -,-
Ja: Czy ty po jego śmierci dalej nas shippujesz?!
Alice: Niee, wcaaaaleeee~~
Ja: Jprdl
Alice: XD
Ja: Wiesz co? Pójdę do niej.
Alice: NIE RÓB TEGO
Zignorowałam to i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy. Założyłam mój ulubiony naszyjnik i zaczęłam iść - z czystej ciekawości - w stronę miejsca śmierci legendarnej Chary i mojego przyjaciela Maxa.
Odwaga!!!
Jak widzicie odwaga to ona.
Ogólnie będzie tylko dwóch chłopców :/
#Feminizm
Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top