Twenty three

W trakcie spędzania czasu z jego przyjaciółmi, Zayn nie szczędził od czułości. Początkowo czułam się niezręcznie, lecz on twierdził, że jeśli na komuś nam zależy, nie powinno się tego ukrywać. Dlatego po pewnym czasie stałam się śmielsza i nawet sama zainicjowałam kilka pocałunków. Reszcie to nie przeszkadzało. No może z wyjątkiem jednej osoby. Chyba wiadomo której.
Gdy zaczęliśmy się już żegnać, z powrotem oblał mnie stres. Teraz przyszedł czas na konfrontację z jego rodziną. Jak do tej pory nic o niej nie wiedziałam. Zayn nie wspominał o niej, choć wiedziałam, że bardzo ją kochał.
-Czy moja piękna dziewczyna gotowa jest poznać moich bliskich?
Kiedy staliśmy przed drzwiami, zadał mi to pytanie.
Posłałam mu w odpowiedzi nerwowy uśmiech.
-Nie denerwuj się tak. Od razu cię pokochają. Zobaczysz, ty też ich polubisz- zapewniał mnie.
Ścisnął moją dłoń, aby dodać mi otuchy i weszliśmy do środka.
W mieszkaniu było głośno. Słychać było śmiechy i rozmowy. Kierowaliśmy się za głosami i po chwili ujrzeliśmy całą gromadę w kuchni.
-Zayn!
W naszym kierunku zaczęła biec najmłodsza przedstawicielka z rodziny Malik. Objęła swoimi małymi rączkami jego nogi.
-To jest moja mała siostra Safaa.
Dziewczynka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się nieśmiało. Jej uroczy uśmiech od razu mnie do niej przekonał.
-Kochanie, może nas sobie przedstawisz?- zaproponowała chyba jego rodzicielka.
-Poznaj moją rodzinę. To jest mama Trisha i tata Yaser. A to starsze rodzeństwo. Jawaad, Daniaal i Doniya oraz młodsze siostry: Waliyha i ta mała obok mnie to Safaa.
Wszyscy z zaciekawieniem spoglądali na mnie. Na ich twarzach gościł wesoły uśmiech. Widać było, że są ze sobą bardzo blisko.
-A to jest Mel. Moja dziewczyna.
W tym momencie spojrzał w moją stronę i posłał mi czułe spojrzenie.
-Mel...?
-Po prostu Mel- zakończył krótko.
Nie chcieliśmy, aby wyszło na jaw jak się nazywam. Jego rodzice mogli słyszeć wcześniej o mojej rodzinie i możliwe, że mieliby o mnie złe zdanie.
-W takim razie, zapraszam was na obiad- uśmiecha się do nas Trisha.
Zajmujemy miejsca i w miłej atmosferze jemy posiłek. W moim domu jest kompletnie  inaczej. Jest sztywno. Nikt się nie śmieje, słychać tylko dźwięk sztućców. Tata Zayna co chwilę opowiadał jakieś kawaly, które wprawiały nas o bóle brzucha. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Następnie chłopak zaprowadził mnie do swego pokoju. Wyrzucił z niego braci pod pretekstem spędzania czasu sam na sam z dziewczyną. Byłam tym zawstydzona, bo mogli sobie pomyśleć różne niemoralne rzeczy na nasz temat.
Kiedy Zayn zamknął za nami drzwi, szybko przyciągnął mnie do pocałunku. Był taki czuły, a zarazem głodny naszej bliskości. Jedną dłonią pocierał mój policzek, a drugą umiejscowił na talii.
Cofaliśmy się do tyłu aż natrafiliśmy na łóżko. Opadliśmy na nie i dalej kontynuowaliśmy pieszczoty.
-Stęskniłem się za twoimi ustami, Bella.
Zachichotałam.
Przez ciemność panującą w pokoju, widziałam tylko jak błyszczą mu się oczy.
-Twoja rodzina jest cudowna- stwierdziłam.
-Polubili cię.
Uśmiechnęłam się.
-To twój pokój?
-Mój i moich braci.
-Mogę zaświecić światło, aby go zobaczyć?
-Zepsujesz atmosferę- odparł i wtulił się w zagłębienie mojej szyi.
-Puść mnie.
-Nie- mruknął.
-Puść mnie. Zaraz wrócę!- zaczęłam się śmiać.
-Nie i koniec!
-Zayn!- piszczałam.
Zabrał się za łaskotanie mnie, wiedząc, że jestem największą posiadaczką łaskotek na świecie.
Zakrył moje usta swymi i nasze śmiechy przerodziły się w pełne pasji pocałunki.
-Kochanie, nie krzycz tak, bo reszta pomyśli, że jesteśmy w trakcie gorącego seksu.
_______________________________________
Do zobaczenia :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top