Twenty eight
-Tym razem szybko ci poszło- stwierdził.
Opadł na łóżko i założył ręce pod głowę.
-Bo dość wcześnie wróciłam.
-Wkurza mnie to jak cię traktują. Nie jesteś już dzieckiem. Masz osiemnaście lat.
-Nic nie zrobisz- westchnęłam.
-Dobra. Zostawmy ten temat. Wiesz co? Mam ochotę na striptiz.
-Co?
-No chciałbym, abyś się dla mnie rozebrała- uśmiechnął się cwanie.
-Nie ma mowy- zaparłam się.
On chyba zwariował.
-Nie zrobisz tego dla swojego chłopaka? Kochanie, proszę.
-Nie.
-A potem byśmy się zabawili.
Pokręciłam głową.
-W porządku. Przepraszam. Nie powinienem cię do niczego zmuszać. Ale chodź tu do mnie, bo czuję się samotny.
Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na jego kolanach.
-Uwielbiam twój uśmiech. Powinnaś częściej to robić, ale tylko dla mnie- zagroził.
Prychnęłam.
-Jesteś egoistą.
-Tylko w twoim przypadku.
Pocałował mnie w brodę.
Kocham to jak jest taki słodki. Wciąż nie mogę uwierzyć, że wybrał mnie i to ja mogę się szczycić mianem jego dziewczyny. Nie dziwię się, że ma tyle wielbicielek, skoro jest tak niesamowity.
Położyliśmy się na łóżku. Byłam przytulona do jego boku. Głowę umiejscowiłam na torsie bruneta.
-Myślałem ostatnio, abyśmy się gdzieś wybrali.
Spojrzałam na niego, co on również uczynił.
-Co masz przez to na myśli?
-Wyjazd nad morze. Ty i ja. Sami. Z dala od wszystkich. Od problemów.
-Zayn, przecież wiesz, że to nie wypali.
-A co jeśli powiesz, że jedziesz z Maddie?
Ucichłam na chwilę.
Byłoby cudownie. Tylko nasza dwójka. Wreszcie nie musielibyśmy się ukrywać.
-Ale któregoś dnia mogą ją zobaczyć na mieście i potem będą kłopoty.
-Dlatego pomyślałem, że ona również by gdzieś się wybrała. Wspominałaś, że spotyka się z jakimś kolesiem. Oni też by pojechali, tylko w inne miejsce. Co ty na to?
-Porozmawiam z nią.
-Oczywiście jeśli nie chcesz, to nie musimy.
-Chcę i to bardzo- złapałam za jego dłoń i pocałowałam go w usta.
-Wprawdzie nie będzie to długo, ale ważne, że będziemy tam razem.
Usiadłam na jego biodrach i nachyliłam się w stronę jego ust. Dmuchnęłam na nie, ale wciąż nie były połączone. Tylko lekko się stykały.
-Nie drażnij się ze mną- syknął i zacisnął palce na moich biodrach.
Przeszłam z pocałunkami najpierw na jego brodę, potem szyję, gdzie się trochę dłużej zatrzymałam. Przygryzłam skórę i zrobiłam mu malinkę. Warknął, a ja byłam z siebie dumna.
Przeniosłam się na jego klatkę piersiową, rozpinając po kolei guziki. Cały czas patrzyłam mu prosto w oczy, które ciemniały z każdą chwilą. Jego tors wysoko się unosił, gdy tak szybko oddychał.
W końcu zatrzymałam się przy linii spodni. Polizałam go tam, a on nie wytrzymując, przewrócił nas na drugą stronę i teraz to on dominował.
Przycisnął swoje przyrodzenie do mojej kobiecości, powodując mój jęk.
-Widzisz co ty ze mną robisz? Nie mogę wytrzymać. Tak bardzo cię pragnę. O niczym innym nie marzę, jak znaleźć się w tobie.
Jego słowa, które brzmiały tak poważnie, rozpalały mnie. Czułam suchość w gardle. Przeszedł mnie dreszcz.
Zaczął się o mnie ocierać, powodując nasze stęknięcia. Włożyłam palce w jego miękkie włosy. Natomiast on nie przestawał się poruszać. Pragnęłam tego prawdziwego doznania, gdy wejdzie we mnie, lecz chyba nie byłam jeszcze gotowa na ten krok. Na razie musiało wystarczyć nam tylko to.
Wkrótce osiągnęliśmy spełnienie. W moim przypadku pierwsze w życiu.
_______________________________________
W piątek wreszcie zakończyłam to opowiadanie i napisałam już epilog ^-^
Do zobaczenia jutro, kochani ♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top