stupid for you °minsung°

Poprawiłem futerał z gitarą, który miałem narzucony na jedno ramię i pchnąłem spore, drewniane drzwi, by wejść do sali, gdzie mieliśmy próby. Dyrektor zgodził się ją nam użyczać, jednak dość długo musieliśmy go o to prosić. Na szczęście udało nam się go wybłagać i już rok zaglądaliśmy tam praktycznie codziennie po lekcjach.

Cała szkoła zdążyła już nas poznać, jako że graliśmy na różnych, szkolnych konkursach, festiwalach czy imprezach. Mało tego, mieliśmy nawet całkiem spore grono fanów, które nie ograniczało się jedynie do uczniów, ponieważ Chan zadecydował, że zaczniemy nagrywać i wrzucać piosenki do internetu. Od czegoś trzeba było zacząć.

Uśmiechnąłem się lekko na widok dwójki przyjaciół, która już szykowała się do dzisiejszej próby i westchnąłem pod nosem. Trzeba było przyznać, że miałem naprawdę genialne życie, a w liceum to już szczególnie. Paczka przyjaciół, spoko oceny i rozwijanie mojej największej pasji. Sielanka.

— Ji, masz nową nutę? — spytał Bang, majstrując coś przy swojej perkusji, jednak nie uraczył mnie choćby jednym spojrzeniem.

— Mam, mam. — rzuciłem plecak na ziemię, a gitarę delikatnie odłożyłem na ławkę, by poszukać wydrukowanych kartek, na których zapisane były nuty oraz tekst. — Chcecie od razu spróbować? — zerknąłem na nich pytająco.

— Jasne, dawaj. — zaśmiał się cicho Seungmo, kończąc strojenie swojej gitary, a ja podałem im kserówki, by zająć się swoją czarną pięknością, którą wyjąłem z futerału.

Sprawdziłem jeszcze czy była dobrze nastrojona i przeciągnąłem palcami po strunach, czując przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nic nie sprawiało mi takiej przyjemności i frajdy, jak granie na gitarze oraz śpiew. Do tej pory muzyka była moją największą miłością. Niestety od jakiegoś czasu musiała dzielić koronę z pewnym rudowłosym chłopakiem z klasy wyżej.

Westchnąłem pod nosem na myśl o moim zauroczeniu, z którym udało mi się złapać kontakt, dzięki Chanowi, który chodził z nim do klasy. Chciałem go gdzieś zaprosić, jednak za bardzo bałem się, że go odstraszę. Co prawda Lee nie krył się ze swoją orientacją, jednak wolałem być ostrożny. Bez pośpiechu.

— Oj, Ji, ty chyba naprawdę straciłeś głowę dla niego. — westchnął rozbawiony Chan, gdy przejrzał tekst, na co jedynie wzruszyłem ramionami.

— To nie tak, że ukrywałem to przed wami. Obaj wiecie, że zwariowałem na jego punkcie. A teraz możemy zacząć? Palce mnie świerzbią. — uśmiechnąłem się słabo, po czym zaczęliśmy grać piosenkę, którą pisałem z myślą o czekoladowookim dziewiętnastolatku.

Zbliżał się kolejny szkolny festiwal, na którym mieliśmy wystąpić na prośbę dyrektora, dlatego musieliśmy się dobrze przygotować. Oczywiście w tym czasie tworzyliśmy nowe piosenki, by nieco zaskoczyć publiczność i każdy z nas przygotował po dwie, jednak moje dość odbiegały od reszty. Miłość kompletnie mnie pochłonęła, dlatego były one właśnie o tymże uczuciu, jakie targało mną od dobrych, kilku miesięcy. Ale cóż poradzić?

Zerknąłem na przyjaciół, by nieco się uśmiechnąć i zacząć śpiewać tekst, który znałem na pamięć. Bang kompletnie odciął się od rzeczywistości, uderzając pałeczki w zawrotnym tempie, a Kim z uśmiechem przesuwał palce po strunach białej gitary, którą miał zawieszoną na czarnym pasku w białe róże. Obaj byli pochłonięci grą, przez co uśmiechnąłem się nieco szerzej. Widok przyjaciół, którzy robili to, co kochali, był naprawdę przyjemny i poprawiał mi humor.

Po mojej piosence przećwiczyliśmy kolejne utwory, jakie mieliśmy przygotowane na zbliżający się koncert, jednak nie było zbyt wiele do poprawy. W trakcie ostatniego kawałka do sali zawitała trójka uśmiechniętych chłopaków, choć jeden z nich trzymał się z tyłu, a jego uroczy uśmiech był dość nieśmiały. Na jego widok zamarłem, przez co przestałem grać i prawie oberwałem pałeczką, którą rzucił we mnie Bang, bym się ocknął.

— Ziemia do Jisunga, ocknij się. — zawołał, na co energicznie pokręciłem głową, przenosząc wzrok na struny mojej gitary. – Co tu robicie, Lix? — skupił się na ciemnowłosym chłopaku, który podbiegł do niego, by przytulić się na przywitanie.

— Postanowiliśmy wpaść i zobaczyć, jak wam idzie. — odparł za niego Hyunjin, z którym zbiłem piątkę, uśmiechając się lekko.

— I co myślisz? — wreszcie odezwał się Seungmin, nie odrywając wzroku od blondyna, który usiadł obok niego na ławce. Zastanawiało mnie, kiedy ta dwójka zejdzie się, ponieważ ciężko było nie zauważyć tych maślanych spojrzeń, jakie sobie rzucali, gdy myśleli, że nikt nie widzi.

Tylko szkoda, że w rzeczywistości widział to każdy. No może oprócz nich samych.

— Myślę, że idzie wam genialnie. — odparł, jednak ja nie skupiałem się na rozmowie, jaka wywiązała się między tą czwórką, ponieważ moją uwagę zwrócił rudowłosy chłopak, który niepewnie usiadł obok mnie, nic nie mówiąc.

Nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć ani co zrobić, jednak wiedziałem, że nie mogłem milczeć. Starszy nie mówił wiele, a przynajmniej nie w moim towarzystwie, jednak liczyłem, że to nie dlatego, że mnie nie lubił. Miałem nadzieję, że również wstydził się tak, jak ja. W każdym razie musiałem wziąć się w garść, dlatego poprawiłem gitarę i podniosłem na niego wzrok.

— A ty co myślisz, hyung? — spytałem dość niepewnie, na co on wzdrygnął się zaskoczony, jednak również spojrzał na mnie i nawet się uśmiechnął lekko.

— Idzie ci świetnie… To znaczy wam. Wam idzie świetnie. — podrapał się lekko po karku, gdy na jego policzkach pojawiły się ledwo zauważalne rumienię, które sprawiły, że moje serce zabiło mocniej. — Macie występ za tydzień, prawda? — szybko zmienił temat z widocznym zakłopotaniem, a ja powoli przejechałem po strunach opuszkami palców.

— Tak… Będziesz? — liczyłem, że chłopak postanowi się pojawić, ponieważ w głowie dość nieśmiało planowałem, że tego wieczoru wyznam mu swoje uczucia. Nie bez powodu napisałem taką, a nie inną piosenkę.

Zernąłem kątem oka na niego i obserwowałem, jak przygryza dolną wargę. Nie znaliśmy się bliżej jakoś długo, jednak zdążyłem nauczyć się, że robił tak, gdy był niepewny bądź poddenerwowany, dlatego nieco zacisnąłem palce na gryfie gitary. Chciałem, żeby przyszedł. Musiał.

— Sam nie wiem. — przyznał cicho, na co przekręciłem swoje ciało w jego stronę, czym zaskoczyłem go, sądząc po tym, jak drgnął.

— Przyjdź, proszę. — szepnąłem.

Przez chwilę wyglądał, jakby walczył sam ze sobą, jednak zaraz jego malinowe wargi rozciągnęły się w ślicznym uśmiechu, który przyprawił mnie o zawał serca. Moim skromnym zdaniem był on najpiękniejszy w całym świecie i szczerze chciałem go oglądać każdego dnia.

— W porządku, przyjdę. — zgodził się, a ja od razu uśmiechnąłem się szeroko, ciesząc się z tego, jak dziecko z nowej zabawki. Miałem nadzieję, że tamten wieczór zmieni wiele w moim życiu, oczywiście na lepsze.

– Dobra, koniec romansowania, gołąbeczki. Jisung, wracamy do pracy. — westchnął Bang, na co wywróciłem oczami, jednak nie zamierzałem mu się sprzeciwiać, poprawiając instrument na kolanach.

Teraz wystarczyło odpowiednio przygotować się na występ oraz zebrać w sobie odwagę, by tuż po nim wyznać starszemu uczucia. Oczywiście brałem pod uwagę scenariusz, w którym chłopak mnie odrzuca, jednak chciałem wierzyć, że będzie inaczej. Naprawdę liczyłem, że między nami może być coś więcej, zwłaszcza że jego reakcje oraz zachowanie były dość jednoznaczne.

🐈🐿️

Wziąłem głęboki wdech, jednak nie przestawałem chodzić w kółko przez zdenerwowanie oraz tremę, jakie odczuwałem w tamtym momencie. Nie był to nasz pierwszy występ, jednak w dalszym ciągu stresowałem się, a świadomość, że tuż po zakończeniu koncertu miałem wyznać Minho miłość, wcale mi nie pomagała. Bałem się, jak cholera.

— Jisung, uspokój się. — westchnął Seungmo, podchodząc do mnie, by zgarnąć moje ciało w swoje ramiona. — Wiem, że się stresujesz, ale wszystko będzie dobrze. Publiczność będzie zachwycona, a Minho hyung na pewno cię nie odrzuci, słyszysz? Nie zamartwiaj się na zapas. — szepnął, pocierając moje plecy dłońmi.

Już chciałem mu odpowiedzieć, jednak wtedy poczułem dodatkowy uścisk, a do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach męskich perfum. Od razu domyśliłem się, że Chan postanowił dołączyć się do naszego tulasa, dlatego odwzajemniłem jeszcze jego uścisk. I choć dalej bałem się, to czułem się nieco lepiej.

— Wyluzuj, Ji. Minho cię lubi, a publiczność wręcz kocha. Nie będzie źle. — dodał swoje trzy grosze Bang, a ja uśmiechnąłem się delikatnie, przymykając oczy.

— Dziękuję, chłopaki. Nie wiem, co bym bez was zrobił. — szepnąłem cicho, a chwilę później musieliśmy się odsunąć od siebie, ponieważ przyszedł czas na występ.

Ja i Seungmin zawiesiliśmy sobie gitary na ramionach, by było nam wygodniej, a Chan wyjął pałeczki z kieszeni. Publiczność od razu gorąco nas przywitała, a ja kompletnie rozluźniłem się, stając przy przygotowanym dla mnie mikrofonie. Trema odeszła w niepamięć, pozwalając mi cieszyć się występem i po prostu bawić się na scenie, jakbyśmy byli sami we trójkę.

Po trzech piosenkach przyszła pora na tę moją, przez co poczułem, że mój żołądek nieco się ścisnął. Byłem ciekawy, jak zareagują ludzie, jednak wzrok utkwiłem w jednej osobie, która stała razem z Felixem i Hyunjinem przy samej scenie, uśmiechając się delikatnie w moją stronę. Z jakiegoś powodu ten widok dodał mi otuchy, dlatego złapałem za mikrofon i sam wyszczerzyłem się radośnie.

— Chcielibyśmy zagrać wam nową piosenkę. Napisałem ją dla kogoś wyjątkowego, dlatego mam nadzieję, że spodoba się wam. — zakomunikowałem uczniom, którzy zaczęli gwizdać i piszczeć z podekscytowania.

No cóż… no to zaczynamy.

Hey, tell me what you want to me say
You know I'm stupid for you
Hey, can you come and come out and play
You know I'm stupid for you - zacząłem śpiewać, grając na gitarze, a po chwili dołączyła do mnie pozostała dwójka.

Mój wzrok na dobre skupił się na Minho, który bawił się tak, jak reszta otaczających go ludzi, przez co uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Czułem  rosnące uczucie w mojej klatce piersiowej, przez co miałem ochotę po prostu wykrzyczeć, że kocham rudowłosego, jednak powstrzymywałem się, nie chcąc psuć występu. Obserwowałem go za to z miłością, chcąc móc widzieć go tak szczęśliwego już zawsze.

Zaśmiałem się w duszy i skupiłem się na piosence, wkładając w nią wszystkie emocje oraz uczucia, jakie mną targały. Na scenie czułem się, jak ryba w wodzie, dlatego bawiłem się wyśmienicie, przeciągając palcami po strunach i śpiewając tekst, który prawdopodobne był już wyryty na moim sercu oraz pamięci.

Wreszcie piosenka skończyła się, dlatego zagraliśmy jeszcze jeden utwór, po czym zeszliśmy ze sceny, mimo krzyków i próśb o bis. Jak po każdym występie, przytuliliśmy się nawzajem i zajęliśmy się zbieraniem naszego sprzętu, który chowaliśmy do futerałów. A przynajmniej robiliśmy to, dopóki nie usłyszeliśmy przeciągłego pisku Felixa, który rzucił się na naszą trójkę.

— Byliście nieziemscy!! — zawołał podekscytowany, jednak ja i Kim szybko uwolniliśmy się, by zostawić parę samą. — A ty to już szczególnie, Channie. — dodał ciszej, jednak mi udało się dosłyszeć jego słowa, przez które uśmiechnąłem się. Rozczulali mnie.

Zaraz po nim pojawili się Hyunjin oraz Minho, którzy również pogratulowali nam, chwaląc przy tym nasz występ pod niebiosa. Przez ilość pochwał byłem z siebie wyjątkowo dumny, a także nabrałem dość sporo pewności siebie, dlatego już nie stresowałem się wyznaniem starszemu miłości.

Chociaż nie. Gdy przypomniałem sobie o swoich zamiarach, pewność siebie wyparowała.

— Idziemy na pizzę? — zaproponował Hyunjin, na co reszta pokiwała głowami. No oprócz Minho, który westchnął pod nosem.

— Ja odpadam, nie czuję się najlepiej. Chyba wrócę do domu. — odparł niepewnie, a Chan spojrzał na mnie wręcz natychmiastowo. Przecież wiedziałem co robić!

— Odprowadzę cię, hyung. Mieszkamy niedaleko siebie. — zaproponowałem, uśmiechając się do niego delikatnie.

Hwang już otwierał usta, by zapewne zacząć narzekać, jednak Seungmin szybko szturchnął go łokciem, rzucając mu mordercze spojrzenie. No tak, tylko ta dwójka znała moje zamiary, więc nic dziwnego, że Hyunjin nie zdawał sobie sprawy z tego. W każdym razie byłem wdzięczny, że ta dwójka mi pomagała.

— Jeśli chcesz. — starszy lekko odwzajemnił uśmiech, a ja od razu przytaknąłem.

Po pożegnaniu się z przyjaciółmi powoli ruszyliśmy przed siebie, idąc w ciszy oraz półmroku dość wąskim chodnikiem. Nasze ramiona co jakiś czas ocierały się o siebie, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca, które dudniło mi w uszach. Wiedziałem, że muszę zebrać się w sobie i wyznać mu miłość nim dojdziemy do jego domu, jednak to nie było takie łatwe.

Wypuściłem powoli powietrze z ust i rozejrzałem się wokół, by nieco się uspokoić. Moje dłonie drżały, zaczynając się lekko pocić, a mi było niewiarygodnie gorąco. Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zestresowany i wystraszony, jak na myśl o wyznaniu uczuć. Poczułem nagły ucisk na żołądku, a nogi stały się, jak z waty.

Cholera, uspokój się.

— Hyung…. — zacząłem niepewnie, stając w miejscu i podnosząc na niego swój niepewny wzrok. Chłopak od razu również się zatrzymał, by na mnie spojrzeć wyraźnie zaciekawiony, a ja westchnąłem.

W żółtawym świetle latarni ulicznych wyglądał naprawdę cudownie i miałem ochotę najzwyczajniej w świecie go pocałować. Oczy starszego skrzyły się, odbijając każde możliwe światełko, sprawiając, że na chwilę zaniemówiłem. Jego uroda była najzwyczajniej w świecie przytłaczająca.

— O co chodzi, Jisung? — odwrócił się do mnie całym ciałem, a ja wiedziałem, że nie ma odwrotu. Co prawda mogłem skłamać i wymyślić coś na szybko, ale po co?

— Ja… — zacząłem ponownie, ale zaciąłem się, nie wiedząc, co powiedzieć. Czemu to było takie trudne?

— Ty…? —  przechylił głowę w bok, sprawiając, że moje serce zabiło mocniej.

Zacisnąłem usta w cienką linię, po czym spojrzałem w ciemne niebo, które było obsypane drobnymi, lśniącymi punkcikami. Nie byłem w stanie powiedzieć mu wprost, że go kocham, dlatego musiałem szybko coś wymyślić, by nie stracić okazji. Mogła się nie powtórzyć.

Słowa odpadały, dlatego ponownie przeniosłem wzrok na Minho, który cierpliwie czekał aż dokończę to, co zacząłem. W jego oczach dostrzegłem ciekawość, jednak sam wyraz twarzy miał zmartwiony. A nie chciałem go niepotrzebnie martwić.

— P-przepraszam… — szepnąłem, robiąc krok w jego kierunku.

— Za co przepraszasz? — ściągnął brwi, czym jasno dał mi do zrozumienia, że nie wie o co mi do cholery chodzi. Zresztą nic dziwnego.

Niepewnie złapałem ciepłe policzki starszego w swoje dłonie, sprawiając, że uniósł lekko brwi, jednak nie cofnął się, ku mojemu zdziwieniu. Cały czas wpatrywał się w moje oczy, a ja zaczarowany zacząłem powoli przesuwać opuszkami palców po gładkiej, miękkiej skórze.

— Ji…? — mruknął niepewnie.

Wziąłem głęboki wdech, po czym ostatni raz spojrzałem mu w oczy z determinacją i po prostu pociągnąłem go do siebie, by przycisnąć swoje wargi do tych jego. Po moim ciele przeszła wręcz elektryzująca fala, gdy nasze usta spotkały się ze sobą. Powtórzyło się to, gdy zacząłem nieśmiało poruszać swoimi wargami, desperacko błagając go w myślach o odwzajemnienie tego.

Po chwili poczułem jego dłonie na koszulce, której materiał on ścisnął w pięściach, jednak wcale mnie nie odepchnął. Zdziwiony westchnąłem, gdy przyciągnął mnie bliżej, odpowiadając na pocałunek z lekkim uśmiechem. Wydawało mi się to tak nierealne, że miałem ochotę zaśmiać się pod nosem.

Obaj kompletnie odcięliśmy się od świata, zatracając się w pocałunku, który był nad wyraz delikatny i czuły. Sam starałem się przekazać wszystkie uczucia, jakie żywiłem do starszego, którego dłonie przesunęły się na moją talię, gdzie zacisnął swoje palce, co wywołało kolejne westchnięcie z mojej strony.

Gdy udało nam się oderwać od siebie, zaczęliśmy cicho dyszeć, opierając swoje czoła o siebie nawzajem i uśmiechając się lekko do siebie. Potrzebowaliśmy chwili, by przetrwawić to, co właśnie się stało, jednak dość szybko zrozumiałem, że starszy mnie nie odtrącił.

— Zakochałem się w tobie. — odezwaliśmy się w tym samym momencie, po czym zapadła cisza, którą przerwały nasze ciche chichoty.

— Więc… Umówisz się ze mną, hyung? — szepnąłem z uśmiechem, odsuwając się od niego.

Szybko przeniosłem wzrok na nasze dłonie, ponieważ starszy złączył je ze sobą, sprawiając, że na moich policzkach pojawił się dość mocny rumieniec. Szczerze powiedziawszy miałem ochotę po prostu popłakać się ze szczęścia, ale jeszcze się powstrzymywałem.

— Bardzo chętnie, Ji. - odparł wesoło, po czym nachylił się, by zostawić motyli pocałunek na moim policzku. — Chodźmy. — zaśmiał się i ruszyliśmy dalej, trzymając się na ręce.

— Wiesz… napisałem dla ciebie piosenkę, hyung. Dzisiaj ją graliśmy. — przyznałem, gdy zatrzymaliśmy się pod jego drzwiami.

— Hm? Którą? — spytał zdziwiony, odwracając się tyłem do drzwi, a przodem do mnie.

Stupid for you. — uśmiechnąłem się nieśmiało, po czym między nami zapadła cisza.

Dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie z lekkimi uśmiechami i po prostu trzymaliśmy się za ręce. Ciężko było mi uwierzyć, że chłopak naprawdę odwzajemniał moje uczucia, a jednak zgodził się nawet pójść ze mną na randkę. Chyba nie mogłem być szczęśliwszy.

— Czy to ten moment, w którym rzucamy się na siebie, całujemy do utraty tchu, a później żegnamy się, jak gdyby nigdy nic? — zaśmiał się cicho Minho, a ja zawtórowałem mu.

— Mi to pasuje. — chwyciłem go w pasie, by przyciągnąć jego ciało do siebie i wpić się zachłannie w jego słodkie, malinowe usta, które od razu zaczęły poruszać się w tym samym tempie, co moje wargi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top