X. Zdrajca

Chłopaki wrócili do intensywnych treningów. Axel wrócił do gry. Ja też z nimi grałam. Choć teraz to nie jest takie łatwe...
Przez ostatnie wydarzenia zapomniałam trochę o sprawie Bobbiego. Jednak, gdy moje myśli wróciły do niej z powrotem,
nie mogłam już o tym zapomnieć. Po treningu chłopaki poszli coś zjeść. Ja zaprosiłam dziewczyny do siebie. Zdecydowałam się najpierw im o wszystkim opowiedzieć. Ufam, że będą dyskretne, może mi pomogą. Siedziałyśmy w moim pokoju na puchatym dywanie w trzyosobowym kółeczku, dyskutując o wszystkim i o niczym. W końcu zebrałam się, żeby zacząć temat.

- Dziewczyny. Muszę wam o czymś opowiedzieć...W zasadzie to nie będzie jedna sprawa a trzy. Liczę jednak na waszą pełną dyskrecję - wytłumaczyłam patrząc na nie poważnie.

- Nie masz się o co martwić - złapała mnie za rękę Silvia.

- Zachowamy to dla siebie - Celia złapała moją drugą dłoń.

Kiwnęłam głową z wdzięcznością.

- To może...zacznę od Bobbiego.

- Bobbiego? - zaciekawiła się Silvia, patrząc na mnie zdziwiona.

- Tak...Powiem prosto z mostu. Bobby był w Królewskich i jest ich szpiegiem.

Szok na ich twarzach wymalował się od razu, a gdy wspomniałam o tym, jak przyłapałam go na rozmowie z Judem Celia nagle posmutniała. Ale postanowiłam narazie nie pytać. Po dłuższej ciszy odezwała się zielonowłosa.

- Musisz powiedzieć Markowi.

- Wiem...ale tu rozpoczyna się druga sprawa, która...dotyczy mnie - wyszeptałam ostatnie słowa. - Ja...powiem prosto z mostu, ale nie przerywajcie mi. Przez parę miesięcy byłam menadżerką w Akademii Królewskiej. Naprawdę wszystko było świetnie, drużyna była naprawdę miła. Dopóki nie poznałam Darka. Praktycznie od razu wyczułam co to za czlowiek i nie myliłam się. Sprzeciwiłam się mu, a reszta mnie nie popierała. Natychmiast podjęłam decyzję o opuszczeniu Akademii. Myślałam, że nie przekonam mojego ojca, ale on zgodził się bez przeszkód. Poszłam do Kirkwood i tam poznałam Axela. Resztę historii w zasadzie już znacie.

Dziewczyny przez cały czas uważnie mnie słuchały, a ja obserwowałam ich reakcje. Nie wyglądały na złe. Bardziej na zaskoczone.

- Boisz się powiedzieć o tym reszcie prawda? - zapytała Silvia, a ja pokiwałam głową.

- Ta sprawa z Bobbim...boję się, że mnie też wezmą za szpiega. Zresztą, Nelly już tak uważa.

- A ta trzecia sprawa? - dopytała Celia.

- W zasadzie ja... - Wstałam z podłogi odwracając się do nich plecami. Westchnęłam głęboko i rzuciłam się plecami na łóżko. Przez parę minut gapiłam się w sufit nic nie mówiąc.

- W zasadzie ty? - rzuciły na raz dziewczyny.

- Pamiętacie sytuację z tym domem naprzeciwko Marka, że mieszkała tam jego przyjaciółka i tak dalej?

- No tak. Mówiłaś, że znasz tę rodzinę - potwierdziła Celia.

- ...Wy też znacie przyjaciółkę Marka... - westchnęłam - bo jest też waszą przyjaciółką.

- Co?! - krzyknęły.

- No co?! On mnie nawet nie rozpoznał! - fuknęłam.

- Mogłaś mu powiedzieć!

- Mogłam, ale on się ze mną nie kontaktował przez ten czas, nie odpisywał na moje listy. Nawet nie wiecie jak za nim tęskniłam, a gdy teraz go zobaczyłam po prostu nie mogłam... - zakryłam sobie twarz rękami.

- Czemu? - spytała łagodnie Silvia siadając obok mnie - Co stało na przeszkodzie?

- Bałam się. Na początku bałam się, że o mnie zapomniał. Później bałam się mu przyznać. Skoro nie chciał utrzymywać ze mną kontaktu to może nie chce mnie w swoim życiu...

- No co ty Aina - wyszeptała Silvia. - Przecież widać, że nadal dobrze się dogadujecie.

-  I była jeszcze jedna rzecz. Choć to drobnostka. On... mi się przez chwilę kiedyś podobał. - Chyba są ciut zaskoczone. Ale tylko ciut. Otworzyły szeroko oczy i usta ze zdziwienia, ale w żaden sposób tego nie skomentowały, więc kontynuowałam. - Wiecie taka dziecinada, w końcu byłam dzieckiem. Gdy spotkaliśmy się ponownie ja byłam z Axelem. On o tym wie i nie chciałam, żeby czuł się nieswojo czy coś, choć w zasadzie sam namawiał mnie żebym mu powiedziała. Ja już teraz spędziłam trochę czasu z Markiem. To serio było dziecięcie zauroczenie. Po prostu był pierwszym przyjacielem płci przeciwnej. Może dlatego. Jakby co nic do niego nie czuję, dalej boli mnie rozstanie z Axelem mimo, że staram się to ukryć. - Pierwszy raz powiedziałam na głos wszystko co leżało mi na sercu.

- Skoro to wiesz, to może czas się mu przyznać? - powiedziała Celia, która weszła na łóżko i pochyliła się nade mną z uśmiechem. - Poza tym już od jakiegoś czasu nie jesteś z Axelem.

Silvia milczała. Podniosłam się do pozycji siedzącej, żeby na nią spojrzeć. Miała zaciśnięte pięści. Wyglądała jakby intensywnie nad czymś rozmyślała.

- Silvia wszystko okej? - spytałam.

- Co? - potrząsnęła głową jakby wybudzając się z transu - Tak wszystko gra.

- Jasne...- mruknęłam.

Od jakiegoś czasu mam dziwne wrażenie, że Silvia ciut inaczej patrzy na Evansa niż na resztę chłopców z drużyny. Ale nie mam pewności, czy jest to spowodowane ich przyjaźnią, czy jest drugie dno.

- Czemu do niego nie zadzwoniłaś?

- Hmm?

- Zamiast listów. Mogłaś zadzwonić - wyjaśniła Celia.

- Nie miałam jeszcze wtedy telefonu. Moi rodzice nie mieli kontaktu do jego rodziców. Znałam w zasadzie tylko adres... - mruknęłam.

- Nie mogliście się odwiedzać? - spytała Silvia.

- W sumie to nie. Ale nie wiem czemu. Musiałabym jechać z rodzicami, a oni nie byli zbyt chętni. Nigdy nie podali powodu. Byłam dzieckiem, nie miałam prawa głosu.  Listy miały wystarczyć. Ale nie odpisywał, więc w końcu odpuściłam...

Dziewczyny przytaknęły i każda przez dłuższą chwilę pogrążyła się we własnych myślach.

⚽️

Trwał trening, biegłam dzielnie razem z pozostałymi. Ukradkiem zerkałam na Bobbiego. Był dziwne zamyślony. Po chwili odbiegł od nas, udając się za jeden z budynków szkoły. Nikt chyba się tym szczególnie nie przejął. Pobiegłam za nim.

...

- Celia może pójdziesz z nimi porozmawiać? - poprosiła Silvia.

- Dlaczego? Czemu unikasz Ainy? - spytała zdziwiona.

- Nie unikam, po prostu...proszę.

- W porządku

...

Gdzie on się zaszył. Rozglądałam się dookoła. Po chwili usłyszałam czyjąś rozmowę. Udałam się w tamtym kierunku. To kogo zobaczyłam nawet mnie już nie zaskoczyło.

- Jude. Znowu ty - warknęłam.

Nie zdążył mi odpowiedzieć, gdy z drugiej strony pojawiła się Celia. Bobby natychmiast schował się za mury budynku. Jude widząc ją chciał odejść, lecz ta złapała go za rękę.

- Przyszedłeś, żeby szpiegować Raimona? Jude wyjaśnij mi to! - wykrzyczała, a chłopak wyrwał się z jej uścisku.

- Zostaw mnie. Siostrzyczko nie mam zamiaru się przed tobą tłumaczyć - rzucił i odszedł zostawiając niebieskowłosą w totalnej rozsypce, a mnie oraz Bobbiego w kompletnym szoku.

- Celia... - położyłam ręce na jej ramionach. - Jude to twój brat? - wyszeptałam.

Dziewczyna milczała, co uznałam za nieme potwierdzenie.

- To długa historia... - powiedziała cicho - Jak widzisz nie mamy dobrych relacji...

Przytuliłam ją z całej siły.

- Lepiej wróć już do domu. Będę cię kryła - powiedziałam na co pokiwała delikatnie głową w ramach zgody.

Sama wróciłam na trening. Bobby gdzieś mi umknął w tym wszystkim. Moja głowa była w tamtym momencie głębkiem myśli. Zobaczyłam przy ławce Silvie oraz Marka. Podeszłam do nich.

- Aina? A gdzie Celia? - zapytała Silvia.

- Źle się poczuła, poszła do domu odpocząć - wyjaśniłam cicho.

- A co z tobą? - zapytał Mark.

Spojrzałam na niego. Chyba już czas wyznać mu chociaż część prawdy.

- Dość tego siedzenia! Muszę zagrać! - wykrzyczał widząc, że nie odpowiadam na jego pytanie.

- Mark poczekaj - złapałam go za rękaw. - Musimy porozmawiać. Teraz - powiedziałam stanowczo. Teraz albo nigdy.

Odeszliśmy kawałek na bok, by mieć choć trochę prywatności.

- Posłuchaj. Po pierwsze dziękuję za zaufanie, ale nie wyznałam wam całej prawdy - wyjaśniłam.

- Co? Jakiej prawdy?

- Byłam menadżerką w Królewskich. Parę miesięcy. Ale w końcu poznałam ich szefa. Gdy odkryłam co to za człowiek od razu opuściłam Akademię - wyznałam, ale kapitan milczał - Nie gniewaj się. I proszę nie mów reszcie.

Patrzył przez chwilę prosto w moje oczy, jak gdyby chciał wyczytać z nich prawdę i analizował w głowie moje słowa.

- Nie jestem zły. Ale jest mi przykro - odezwał się. - Ukrywałaś to do tej pory - spojrzał na mnie poważnie.

- Mark, po prostu się bałam, że nie dacie mi szansy. - Założyłam, za ucho kosmyk włosów, ktory wydostał się z mojego i tak już luźnego kucyka. - Jest jeszcze coś. Królewscy wysłali Bobbiego jako szpiega. Przepraszam, odkryłam to jakiś czas temu, ale chciałam dać mu szansę. Wydaje mi się, że zaczął powoli ją wykorzystywać.
Mark wciąż milczał, przyglądając mi się uważnie, a ja zastanawiałam się co to oznacza. Nigdy nie widziałam go tak poważnego. Nie wiem czego mam się spodziewać.

Nagle zawiał silniejszy wiatr, który całkiem rozdmuchał moje włosy z, i tak już luźnego, kucyka. Gumka ześlizgnęła się z nich, wywiało ją gdzieś. Odwróciłam twarz w kierunku wiatru, by pozbyć się włosów z twarzy.

- Aina?

- Tak? - spojrzałam na Marka, który teraz był w kompletnym szoku, stał nieruchomo, dosłownie wgapiając się we mnie - Co jest?

- Aina.

- Tak mam na imię - rzuciłam rozbawiona.

- Ty...to ty?

Gdy wypowiedział te słowa dotarło do mnie co się właśnie stało. Patrzyłam mu teraz prosto w oczy, sama będąc zaskoczona. Jakim cudem poznał mnie akurat teraz. Po takim czasie, tak po prostu dostał sobie olśnienia.

- To też ukrywałaś? - mruknął widząc moją reakcje.

- Miałam nadzieję, że sam mnie poznasz - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Teraz jestem zły. Nie odezwałaś się, gdy o tobie wspomniałem. Zrobiłaś ze mnie głupka, którym i tak jestem, bo nie potrafiłem połączyć kropek - odwrócił się do mnie plecami. - Ale nikomu nie powiem. O niczym.

Wspaniale...

⚽️

Mark nie odzywał się do mnie, chyba, iż musiał przekazać instrukcje co do treningu. Ale nawet wtedy, ani razu na mnie nie spojrzał. Podczas dzisiejszego treningu byłam na takiej pozycji, żeby nie musiał skupiać na mnie zbytnio swojej uwagi. Miło.

- Mam siąść za kierownicą?!

Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku Nelly rozmawiającej z naszym trenerem. Ruszyliśmy do nich, gromadząc się przy autobusie. Jak się okazało, córka dyrektora poprosiła naszego trenera o próbną jazdę autobusem, którym mieliśmy pojechać na mecz. Ten się przed tym bardzo wzbraniał. Podejrzany typ. Po chwili Raimon wyjaśniła, że dostała tajemniczy list, który mówił o majstrowaniu przy pojeździe. Mężczyzna zaczął się szaleńczo śmiać i wysiadł z autobusu.

- Spuściłem cały płyn hamulcowy.

Że co on cholera spuścił?

- Po co pan to zrobił? - zapytał wściekły Mark.

- To przecież proste, żebyście nie wystąpili w meczu.

- Ale dlaczego?

- Dlatego, że wasza obecność w finale byłaby kłopotliwa dla pewnej bardzo ważnej osoby, dla której pracuje - wyjaśnił zadowolony.

To jakiś szaleniec.

- Dla Darka tak?! - warknęłam w jego kierunku.

- Mówisz tak, jakbyś sama była święta Aina - zaśmiał się złośliwie.

Nelly natychmiast podjęła kroki wyrzucając go z pracy.

- Wyrzucasz mnie z pracy? Nie ma sprawy, dla mnie lepiej. I tak miałem już dość tej waszej głupiej szkoły. Ale wiesz co? Na waszym miejscu sprawdziłbym, czy Królewscy nie wysłali do was jeszcze jednego szpiega. Albo dwóch. Co wy na to? Bobby i... - tu uciął na chwilę - Aina?

Spojrzałam przerażona na wszystkich. Przecież ja nic nie zrobiłam. Nie mam szansy nawet się odezwać, bo wszyscy w moment zaczęli rozmawiać między sobą. Spojrzałam na Bobbiego w tym samym momencie co on na mnie. Również był zdenerwowany.

- Jak mogliście nam to zrobić! - krzyknął Kevin - Czyli od początku miałem rację!

- Właśnie, to okropne! - poparł go Jack.

Nie dali nam nawet szansy na wyjaśnienia, po prostu każdy po kolei zaczął nas obrzucać oskarżeniami. Mark stanął w naszej obronie. W mojej o dziwo też.

- Przepraszam. On mówił prawdę - powiedział zrozpaczony Bobby i uciekł.

- Bobby! - krzyknęłam za nim razem z Markiem, chociaż sama miałam ochotę się w tym momencie rozpłakać i uciec.

Spojrzałam na złe miny wszystkich oraz ponownie na Evansa.

- Nie szpiegowałam... - wyszeptałam.

Nie przeprosiłam. Nie powiedziałam im całej prawdy, ale nie szpiegowałam. Uciekłam za moim kolegą.

⚽️

Siedziałam przy boisku nad rzeką razem z szarowłosym. Oglądaliśmy grę dzieciaków, próbujemy jakoś poprawić sobie humor.

- Dzięki, że dałaś mi szansę. Wykorzystałem ją, ale i tak chyba za późno. I jeszcze cię w to wciągnąłem. Przepraszam.

- Wszystko będzie dobrze. Mark wiedział. Powiedziałam mu wcześniej. Może dzięki temu reszta drużyny też nam uwierzy - uśmiechnęłam się do niego.

Nagle pojawiła się obok nas Silvia. Przywołali naprawdę smutną historię o ich przyjacielu z dzieciństwa. To tylko przypomniało mi o moim, który napewno w tym momencie jest okropnie wściekły na mnie. Jakbym przyciągnęła chłopaka myślami...

- Chodźcie pograć! - wykrzyczał Mark i wbiegł na boisko - Na co czekacie?!

Nie poszłam z nimi. Wciąż na mnie nie patrzył.

Po jakimś czasie zauważyłam na górze Nelly oraz Axela. Podeszłam do nich.

- Nelly ja nie jestem żadnym szpiegiem. Eh, mam nadzieję, że opowiadam o tym po raz ostatni. Gdy tylko odkryłam charakter Darka poprosiłam tatę, żeby przeniósł mnie do innej szkoły. Trafiłam do Kirkwooda, a później do Raimona z Axelem - wyjaśniłam - Ale muszę Ci się do czegoś przyznać. Wiedziałam, że Bobby jest szpiegiem. Na początku nie chciałam, żeby zdradził moje dawne powiązania z Królewskimi. Później chyba zwyczajnie chciałam dać mu szansę. Drużyna przestała mi ufać...

- Mark ci ufa - odpowiedział Axel.

- Mark wiedział. Powiedziałam mu. Wie o...wszystkim - spojrzałam na niego delikatnie się uśmiechając.

- To dobrze - odwzajemnił uśmiech.

- Przyznaj się Axel, ty też o wszystkim wiedziałeś - westchnęła Nelly.

- Tak, ale wiedzieliśmy też o wielkiej miłości Bobbiego do piłki. A Aina nie zrobiła nic złego.

- Przepraszam cię - spojrzałam w kierunku dziewczyny. - Dbałaś o zespół. Może na swój jakiś dziwaczny sposób, ale dbałaś - zaśmiałam się.

- Ja też cię przepraszam. Zamiast spróbować cię poznać, z góry cię oceniłam - podała mi rękę z uśmiechem - I za to, że prawie cię przejechałam.

Zaśmiałam się głośno na jej słowa i przyjęłam uścisk dłoni.

Porozmawiałam później z drużyną. Całe szczęście, gdy emocje opadły wysłuchali mnie. Udało nam się dogadać. Przeprosiłam ich za ukrywanie prawdy. Mark wciąż trzymał mnie na dystans. Ta sprawa jeszcze nie została rozwiązana...

⚽️

- Nic nas nie powstrzyma przed występem w finale regionu! - wykrzyczał Kevin.

- Regulamin mówi, że bez trenera nie mamy prawa grać - wtrącił się Willy.

No pięknie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top