III. Decyzje i szpital

Wierciłam się w łóżku, nie mogłam zasnąć. Może powinnam najpierw porozmawiać z Axelem. Zrezygnowałam z piłki dobrowolnie, ponieważ jest dla mnie ważny. Jeśli ja jestem ważna dla niego to powinien wspierać decyzję, dzięki której będę szczęśliwsza. Tylko jak w ogóle wdrożyć to w życie. Nie wiem, czy pozwolą mi ze sobą trenować. Tym bardziej, że nie wiem jak obecnie wygląda moja forma. Może najpierw warto by spróbować zostać ich menadżerką. Albo w pierwszej kolejności porozmawiać z Markiem.

Następnego dnia po szkole próbowałam złapać Silvie, która na moje nieszczęście się gdzieś spieszyła. Westchnęłam zrezygnowana. Postanowiłam przejść się na boisko przy rzece. Weszłam na most i usiadłam między barierkami, spuszczając nogi luźno. Nie minęło nawet dziesięć minut, a na boisko dotarł klub piłkarski. Rozpoczęli swój trening. Różowowłosy chłopak najwidoczniej próbował coś udowodnić. Ciekawe tylko, czy sobie, czy drużynie. Miałam w planach do nich zejść, jednakże zrezygnowałam. Nie jestem jeszcze chyba gotowa. Zamiast tego postanowiłam odwiedzić stary dom, który nadal należał do mojej rodziny. Myślałam, że to dobry pomysł, ale gdy już stałam przed bramą zaczęłam mieć wątpliwości. Za dużo wspomnień, za którymi tęsknię. Ostatecznie nie weszłam do środka. Oparłam się o mur i westchnęłam.

- Tchórz straszny się z ciebie zrobił Aina. - mruknęłam do siebie

Postanowiłam wrócić do domu, ale w drodze powrotnej natknęłam się na Marka. Szedł gdzieś z rękawicami w ręku. Moja ciekawość wzięła górę i postanowiłam dyskretnie pójść za nim. Zaskoczył mnie widok, który zastałam. Chłopak trenował z oponą, rzucał ją a następnie próbował zatrzymać. Przecież to niebezpieczne. Miałam ochotę wyjść z ukrycia i go powstrzymać, ale uprzedził mnie niebieskowłosy. Uznałam, iż nie ma dłużej sensu tu być. Wróciłam do domu. Jutro miałam w planach odwiedzić Julie w szpitalu.

                              ⚽️

Otworzyłam drzwi szpitalnej sali. Za każdym razem widok tej małej dziewczynki leżącej bezbronnie w wielkim łóżku wywoływał u mnie poruszenie. Niewinna istotka. Usiadłam przy jej łóżku i złapałam ją za rączkę. 

- Hej Julio, to znowu ja. Wiem, dawno mnie nie było. Przepraszam. Miałam dużo na głowie. - przywitałam się - Wiesz...chyba zamierzam zaangażować się znowu w piłkę nożną. Chcę stać się jeszcze lepsza i wymyślić dla ciebie dużo nowych, niesamowitych strzałów. A gdy się obudzisz pokażę ci każdy z nich tyle razy ile będziesz chciała. Tylko się obudź... - Oczy zaszkliły mi się momentalnie.

Uniosłam głowę, gdy drzwi otworzyły się i stanął w nich Axel. Potrząsnęłam szybko głową, przetarłam oczy.

- Hej... - uśmiechnęłam się delikatnie

- Hej. Nie wiedziałem, że dziś będziesz. - odwzajemnił uśmiech

Podszedł do mnie i objął  delikatnie, na co ja pociągnęłam go w dół by był na mojej wysokości. Zarzuciłam mu ręce na szyję wtulając się w nią mocno. Przycisnął mnie do siebie. Wie ile emocji wywołują te odwiedziny.

- Przepraszam. - Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. - Ty czujesz się sto razy bardziej gorzej ode mnie a ja robię sceny. - pociągnęłam nosem

- Przestań. Dla ciebie też była jak siostra.

- Pff...Trochę niefortunny dobór słów w naszej sytuacji. - zaśmiałam się - Chyba, że wolisz zostać moim bratem.

- Ha-Ha. Już ci się humorek polepszył? - uśmiechnął się

- Prawie. Zaraz wracam, pójdę po jakieś picie. Też chcesz? - zapytałam na co skinął głową w odpowiedzi.

Podeszłam do drzwi, a gdy je otworzyłam przestraszyłam się nie na żarty.

- Co...Co ty tu...

- Aina? - Axel wstał i podszedł do mnie, sprawdzając co się dzieje. - Mark?

- Ja...no wiesz... - próbował się tłumaczyć

Wyszliśmy z sali, a Blaze zamknął za nami drzwi.

- Mark, a co ty tu robisz? - zapytał

- Zobaczyłem jak tu wchodzisz i no wiesz... Pomyślałem, że jesteś chory i że pewnie dlatego tak nagle wycofałeś się z wyczynowego sportu. - odpowiedział zażenowany - Ale nie ma sprawy. Nie chce cię znowu namawiać byś do nas dołączył, słowo. Nie śledziłem cię, żeby o to prosić. Po prostu się o ciebie martwię i tyle. Ale wiem, że nie powinienem był tego robić. Chciałem tylko powiedzieć...Przepraszam! - skończył swój wywód.

- Nic się nie zmieniło... - westchnęłam cicho

- Hę? Słucham? - spojrzał na mnie

Walczę teraz sama ze sobą, mam ochotę mu wszystko wykrzyczeć. Jednak zdecydowałam się milczeć. A ten widząc, że nie zamierzam nic więcej dodać zapytał:

- Tak w ogóle kogo tu odwiedzacie?

- Młodszą siostrę. - odpowiedział Axel

- A, czyli jesteście rodzeństwem? W sumie zawsze widzę was razem i...

- Haha... - zaśmiałam się zażenowana - No...Nie. - Podrapałam się po karku.

- Twoja bezpośredniość czasami mnie zaskakuje. - otworzył drzwi.  - Może wejdziesz?

- E...Dobra.

- To ja zaraz wracam. - zwróciłam się do Axela a ten kiwnął mi głową.

W drodze po picie zastanawiałam się, czy mój chłopak mu wszystko wyjaśni, a może Mark nakłoni go do powrotu do gry. Sklepik był nie daleko dlatego szybko wzięłam trzy puszki napoju i wróciłam do sali.

- Wtedy po raz ostatni słyszałem jej śmiech i widziałem jak się cieszy. Niestety w drodze na mecz...

Czyli jednak...zamknęłam cicho drzwi, oparłam się o nie, a łzy znów napłynęły mi do oczu.

- ...Tuż przed pierwszym gwizdkiem dowiedziałem się o jej wypadku. - dokończył

- A więc to dlatego...

- Od razu pojechałem do szpitala. Mój tato tu pracuje i to kolejny powód, dla którego zmieniłem szkołę, ale głównie dla niej. Gdybym nie grał w piłkę ten nieszczęśliwy wypadek nigdy by jej się nie przytrafił. Teraz nawet nie mogę myśleć o powrocie do sportu, dopóki ona tutaj cierpi. Nie ma mowy. Teraz już wiesz. Przysiągłem, że nie zagram dopóki nie wybudzi się ze śpiączki. Ale czasami nie umiem się powstrzymać i dlatego wam pomogłem. Sam tego nie rozumiem. Moje ciało samo wyrwało się do gry. - opowiedział.

- Pewnie trudno ci o tym mówić, ale dzięki za szczerość. I przepraszam, że ostatnio tak ci się napraszałem, to było...nie na miejscu... - spojrzał na niego. - I nie martw się, nikomu o tym nie powiem. Cześć. - odwrócił się i spojrzał na mnie.

Ja patrzyłam na niego totalnie rozsypana w środku. Odbiłam się od drzwi i przesunęłam na bok, by umożliwić mu wyjście.

- A jak ci idzie z twoim klubem piłkarskim? - zapytał Axel

- Dobrze. W przyszłym tygodniu gramy kolejny mecz. Twój gol stał się dla nas inspiracją. Wszyscy bardzo ciężko trenują, dziękuję ci. - odpowiedział i wyszedł.

Blaze westchnął. Podeszłam do niego, kucnęłam przed nim i podałam mu picie, pozostałe dwa postawiłam na stoliku. Wolną ręką uniosłam jego głowę by na mnie spojrzał.

- Wszystko dobrze? - spojrzałam mu w oczy.

- Nie martw się.

                               ⚽️
      
Kolejnego dnia znów znalazłam się przy boisku nad rzeką. Tym razem z Axelem. Obserwowaliśmy trening chłopaków, gdy podjechało do nas jakieś auto...chociaż bardziej to limuzyna.

- Cześć. Jestem Nelly Raimon. Miło mi cię poznać. - Powiedziała patrząc na chłopaka, po czym przeniosła wzrok na mnie. - To znaczy was.

- Cześć. - odpowiedzieliśmy jednocześnie zdezorientowani.

- To chyba nie jest twoja normalna droga do szkoły? Wiem, to trochę niegrzeczne ale zdążyłam się już trochę o tobie dowiedzieć. O twojej siostrze też. - Powiedziała dziewczyna w tak arogancki sposób, że Axel po prostu się odwrócił i chciał odejść.

- Wiem czego potrzebujesz. - kontynuowała - Chcesz grać z tymi pseudo-piłkarzykami prawda? Właśnie dlatego tutaj sterczysz.

Koleżanka sobie za bardzo pogrywa w tym momencie. Stanęłam przed chłopakiem, nachyliłam się do niej i oparłam ręce na oknie.

- Posłuchaj mnie. Nelly czyż nie? Radzę uważać na słowa. I na ton. Jesteś o ile się nie mylę córką właściciela naszej szkoły, ale to ci nie daje uprawnień do prześladowania uczniów. 

- Ja chcę tylko coś uświadomić twojemu chłopakowi. Aina czyż nie? On może mówić za siebie. - Spojrzała na mnie surowo.

Wyprostowałam się.

- Ależ proszę bardzo księżniczko. On ma na imię Axel. I nie mów na nich pseudo-piłkarze, bo wychodzi twój brak dojrzałości. Powinnaś ją mieć jeśli robisz z siebie dorosłą. - odsunęłam się.

Niech mówi dalej, wygląda na zdeterminowaną. Być może ona, obca osoba będzie w stanie przemówić mu do rozumu. Już mnie zignorowała i kontynuowała swój wywód w stronę Axela.

- Naprawdę sądzisz, że porzucenie piłki zmieni to co się stało z twoją siostrą? Chyba coś ci się pomieszało. Kto najbardziej chciałby, żebyś wrócił do piłki nożnej? Dobrze znasz odpowiedź.

- Ona ma rację Axel. - poparłam ją

- Moja Julia.

- Mhm. Przemyśl to wszystko. - powiedziała i odjechała.

- Axel tak właściwie to... Ja też podjęłam decyzję. - spojrzał na mnie - Wracam do footballu. Wybacz. Nie jestem w stanie dłużej żyć bez tego sportu. A pojawienie się Marka było dla mnie ostatecznym sygnałem. To z nim zaczynałam, więc może to znak, żeby i z nim zacząć ponownie.

- Rozumiem. Cieszę się. - Podszedł mnie przytulić.

- Naprawdę? - wyszeptałam

- Naprawdę. Pogadaj z Markiem.

- Myślałam, czy by nie pogadać z Silvią. Ona pomagała drużynie od początku. - wyjaśniłam

- Pogadaj z Markiem. - powtórzył

- Ale...

- O przeszłości. - dodał

- Axel po co? - odsunęłam się - On mnie nie pamięta, to nie ma sensu.

- Nie dałaś mu na to szansy. Ciągle przed nim uciekasz. No nie dosłownie, ale widzę to. - spojrzał mi w oczy - Proszę.

- A ty? Dołączysz do drużyny? - zapytałam

Chłopak spojrzał spowrotem na boisko i uśmiechnął się pod nosem.

- Tak.

To jaką radość poczułam po usłyszeniu tej odpowiedzi jest nie do opisania. Przyciągnęłam Axela do siebie szybko cmokając go w usta, po czym od razu zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Jesteśmy razem dość długo, ale rzadko okazujemy sobie uczucia aż tak, więc to nadal krępujące.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- To z emocji.

- Chodź tu. - Przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

Axel nie jest zbyt wylewny w uczuciach. Jednak radość udzieliła się chyba także jemu...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top