Rozdział 4 "Żółty tulipan"


Cisza, jaka panowała na korytarzu, była przerażająca.

Bokuto wsłuchiwał się w nią z przymkniętymi oczami, przyciskając do policzka zimny okład. Ruszał nerwowo nogą, przygryzając policzek od środka.

Siedzący obok niego Kuroo zaplótł ramiona na torsie, rozsiadając się wygodnie na krześle. Rozcięta warga z każdą minutą pulsowała co raz bardziej, a to niesamowicie denerwowało Tetsurou.

Zadzwonił do najlepszego przyjaciela zaraz po tym, gdy po Suzuran przyjechało pogotowie. Doszły go słuchy od ratowników rozmawiających z lekarzem, że dziewczyna odzyskała przytomność w karetce, więc był spokojny - do czasu, kiedy w szpitalu nie pojawił się kapitan i as Akademi Fukuroudani. Właściwie Tetsurou nie rozumiał co Koutarou wykrzywiał do niego kiedy się szarpali, ale był pewien, że chłopak był wściekły.

A wściekła Sowa to niebezpieczna Sowa.

Yaku siedział obok trenera Nekomaty i swojej mamy, tępo wpatrując się w zegar powieszony na ścianie przed nim. Co chwilę nerwowo gładził beżowy plaster przyklejony do jasnej brwi, wzdychając cicho. Jego rodzicielka przeraziła się nie na żarty, kiedy syn zadzwonił do niej roztrzęsiony, że przez niego koleżanka trafiła do szpitala. Jak najszybciej mogła, przyjechała na wskazane przez Morisuke miejsce.

Martwiła się tym, że matki poszkodowanej dziewczyny jeszcze nie było.

Uciążliwą ciszę w korytarzu przerwał Bokuto, odkaszlnął zalegającą w gardle gulę. Zmierzył uważnym spojrzeniem Kuroo, który przeniósł wzrok z ciemnych drzwi na siatkarza partnerskiej szkoły. Przełknął ślinę, opierając łokcie na kolanach.

- Trochę mnie poniosło, bro. Przepraszam - mruknął Koutarou, klepiąc delikatnie licealistę po ramieniu. Nekomata uśmiechnął się delikatnie słysząc przeprosiny Sowy, a Megumi, matka Yaku, położyła czarną torebkę na siedzeniu obok i odgarnowszy krótkie, jasnobrązowe włosy z twarzy, pogłaskała syna po plecach.

- Nie da się ukryć - mruknął brunet, rozmasowując kark dłonią. Widząc zakłopotanie na twarzy Bokuto, uśmiechnął się szeroko, marszcząc delikatnie brwi. - W sumie, to chyba zareagowałbym podobnie, gdybym znalazł się na twoim miejscu.

- To było instynktownie, bro... To mnie za bardzo nie usprawiedliwia.

- Masz racje, bro. Czasami zachowujesz się jak kompletny kretyn. To nie była moja wina, że wpadli na siebie, Bokuto.

- Chłopcy - westchnął Nekomata, kręcąc głową. Przyjaciele popatrzyli na niego z charakterystycznym błyskiem w oku, przybijając sobie żółwika bez patrzenia na siebie.

- Sorki, trenerze.

- Właśnie, sorki, panie Nekomata.

- Koutarou!

Bokuto drgnął, wstając z krzesła i prostując się jak struna. Kuroo razem z swoim trenerem, libero i jego rodzicielką popatrzyli w miejsce, z którego dobiegł kobiecy głos. Gracz Fukuroudani miał trudną do opisania minę - mieszankę zdziwienia, szczęścia i strachu, a to niesamowicie Kuroo bawiło.

- Gdzie ona jest? Przeżyła? Co znowu zrobiła? Boże, ta dziewczyna przyciąga kłopoty jak magnes...

Tetsurou przełknął głośno ślinę, podziwiając długie nogi kobiety, jej zgrabną sylwetkę i strój, w jaki była ubrana. Przyjrzał się dokładnie twarzy znajomej przyjaciela - miała czekoladowe oczy otoczone wachlarzem czarnych rzęs, pomalowane ciemnymi cieniami powieki, lekko zaróżowione usta i policzka, a jej czoło skrzyło się od potu. Chociaż posiadała parę zmarszczek w okolicach oczu i ust, nadal była piękna. Kuroo napiął wszystkie mięsnie, widząc starszą kopię Suzuran dosłownie parę kroków przed nim.

- Cześć, ciociu. Żyje, jest tam - powiedział Bokuto, kiwając głową na najbliższe drzwi i przyciskając okład do policzka. Uśmiechnął się szeroko, poklepując kobietę delikatnie po plecach, kiedy ta zgięła się w pół i zaczęła kaszleć. - Co, kondycja siada? Dawno się nie biegało, co?

Nekomata zaśmiał się głośno, wstając z plastikowego niebieskiego krzesła. Kuroo kiwnął głową na przywitanie, kiedy czekoladowe oczy kobiety zmierzyły go zaciekawionym spojrzeniem. Został kompletnie zbity z tropu, gdy zobaczył szeroki uśmiech na jej twarzy.

- Kamień z serca... A to pewnie ten słynny Kuroo Tetsurou. Suzuran ciągle o tobie nawija - rzuciła, prostując się. Zmierzwiła dwukolorowe włosy wyższego od siebie Koutarou, nie obdarzając go nawet spojrzeniem. Kuroo przełknął głośno ślinę, analizując w głowie słowa kobiety. - Miło pana znowu widzieć, panie Nekomata. - Uścisnęła dłoń staruszka, a jej uśmiech znacznie się poszerzył.

- Wyrosłaś, Shion - zaśmiał się Stary kot, podpierając biodra dłońmi.

- Trochę tak, dziękuję - odpowiedziała, przenosząc swoją uwagę z mężczyzn na siedzącą Megumi i Morisuke. Shion podeszła do niej dziarskim krokiem, a gdy kobieta wstała, wymieniły między sobą wszystkie uprzejmości i wdały się w rozmowę.

Bokuto wyjaśnił przyjacielowi, że osoba z różowymi włosami, wysportowaną sylwetką i ładną twarzą była matką Suzuran, niesamowicie utalentowaną, emerytowaną łyżwiarką z dużymi osiągnięciami i szczęśliwą matką piątki dzieci. Kuroo zauważył, że ona również miała w imieniu nazwę kwiatka.

Czyli to rodzinne, pomyślał Kuroo, uśmiechając się do siebie.

*

Odwiedzał Storczyka w jej kiedy miał wolne i oczywiście wtedy, kiedy nie było przy niej ani jej najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, ani Yaku (którego złapały niezłe wyrzuty sumienia, więc był dość częstym gościem w domu Shirayuki razem z swoją mamą). Dziewczyna została wypisana ze szpitala dzień po wypadku. Lekarz stwierdził, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a krwotok z głowy nie był zagrażający jej życiu - w końcu to była tylko rozcięta skóra. Suzuran miała wrócić do szkoły dopiero w lutym, co niesamowicie cieszyło poszkodowaną - liceum działało na nią co najmniej źle.

I tak minęły dwa tygodnie.

Kiedy Tetsurou dowiedział się od Tsubaki, że Storczyk uwielbiała kwiatki i znała symbolikę większości z nich - głównie przez młodszą siostrę, która w przyszłości planowała zostać kwiaciarką i miała na punkcie kwiatów bzika - postanowił trochę podszkolić się w tej dziedzinie, w końcu chciał jej jakoś zaimponować.

Zanim wcielił swój plan w życie, postanowił wtajemniczyć w niego Tsubaki, która obiecała mu pomóc.

Teraz zaczną się podchody, Storczyku.

Zastał śpiącą Suzuran zawiniętą w fioletową pościel. Uśmiechnął się do siebie, kładąc czarną torbę zaraz obok drzwi wejściowych. Ścisnął w dużej dłoni żółtego tulipana, przyglądając się pokojowi Shirayuki. Odkąd zobaczył go po raz pierwszy jakoś specjalnie go nie przeanalizował, ale teraz musiał stwierdzić, że pomieszczenie jest duże i przytulne. Jasne meble ładnie kontrastowały z szarymi ścianami i fioletowymi dodatkami. Ogromne okno balkonowe zasłonięte było długimi białymi zasłonami, a jedna z czterech ścian całkowicie pokryta zdjęciami - dwie czwarte z nich przedstawiały właścicielkę pokoju i asa Akademi Fukuroudani, pozostałe Suzuran z młodszym rodzeństwem i bardzo podobną do niej dziewczynę. Trochę się zdziwił, kiedy na jednej fotografii zobaczył swój obiekt westchnień z Oikawą, a na kolejnym z Akaashim Keijim.

Tylko z nim jeszcze nie miała do kolekcji. Tetsurou postanowił, że kiedyś będzie musiał to zmienić.

- Kuroo?

Drgnął, odwracając się w kierunku zaspanej koleżanki. Parsknął głośnym śmiechem, widząc różowe włosy Shirayuki - każdy kosmyk i lok był wygięty w innym kierunku, przez co dziewczyna wyglądała komicznie. Zmrużyła oczy, nie wiedząc, o co może chodzić starszemu koledze.

- Jezu, Storczyku, twoje włosy... - wydusił, zginając się w pół i chowając dłoń z kwiatkiem za plecami.

Suzuran usiadła na łóżku, odwracając głowę w kierunku wielkiego lustra. Nie potrafiła dostrzec swojego odbicia, więc zczołgała się z materaca i podeszła na czworakach do przedmiotu w akompaniamencie głośnego śmiechu Tetsurou.

Intensywnie się zarumieniła, widząc "artystyczny nieład" na swojej głowie. Tetsurou popatrzył na dziewczynę, przestając się śmiać i ocierając łzy zgromadzone w kącikach oczu.

Suzuran rzuciła w niego swoją niebieską bluzą, trafiając w czarne sterczące włosy. Chwyciła leżącą obok szczotkę, prychając niczym rozjuszona kotka i usiadła na ziemi po turecku, wbijając spojrzenie w swoje odbicie. Wyglądała zabawnie z ustami wygiętymi w podkówkę, zmarszczonymi brwiami i zakłopotanym spojrzeniem. Tetsurou zrzucił z głowy ubranie licealistki, posyłając w jej stronę zadziorny uśmiech.

- Jaka agresja - rzucił, odkładając w niewidoczne dla Suzuran miejsce tulipana. Widział, że dziewczyna nie radzi sobie z okiełznaniem różowych loków, więc szybkim ruchem wyrwał jej szczotkę z rąk i przysunął do siebie obrotowe krzesło, siadając na nim.

- Co ty robisz? - mruknęła Suzuran, odchylając głowę do tylu i opierając ją nieświadomie na kolanach chłopaka.

- Będę czesał twoje włosy - odparł spokojnie, uśmiechając się zawadiacko. Nie umknęło jego uwadze to, że dziewczyna zmieszała się i zarumieniła.

- Czesałeś kiedyś kobiece włosy? - zapytała, patrząc na niego podejżliwie.

- Pewnie. - Wypiął dumnie pierś, dając dziewczynie pstryczka w nos. - Jak byłem mały, to raz czy dwa bawiłem się włosami mojej mamy. Raz tak je splątałem, że mama musiała je obciąć.

Shirayuki przełknęła głośno ślinę, prostując się i wpatrując w odbicie.

- Przestraszyłaś się? - zapytał, przykładając szczotkę do czubka głowy Storczyka.

- Trochę - przyznała, uśmiechając się delikatnie. - ale przynajmniej potem będę miała pretekst, żeby pozbyć się tych włosów.

Kuroo szarpnął dłonią, wpatrując się w Suzuran. Dziewczyna syknęła, łapiąc się za obolałe miejsce i mierząc Tetsurou zdenerwowanym spojrzeniem.

- To bolało - powiedziała, masując pulsujący punkt.

- Miało - mruknął Kuroo. - Co ty chcesz od swoich włosów?

Kiedy odpowiedziała mu cisza, westchnął.

Kosmyki Suzuran były miękkie w dotyku, błyszczące i ładnie pachniały. Nigdy nie przepadał za tym kolorem, ale... Shirayuki pasowały. Suzuran była piękna, a kaskady różowych loków tylko dodawały jej uroku.

Uśmiechnął się do siebie, wracając do wcześniej przerwanej czynności.

Dla Storczyka było to spełnienie pragnień - chłopak, który szalenie jej się podobał, siedział obok niej i zawzięcie komentował z nią filmy, które oglądali siedząc na łóżku i jedząc chipsy.

W ciągu dwóch tygodni od kiedy dziewczyna wyszła ze szpitala zdąrzyli się dość dobrze poznać - nadal jednak nie wiedzieli o sobie wszystkiego, ale mięli jeszcze dużo czasu, żeby się do siebie zbliżyć.

Była zawiedziona, kiedy Tetsurou oznajmił jej, że musiał wracać do domu. Pojęczała trochę i protestowała, ale ostatecznie zgodziła się wypuścić biednego licealistę z pokoju, gdy ten oznajmił, że wpadnie do niej w sobotę po treningu. Wstała, idąc za kapitanem jak wierny pies.

Gdy Tetsurou podłożył pod jej nos żółtego tulipana, wstrzymała oddech i rozszerzyła oczy ze zdziwienia, nie wiedząc, co powiedzieć. Jej serce zabiło niebezpiecznie szybko.

- Dla mnie? - zaczęła, odbierając prezent z rąk licealisty. Pogładziła kwiatek po jasnych płatkach, uśmiechając się szeroko. Fioletowa wstążka, którą łodyżka rośliny była przewiązana, łaskotała ją w palce. Popatrzyła na lekko zakłopotanego Kuroo. Skinął głową. - Dziękuję.

Gama nieznanych dotąd nieznanych Suzuran i Tetsurou uczuć spłynęła na nich w momencie.

Chłopak otworzył drzwi, zakładając torbę na ramię. Obdarzył Storczyka swoim zawadiackim uśmieszkiem.

- Żółty tulipan na piękny uśmiech, Storczyku.

Kiedy Kuroo zniknął za drzwiami - zarówno od jej pokoju jak i tymi wejściowymi - Suzuran pisnęła i przytuliła prezent delikatnie do piersi.

Trzydziestego pierwszego stycznia dostała od Kuroo Tetsurou żółtego tulipana.

Jednego była pewna - dzięki siatkarzowi powoli odzyskiwała radość życia.

*

Shion - aster.

Według internetu żółty tulipan jest alegorią radości. Symbolizuje pogodne myśli, szczęście - kwiatek na wywołanie uśmiechu na twarzy ukochanej kobiety. ♥

Trochę mi się pochorowało, więc nie miałam weny na pisanie, przepraszam ;c

Trochę będę musiała przyspieszyć akcję, bo nie może się tak wiecznie wlec. Ale w sumie... już jestem dwa tygodnie dalej, więc jest dobrze XD

A jak tam u was?

Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze, gwiazdki i.. wszystko ;u; <333 Jak zacznie być merysuistycznie, albo coś, to prosze mnie kopać w tyłek tak mocno, jak Yaku wpadł na Suzu w poprzednim rozdziale :'''')))


Pozdrowionka, dziubki.


Rozdział poprawiony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top