Rozdział 1 "Biała sowa"
- Siostrzyczko, długo jeszcze?
Podskoczyła, wystraszona głosem młodszej siostry stojącej pod drzwiami łazienki. Dotknęła prawą dłonią lewej piersi i zaczęła głęboko oddychać, próbując unormować oddech. Przełknęła cicho ślinę, wzdychając.
- Siostrzyczko? - jęknęła młodsza Shirayuki, pukając trzykrotnie w dębowe drzwi.
- Daj mi dziesięć minut, Tsubaki.
Kiedy usłyszała ciche mruknięcie i odgłos oddalających się kroków, odetchnęła z ulgą i przymknęła oczy, stojąc na przeciwko dużego lustra.
Ubrana w koszulkę starszego brata wyglądała co najmniej zabawnie. Chociaż miała swoje sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu (co czyniło ją dość wysoką) nadal była za niska na tą bluzkę - Shirayuki Ryuu to w końcu ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów chodzącej kupy mięśni. Westchnęła, zakładając na czyste majtki krótkie, niebieskie spodenki.
Podeszła bliżej gładkiej powierzchni lustra, dotykając twarzy. Przyglądając się swoim rysom twarzy uśmiechała się delikatnie, sunąc palcem po kościach policzkowych, drobnym nosie, brwiach i ustach. Fuknęła zirytowana, gdy na swoich wargach dostrzegła zagubiony kosmyk włosów.
Cholerne różowe włosy.
Skrzywiła się, chwytając garść grubych - pachnących jakimś owocowym szamponem - mokrych i długich loków. Popatrzyła na nie z obrzydzeniem, podchodząc do umywalki i wyciągając z stojącej obok niej szafki duże nożyczki. Przelotnie spojrzała na nieodpakowane pudełko brązowej farby do włosów i przybliżyła dwa ostrza do różowych kosmyków. Gdy zmarszyczyła delikatnie brwi, zabrała głęboki oddech i przygryzła nerwowo wargę, była zdecydowana - to tylko trzy, cztery ruchy i po krzyku, a na końcu wystarczyło poprawić farbą i będzie miała wszystko z głowy. Może po tylu miesiącach niechętnych spojrzeń rówieśniczki zaakceptowałyby ją i zaczęły nazywać po prostu Shirayuki, a nie "ta różowa"?
"Masz piękne włosy, Storczyku."
Zamarła. Zmierzyła swoje odbicie w lustrze ostatni raz, po czym wrzuciła nożyczki i farbę do szafki, zamykając ją z głośnym trzaskiem. Wychodząc z pomieszczenia krzyknęła, że zwolniła łazienkę i weszła do swojego pokoju. Sfrustrowana rzuciła się na miękkie łóżko i jasną pościel, chowając czerwoną twarz w stosie poduszek.
Nie wiedziała ile tak przeleżała, próbując uspokoić szalejące w głowie myśli - może dwadzieścia minut, może trzy. Usłyszawszy jednak powiadomienie przychodzącej wiadomości, poderwała się z miejsca i usiadła za biurkiem, zakładając okulary na nos. Przygryzając wargę przełączyła kartę przeglądarki z jakiegoś beznadziejnego filmu romantycznego na Facebooka, klikając na okienko czatu.
19:48
Bokuto Kōtarō: Heeeej, czekaj, czekaj!
Bokuto Kōtarō: Jakie: "idę się myć i farbować włosy"?!
19:50
Bokuto Kōtarō: No dobra, myć się możesz
Bokuto Kōtarō: Ale nie ma mowy o farbowaniu włosów!
Bokuto Kōtarō: Zostaw je, przecież one są takie urocze!
Wyświetlono o 19:51
Bokuto Kōtarō: O, jesteś!
Bokuto Kōtarō: Tylko mi nie mów, że je pofarbowałaś...
Shirayuki Suzuran pisze...
19:53
Shirayuki Suzuran: Ty i Twój spóźniony zapłon...
Shirayuki Suzuran: Nie pofarbowałam. W sumie miałam je też obciąć, ale jakoś...
19:54
Bokuto Kōtarō pisze...
Bokuto Kōtarō: I dobrze, zostaw je
Bokuto Kōtarō: Ale?
Shirayuki Suzuran pisze...
19:56
Shirayuki Suzuran: W mojej głowie pojawił się głos pewnego chłopaka, którego nazwałam sobie "zdrowym rozsądkiem".
Bokuto Kōtarō: ...? Jakiego chłopaka?
Shirayuki Suzuran: Przyszłego kapitana naszej szkolnej drużyny siatkówki.
Wyświetlono o 20:01
Przeciągnęła się na krześle, siadając na nim po turecku. Upiła łyk zimnej herbaty, minimalizując przeglądarkę internetową i przenosząc się na program graficzny. Nie minęło nawet pół minuty, a w pomieszczeniu rozległ się odgłos piosenki, którą Suzuran ustawiła na połączenie przychodzące od tylko jednego człowieka.
Koutarou, powiedziała w myślach, szukając na oślep dotykowego telefonu. Kiedy odebrała połączenie, zaczęła poważnie zastanawiać się nad tym, czy to aby na pewno był dobry pomysł.
Każdy wie, że podekscytowany Bokuto Koutarou to głośny Bokuto Koutarou.
- Ha -
- O boże, Suzu! Nie mów, że twoim głosem rozsądku jest Kuroo Tetsurou! Kiedy to się stało, jak to się stało, czemu on, czemu ja nic nie wiem, ja...
Rozłączyła się, rozmasowując skronie. Trzy sekundy.
Kiedy tym razem ona zadzwoniła, Bokuto odebrał zaraz po pierwszym sygnale.
- Wybacz, Koutarou - powiedziała na wstępie, podłączając tablet graficzny do komputera. - ale tak szybko i głośno mówiłeś, że nie zrozumiałam ani słowa.
- Pfff - mruknął. - Nie musiałaś się rozłączać, to nie było miłe!
- Przepraszam - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Zrekompensuję ci to, obiecuję.
- Spróbowałabyś nie! - podniósł głos, nadal udając obrażonego. - Więc? O co chodzi z tym zdrowym rozsądkiem?
Oparła głowę o dłoń, wpatrując się w ekran monitora.
- A jak tam siatkówka? - zapytała, modląc się w duchu, żeby Bokuto kupił ten trik.
Czasami miała ochotę udusić siebie za to, że nie miała daru wywijania się z nieprzyjemnego tematu.
- Suzu, nie zmieniaj tematu.
Westchnęła cierpiętniczo, poprawiając okulary dłonią, którą jeszcze chwilę temu podpierała podbródek.
- No bo widzisz - zaczęła, przymykając oczy. - Jakieś trzy dni temu był u mnie Kuroo Tetsurou.
- Ee? Tak? - rzucił Bokuto, jęcząc na końcu wypowiedzi. Suzuran przełknęła głośno ślinę, wsłuchując się w co raz to głośniejsze jęki Koutarou. - I.. co on robił...u ciebie?
- Kou...? Mogę wiedzieć, co ty właśnie robisz?
- Ja? Próbuję rozruszać zakwasy, ale mi nie idzie - mruknął, cmokając ustami na końcu. Suzuran odetchnęła, ganiąc się w myślach za swoją głupotę. Ona na prawdę pomyślała, że Bokuto w czasie rozmowy umila sobie czwartkowy wieczór. - Suzu, błagam cię... Jak już TO robię to jak nie słyszysz, serio.
Na chwilę zamilkła, żeby przeanalizować jego słowa, a potem wybuchnęła śmiechem.
- No i..potem... - wydusiła, nie przestając się śmiać. - Potem Kuroo... Kuroo...
- Shirayuki Suzuran, przywołuję cię do porządku - rzucił Bokuto, ledwo powstrzymując swój śmiech. - Co Kuroo?
- Kuroo pomógł przenieść Tsubaki karton książek i mang... - wydusiła, łapiąc się za lewą pierś, nadal szeroko się uśmiechając. - I jak przyszłam do domu, to on powiedział, że mam piękne włosy. I to w sumie wszystko.
Przez chwilę wsłuchiwała się w ciszę po drugiej stronie telefonu, stukając palcem po blacie biurka.
- I to tyle? - zapytał kapitan siatkarskiej drużyny Fukurodani, wzdychając. - Zakochałaś się w nim, czy co?
- Prędzej zauroczyłam, Biała sowo - mruknęła Suzuran, czując, że się czerwieni. - Jak na razie za mało o nim wiem, żeby mówić o zakochaniu.
- Niech ci będzie - jęknął chłopak. Dobrze wiedział, że Shirayuki bardzo poważnie podchodzi do takich spraw. - E..Ej! Prosiłem, żebyś nie nazywała mnie Białą sową!
- Kiedy to jest takie kochane~
- Koutarou, kolacja! - Usłyszała, a jej uśmiech poszerzył się. - Idę! Wybacz, Suzu. Pogadamy jutro, tak jak zwykle, ja muszę iść.
- Jasne. Pozdrów mamę!
Naciskając na czerwoną słuchawkę poczuła się dziwnie szczęśliwa i rozbawiona - takie uczucia towarzyszyły jej zwykle przy rozmowach z najlepszym przyjacielem.
Kiedy spostrzegła, że Bokuto wciąż był dostępny, bez zastanowienia wysłała mu jeszcze jedną wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęła, gdy dostała odpowiedź niemal od razu. Z szybko bijącym sercem chwyciła za telefon i po wystukaniu maila wysłała go, czując wypieki na policzkach.
Życie pokaże, Suzuran, pomyślała, chwytając się za rysowanie.
*
Kageishi Maiko przesyła wiadomość.
Pierwszy raz w życiu Kuroo Tetsurou żałował tego, że założył profil na portalu społecznościowym.
Mieć w sumie ponad pięćset znajomych nie było największym wyczynem, bo zdarzały się osoby, które miały ich jeszcze więcej niż on, ale tego już sobie w ogóle nie wyobrażał.
Odrzuć, pomyślał, patrząc zrezygnowanym i zmęczonym wzrokiem na ekran laptopa.
Ostatnio stał się troche popularny u płci przeciwnej. Chociaż wiedział, że interesuje się nim tylko mała garstka dziewczyn - pozostałe panicznie się go bały, a Tetsurou nie miał zielonego pojęcia, dlaczego. Na począktu oczywiście mu to schlebiało, z czasem coraz mniej, aż w końcu chciał być niewidzialny dla większości nachalnych dziewczyn. Niektóre potrafiły się zachować, inne nie.
- To nawet nie jest jedna trzecia tego, co ma Oikawa... Zaczynam mu współczuć - zaśmiał się, mierzwiąc czarne, sterczące włosy dłonią. Przeciągnął się na obrotowym krześle, przymykając oczy.
Kiedy usłyszał dźwięk powiadomienia z Facebooka, jęknął. Naprawdę zaczynam ci współczuć, Oikawa.
Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że napisał do niego najlepszy kumpel z drużyny siatkarskiej Fukuroudani, a nie kolejna dziewczyna.
20:37
Bokuto Kōtarō: Yo, bro
Bokuto Kōtarō: Słuchaj
Bokuto Kōtarō: Dałem przyjaciółce twój numer.
Kuroo zmarszyczł brwi i jęknął przeciągle. Tylko tego mi brakowało.
20:38
Kuroo Tetsurō: yo, bro
Kuroo Tetsurō: zabiję.
Wyświetlono 20:40
Bokuto Kōtarō pisze...
20:40
Bokuto Kōtarō: To źle?
Kuroo Tetsurō: bardzo źle, bro. Bardzo.
20:41
Bokuto Kōtarō: ha, natarczywe fanka?
Kuroo Tetsurō pisze...
Bokuto Kōtarō: fanki*
20:43
Kuroo Tetsurō: Można tak powiedzieć. :v
Bokuto Kōtarō: E tam, przejdzie im :v Musisz być twardy, a nie miękki, bro!
20:44
Kuroo Tetsurō:...staram się.
Wyświetlono o 20:46
20:46
Bokuto Kōtarō: Tak na sam koniec, Kuroo
Kuroo Tetsurō: ?
Bokuto Kōtarō pisze...
Bokuto Kōtarō: Miej oko na Suzuran.
Bokuto Kōtarō jest off-line.
Zmrużył oczy, czytając ostatnie zdanie przyjaciela z partnerskiej szkoły. Przejechał sobie dłonią po karku, czytając jeszcze raz.
Uśmiechnął się do siebie, chwytając telefon. Popatrzył na nieodczytane wiadomości, podciągając do siebie kolano i opierając na nim policzek.
"O: 19:13
Od: Kenma
Temat: brak tematu
Nie chce mi się, ale przyjdę."
"O: 20:48
Do: Kenma
Temat: brak tematu
Wiem."
Przetarł oczy dłonią, ziewając.
"O: 20:03
Od: Nieznany"
- Tetsurou! - usłyszał głos swojej mamy. - Kolacja!
- Zaraz idę! - odkrzyknął, czytając dalej maila.
"Temat: brak tematu.
Mam coś dla ciebie. Miałbyś czas po, albo przed lekcjami?
To będzie moje podziękowanie.
Storczyk."
Uśmiechnął się do siebie, czując przyjemne ciepło w środku brzucha. Chyba jednak podziękuję Sowie za ten numer. Szybko zapisał ją w kontaktach, wzdychając.
"O: 20:51
Do: Storczyk
Temat: brak tematu
Przyjdź na nasz trening.
Będę czekał, Storczyku."
- Tetsurou!
- Już!
Wstając o mało nie przewrócił się o kartonowe pudło, które poprzedniego wieczoru rzucił przed szafę, twierdząc, że nie chce mu się go wyrzucać. Kopnął go w głąb pomieszczenia, wzdychając. Poprawiając spodnie dresowe i czarną luźną bokserkę schylił się, by odpisać na wiadomość od Bokuto.
20:53
Kuroo Tetsurō: Możesz na mnie liczyć, Bokuto.
Kuroo Tetsurō jest off-line.
Tak. Nadal pracuję nad charakterami Bokuto i Kuroo. Przepraszam. ;u;
Dziękuję za tak duży odzew pod prologiem! ♥
Rozdział poprawiony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top