Rozdział 6"Pomarańczowe niebo"
- Suzu, dobrze się czujesz? Jesteś jakaś nieobecna - mruknął Bokuto, trącając policzek nastolatki palcem wskazującym. Marszcząc delikatnie brwi westchnął cicho, przeczesując prawą dłonią dwukolorowe włosy.
- Nie wyspałam się - odpowiedziała Shirayuki, patrząc na najlepszego przyjaciela spod półprzymkniętych powiek. - Wiesz, dziwne sny i te sprawy.
Bokuto pokiwał głową, zaplatając umięśnione ramiona na torsie. Kątem oka obserwował zmieniający się za oknem pociągu krajobraz, szacując w głowie, ile mniej więcej czasu zostało, żeby dojechać na peron niedaleko Fukuroudani. Poczuwszy na swoim ramieniu ciężar, przeniósł swoją uwagę z drzew i zabudowań na jasnoróżowe kosmyki włosów.
- Jesteś aż tak zmęczona? - zaśmiał się, rozplatając ramiona. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy otrzymał potwierdzające mruknięcie. - Co ci się śniło?
Suzuran podziękowała sobie w duchu za to, że oparła głowę o ciało Bokuto - przynajmniej nie widział, jak jej twarz momentalnie przybrała czerwonych barw. Wstrzymała oddech, a serce zaczęło wybijać co raz to szybszy rytm. Przerażała ją taka reakcja - w życiu nie doświadczyła takiego uczucia, chociaż musiała przyznać, że strach wzbudzał w niej podobną reakcję.
Zasadniczą różnicą pomiędzy tym uczuciem, a odczuciami wtedy kiedy się bała, było dziwne łaskotanie w brzuchu i podbrzuszu.
Nadal nie docierało do niej, co jej mózg potrafi wytworzyć, gdy śpi - rozumiała smoki, latanie, Koutarou w dziwnych przebraniach, a nawet jej młodszą bliźniaczkę Hinagiku jako syrenkę, ale w to, że wyśniła całującego ją Kuroo, już nie mogła uwierzyć. Nikt nigdy nie podobał się Storczykowi tak bardzo, żeby ta śniła o takich sytuacjach z obiektem westchnień w roli głównej.
Kuroo Tetsurou zajął wszystkie jej myśli.
Chyba ograniczę kontakt z Kuroo, pomyślała.
Suzuran zacisnęła dłonie w piąstki, przełknęła cicho ślinę, zganiła się w duchu za swoją reakcję i nie otwierając oczu, zdołała wykrztusić ciche:
- Opowiem ci kiedy indziej, Kou.
Chłopak wzruszył ramionami tyle, na ile pozwalała mu głowa Suzuran.
- Jak chcesz. Pamiętaj, że i tak to z ciebie wyduszę, Suzu.
Kiedy ponownie zapadła między nimi cisza przerywana odgłosem jadącego pociągu, Koutarou ponownie wyjrzał za okno drapiąc się palcem po nosie. Chociaż znał ten widok na pamięć i z łatwością mógłby wymienić charakterystyczne cechy dla tej dzielnicy Tokio, lubił je podziwiać za każdym razem, gdy jechał do szkoły lub z niej. W tym miejscu nawet budynki były ładne i idealnie współgrały z otoczającą je zielenią drzew. Gdy był mały zawsze pytał mamy, czemu nie mogli tam zamieszkać - ta zbywała go półsłówkami lub uśmiechała się szeroko i rzucała swoim przyjemnym dla ucha głosem szybkie "A co, nie podoba ci się tutaj?".
- Ej, Suzu, no opowiedz mi ten sen.
Dziewczyna westchnęła zirytowana i uniosła głowę, by po chwili spojrzeć na siatkarza spod długich rzęs. Koutarou o mało co nie parsknął śmiechem, widząc naburmuszoną minę licealistki i jej wygięte w podkówkę usta.
- Już ci powiedziałam, kiedy indziej - mruknęła Suzuran i zmarszczyła brwi, nie odrywając wzroku od złotych oczu Sowy.
- No proszę! - jęknął cicho, przekrzywiając delikatnie głowę.
Shirayuki wystawiła mu język, przecierając piąstką lewe oko.
- Nie.
- Zrobiłaś się ostatnio dziwna. Co takiego tam było, że nie chcesz mi powiedzieć? Kuroo? Suzu, no we... - Licealista urwał w połowie, widząc czerwieniącą się twarz najlepszej przyjaciółki. Rozszerzył oczy ze zdziwienia i zakrywając usta dłonią parsknął cicho śmiechem, obserwując reakcję Storczyka.
Shirayuki opuściła głowę, a gdy różowe włosy zasłoniły jej twarz, uszczypnęła się w policzek.
- Przestań - mruknęła, nie przestając szczypać delikatnej skóry twarzy.
- Mogłem się domyślić, że to o Kuroo chodzi - wydusił z siebie siatkarz, patrząc kątem oka na speszoną Suzuran. - Zrobiłaś się ostatnio bardzo wyczulona na temat tego kocura, Stor - czy - ku.
Koutarou przycisnął dużą dłoń do ust bardziej niż chwilę temu, gdy dziewczyna uderzyła go lekko w ramię, nie patrząc na przyjaciela - za wszelką cenę nie chciał wybuchnąć głośnym śmiechem. Bawiła go cała ta dziwna relacja Suzuran z Kuroo - jakim cudem jego strachliwa i lekko tchórzliwa przyjaciółka z dzieciństwa zwróciła na siebie uwagę nerda i mistrza prowokacji, nie miał pojęcia.
- Wiesz co? - rzuciła Suzuran - Nie lubię cię. Jesteś najgorszy.
W tym momencie Bokuto Koutarou dziękował losowi, że dotarli na miejsce i z powodu tłoku i różnych innych odgłosów, mało kto zwrócił uwagę na jego głośny śmiech.
*
Unikanie Kuroo było znacznie trudniejsze, niż Suzuran się wydawało.
Udało jej się wychodzić z klasy akurat wtedy, gdy licealista przychodził pognębić Kenmę siatkówką lub pytaniami o to, czy nie zniszczył już sobie wzroku od tych gier - przecież są mu potrzebne do analizowania graczy podczas meczów! - i to Shirayuki odznaczyła sobie w głowie jako sukces.
Czwartego dnia nie było już tak ciekawie - wpadała na kocura niemalże podczas każdej przerwy, a co za tym szło - napady gorąca, jąkanie się, dziwne spojrzenia postronnych osób kierowane w stronę Storczyka i rozbawienie Kuroo sprawiało, że Suzuran dostawała zawrotów głowy i robiło się jej potwornie głupio.
Gdy dziewczynie udało się uciec przed całą drużyną siatkówki piątego dnia, pech jej nie opuszczał i wpadła na kogoś innego - jedyne, co rzuciło się wtedy w oczy Suzuran to jej szmaragdowe oczy. Shirayuki przeprosiła ją szybko i nie pytając o imię szybko się ulotniła, kątem oka obserwując rozbawioną minę koleżanki ze szkoły.
Szóstego dnia nie udało się Shirayuki uniknąć Tetsurou. Spotkała go już przed pierwszą lekcją, przeklinając w duchu to, iż na korytarzu nie było praktycznie żadnej żywej duszy. Kuroo zmierzył zakłopotaną licealistkę uważnym spojrzeniem, poprawiając zwisającą na ramieniu jasną torbę.
- Dzień dobry, Kuroo - rzuciła cicho, uciekając wzrokiem na najbliższą szafkę. Nagle wszystkie jej niedoskonałości wydały się Shirayuki niebywale interesujące, chociaż nigdy nie zwróciła na nie zbytniej uwagi.
Jesteś cholernym tchórzem, Suzuran.
- Cześć, Shirayuki - odpowiedział siatkarz, odwracając się tyłem do lekko skonfundowanej dziewczyny. - Idziesz do klasy? Odprowadzę cię.
W tym momencie serce Suzuran zaczęło bić niebezpiecznie szybko. Gdzie się podział mój pseudonim, Kuroo? Przełknęła nerwowo ślinę, drapiąc się palcem wskazującym po policzku. Ratunku!
- N-nie musisz sprawiać sobie kłopotu, K-
- Odprowadzę cię.
Kuroo czuł, że atmosferę między nim a Storczykiem można byłoby kroić nożem - ona się nie odzywała, uciekała wzrokiem gdzieś indziej i była nieobecna, a on nie wiedział za bardzo, od czego mógłby zacząć rozmowę. Szli w ciszy, a jedynym odgłosem przerywającym ją były stukające i szurające o podłogę buty.
Kuroo westchnął głośno, wkładając dłonie do kieszeni i zwracając na ciebie uwagę pierwszoklasistki.
- Długo będziesz się dąsać? - zapytał, przystając przed drzwiami klasy 1-4.
Suzuran zatrzymała się na przeciwko Tetsurou, bawiąc się szarą spódniczką. Różowe loki podskakiwały z każdym ruchem dziewczyny, dodając jej uroku dziesięcioletniego dziecka. Przełknęła ślinę, zdobywając się na odwagę i popatrzyła Tetsurou w oczy.
Zawsze zastanawiała się, jakiego koloru są tęczówki siatkarza - zwykle mówiła na ten odcień piwny bądź bursztynowy, ale im bardziej się przyglądała, tym samym miała większe wrażenie, że jednak są inne i już gdzieś widziała ten kolor.
Były łudząco podobne do tych Bokuto - złote.
- Ja? Przecież się nie dąsam - mruknęła, uciekając wzrokiem na buty.
Kuroo zaplótł ramiona na torsie, przewracając oczami.
- W ogóle - westchnął, kręcąc głową z politowaniem. - Gołym okiem widać, że mnie unikasz, Storczyku. Chodzi ci o tamtą wiadomość, że napisałem "kocham cię" dla rozładowania atmosfery? Już cię za to przeprosiłem, ale jak widzę, ty dalej jesteś zła.
Suzuran czuła, jak z każdym słowem poczucie winy w niej wzrasta - fakt faktem, że nie spodobało się jej to, że Kuroo używa tak ważnych słów w tak błahej sprawie, ale skoro przeprosił...
To wszystko przez ten sen, pomyślała, przygryzając policzek od środka. Czyli przyśnił mi się tylko pocałunek, wiadomości były prawdziwe.
- To nie była tylko moja wina - powiedziała cicho, spuszczając wzrok.
Kuroo wyminął zdezorientowaną dziewczynę i czochrając delikatnie jej włosy uśmiechnął się, rzucając krótkie:
- Będziemy kwita, jak zjesz z nami śniadanie. Co ty na to?
Shirayuki zacisnęła dłonie na uchwycie torby, po czym posyłając w stronę Tetsurou promienny uśmiech zgodziła się, wchodząc do klasy.
Ten dzień Suzuran zaliczyła do tych udanych.
*
- Shirayuki, zastanawiałaś się nad moją propozycją? - zapytał Yaku, obracając w przykrytych rękawiczkami palcach nieotwarty kartonik z sokiem pomarańczowym.
Suzuran usiadła obok niego, poprawiając szarą spódniczkę i czarny płaszcz.
- Trochę tak - przyznała, obserwując wieczorne niebo.
Dziewczyna musiała przyznać, że zimowa sceneria wyglądała pięknie w zestawieniu z czerwono-pomarańczowym, zachmurzonym niebem. Chociaż śniegu nie zostało za dużo a atmosfera powoli się ocieplała, Shirayuki nadal zachwycała się widokami zachodzącego słońca i małego, białego puchu.
Yaku kichnął cicho i poprawiwszy szczelniej swój biały szalik, mruknął w stronę Suzuran ciche podziękowania, gdy ta powiedziała mu szybkie "na zdrowie". Wkładając słomkę do wyznaczonego miejsca na kartoniku, popatrzył kątem oka na profil nastolatki - zarumienione policzki, czerwone od zimna usta i nos, błyszczące oczy i różowe włosy. Jego zdaniem Suzuran była śliczną dziewczyną, ale kompletnie nie w jego typie - Yaku Morisuke miał słabość do krótkowłosych, skośnookich Japonek.
- Jesteś bardziej na tak czy na nie? - zapytał chłopak, upijając parę łyków chłodnego soku.
Storczyk oparła plecy o ścianę sklepu, zakładając nogę na nogę i obróciwszy głowę w stronę licealisty, pociągnęła cicho nosem, odrywając swoją uwagę od zachodzącego słońca.
Yaku Morisuke był drobnym Japończykiem o dużych, brązowych oczach. Suzuran przyznała sobie w duchu, że jest przystojnym chłopakiem, a krótko obcięte jasnobrązowe włosy dodają mu więcej uroku - pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że siatkarz wyglądał w nich na młodszego; dodawały mu dziecięcego wyglądu.
W pewnym sensie byli do siebie podobni - Yaku miał kompleks na punkcie swojego wzrostu, Suzuran znowu nie znosiła swoich różowych loków; oboje chodzili do tych samych szkół, mają doczynienia z siatkówką od najmłodszych lat, a ich fryzury odejmowały im lat.
Shirayuki w duchu cieszyła się, że Morisuke wpadł na nią podczas tamtego feralnego treningu - teraz przynajmniej zyskała kogoś w rodzaju dobrego kolegi. To tylko kwestia czasu, gdy połączy ich przyjaźń.
Storczyk zaplotła palce zziębniętych dłoni na udach i przekrzywiając delikatnie głowę, odpowiedziała:
- Bardziej na tak. Zacznę się nad tym bardziej zastanawiać w marcu, kiedy będziemy mieli miesięczny spokój od szkoły.
Morisuke uśmiechnął się delikatnie, ukazując szereg swoich prostych i białych zębów. Im dłużej licealistka przypatrywała się jego twarzy, wrażenie, że Yaku ma delikatne dziurki w policzkach się potęgowało.
- Yamamoto padnie z wrażenia - zaśmiał się, klepiąc rozbawioną dziewczynę po plecach. Przeniósł spojrzenie brązowych oczu na obserwującego go od dłuższego czasu kota.
- Nie wątpię - odpowiedziała, dmuchając na swoje palce. Gdy usłyszała ciche miałczenie, szybko przenoisła uwagę z dłoni na nogi.
Sprawcą całego zamieszania był biały, mały kotek ocierający się o nogawkę szarych spodni Morisuke. Gdy drugoklasista podniósł go delikatnie na wysokość twarzy, ten zaczął swój koncert w postaci co raz to głośniejszego miałczenia. Licealiści zaśmiali się cicho, głaszcząc malucha po jasnej i miękkiej sierści.
- Wygląda na zagubioną - powiedziała Suzuran, patrząc kątem oka na spokojną twarz siatkarza. Szatyn położył zziębniętą kotkę na kolanach, gładząc jej łepek kciukiem.
- I głodną - dodał po chwili, po czym cicho westchnął. - Moja mama nie przepada za kotami, nie mogę jej zatrzymać.
Suzuran momentalnie się ożywiła i chwyciwszy rękaw granatowego płaszcza Morisuke, rzuciła szybkie:
- Ja ją zabiorę! Moi rodzice lubią koty, no może trochę mniej niż psy, ale nadal lubią.
- Okej - odparł Yaku, wręczając małą kulkę w dłonie koleżanki ze szkoły. Suzuran uśmiechnęła się w stronę kotka ciepło, głaszcząc jasny grzbiet trzema palcami.
- Możesz dać jej imię - oznajmiła Shirayuki, wstając z ławki.
Morisuke zamyślił się na chwilę, unosząc głowę ku niebu. Z ciemnych chmur zaczęły lecieć płatki śniegu różnej wielkości, opadając na ziemię, budynki i ludzi. Suzuran przytuliła śpiącego kotka do swojej piersi, uśmiechając się delikatnie. Kiedy siatkarz wypowiedział swoją propozycję imienia dla zwierzaka, uśmiech nastolatki poszerzył się jeszcze bardziej. Skinęła mu głową na poparcie jego słów, po czym skierowała swoje kroki w stronę metra, wcześniej żegnając się z kolegą.
Fuyu to idealne imię.
*
Umrę za 3..2..1..
Strollowałam wszystkich czytelników B) Przepraszam, planowałam to od początku XDDD
Nie martwcie się, zrekompensuję wam to prawdziwymi całusami! ♥ To nie był ten czas ;u;
Chciałam was przeprosić za tak długą nieobecność, ale nie dość, że miałam problemy w szkole, to jeszcze weny brak... Zrobię co w mojej mocy, żeby nie było takich odstępów czasowych w pisaniu rozdziałów.
Do następnego, miśki.
PS: Jesteście wielcy, tyle gwiazdek i wejść! ;u; Dziękuję ♥
Rozdział poprawiony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top