nie rób


Nie czytajcie tego błagam, chwalę się jedynie okładką. nie polecam to jest zło, publikuję dla spokoju ducha. Piosenka nie ma związku, sprawdzanie nie było więc w ogóle nie. I to wszystko to jakieś dialogi bezsensu w sensie serio bez tak totalnie. i nie róbcie treści. zjedzcie tylko do zdjęcia na dole i tyle.

Ekko ukradł auto przypadkiem, tak jak przypadkiem pędził teraz ulicami Piltover, łamiąc każdy możliwy przepis drogowy i ignorując obrzydliwy zapach serowych chipsów, które na siedzeniu obok jadła Jinx. Nikt ich nie gonił, ale jako, że chłopak nie miał zielonego pojęcia, jak kierować jakimkolwiek pojazdem, miał wrażenie, że niedługo mogą zacząć, dlatego spieszył się na zapas. Szczególnie, że Ajuna zabrał pewnemu nadętemu arystokracie naprawdę sporą sumkę pieniędzy i tylko czekać mogli, aż ktoś się w końcu zorientuje, bo ofiara już raczej wiele do powiedzenia nie miała.

- Jestem głodny - westchnął jego przyjaciel. Siedział z tyłu, bo był najniższy, więc po prostu tak musiało być.

- Weź sobie czipsów od Jinx -  odparł Ekko. W lusterku widział, jak Ajuna udaje, że wymiotuje - Przestań, ile ty masz lat?

- Te chrupki śmierdzą serem.

- I świetnie, więcej dla mnie - burknęła nadąsana Jinx - Poza tym Ekko śmierdzi bardziej, a jakoś on ci nie przeszkadza.

- Ekko śmierdzi w dobry sposób. I dlatego zawiezie nas teraz do jakiejś knajpy, byśmy coś dobrego zjedli.

Samochód zahamował gwałtownie i kierowca odwrócił się.

- A skąd mam ci wziąć na to pieniądze?

Ajuna rozłożył się na fotelu i z dumą pokazał niedawno zdobyte banknoty.

- To miało iść na coś innego.

- Dobrze, Ekko, na twoje szczytne idee starczy, ale chyba możemy raz zjeść coś porządnego, co?

Westchnął jedynie i wrócił do prowadzenia auta. Tym razem zwolnił trochę, bo stwierdził, że może będzie to nawet mniej podejrzane, niż ich szalony rajd, który uskuteczniał parę minut wcześniej. Teraz zatrzymywał się co sekundę i znowu ruszał, gdyż zupełnie nie wiedział, do czego służą te wszystkie śmieszne rzeczy. Słyszał tylko kiedyś, że są hamulce, gaz, kierownica i ta taka wajcha. Jinx się za to dobrze na tym znała, ale ona by z kolei ich zabiła, dlatego skazani byli na bardzo powolną walkę Ekko z biegami, nim dotarli do jakiegoś obskurnego baru, z wyjątkowo małym parkingiem.

- Jinx, Ajuna, weźcie nam stół, a ja spróbuję zaparkować -

Oboje przytaknęli i wysiedli z samochodu, biegnąc do baru. Ekko tymczasem zaczął męczyć się z pojazdem. Miał naprawdę dużo miejsca, jednak nie miał zupełnie pomysłu, jak w zasadzie przeprowadza się to całe parkowanie. Wiedział, że trzeba to zrobić w jakiś sposób, a nie tak jak się chce. Spojrzał na jeden jedyny samochód, stojący w pobliżu - zaparkowany był bokiem i Ekko naprawdę nie wiedział jak to w ogóle ustawić. Przecież samochód jeździł w przód, a przynajmniej on umiał tylko tak.

Nie zdążył jednk wpaść na żaden mądry pomysł, bo z baru wypadli Jinx z Ajuną taszcząc niedużej wielkości stół. Otworzyli drzwi i wrzucili go na tylne siedzenie.

- Ekko, kurwa, gazu.

Nie myślał o tym, jak beznadziejnych ma przyjaciół i jak bardzo nie potrafią zrozumieć najprostszego i jasnego komunikatu, bo nie miał czasu.  Po prostu nacisnął pedał gazu i z prędkością trzykrotnie większą od tej, której nie powinni przekraczać, wjechał na ulicę. Za sobą słyszał przez chwilę krzyki, które szybko zostały zagłuszone przez radio, włączone przez Jinx. Ekko nie chciał słuchać o pogodzie, ale w zasadzie było to nawet uspakajające, więc zainteresował się nawet tym, że "Demacię niedługo dopadną intensywne deszcze". Na szczęście Jinx naprawdę umiała obsługiwać samochód i przełączyła na jakiś kanał, na którym leciało "The Doors".

- Przydałoby się zatankować - powiedziała.

- Po co?

- Tak się robi, żeby móc dalej jechać. Wiesz, potrzebujemy paliwa.

- A skąd chcesz go wziąć?

- Nie mam pojęcia.

Tak więc jechali dalej, aż nie okazało się, że faktycznie mogli zatankować. Dowiedzieli się o tym jednak, gdy byli w środku lasu bez benzyny. Auto zwyczajnie im się zatrzymało i nie chciało już zapalić. A oni przecież nie wiedzieli gdzie są.

- A nie mówiłam? - spytała Jinx, ale została zignorowana - Co teraz?

- Nie wiem, chyba czekamy - odparł Ekko.

- Na?

- Pomoc?

- Wymienimy się za stół, dobrze, że go wzięliśmy - powiedział Ajuna.

Ekko wciągnął głośno powietrze. Był zbyt wściekły by teraz na nich krzyczeć, bo nie miał siły, ale cholera, mieli jeszcze stół. I to dębowy.

- Może rozpalimy ognisko, to nas zobaczą - Jinx oparła się na masce samochodu i próbowała odetchnąć głęboko. Jednak w Piltover nawet las nie miał nic wspólnego z naturą i dotarł do niej jedynie odór czegoś jakby smaru.

- Stąd do miasta jest chyba z pół kilometra, moglibyśmy iść po prostu z buta - Zauważył Ekko.

- Nie chce mi się.

Pokiwał głową. Wcale im się nie chciał, bo mieli auto, więc psychicznie po prostu nie mogli dźwignąć dłuższych spacerów. Nastawili się na pojazd, to miał być pojazd.

Ekko westchnął i zapytał:

"To masz zapalniczkę?"

- Nie, to kurwa bez sensu, nikt nie zwróci na to uwagi, Jinx - Jęknął. Ognisko utrzymywali od dobrej godziny, a jedyne, co jak na razie widzieli to dziki. Wyjątkowo nieprzyjazne dziki, które Jinx musiała zestrzelić.

- Zamknij się i trochę wiary. Ogniska w lasach są nielegalne, więc zaraz przyjdzie tu jakiś ekolog, by powiedzieć nam, jak to nie dewastujemy środowiska.

- Ty to masz głowę - skomentował Ajuna bez cienia ironii, a Ekko po raz kolejny rozważył zmianę towarzystwa. Taką permanentną zmianę. Na przykład Janna była w porządku - całkiem miła i zrównoważona.

- Idę stąd, gówno mnie to obchodzi.

Zeskoczył z samochodu, na którym wcześniej siedział, po czym wszedł na ulicę, prawie wpadając pod motor, prowadzony przez szczupłą blondynkę. Wyglądała trochę jak typowa Regina George, czy inna Heather. Potrąciłaby go, gdyby nie jechała dziwnym slalomem i nie wywróciła się tuż przed nim.

- Znowu miałam rację - Ucieszyła się Jinx.

Dziewczyna na motorze wstała, zataczając się. Śmierdziała wódką i papierosami. Jej wzrok powędrował po twarzach Ekko, Ajuny, Jinx i z powrotem. Podniosła ręce do góry.

- Jestem niewinna, przysięgam! - krzyknęła dziewczyna.

- To słabo - odpowiedziała Jinx - podobno to niewinny jest właśnie winny.

- Winny zawsze się tłumaczy - Poprawił ją Ekko, ale i tak nikt go nie słuchał.

- Przepraszam, to prawda - Blondynka westchnęła - Ale mu nie mówcie proszę.

Zapadła cisza. Ajuna z Ekko zastanawiali się, jak delikatnie podpytać dziewczyny, co zrobiła i kim jest "on". I ona też. Za to ich przyjaciółka przyłożyła palce do brody, jak filozof, by dać im znać, że intensywnie myśli. Trwało to może jakieś dwie sekundy.

- W porządku, to zrobimy tak - Jinx nieco spoważniała. Jej twarz jakby przybrała innego wyrazu, oczy nieco pociemniały. Nawet z jej głosu zniknęła teatralna nuta - Zostaniemy partnerami.

- Nie rozumiem - wymamrotała blondynka niewyraźnie.

- No właśnie, ja też chyba niezbyt - dodał Ekko, patrząc na swoją przyjaciółkę pytająco.

- Posłuchaj... - Jinx  spojrzała na nieznajomą wymownie, oczekując pomocy.

- Lux. Jestem Lux.

Jinx skinęła głową, mówiąc coś sama do siebie niewyraźnie.

- Posłuchaj, Lux. Zrobimy tak, że się zamienimy. My weźmiemy twój motor, a ty nasz samochód.

- Brzmi w sumie miło, ale po co? Przecież was jest więcej.

- Ale jesteśmy partnerami, Lux i musimy się wspierać. Musimy tylko wystawić nasz stół.

Lux skinęła głową na tak i oparła się o maskę, patrząc, jak Ajuna próbuje wytargać stolik z auta. Był naprawdę mały, ale wciąż nie na tyle, by Ekko mógł zrozumieć, jak udało im się to wsadzić na tylne siedzenia i to w tak krótkim czasie. W tym samym momencie, on i Jinx zajmowali się  wspólnie oględzinami pojazdu należącego do Lux, tak, jakby w ogóle mieli jak tym pojechać we troje.

- Ej, ale dlaczego wy wieziecie stół? - Obudziła się nagle ich nowa znajoma i spojrzała podejrzliwie na Ajunę, który chciał chyba wzruszyć ramionami, jednak ręce miał zajęte.

- A dlaczego nie? - Jinx podniosła głowę znad motoru - Niektórzy wiozą samochodem kurczaki, a inni stoły.

- Może masz rację.

Znowu pracowali w ciszy. To jest Ekko z Jinx pracowali, bo Ajunie już się udało i pukał po prostu rękoma w stół, udając, że to bębenki. Nie były to oczywiście bębenki, ale przynajmniej odstraszyło dziki.

- Hej, Lux, w sumie to jesteśmy partnerami, to mogę ci powiedzieć - Jinx rzuciła nowej przyjaciółce dumne spojrzenie - Ukradliśmy ten stół.

- Aha. A po co?

- Spytaj Ekko? - Lux na te słowa spojrzała na chłopaka i powtórzyła pytanie. On nie wiedział, co ma odpowiedzieć, bo nie miał siły, by wyjaśniać kolejnej osobie, że jego przyjaciele to idioci i trzyma z nimi głównie, by upewnić się, że działania tej dwójki nie doprowadzą do ich rychłej samodestrukcji.

- Nieważne  - Odparł jedynie i wrócił do siłowania się z mechanizmem, który jak na złość nie chciał ustąpić. Po chwili poradził z nim sobie i wzniósł ręce tryumfująco - Możemy odjeżdżać.

- A stół? - zapytała Lux, na co Jinx uśmiechnęła się przebiegle.

- On nie dla nas, a dla niego, za motor.

- Dlaczego Garen miałby chcieć jakiś stół?

Jinx przewróciła oczyma.

- To już informacja poufna. Ale jak powiesz bratu, że masz dla niego stół, to na pewno wytłumaczy ci to osobiście.

Luxanna skinęła głową, a Jinx musiała przyznać, że to była naprawdę wyjątkowo ugodowa dziewczyna.

- A jak się na tym zmieścimy? - spytał Ajuna - Jinx, na to też masz genialny plan.

- Ja pójdę za kierownicę, a Ekko usiądzie za mną.

- A ja?

- U Ekko na barana.

- Chyba, kurwa nie - warknął Ekko, ale było za późno, bo Ajunie spodobał się pomysł tego, że ktoś będzie się męczył, by jemu było wygodnie. Cóż, był młody, nie wiedział jeszcze, że uciążliwe to będzie dla każdego, prócz Jinx, naturalnie.

Ajuna naprawdę zastosował się do rad przyjaciółki i chyba tylko wyćwiczony refleks pozwolił Ekko przeżyć nagły atak drugiego chłopaka na jego plecy. Złapał go w ostatniej chwili i wtarabanił się na miejsce za Jinx. Wiedział, że prędzej, czy później zlecą z motora, ale miał nadzieję, że będzie to później, bo i tak byli już bliżej miasta, skąd blisko było do domu. Czekał więc tylko, aż przyjaciółka ruszy, ale ta zeszła z siedzenia i zbliżyła się do Lux.

Wyciągnęła rękę do blondynki.

- Miło było cię poznać.

Dziewczyna wpatrywała się w dłoń Jinx jakieś pół-sekundy nim schyliła się w pół i nie zwymiotowała jej na buty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top