Epilog 21#Uczucie

Wróciliśmy. Diamenty wraz z Czerwoną poszły do siebie. Perydot i Lapis do stodoły. Bizmut też. A my byliśmy w naszym domku. A teraz siedzieliśmy na kanapie. Obok mnie siedział Steven. Popatrzył na mnie, a ja się zarumieniłam. Obok Stevena była jeszcze Granat, a obok mnie Perła.
-Jednego nie rozumiem. -Zaczęła Ametyst. - Kto to był ten głosik, gdy byliśmy fuzją?
Ja, Steven i Granat spojrzeliśmy na siebie. Wyjawić czy nie? Granat czekała na naszą decyzję.
Może Rose zdecyduje.
Powiedzcie. Ale tylko im.
-Wiesz... - zaczęłam. I się zamyśliłam. Jeśli powiem o Rose, to muszę o wszystkim.
Po chwili opowiedzieliśmy wszyściutko Perle, Ametyst i Tygrysce.
-Czyli rozmawiacie z Rose kiedy chcecie? - upewniała się Perła.
-Tak.
-To wyjaśnia czasem wasze dziwne zachowania, głównie jako Stevonnie. - odparła Tygryska.
- No... - zrobiło mi się trochę głupio.
Po rozmowie ja i Steven poszliśmy na plaży odetchnąć.
Usiedliśmy. I od razu poczułam rumieniec na policzkach.
Oparłam się o niego, a on mnie przytulił. Teraz czułam się przyjemnie. I bardziej byłam czerwona. Wtedy zauważyłam rumieniec na policzkach Stevena. Tak uroczo wyglądał. Przestaliśmy się przytulać i patrzyliśmy się w oczy. Zbliżyłam prawie nie zauważalnie głowę, ale to zauważył. Przybliżył swoją. I wtedy nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Kątem oka zobaczyłam klejnoty patrzące na nas przez szybę. Granat się uśmiechała. Zamknęłam oczy pozwalając bardziej się poddać. Całowaliśmy się dopóki starczyło nam powietrza. Oderwaliśmy się.
-Kocham cię. -Wyszeptał mi Steven.
-Ja cię też.
__________________________________
Zostały tylko ciekawostki. Prawdopodobnie zaraz lub w piątek.  Kiedy chcecie?
Słów:248
Było miło.
Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top